Przeczekać w Brukseli. W PiS trwa wojna o miejsca na listach do europarlamentu

Setki działaczy PiS żegnają się z lukratywnymi stanowiskami. Kolejka chętnych na wyjazd do Brukseli robi się zdecydowanie za długa.

19.02.2024

Czyta się kilka minut

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik w Sejmie. Warszawa, 21 grudnia 2023 r. / fot. Jacek Domiński / REPORTER
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik w Sejmie. Warszawa, 21 grudnia 2023 r. / fot. Jacek Domiński / REPORTER

W polityce czasem ciężko jest zobaczyć cokolwiek spoza zasłony dymnej górnolotnych haseł i patriotycznej frazeologii. Są jednak momenty, kiedy prawdziwe intencje wychodzą na jaw. Jeden z nich właśnie nadchodzi – to wybory do Parlamentu Europejskiego.

Nasi politycy kandydują do PE przede wszystkim z trzech powodów. Pierwszy, najrzadszy, to chęć szerszego zaistnienia w Brukseli, by stworzyć sobie szanse na aktywność polityczną na wyższym niż krajowy poziomie. W Parlamencie Europejskim rzadko się to zdarza, ale można tam nawiązać kontakty, które z czasem zaowocują.

Drugi motyw to potrzeba zagospodarowania polityka z jakiegoś względu w kraju niewygodnego. Tak było w pierwszych wyborach do PE z udziałem polskich kandydatów, w 2004 roku, gdy Platforma Obywatelska „wypchnęła” do PE Pawła Piskorskiego. Podobnie było w 2019 roku, gdy do PE kandydowała z PiS Beata Szydło, której w krajowej polityce trudno było znaleźć odpowiednie miejsce po niespodziewanym dla wielu odwołaniu z funkcji szefa rządu.

Wreszcie jest trzeci powód, najczęstszy i będący istotnym komponentem także przy występowaniu dwóch poprzednich. To motyw finansowy. Wysokie zarobki wiążące się ze sprawowaniem mandatu europosła, wciąż znacznie wyższe niż w krajowej polityce, powodują, że do Brukseli i Strasburga kandydaci lgną głównie po to, by napełnić kieszenie i zrobić sobie na kontach zapas na gorsze czasy.

Co z Kamińskim i Wąsikiem?

Parlament Europejski staje się dodatkowo atrakcyjny w sytuacji, gdy przyszłość polityczna macierzystego ugrupowania jest niepewna. Dziś w największym stopniu dotyczy to Prawa i Sprawiedliwości, które po oddaniu władzy znalazło się w głębokim kryzysie, a wyraźne pogubienie prezesa Jarosława Kaczyńskiego perspektywę odzyskania władzy czyni bardziej niż mglistą. Setki działaczy żegnających się dziś z etatami w urzędach i świetnie płatnymi synekurami w spółkach, funduszach i agencjach – wie, że powrót do nich nie będzie szybki i trzeba szukać nowego zajęcia.

Stąd też w PiS rozpoczęła się twarda walka o miejsca na listach do PE. Tym jest twardsza, im notowania sondażowe PiS bardziej spadają, zmniejszając pulę mandatów do zdobycia. Przeczekać trudne politycznie lata w PE (za blisko 10 tys. euro miesięcznie) chcą nie tylko obecni europosłowie, jak Adam Bielan, Joachim Brudziński, Ryszard Czarnecki, Patryk Jaki, Beata Kempa, Beata Mazurek, Jacek Saryusz-Wolski, Beata Szydło, Dominik Tarczyński, Jadwiga Wiśniewska czy Anna Zalewska. O kandydowaniu myślą także ci, którzy posłowania w Brukseli jeszcze nie zasmakowali, a chcieliby.

W grupie tej są prominentni politycy PiS: Ryszard Terlecki, Marek Suski, Marek Kuchciński, a także byli współpracownicy prezydenta Marcin Przydacz czy Paweł Szrot. Są też byli szefowie MSZ i ich zastępcy: Zbigniew Rau, Szymon Szynkowski vel Sęk, Paweł Jabłoński czy Arkadiusz Mularczyk.

Oprócz nich są także kandydaci, których start do PE wynika z politycznej konieczności – tak jak w przypadku Szydło w 2019 roku. Chodzi przede wszystkim o Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Miejsce w PE rozwiązałoby kwadraturę koła mandatów poselskich obu panów. Mówi się też o starcie byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, nad którym gromadzą się czarne chmury prokuratorskich śledztw i (podobnie jak Kamińskiemu i Wąsikowi) przydałby mu się brukselski immunitet.

Problem w tym, że start tej trójki, zwłaszcza Kamińskiego i Wąsika, budzi (na razie skrywany) sprzeciw w PiS. Chodzi nie tylko o to, że pretendują do trudnych w zdobyciu mandatów. Niektórzy w PiS uważają też, że ich start obniży szanse partii, bo kampanię zdominuje sprawa Pegasusa i cyklicznie ujawnianych informacji (albo samych pogłosek), kogo podsłuchiwała poprzednia władza. To dodatkowo zwiększy wewnętrzne niesnaski w samym PiS, zwłaszcza jeśli komisja śledcza potwierdzi, że na liście inwigilowanych Pegasusem było wielu czołowych polityków tej partii. Trudno sobie wyobrazić, by takie działania można było prowadzić bez wiedzy prezesa, a to może pogłębić ferment w partii.

Co dalej z partią?

W PiS można usłyszeć, że jedną z konsekwencji tego wszystkiego – zwłaszcza jeśli wynik wyborów będzie znacznie poniżej oczekiwań – może być przyspieszona dekompozycja PiS i rozłam np. na dwie frakcje. Bardziej nacjonalistyczno-populistyczną, skupiającą Suwerenną Polskę, polityków „radiomaryjnych” oraz być może część Konfederacji, z Przemysławem Czarnkiem jako liderem. Oraz bardziej umiarkowaną, wspieraną przez prezydenta Andrzeja Dudę, być może pod przywództwem byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Nie należy oczywiście zapominać o kilku innych politykach silnych w partii. Jednak niezależnie od tego, ile ujawni się frakcji w PiS, wszystkie mogą przez jakiś czas uznawać za lidera Jarosława Kaczyńskiego, ale jeśli forma prezesa będzie taka jak ostatnio, może się to szybko skończyć.

Niewykluczone, że wybory do Parlamentu Europejskiego 9 czerwca 2024 roku będą ostatnimi wyborami Prawa i Sprawiedliwości w obecnej postaci.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Z wykształcenia biolog, ale od blisko 30 lat dziennikarz polityczny. Zaczynał pracę zawodową w Biurze Prasowym Rządu URM w czasach rządu Hanny Suchockiej, potem był dziennikarzem politycznym „Życia Warszawy”, pracował w dokumentującym historię najnowszą… więcej