Wałęsa niepoprawny

Paweł Demirski, dramaturg: Pamiętam rozmowę z pewną intelektualistką. Krzywiła się: "Wiesz, to jego złe wychowanie...". Gdyby nie złe wychowanie Wałęsy, nie mielibyśmy w tym kraju rewolucji. Rozmawiali Michał Kuźminski, Michał Olszewski

03.06.2008

Czyta się kilka minut

/ryc. Zalley /
/ryc. Zalley /

Michał Kuźmiński, Michał Olszewski: W sklepach są koszulki z Wałęsą stylizowanym na Che Guevarę i podpisem "100% rebel". Czy Lech Wałęsa nadaje się na mit dla Polaków, którzy - tak jak my - urodzili się na przełomie lat 70. i 80. albo później?

Paweł Demirski: Chciałbym, żeby tak było i żeby młodzi Polacy przestali się bać polityki i rozmów o polityce. Lech Wałęsa mógłby być ikoną nowoczesnego ruchu robotniczego, ciągłym tematem do dyskusji nie dla intelektualistów, ale dla pracowników fabryk i korporacji. Szkoda, że tak nie jest i że się nie zanosi, by miało tak być. Sfera polityczna przez młodych Polaków uznawana jest za niegodną zainteresowania, więc Wałęsa jako symbol w ich świadomości może i istnieje, ale jest to symbol martwy, który nie nakłania do zmiany świata.

A Ty? Nosisz w sobie mit Wałęsy? Urodziłeś się w 1979 r., więc kiedy stał na czele "Solidarności", patrzyłeś na niego oczami dziecka.

Jestem gdańszczaninem i w moim domu kult Wałęsy był bardzo silny. Zapamiętałem go z bibuły i ze znaczków, które ojciec na przemian nosił i chował. Do dzisiaj mnie fascynuje jako przywódca wielkiej siły społecznej. Bardzo chętnie obejrzałbym film o Wałęsie z przełomu lat 70. i 80., czyli film o mężczyźnie z wielkiego zakładu, kierującym ruchem sprzeciwu wobec władzy. Ale odrzuciłbym język narodowo-wyzwoleńczy na rzecz języka buntu, walki, niezgody na rzeczywistość. Ciekawie byłoby przewartościować tę postać w taki właśnie sposób. To mi się wydaje bardzo sexy.

To musiałaby być również opowieść o wielkim bohaterze, który bywa małostkowy.

Stąd jego wielkość. Podoba mi się bohater, którego trochę kochamy, a trochę nie lubimy. Nie jest to postać papierowa, oszukana. To Wałęsa, który potrafi się z kimś nie przywitać, zachować niekulturalnie. Taki Wałęsa właśnie mi się podoba.

Inaczej mówiąc: pociąga cię w nim polityczna niepoprawność.

Tak, on przeniósł zwyczaje i język domu robotniczego w sferę publiczną. To stąd wzięły się takie zdarzenia, jak jego zachowanie podczas debaty z Kwaśniewskim. On po prostu zachowywał się tak, jakby był u siebie w mieszkaniu w Oliwie. Może Wałęsa w każdym miejscu Polski czuje się jak w domu? Nie oceniam tych zachowań negatywnie. Pamiętam, jak rozmawiałem kiedyś z pewną intelektualistką. Krzywiła się: "Wiesz, Wałęsa, to jego złe wychowanie...". Mnie taka postawa denerwuje. Gdyby nie złe wychowanie Wałęsy, nie mielibyśmy w tym kraju rewolucji.

Nieokrzesanie i arogancja Wałęsy ujawniły się w pełni po 1989 r. Prowokował konflikty, zamiast je rozwiązywać. Może teoria, że wybitni rewolucjoniści źle się sprawdzają w czasach pokoju, jest w jego przypadku słuszna?

To byłoby trochę za łatwe. Człowiek najpierw walczy, wywraca do góry nogami system i siedzi po więzieniach, a jak zwycięża, mówimy mu: "Dziękujemy, niech pan tu sobie stanie z boku i nie przeszkadza"? Błędem było raczej to, że środowisko skupione wokół Wałęsy nie miało pomysłu, jak zagospodarować jego aktywność po upadku komunizmu, by nie była toksyczna.

