Tu nie ma już bezpiecznych miejsc. Rakiety i bomby eksplodują także na południu Gazy, dokąd, wzywani do tego przez Izrael, mieli uciekać ludzie z miasta Gaza, położonego na północy Strefy. W niedzielę w zaatakowanych osiedlach uchodźców zginęły 53 osoby, wcześniej 15 ofiar pochłonął atak na ambulans Czerwonego Półksiężyca. Izrael utrzymuje, że wiózł członków Hamasu, ale nie przedstawił na to dowodów; ofiary to głównie ludzie stojący przy wejściu do szpitala. Przez miesiąc w Strefie zginęło 10 tys. ludzi, w tym kilka tysięcy dzieci, a także pracownicy organizacji humanitarnych (88 osób) i dziennikarze (35 osób).
Dla władz Izraela to wojna totalna, czego symbolem są słowa ministra dziedzictwa, który dopuścił możliwość użycia w Gazie broni jądrowej. Premier Netanjahu to zdementował, ale nikt w jego rządzie nie ukrywa, że „winni” mają być wszyscy mieszkańcy Strefy.
Właśnie dlatego – w chwili, gdy dla niektórych zwolenników postępowania Izraela podejrzana, bo „propalestyńska”, staje się sama idea humanitaryzmu – w dyskusji o tej wojnie zanika przestrzeń na „ale” („Ale przecież Hamas też zabija niewinnych”). Niezależnie od specyfiki Gazy – gdzie prowadzenie operacji wojskowej bez przypadkowych ofiar cywilnych być może istotnie nie jest możliwe – przynależne jej mieszkańcom prawa człowieka są bezwarunkowe. Czyli: nie zależą od czynów popełnianych przez drugą stronę.
Zbrodnie Hamasu nie mogą być usprawiedliwieniem dla atakowania cywilów. I nie uchronią Izraela przed odpowiedzialnością.
Jak żyją ponad dwa miliony cywilów w Strefie Gazy? Oto próba rekonstrukcji
Bo co do tego, że postępowanie Izraela w Gazie – a więc na terytorium pod jurysdykcją Międzynarodowego Trybunału Karnego – będzie przedmiotem międzynarodowego śledztwa, mało kto ma wątpliwości. I nie chodzi tylko o bombardowania. Haskie orzecznictwo z ostatnich lat bierze pod uwagę też retorykę władz, swoiste podglebie potencjalnych zbrodni wojennych. A na te – nauczyło nas tego ostatnie kilkadziesiąt lat – lepiej być wyczulonym za bardzo i za wcześnie, niż za słabo i za późno. Atakując cywilów, Izrael w świecie tylko straci (nawet jeśli dla jego generałów to jedyny sposób na pozbycie się Hamasu). Straci na bardzo długo.