Harry Potter i aktywa państwowe. Czy Daniel Obajtek trafi do więzienia?

Daniela Obajtka nie ma już w Orlenie. Dosłownie minął się tam z prokuraturą, która zaczyna badać fuzję z Lotosem. Czy człowiek, który dał twarz nowej, agresywnej formie politycznego kapitalizmu, stanie za to przed sądem?

02.02.2024

Czyta się kilka minut

Daniel Obajtek na konferencji zarządu PKN Orlen, Warszawa, czerwiec 2022 r. // Fot. Jacek Domiński / Reporter
Daniel Obajtek na konferencji zarządu PKN Orlen, Warszawa, czerwiec 2022 r. // Fot. Jacek Domiński / Reporter

1 lutego uprzedził niemal pewny ruch ze strony nowej rady nadzorczej Orlenu, która miała zostać wybrana pięć dni później. Prezes Obajtek oddał się do dyspozycji starej rady, obsadzonej jeszcze przez PiS, ta zaś odwołała go ze stanowiska. Minister aktywów państwowych Borys Budka, który od dawna zapowiadał zwolnienie Obajtka, musiał obejść się smakiem.

Orlen to najbogatsza polska firma, której przychody w 2022 r. równe były 66 proc. budżetu państwa. Nowy rząd (skarb państwa jest właścicielem 49,9 proc. akcji, co przy rozdrobnionym akcjonariacie zapewnia mu decydujący głos) zapowiada przegląd najważniejszych decyzji ustępującego zarządu, na czele z dopiętym w połowie 2022 r. połączeniem z drugą polską firmą paliwową, w której decydujący głos miało państwo – Grupą Lotos. Klimat dla tej operacji przygotował kontrolowany wyciek ubiegłorocznego raportu Najwyższej Izby Kontroli, która przeanalizowała fuzję i doszła do wniosku, że na tej transakcji skarb państwa mógł stracić nawet 7 mld złotych.

Milion złotych, dziesięć lat

Jeśli wnioski NIK potwierdzi płocka prokuratura, która pod koniec stycznia wszczęła w tej sprawie śledztwo z urzędu, polityczne ciemne chmury wiszące nad głową Daniela Obajtka mogą przekształcić się w zarzuty niedopełnienia obowiązków lub nadużycie uprawnień – z artykułu 296 kodeksu karnego. Jak mówi prof. Michał Romanowski, ekspert prawa handlowego z Uniwersytetu Warszawskiego, w rachubę wchodzi oskarżenie o działanie na niekorzyść firmy. „Przesłanką w tym wypadku nie musi być fakt wyrządzenia szkody, ale na przykład udowodnienie sprowadzenia niebezpieczeństwa wobec spółki” – zauważył prof. Romanowski w rozmowie z Money.pl.

Jeśli sprawa trafi do sądu, Daniel Obajtek może usłyszeć wyrok nawet 10 lat więzienia za doprowadzenie do szkody „w wielkich rozmiarach”. Byłemu już prezesowi – jak podkreśla z kolei prof. Dariusz Filar, który przez lata wykładał na Uniwersytecie Gdańskim teorię fuzji i przejęć – trudno będzie wówczas przekonać sąd, że operację przeprowadził zgodnie z regułami sztuki.

– To, co zrobiono z Orlenem i Lotosem, moim zdaniem nie mieści się w definicji fuzji – uważa prof. Filar. – Bliżej temu do operacji wyprzedaży majątku pod płaszczykiem połączenia. Prezes Obajtek jako menedżer powinien też wiedzieć, że łączenie firm o różnej skali działalności rzadko przynosi korzyści, bo nie silniejszy wzmacnia słabszego, ale słabszy ciągnie w dół mocniejszego.

W 2021 r., ostatnim pełnym roku samodzielności, Lotos przerobił 9,9 mln ton ropy. W tym samym czasie rafinerie Orlenu zużyły 29,9 mln ton tego surowca. Sieć sprzedaży Lotosu liczyła 520 stacji. Orlenu – 2881. Przychody Lotosu sięgnęły 33,1 mld zł, podczas gdy do kasy płockiego koncernu wpłynęło ponad 98 mld zł więcej. Połączenie obu spółek nie było więc fuzją równorzędnych partnerów, ale raczej biznesowym mezaliansem.

Część hipotetycznych korzyści wynikających z fuzji z góry skasowało postanowienie Komisji Europejskiej, która zgodę na nią uzależniła od sprzedaży 30 proc. akcji w należącej do Lotosu Rafinerii Gdańskiej oraz zbycia 417 stacji benzynowych. Udziały kupił saudyjski koncern Aramco, stacje zaś trafiły w ręce węgierskiego koncernu MOL (w zamian płocki koncern przejął blisko 200 jego punktów sprzedaży na Węgrzech i Słowacji).

Orlen sprzedał udziały w rafinerii za równowartość 2,2 mld zł, choć zdaniem kontrolerów NIK były one warte 9,4 mld zł (rządowi doradcy szacowali rzekomo tę wartość na 5,9 mld). Aramco zapłaciło tyle, ile kosztują dziś cztery luksusowe jachty. Węgrzy dali za stacje 464 mln dolarów.

Prezes Obajtek zaciekle bronił całej operacji, przekonując, że tylko w ten sposób Orlen stanie się graczem na skalę ponadregionalną. Szkopuł w tym, że te zapowiedzi nie wytrzymywały konfrontacji z faktami. Na początku 2022 r., tuż przed sfinalizowaniem transakcji, warszawska giełda wyceniała obie firmy na ok. 10,5 mld dolarów. W tym samym czasie wartość koncernu Shell na giełdzie w Londynie sięgała 186 mld dolarów, a British Petroleum – 106 mld dolarów. Sklejony z Lotosem Orlen ledwie mieścił się pod względem wyceny rynkowej w pierwszej pięćdziesiątce największych firm paliwowych globu. Nie zyskał także wiele na redukcji kosztów po połączeniu firm. Sam zarząd płockiego koncernu szacował, że oszczędności z tego tytułu wyniosą 400 mln zł rocznie. Przy skali transakcji i wartości obu spółek – to kwota praktycznie nieistotna. Pomimo wielu krytycznych głosów fuzję zrealizowano jednak w lipcu 2022 r.