Teraz Ty z kolei go nie doceniasz. W 1989 r. nie był już zwykłym robotnikiem, jak na początku lat 70. Przez te lata urósł do rangi kogoś, kto nie daje sobą sterować.

Oczywiście osobną kwestią jest to, czy Wałęsą w ogóle dało się sterować. A jednak uważam, że intelektualiści zbyt szybko wywiesili białą flagę, uznając, że nie da się z nim dyskutować, tylko trzeba przeczekać jedną kadencję prezydentury i odesłać dawnego bohatera na margines. Potencjał tej postaci - światowy! - zaprzepaszczano, bo miał złe maniery?

Pamiętam z dzieciństwa moment przełomu: najpierw mówiło się o Lechu wyłącznie dobrze, a niedługo potem wyłącznie źle. Przygotowując się do napisania sztuki o Lechu Wałęsie, zwróciłem uwagę, jak mocno język ubeckich fałszywek wszedł w polskie życie publiczne po 1989 r. W latach 80. na ulotkach można było przeczytać, że Wałęsa to nieuk i ignorant, że nakradł pieniędzy i żyje w luksusach. Po przełomie te brednie, wcześniej odrzucane przez społeczeństwo jako wroga propaganda, weszły w szeroki obieg i zdobyły posłuch. Sami w dużej mierze burzyliśmy ten mit. Ale to intelektualiści mogli pomóc w tym, żeby go nie odrzucono.

Tragizm tej postaci bierze się stąd, że utkwiła ona w kleszczach komunistycznej propagandy i sytuacji z początku lat 90., kiedy polskie elity nie potrafiły jeszcze uprawiać polityki.

Obciążasz intelektualistów, ale przecież robotnicy także powtarzali wszystkie plotki o nim.

Fakt, i co było dla mnie uderzające, było tak jeszcze wcześniej niż w latach 90., bo już wtedy, gdy Wałęsa wrócił do pracy w stoczni. Pytali go, o co mu jeszcze chodzi, skoro wszystko idzie w dobrym kierunku. Ale będę się upierał, że to właśnie intelektualiści mogli zapobiec jego złemu wizerunkowi.

Boisz się książki Cenckiewicza i Gontarczyka?

Nie. Najpierw uznałem, że jej nie kupię, bo jest nieużyteczna i sprowadza się do jakże polskiego udowadniania czegoś komuś. Ale pewnie przeczytam ją, żeby zobaczyć, czy autorzy uprawiają historię i chcą dotrzeć do prawdy, czy bawią się w polityków i postawili sobie za cel zniszczenie Wałęsy. Jeśli pojawią się w niej fakty historyczne, trzeba się będzie z nimi mądrze zmierzyć: rozmawiać, myśleć, pisać. Nie ma czego zamiatać pod dywan.

Z tego, co mówisz, wynika, że nosisz w sobie mit Wałęsy. Nie obawiasz się, że książka go zburzy?

Nie wiem, czy ktokolwiek jest mi go w stanie zburzyć. Ja naprawdę nie mam idealistycznego obrazu Wałęsy. Czytałem "Drogę nadziei". Gdy natknąłem się na fragment, gdzie przyznaje, że podsunięto mu lojalkę i ją podpisał, nie zdziwiło mnie to.

Lech Wałęsa nie ułatwia rzeczowej dyskusji. Cechy, o których mówiliśmy wcześniej, teraz dają o sobie znać z podwójną siłą. Zamiast rozmawiać rzeczowo, broni się agresją. Jak to tłumaczysz?

Lech Wałęsa jest zmęczony i znerwicowany. Na dodatek nie stracił temperamentu, dzięki któremu osiągnął tak wiele. To tłumaczy jego zachowanie. Powtórzę: o podpisanej lojalce wspomniał już w "Drodze nadziei". Czego więcej od niego wymagać i ile razy jeszcze będzie się tłumaczył?? h

Paweł Demirski (ur. 1979) jest autorem sztuki "Lech Wałęsa, czyli historia wesoła, a przez to bardzo smutna", także m.in. "From Poland with love" i "Śmierci podatnika".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2008