Rodzić po katolicku: jak młode matki odzyskują sprawczość w Kościele

Kultura okołoporodowa młodych katoliczek pokazuje, jakich praktyk na styku duchowości i cielesności kobiety nie znajdują w Kościele. To dlatego przywołują stare rytuały i stwarzają nowe.

19.03.2024

Czyta się kilka minut

Położna Volha Kuśmierska z córką // archiwum prywatne Volhi Kuśmierskiej
Położna Volha Kuśmierska z córką, Białoruś, 2021 r. // archiwum prywatne Volhi Kuśmierskiej

Z TEGO TEKSTU DOWIESZ SIĘ:

  • Na czym polega ceremonia błogosławieństwa matki
  • Do jakich świętych zwracają się rodzące kobiety
  • Co się robi na warsztatach otulania poporodowego
  • Co można wyczytać na kartach afirmacji porodowych
  • Gdzie są najbardziej potrzebne świeckie szafarki Eucharystii

Łucję czekał pierwszy poród. Chciała się do niego przygotować jak najlepiej, kompleksowo: – Skoro chodzę do ginekologa, fizjoterapeuty, dbam o ciało, to chcę zadbać także o duchową stronę ciąży i narodzin małego człowieka – opowiada.

– Poród to wydarzenie graniczne, między życiem a śmiercią. Byłam do spowiedzi przed. Bałam się – dodaje Jagoda.

– W obu ciążach lekarze bali się komplikacji, choć badania tego nie potwierdzały. Bez wiary, że Bóg chce, bym urodziła właśnie tak, naturalnie, nie dałabym rady – mówi Mira.

– Wyniki badań sugerują, że włączenie praktyk religijnych w proces przygotowania do porodu skutkuje skróceniem czasu jego trwania i zmniejszeniem odczuwanego w trakcie bólu u pierworódek – komentuje Alicja Neumann-Karpińska, badaczka zajmująca się transformującym potencjałem doświadczeń rodzicielskich.

Spróbujmy przejść z bohaterkami tego tekstu drogę w macierzyństwo.

Wczesne życie

Julek przez wiele dni wyglądał tak samo. Pod pomarszczoną, pokrytą meszkiem skórą wyczuwalna była każda kosteczka, rysowała się plątanina żył. Spod maski tlenowej czasami można było dojrzeć otwarte oczy.

Rekolekcje

Od koleżanek Łucja usłyszała o rekolekcjach „Poród może być piękny”, organizowanych przez Fundację Filome, prowadzoną przez autorkę książki „Cesarzowa rodzi w domu” Annę Powideł. Postanowiła spróbować. Zanim się zaczęły, dostała maila przygotowującego organizacyjnie i duchowo.

„Droga Niewiasto […]. Rekolekcje są spotkaniem wyjątkowo kobiecym – zależy nam na utrzymaniu świątecznej atmosfery. […] Dlatego proszę o zabranie na rekolekcje kobiecych strojów – niech nasze ubrania kwitną sukienkami, spódnicami, kwiatami, ozdobami – kto jak czuje. Pamiętajmy, aby zachować jednocześnie skromność i prostotę (bezwzględnie zakryte ramiona, kolana i dekolty)”.

Zapaliło jej to żółtą lampkę, bo kwiatki nie definiują dla niej kobiecości, a sukienki za kolano skróciły się podczas ciąży do niedopuszczalnej długości. Niemniej: pojechała. Wróciła z mieszanymi uczuciami: – Były wartościowe prelekcje, czas modlitwy, krąg kobiet. Wszystko prowadziły matki dla matek – fantastycznie. Skręcało mnie jednak, gdy słyszałam teksty w stylu, że robienie USG szkodzi dziecku, a poza tym jest wyrazem naszej niewiary w doskonały plan Stwórcy dla nas i naszego maleństwa. Vibe porodu domowego był mocny, ale bez presji. Słyszałam wiele pięknych historii rodzenia we własnym zaciszu, gdzie jesteś królową.

Warsztaty otulania poporodowego w Domu Narodzin Św. Rodziny w Łomiankach, 2022 r. // Fot. archiwum prywatne Volhi Kuśmierskiej

Szkoły

Wanda i Adam Ekielscy od ponad 30 lat prowadzą w Łomiankach Dom Narodzin Świętej Rodziny. Najpierw sami zdecydowali się na poród rodzinny (w PRL kobiety rodziły bez osób towarzyszących, nierzadko na salach wieloosobowych) i to doświadczenie ukierunkowało ich późniejsze życie. „Święta Rodzina – Józef, Maryja i mały Jezus przed urodzeniem, nie mieli gdzie podziać się w czasie, gdy »nadszedł dla Maryi czas rozwiązania«. Oni są gospodarzami Domu Narodzin i zapraszają tych, którzy wybiorą to miejsce do porodu naturalnego” – piszą.

