Izrael kontra Hamas: rzeź za rzeź

Czy świat przyjmie izraelską interpretację wojny z Hamasem jako zmagań z „nowymi nazistami”, włącznie ze zrozumieniem dla dowolnego poziomu strat cywilnych po stronie palestyńskiej?

23.10.2023

Czyta się kilka minut

Strefa Gazy. 18 października 2023 r. MOHAMMED SABER / EPA / PAP

Pełen obraz tego, co stało się w Izraelu 7 października, dopiero się wyłania. Same statystyki – 1400 zabitych, 3500 rannych i ponad 210 uprowadzonych – są zbyt abstrakcyjne. Dopiero konkretne historie uzmysławiają, co się zdarzyło. Historie rodzin spalonych w swoich domach, dzieci zamordowanych na oczach rodziców, granatów wrzucanych do kryjówek, w których szukano ratunku, czy staruszków rozstrzelanych na przystanku autobusowym. W wiele aż trudno uwierzyć. Tak jak w historię 90-latki, która ocalała z obozu w Terezinie, aby zostać zamordowaną strzałem w głowę pod własnym domem w Izraelu. 

To, co zrobił Hamas, nie było operacją militarną (choć dokonała tego mała armia) ani nawet atakiem terrorystycznym. Było rzezią. Nieśpieszną, konsekwentną i skrupulatną. Tak brutalną, że wielu ciał wciąż nie zidentyfikowano.

Porównanie do nazistów

Nie zaskakuje więc, że Izrael pała rządzą zemsty, a uczucie to odzwierciedla się w języku: „ludzkie zwierzęta”, „nowe Państwo Islamskie”, „nowi naziści” czy „nowy Babi Jar”. Słowa te mogą być zrozumiałe wobec czynów, których okrucieństwo przekracza ludzkie pojęcie. Zwłaszcza w społeczeństwie, które żyje w cieniu Zagłady.

Nabierają jednak całkiem innego znaczenia, gdy powtarzają je ambasadorowie, ministrowie i premier. Nie są bowiem wówczas wyrazem indywidualnych emocji, ale linią polityczną i świadomym przekazem kierowanym do społeczeństwa, a zwłaszcza do świata.

Pierwsze było porównanie z ISIS. Wzmocnione informacją, że mordercy obcinali dzieciom głowy. 11 października potwierdził ją Joe Biden: stwierdził, że widział dowody. Jednak następnego dnia Biały Dom wyjaśnił, że prezydent opierał się na doniesieniach medialnych. Czy do tego akurat aktu okrucieństwa doszło, nie jest jasne. Dlaczego więc z długiej listy zbrodni Hamasu nagłośniono tę, wokół której zaraz pojawiły się kontrowersje? Wydaje się, że chodziło o zakomunikowanie światu, iż nie jest to kolejna odsłona konfliktu izraelsko-palestyńskiego, ale coś istotowo innego: walka ze złem absolutnym. I – tak jak w przypadku ISIS – ważne jest wyłącznie jego zniszczenie. Niezależnie od ceny.

Porównanie do nazistów jest jeszcze bardziej jednoznaczne. Ambasador Izraela w Wielkiej Brytanii Cippi Chotoweli (prominentna działaczka partii Likud), dopytywana o dramatyczną sytuację humanitarną w Gazie, stwierdziła: „600 tysięcy Niemców, niewinnych Niemców, zginęło w waszych nalotach bombowych na Hamburg i Drezno. Dlaczego? Bo wiedzieliście, że tylko tak możecie pokonać nazistów. Ci, którzy nas zaatakowali, byli gorsi od nazistów”. Nie było to porównanie spontaniczne, powtórzyła je w kolejnych wywiadach.

Odpowiedzialność zbiorowa

Jest to stanowisko, które żąda od świata jednoznaczności nie tylko wobec tego, co się wydarzyło, ale też tego, co dzieje się dziś. A także tego, co jeszcze się wydarzy, tj. kolejnych faz izraelskiego odwetu. Podsuwa też dychotomię: albo jesteś z nami, albo z Hamasem. Nakazuje też odciąć historię konfliktu izraelsko-palestyńskiego i liczyć ją od nowa, zaczynając od 7 października. Wreszcie, wyklucza pytania o to, na jakiej glebie organizacja taka jak Hamas mogła wyrosnąć i rozkwitnąć. I czy 38 lat okupacji, a potem 16 lat całkowitej blokady Gazy mogło mieć tu jakieś znaczenie.

Strona izraelska nie sugeruje, że „nowymi nazistami” są wszyscy mieszkańcy Gazy. Ale nawet prezydent Jicchcak Herzog stwierdził: „Po pierwsze musimy zrozumieć, że tam jest całe państwo, cały naród, który jest odpowiedzialny. Nie jest prawdą cała ta retoryka o cywilach, którzy nie wiedzą i nie są zaangażowani. To zupełna nieprawda. Mogli powstać i walczyć przeciwko temu reżimowi”. Fakt, że z ok. 2,2 mln mieszkańców Strefy ponad 40 proc. to dzieci poniżej 14. roku życia, które w 2006 r., gdy Hamas nieznacznie wygrał wybory (po raz pierwszy i ostatni, potem wyborów już nie było), nie zdążyły się urodzić, nie jest w tej perspektywie uwzględniony.

