Ekspert: „Jeżeli dojdzie do pełnoskalowej interwencji Izraela, możemy być pewni, że jej efektem będzie rzeź ludności cywilnej”

W prawie wojennym nie ma czegoś takiego jak odpowiedzialność zbiorowa. Nie ma zasady odwetu.

23.10.2023

Czyta się kilka minut

Izraelscy żołnierze w pobliżu granicy ze Strefą Gazy, 22 października 2023 r. / fot. Ariel Schalit / AP / EAST NEWS

Marcin Żyła: Czego są winni cywile w Strefie Gazy?

Piotr Łubiński: Zacznijmy od tego, że cywile podczas wojny nigdy nie są winni. 

Pytam o winę w kontekście zbiorowej odpowiedzialności i zbiorowej kary – bo tak blokadę i ataki na Strefę Gazy postrzega część opinii publicznej, także na Zachodzie.

Kara zbiorowa jest niedopuszczalna i nigdy nie powinna być stosowana. Natomiast sytuacja mieszkańców Strefy Gazy to efekt działania kilku czynników. Przede wszystkim dominacji na tym terenie dwóch formacji terrorystycznych – Hamasu i Islamskiego Dżihadu. Po drugie, niewyobrażalnego zmilitaryzowania tego terytorium. Strefa jest poprzecinana kanałami, korytarzami, miejscami wykorzystywanymi podczas walk. Obiekty cywilne – w tym meczety i szkoły – są przez Hamas militaryzowane.

Przypomina to sytuację z Ar-Rakki z 2017 r. Kiedy Państwo Islamskie dogorywało w tym mieście w obliczu ataków sił USA, Kurdów i oddziałów lokalnych, wykorzystywało cywilów do ochrony swoich stanowisk ogniowych i dowodzenia. Trzeba też dodać, że część mieszkańców Strefy Gazy autentycznie wspiera Hamas – nie Organizację Wyzwolenia Palestyny, nie administrację Mahmuda Abbasa, tylko właśnie terrorystów. I zieje nienawiścią do Izraelczyków.

Z punktu widzenia Izraela wojna w takich warunkach jest wyjątkowo trudna.

Jeżeli dojdzie do pełnoskalowej interwencji Izraela, możemy być pewni, że jej efektem będzie rzeź ludności cywilnej – osób, które nie biorą bezpośredniego udziału w działaniach zbrojnych. I nie są, mówiąc językiem prawniczym, legalnym, uprawnionym celem ataku.

Tymczasem prezydent, premier i ambasadorowie Izraela otwarcie mówią o odpowiedzialności zbiorowej Palestyńczyków.

To wszystko bardzo mnie niepokoi. W prawie wojennym nie ma czegoś takiego jak odpowiedzialność zbiorowa. Nie ma zasady odwetu. Stosujemy prawo niezależnie od tego, co robi druga strona. Niezależnie od tego, kto i jak zaatakował pierwszy. Prawo wojenne nakazuje działać zgodnie z zasadą proporcjonalności i oczywiście nie dopuszcza działań odwetowych na ludności cywilnej. 

Trudno mówić o sytuacji w Gazie tylko i wyłącznie z perspektywy prawnej. Natomiast trzeba podkreślić, że właśnie konieczność stosowania prawa wojennego była wielokrotnie podkreślana przez Sąd Najwyższy Izraela. Ten sam, który stał się celem bezpardonowego ataku premiera Netanjahu. Słowa polityków izraelskich oddalają nas od zakończenia walk. Pozbawiają też Izrael sympatii międzynarodowej. Państwo, które powstało po Holokauście, nie może twierdzić, że ktoś jest bestią, że ktoś nie jest człowiekiem.

Czy prawo wojenne obowiązuje też w sytuacji wojny państwa z terytorium kontrolowanym przez taką organizację jak Hamas?

Oczywiście. Takie prawo stosuje się również w odniesieniu do organizacji terrorystycznych. Bo co do tego, że Hamas jest taką organizacją, nie mam wątpliwości – jego członkowie torturują swoich przeciwników politycznych, dopuszczają się zamachów i zbrodni. Gdy Hamas przejmował władzę w Gazie, jego członkowie wyrzucali z budynków w mieście ciała Palestyńczyków, swoich przeciwników, z poobcinanymi członkami. 

Niezależnie od statusu Hamasu, prawo humanitarne ma zastosowanie. Jest tzw. artykuł 3. wspólny do konwencji genewskich oraz prawo zwyczajowe, customary law, które obowiązuje wszystkich – podobnie jak zakaz tortur czy zakaz atakowania ludności cywilnej, brania zakładników, działań wymierzonych w kobiety i dzieci. 

Ze strony państw globalnego Południa znów słychać o hipokryzji Zachodu, który mówi dużo o cierpieniu Ukraińców, mniej natomiast podkreśla cierpienie cywilnych mieszkańców Strefy Gazy.

Zacznijmy od tego, kto ma dziś interes, żeby ta wojna trwała. Rząd Netanjahu bardzo jej potrzebuje jako czegoś, co jednoczy naród Izraela pod jego przewodnictwem. Wiele lat temu obecny premier dochodził zresztą do władzy pod hasłami walki z Hamasem. Po drugie, na wojnie może zależeć niewydolnej administracji Strefy Gazy, która w obliczu ostatnich porozumień niektórych państw arabskich z Izraelem może się obawiać zamiecenia sprawy palestyńskiej pod dywan. Jest i Rosja, której zależy na tym, aby świat przestał patrzeć na jej barbarzyństwo w Ukrainie. 

Ta wojna była nie do uniknięcia?

Wyobraźmy sobie – to czyste political fiction – że Hamas porwał zakładników, zabił obywateli Izraela, ale Tel Awiw powiedział: „Dość. Nie będziemy was atakować. Chcemy powołania niezależnej komisji międzynarodowej, która pociągnie was do odpowiedzialności karnej”. To oczywiście spowodowałoby, że cała Palestyna straciłaby w zasadzie serce świata.

Ale takim rozwiązaniem nie jest zainteresowana żadna ze wspomnianych stron: Netanjahu, Hamasowi i Rosji zależy na polaryzacji. Żal państw globalnego Południa do pewnego stopnia jest uzasadniony – nie sposób nie zauważyć, jak bardzo „rozdygotała” prawo międzynarodowe polityka Stanów Zjednoczonych z początku XXI wieku – chociażby w kontekście przyzwolenia na tortury. To też powoduje, że narracja tak barbarzyńskiego państwa, jakim stała się Rosja, rezonuje na Południu. 

Czy po barbarzyńskim ataku Hamasu na Izrael oraz wojskowej reakcji tego państwa, która jak dotąd spowodowała śmierć licznych cywilów, będziemy w stanie pociągnąć sprawców zła do odpowiedzialności?

Paradoksalnie Izrael jest państwem prawa – wspominałem już o stanowisku Sądu Najwyższego. Z kolei terytoria palestyńskie są objęte jurysdykcją Międzynarodowego Trybunału Karnego. Obawiam się jednak, że trudno będzie doprowadzić przed sąd kogokolwiek ze strony Hamasu. 

Rozmawiał Marcin Żyła

Dr Piotr Łubiński jest prawnikiem, specjalistą w zakresie prawa humanitarnego i międzynarodowego prawa karnego. Wykłada w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Prowadził szkolenia dla Wojska Polskiego i innych armii NATO. Członek komisji ds. upowszechniania międzynarodowego prawa humanitarnego działającej przy Polskim Czerwonym Krzyżu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44-45/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Cywile nie są winni