Ekielscy organizują też szkołę rodzenia. Uczyli się od prof. Włodzimierza Fijałkowskiego – lekarza, członka Papieskiej Akademii „Pro Vita”, pioniera bardziej humanistycznego położnictwa, po tym jak rodzące wyprowadzono z domów do szpitali (wynalazek porodu w sterylnym środowisku, na plecach, to stosunkowo późna rzecz). Motywacją do zapewnienia kobietom godnych warunków były dla Fijałkowskiego wartości chrześcijańskie. Stanowił wzór dla Ekielskich, od nich zaś filozofii położnictwa uczyła się m.in. Weronika Kosińska, która prowadzi Boską Szkołę Rodzenia. Zapraszając, pisze: „Jesteś stworzona, aby rodzić! Dwie komórki i Iskra Życia, aby mógł powstać nowy człowiek, niezwykła tajemnica, Boży dar! W Twoim ciele rozwija się życie, jesteś więc Sanktuarium Życia. […] oprócz merytorycznych treści i najnowszej wiedzy przekazanej w przystępny sposób poruszam duchowy aspekt przygotowania do porodu, bo Ten, który życie daje, chętnie pomaga w trudach rodzenia. Zaproszenie Boga do porodu to ogromne wsparcie Nieba!”.

Kurs online „Wiara czyni poród” oferuje z kolei Joanna Kurek. „To przygotowanie kobiety do zaufania sobie, swojemu ciału i swojemu Bogu, że dobrze wymyślił proces rodzenia. Poród jest okazją do doświadczenia Bożej siły w Tobie (!) jako kobiety rodzącej” – pisze.

Warsztaty otulania poporodowego w Domu Narodzin Św. Rodziny w Łomiankach, 2022 r. // Fot. archiwum prywatne Volhi Kuśmierskiej

Ceremonie

Sposobów na znalezienie wsparcia jest więcej. „Ceremonia błogosławieństwa przed porodem, ceremonia przywitania dziecka w rodzinie, chrzciny, wywód, Święto Narodzin Mamy, otulanie poporodowe – to dostępne dzisiaj okołoporodowe rytuały” – wylicza Volha Kuśmierska w książce „Sztuka połogu”. Jest położną i doulą, która skupia się na opiece poporodowej. „Generalnie po porodzie mama przestaje budzić zainteresowanie i cała uwaga otoczenia skupiona jest na maluszku” – tłumaczy.

Propagowane przez nią mother blessing (ceremonia błogosławieństwa matki) to, najprościej mówiąc, „ochrzczony” baby shower – świecki rytuał przejścia zaanektowany przez katoliczki. Poza zmianą nazwy chodzi właśnie o zmianę akcentów: z dziecka na matkę. To ona ma być w centrum. Na takie spotkanie przedporodowe mogą składać się różne elementy: zawsze jest poczęstunek, często krąg kobiet i wspólne tworzenie czegoś dla kobiety w stanie błogosławionym (ważne: nie „przyszłej mamy” – ona już nią jest), przygotowywanie herbatki porodowej (czyli wrzucanie do wielkiej misy różnych ziół przez uczestniczki), prezenty. Wszystko wieńczy modlitwa za mającą urodzić. Nierzadko dostaje ona świecę, którą zapali, gdy zacznie się akcja. Jej przyjaciółki otrzymują mniejsze wersje, które również zapalą, łącząc się w modlitwie.

Zawodowo organizacją mother blessing zajmuje się Jagoda Haberka w swoim projekcie Femme Passage. Poza rytuałem dla mam oferuje też np. animację spotkania pierwszoksiężycowego (przy okazji pierwszej menstruacji) czy kręgu opowieści porodowych.

Porody

Niezależnie od tego, gdzie się rodzi, można do tego momentu włączać religijne komponenty. I niekoniecznie mowa tylko o modlitwie.

Katolickie mamy sięgają np. po karty afirmacji porodowych stworzone przez wspomnianą już Volhę Kuśmierską. Na pastelowych prostokątach z jednej strony znajdują tekst z Pisma Świętego, a z drugiej zdanie, które ma wspierać w porodzie. I tak: po stronie biblijnej przeczytają np. słowa: „Czy ja, otwierając łono, nie pozwolę urodzić – mówi Pan” (Iz 66, 9) lub „Linia bioder jest jak kolia, jak dzieło rąk mistrza” (Pnp 7, 2). Z kolei na stronach z afirmacjami znajdą rady: „Potrzebujesz poczucia bezpieczeństwa. Idź tam, gdzie pragniesz, rozluźnij się w Duchu Świętym” oraz „Ofiaruj kolejny skurcz w wybranej intencji. Niech ten trud nie będzie daremny”.