Czy świat przyjmie interpretację wojny z Hamasem jako zmagań z „nowymi nazistami”, włącznie ze zrozumieniem dla dowolnego poziomu strat cywilnych? Na pewno nie jednogłośnie, choć możliwość taka istnieje. Bo lata „wojny z terrorem”, gdy Arabów poddano zbiorowej stereotypizacji jako ludzi o szczególnej inklinacji do fanatyzmu i okrucieństwa, przygotowały pod nią grunt. Zwłaszcza w USA.

Dominacja informacyjna

Obecny stan konfliktu jest następujący: od 7 października nie ustają izraelskie naloty. W ciągu sześciu pierwszych dni siły powietrzne, jak same podały, zrzuciły 6 tys. pocisków i zniszczyły 3,6 tys. celów. 19 października „Economist” podał, że według szacunków na podstawie zdjęć satelitarnych zniszczono lub uszkodzono 11 tys. budynków (na obszarze równym ok. 70 proc. powierzchni Warszawy). To jednak tylko informacje cząstkowe, pozwalające co najwyżej przeczuwać, jaka jest faktyczna skala zniszczeń i strat, bo pełnych i wiarygodnych informacji nie ma.

Jednocześnie Izrael wstrzymał dostawy prądu, paliwa i żywności. W konsekwencji od 11 października jedynym źródłem elektryczności są generatory, ale paliwo do nich się kończy. Bez prądu nie będą zaś działać odsalarnie wody, wodociągi, kanalizacja, szpitale i piekarnie. Już obecnie coraz trudniej o wodę pitną i jedzenie, a także leki (np. insulinę). Mnożą się informacje o operacjach dokonywanych przy latarce i bez znieczulenia. W wyniku problemów z elektrycznością i uszkodzeń infrastruktury coraz trudniej też o internet. To z kolei sprawia, że wojna w Gazie rozgrywać się będzie w narastającej ciszy i przy coraz większej dominacji informacyjnej jednej strony. 

Będzie to m.in. utrwalać sytuację, gdy ofiary izraelskie mają twarze, biografie i niezrealizowane plany. Palestyńskie pozostają bezimienne i zawierają się w jedno lub dwucyfrowej statystyce strat takiego czy innego ataku.

Strata uboczna

Sytuację humanitarną pogarszają masowe przemieszczenia ludności, wywołane zarówno bombardowaniami, jak i wydanym przez Izrael poleceniem „ewakuacji” północnej części Strefy (ok. miliona osób) w związku z planowaną operacją lądową. Izraelskie ulotki ostrzegają, że ci, którzy się nie ewakuują, mogą być traktowani jak terroryści.

W wyniku działań odwetowych zginąć miało ponad 4,6 tys. osób, a ponad 14 tys. zostało rannych (stan na 22 października). Należy spodziewać się, że liczby te będą rosnąć. Zwłaszcza gdy zacznie się – oczekiwana lada moment – operacja lądowa, do której zmobilizowano ponad 300 tys. rezerwistów.

W odróżnieniu od tego, co zrobił Hamas, po stronie izraelskiej nie ma oczywiście intencji zabijania cywilów. W obecnej sytuacji nie ma jednak także czasu ani woli, aby czynić z ich ochrony priorytet. Zaś to, czy dana osoba straciła życie jako cel bezpośredni, czy też jako tzw. strata uboczna, ma co prawda znaczenie z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Dla ginących nie ma żadnego – ostatecznie to także rzeź, nawet jeśli ubrana w szaty legitymizmu. 

Palestyńczycy ponoszą więc de facto kolektywną karę nie tylko za bestialstwo Hamasu, ale też za porażkę izraelskiej polityki zarówno wobec Gazy, jak i kwestii palestyńskiej w ogóle.

Jednocześnie w kierunku Izraela wciąż lecą rakiety Hamasu, a na granicy Izraela z Libanem eskaluje wymiana ciosów z proirańskim Hezbollahem. Na pytanie o to, jak daleko posunie się Teheran i jego regionalni sojusznicy i czy wojna nabierze charakteru regionalnego, nie ma na razie odpowiedzi.

Marek Matusiak – analityk Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, koordynator projektu Izrael-Europa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
MAREK MATUSIAK jest analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich imienia Marka Karpia, koordynatorem projektu Izrael-Europa. Wcześniej pracował w polskich placówkach dyplomatycznych w Tbilisi i Stambule, był również wiele razy obserwatorem wyborów m.in. na Ukrainie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44-45/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Izrael kontra Hamas: rzeź za rzeź