Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Moje doświadczenie z czasów okupacji świadczy, że „akcja antytyfusowa” miała szeroki zasięg, nie ograniczała się tylko do „sztuki antytyfusowej”, o której napisał na łamach „TP” Piotr Litka. W Warszawie, gdzie mieszkałem podczas okupacji, dotyczyła dzieci w szkołach podstawowych.
W 1940 r., gdy miałem siedem lat, poszedłem do pierwszej klasy. Kiedy byłem w drugiej, a może trzeciej, powiedziano nam, że – na zarządzenie władz sanitarnych, wobec szerzącej się epidemii tyfusu – dowiemy się, jak przestrzegać higieny. W tym celu pójdziemy na wystawę i do łaźni. Zaprowadzono nas do Instytutu Higieny. Najpierw była sala wystawowa. Potem wyświetlono film propagandowy nakręcony w getcie. Na zakończenie pojawiały się na ekranie małe kropki, które powoli zajmowały cały ekran. Kolejno ukazywały się wyrazy: „ŻYDZI, WSZY, TYFUS”.
Z pójścia do łaźni zostałem zwolniony – mieliśmy w mieszkaniu łazienkę z wanną. Natomiast ci, którzy jej nie mieli, musieli iść. Takich – w peryferyjnej dzielnicy miasta – była większość.