– Przy ostatnim porodzie korzystałam z kart Volhy Kuśmierskiej i ta z ofiarowywaniem skurczy w danej intencji bardzo mi pomogła – wspomina Mira.

Beata Meinguer-Jedlińska, hipnodoula oferująca kobietom zestaw technik relaksacyjnych umożliwiający łatwiejsze przejście przez poród, relacjonuje z kolei: – Spotkałam kobiety, które postrzegając hipnoporód jako zagrożenie duchowe, nie zdecydowały się na użycie tych technik. Ale poznałam też osoby głęboko wierzące, które tworzyły afirmacje kierowane do Maryi. Ich medytacja była równocześnie modlitwą, a po porodzie doceniały boską rękę w tym przeżyciu.

Inną pomoc stanowią olejki eteryczne. Tylko nie takie, które można kupić w drogerii, ale dostępne u konsultantek nawet za kilkaset złotych. Sam w sobie ten biznes nie jest związany z religią per se, ale zawiera element świadectwa („olejki wyleczyły mnie z…”). Warsztaty olejkowe bywają zresztą elementem świeckich szkół rodzenia, umożliwiającym zaznajomienie się z jedną z niemedycznych metod łagodzenia bólu porodowego.

Warsztaty otulania poporodowego w Domu Narodzin Św. Rodziny w Łomiankach, 2022 r. // Fot. archiwum prywatne Volhi Kuśmierskiej

Patronki

Wydawałoby się, że kobiety w ciąży powinny zwracać się przede wszystkim ku najbardziej chyba znanej matce świata – Maryi. Jednak badania Alicji Neumann-Karpińskiej pokazały, że nie zawsze tak jest. Część kobiet wybiera bardziej „przyziemne” święte, czasem nieuznawane jeszcze przez Kościół. Maryja bywa zbyt daleka od ich doświadczenia, skoro często spotykają się z interpretacją, że narodziny Jezusa były bezbolesne.

Dorota: – W chwili największego strachu i bólu podczas porodów prosiłam o wstawiennictwo znajomą matkę, turbodzielną, cholernie mądrą i fajną dziewczynę, która zmarła po piątym porodzie, w opinii świętości zresztą. Jakoś w ogóle nie przyszło mi do głowy, żeby mieszać w to bezpośrednio Boga, Jezusa czy Maryję. Macierzyństwo Maryi było dla mnie zawsze jakieś takie… bezcielesne? Wzniosłe, oderwane od fizjologii i ludzkich emocji. Kierowałam modlitwę do Magdy, bo ona wiedziała, jak to jest. Wierzyłam, że pomoże załatwić dla mnie wsparcie z góry.

Część mam prosi jednak o wstawiennictwo Maryję Rozwiązującą Węzły. – Przy pierwszej ciąży modliłam się codziennie na różańcu, wtedy szczególnie bliska była mi Maryja z jej pokręconą historią okołoporodową – opowiada Mira. – Przecierałam szlaki i jako matka, i jako matka dziecka z niepełnosprawnością. Musiałam wsłuchać się w siebie i usłyszeć, co dla mnie i dla dziecka dobre; czas z różańcem bardzo pomógł i w rozeznaniu, i w nabraniu większej sprawczości.

Jedna z moich rozmówczyń wspomina z kolei, że nosiła w ciąży – przy sobie lub na sobie – szkaplerz, który dostała od przyjaciółki. – Ona nosiła go przede mną – opowiada. – To mi dawało poczucie łączności, więzi z nią i z innymi matkami, które przez to przeszły przede mną, bycia zaopiekowaną i wspieraną.

Ale są i takie mamy, które nie odnajdują się w dostępnych formach pobożności: – Gdy w drugiej ciąży na patologii czekałam, aż wezmą mnie na wywołanie, szukałam jakichś modlitw o szczęśliwy poród i miałam wrażenie, że są spisane tak dalekim mi językiem, że nie potrafię siebie tym wyrazić. W końcu wpadłam na pomysł, by napisać własne – mówi Rut.

Oddziały

Przyjmijmy, że katolicka mama urodziła w szpitalu: tym, co może ją tu spotkać, jest wizyta kapelana.

