Budżet: zmiany tylko kosmetyczne

Emocje towarzyszące tworzeniu budżetu są w Polsce niewspółmierne do tego, czym budżet w istocie jest: planem finansowym, obliczającym dochody i wydatki państwa, bez kluczowego znaczenia dla rozwoju gospodarczego. Ten zależy przede wszystkim od aktywności przedsiębiorców i zaangażowania zasobów pracy.

11.12.2005

Czyta się kilka minut

Temperatury komentarzy nie usprawiedliwia też skala zmian wprowadzonych do ustawy budżetowej - autorstwa jeszcze poprzedniego rządu - przez gabinet Marcinkiewicza. Dotyczą one 1-1,5 proc. wydatków państwa, np. tzw. becikowe ma kosztować 160 mln złotych, co stanowi ok. 0,07 proc. wydatków; wydłużone urlopy macierzyńskie i dożywianie uczniów - ok. 600 mln złotych (0,25 proc.). Również propozycje zwiększenia dochodów o 2-2,8 mld złotych i obcięcia wydatków na administrację o 0,5 mld złotych są wielkościami mieszczącymi się w granicach błędu statystycznego. Trudno porównać koszty tych zmian z dodatkowymi 200 mld złotych długu pozostawionymi przez dwie ostatnie ekipy.

By budżet miał niski poziom wydatków i obywał się bez deficytu, potrzeba zmian strukturalnych w polityce fiskalnej, monetarnej i budżetowej. Zmian, które sprawią, że obciążenia podatkowe staną się mniej szkodliwe, a wywołany dzięki temu rozwój gospodarczy pozwoli zasypać dziurę deficytu. Budżet państwa to połowa finansów publicznych, drugą stanowią wydatki samorządów, instytucji państwowych i wszelkiego rodzaju funduszy (np. ZUS-u), każdego roku powiększających deficyt. Pokrywany zresztą w sposób najdroższy z możliwych: przez zaciąganie kredytów komercyjnych. Tak właśnie finansowane są np. renty i emerytury. To nieuczciwe wobec przyszłych pokoleń, a w dodatku nieracjonalne, bo bardzo drogie.

Na poważne zmiany potrzeba czasu i podjęcia decyzji stricte politycznych. Dopiero w przyszłym roku rząd będzie mógł zaproponować zmianę systemu fiskalnego i prawa gospodarczego, a w konsekwencji inaczej ukształtować plan finansowy państwa. Wtedy pojawi się szansa przełamania pewnych tabu. Choćby rzekomej niemożności obniżenia stawek podatku dochodowego lub wręcz jego likwidacji, co z punktu widzenia efektów ekonomicznych, jest nie tylko możliwe, ale wręcz pożądane.

Autor jest ekspertem Centrum im. Adama Smitha.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2005