Kobiety, z którymi rozmawiałam, opowiadały, że albo księdza nie widziały, albo przemykał szybko, zawstydzony kobiecą cielesnością. One same również bywały speszone niedopiętymi po karmieniu koszulami. Albo… wręcz przeciwnie: – Przyjmowałam komunię z gołym tyłkiem i dzieckiem na piersi. To ja byłam u siebie – mówi Olga.

– Księża na oddziale poporodowym to nieporozumienie. Biusty na wierzchu, obolałe krocza, maluchy ledwo co uśpione albo drące się wniebogłosy, a ci ledwo powstrzymują focha, gdy się ich prosi, żeby przyszli za kwadrans, bo właśnie przystawiłam do piersi – wspomina jednak Dorota. Ubolewa, że skoro nie ma diakonis, to na oddziały położnicze nie przychodzą z komunią siostry zakonne.

Potencjalnie mogłyby to być też świeckie szafarki Eucharystii, jednak te można spotkać tylko w archidiecezji łódzkiej. Nawet świeccy szafarze czy diakoni stali, mający doświadczenie ojcostwa, prawdopodobnie sprawdziliby się lepiej, ale i oni nie wszędzie są.

Wywody

Wywód to błogosławieństwo dla położnicy, niejako wprowadzające ją z powrotem do kościoła: z kruchty lub zakrystii kapłan wiedzie ją do ołtarza. Jest pokłosiem żydowskiego rytualnego oczyszczenia, znanego choćby z historii Marii i Józefa przynoszących Pierworodnego do Świątyni.

Jest to trochę kłopotliwe. Można bowiem bronić nieczystości rytualnej w starożytnym Izraelu jako mającej zamysł praktyczny: zetknięcie młodej matki i nowo narodzonego dziecka z obcymi mogło być zabójcze przez kontakt z patogenami. Kilkutygodniowy odpoczynek jest zwyczajnie wskazany, pomaga też uporać się z trudnymi emocjami. Ale dziś nie sposób przejść obojętnie obok konceptu, w którym bycie kobietą i wynikające z tego wydanie na świat dziecka jest nieczyste.

„W Kościele katolickim, inaczej niż w judaizmie, poród nie jest okolicznością kalającą, więc młoda matka nie potrzebuje oczyszczenia. […] Jest za to wiele o boleści zmienionej w radość” – pisze więc w artykule „Połóg po katolicku” Marzena Boruta, doula z Fundacji Makatka. Opisuje własny rytuał: „Kapłan wyszedł mi naprzeciw i przywitał w drzwiach kościoła, podobnie jak biskupi na znak szacunku wychodzili naprzeciw królom i dostojnikom, mającym pełnić uroczystą funkcję w celebracjach. »Pan niech będzie z tobą i niech ci wynagrodzi wszystkie trudy macierzyństwa« – usłyszałam u progu świątyni. Dostałam zapaloną świecę i popłynęły kolejne słowa błogosławieństw”. Boruta komentuje: „Był to moment, kiedy poczułam się w idealnym miejscu i czasie, dokładnie tam, gdzie miałam być, taki macierzyński moment pełni”.

Warto odnotować, że Rytuał rzymski z adaptacjami dla Kościoła w Polsce z 1963 r. podaje dwie formy wywodu: dla niewiast po porodzie, których dziecko żyje, oraz dla tych, których maleństwo zmarło. Błogosławieństwo obejmuje wszystkie.

Otulania

Otulanie, cerrada, zamykanie kości – to różne nazwy rytuałów zamykających połóg, pochodzących z krajów słowiańskich, Meksyku czy Maghrebu. Różnią się między sobą: np. otulanie wykonuje się przy pomocy prześcieradeł, a do cerrady używa się specjalnych szali. Czasem elementem będzie domowe SPA albo posiłek czy kakao. Wspólny jest masaż i okrycie ciała młodej mamy materiałem. W trakcie takiego rytuału domyka się pewien etap. Niekoniecznie połóg, ale np. zakończenie karmienia piersią.

Otulanie znalazło się w Polsce za sprawą wspomnianej już Volhy Kuśmierskiej. Nie zawsze musi przebiegać z nawiązaniem do wiary, choć Anna Powideł zachęca, żeby przed ceremonią modlić się za wydarzenie i otulającą, a w jej dniu przyjąć komunię.

Kuśmierska przyznaje, że nieraz była mylona z „szamanką” czy „babką szeptuchą”, choć otulanie jest „bardziej nowoczesne i świeckie”. A wskazując na wspominaną wielość rytuałów poporodowych, wskazuje, że w zależności od tego, który wybierzemy, akcent może być położony bardziej na „aspekt psychologiczny, osteopatyczny, a nawet w duchu nowoczesnego szamanizmu. Dlatego tak ważne jest, żeby znaleźć »swoją« kobietę otulającą”.

Zupy

Nieformalną praktyką, na jaką mogą liczyć wierzące mamy, jest wsparcie ze strony rodziny, przyjaciół i wspólnoty.

Gdy urodziła Iza, to po najbliższej mszy jedna z jej przyjaciółek dołączyła do ogłoszeń parafialnych. Podzieliła się radością nowego życia, a potem puściła po kościele listę-kalendarz, na której każdy chętny mógł wpisać, w jaki dzień ugotuje obiad dla pięcioosobowej rodziny, teraz z niemowlęciem na pokładzie.

Po porodzie Justyny jedna z jej przyjaciółek założyła wspólną konwersację dla uczestniczek mother blessing. Zachęciła je do dalszego wspierania młodej matki. Mogła to być np. zawekowana zupa. Coś, co konkretnie pomoże, ale da też Justynie poczucie, że nie jest sama.

Pieluchy

A co dalej, z małym dzieckiem w kościele? W kilku jezuickich parafiach są tzw. akwaria: kaplice boczne, odseparowane od reszty świątyni szybą. Pozwalają rodzicom chodzić do kościoła z dziećmi, a innym uczestnikom liturgii ograniczyć nieco dźwięki małych chrześcijan.

Inną rzeczywistość opisywała Katarzyna Zarosa w liście matki-katoliczki do abp. Marka Jędraszewskiego: „Słuchałam dziś listu Księdza Arcybiskupa, siedząc w jednym z krakowskich kościołów, w którym nie ma ogólnodostępnej toalety dla wiernych. Przewijak czy zapasowe pampersy pozostawiam już w sferze marzeń. Jak mniemam, Ksiądz Arcybiskup nie miał nigdy przyjemności uczestniczyć w Eucharystii w zaawansowanej ciąży, jako opiekun niemowlęcia czy też świeżo odpieluchowanego dwulatka”. Dalej padają słowa o karcących spojrzeniach i słowach współwyznawców na „dzieci zachowujące się jak dzieci”, pojawia się też pomysł przeznaczenia salki parafialnej na klub rodzica, otwarty w ciągu tygodnia.

Sprawczość

Opisane tu zjawiska są udziałem niewielkiej liczby katoliczek. Część występuje razem (np. rekolekcje, olejki, poród domowy), a kobiety sięgające po nie łączą podobne poglądy. Inne stają się pojedynczymi doświadczeniami różniących się między sobą katoliczek (od tradycjonalistek po progresistki), które łączą wiara i macierzyństwo.

Widać z nich, jak kobiety odzyskują sprawczość na dostępnym sobie polu: we własnych domach, w internecie, w wynajętych ośrodkach rekolekcyjnych. Spotykają się, dzielą się wiedzą, wiarą i posiłkiem. Wyszarpują zębom czasu stare rytuały, stwarzają nowe.

„To, co z zewnątrz, z perspektywy świeckiej, wygląda po prostu na konserwatywny projekt reprodukujący wzorzec »kobiecej kobiecości«, może być także formą oporu wobec funkcjonujących lokalnie religijnych modeli kobiecości” – zauważa socjolożka religii Anna Szwed. Własne przestrzenie katoliczek, offline i (szczególnie) online, „charakteryzują się znaczną autonomią”. Kobiety stają się w nich ekspertkami dla siebie nawzajem. Zyskują podmiotowość.

Katolicka kultura okołoporodowa mówi o tym, jakich praktyk na przecięciu duchowości i cielesności kobiety nie znalazły w Kościele, więc stworzyły sobie same (albo sięgnęły do rezerwuaru rodzimych lub obcych zwyczajów). Pokazuje punkty, w których następuje spotkanie katolickiego i alternatywnego macierzyństwa – tego, które zwraca się ku naturze. Bywa, że w ramach tego dyskursu wiara łączy się z medycyną niekonwencjonalną. Oczywiście olejki czy kursy są ofertą dla kobiet z kapitałem finansowym.

Jest to więc kontrkulturowa opowieść o ucieleśnionej religii, kreatywności, odzyskiwaniu sprawczości, kapitale i kompetencjach. Ale też o potrzebie chrześcijaństwa bliskiego skórze, bezpiecznej wspólnoty i swojego miejsca. W, dzięki i pomimo instytucji kościelnej.

Imiona bohaterek zostały zmienione.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Rodzić po katolicku