„Najgorszy zarząd w historii”

W październiku ubiegłego roku w rozmowie z magazynem „Forbes” były szef Orlenu Jacek Krawiec tak oceniał następców: „Zarówno zarząd, który, nota bene, liczy 11 osób, czyli o cztery więcej niż cztery razy większego Shella, jak i samego prezesa Obajtka uważam za zdecydowanie najgorszych zarządzających Orlenem od czasu przekształcenia firmy i wprowadzenia jej na giełdę”. W dalszej części wywiadu Krawiec wymienia największe błędy: sprzedaż udziałów w Rafinerii Gdańskiej po zaniżonej cenie, manipulowanie cenami na stacjach i zakup Polska Press, grupy mediowej, która po transakcji stała się propagandową tubą PiS.

Ocena w wykonaniu Krawca nie zawiera jednak próby odpowiedzi, jak poczynania władz Orlenu wpłynęły na efekt końcowy, za który rozlicza się zarządzających, czyli wyniki finansowe firmy. Być może dlatego, że takie porównanie nie wypada dla Krawca korzystnie.

Daniel Obajtek został prezesem Orlenu w lutym 2018 r. Od połowy 2022 r. płocki gigant tworzy jeden organizm z dawną grupą Lotos, dlatego na potrzeby porównania zestawiliśmy podstawowe dane finansowe Orlenu z lat 2018-2021, ze statystykami z czterech ostatnich lat ponad siedmioletniej prezesury Jacka Krawca, który kierował koncernem do grudnia 2015 r.

We wspomnianym okresie rządów nominata Platformy Obywatelskiej Orlen wypracował 428,8 mld zł przychodu, jednocześnie odnotowując stratę w wysokości 0,9 mld zł. Za Obajtka przychody koncernu sięgnęły natomiast 438,42 mld zł, zyski zaś poszybowały – do 23,88 mld zł. Na wyniku osiągniętym przez Orlen Krawca zaciążył rok 2014, kiedy firma musiała dokonać znacznych odpisów podatkowych, co poskutkowało stratą w wysokości ponad 5,8 mld zł . Ale nawet bez uwzględnienia jej w bilansie porównanie wypada na korzyść tych, których Krawiec nazwał „zdecydowanie najgorszymi zarządzającymi Orlenem”.

Na wyniki finansowe spółek paliwowych duży wpływ mają oczywiście czynniki zewnętrzne, zwłaszcza cena ropy naftowej i kurs dolara, w którym rozliczają się za ten surowiec. Im droższa ropa i amerykańska waluta, tym wyższe także ich przychody. I tu mamy kolejną niespodziankę: w uwzględnionym w powyższym zestawieniu okresie rządów Jacka Krawca średnia cena litra benzyny 95 była w Polsce o 32 grosze wyższa niż w „czterolatce” Daniela Obajtka. Słowem, pod rządami tego ostatniego Orlen wypracowywał przychody wyższe o 2,2 proc., i to sprzedając w tym czasie produkt tańszy średnio o 6 proc.

Jednak zestawienie wyników finansowych Orlenu pod rządami obydwu prezesów jest tylko jednym z kilku argumentów, które należy wziąć pod uwagę przy ocenie ich działalności. Na bilansie mogły przecież zaciążyć strategie, jakie akcjonariusze narzucili poszczególnym zarządom, zmieniające się otoczenie prawne, wreszcie sytuacja polityczna. Porównanie wysokości pensji również nie mówi wszystkiego o kulturze korporacyjnej obu ekip rządzących koncernem. Obajtek w latach 2018-2021 zarobił w Orlenie 7,51 mln zł brutto (tyle wyniosła jego pensja zasadnicza i nagrody). Krawiec w okresie od 2012 do końca 2015 r. – 12,14 mln zł brutto. Stało się tak, gdyż ustawa o zasadach wynagrodzeń w państwowych spółkach, którą PiS uchwalił na początku swojej pierwszej kadencji, mocno odchudziła zarobki szefów spółek skarbu państwa. Oficjalnie chodziło o ściślejsze powiązanie wypłat dla menedżerów z osiąganymi wynikami, ustawodawcy nie kryli się jednak przesadnie z tym, że grają też pod publikę, zniesmaczoną milionowymi premiami i odprawami prezesów. W projekcie ustawy zapisano, że dzięki niej koszt utrzymania zarządów w państwowych spółkach spadnie o ok. 60 mln zł w skali roku.

Czyżby więc Daniel Obajtek, absolwent technikum rolniczego, który przez lata był wójtem małopolskiej gminy Pcim (kończąc w tym czasie w Radomiu studia z ochrony środowiska), pokierował największą firmą w Polsce lepiej od absolwenta ekonomii, który doświadczenie zebrał m.in. w Pekao SA, londyńskim oddziale banku Nomura i w firmie doradczej Ernst&Young?

Odpowiedź jest prosta. To źle postawione pytanie.

Spółki skarbu partii

– Orlen od lat działa na autopilocie – zaciąga się papierosem były dyrektor departamentu tej spółki, wcześniej kategorycznie zastrzegając sobie anonimowość. – Każda ekipa rządząca pakuje do zarządu swoich ludzi, ale przecież nie po to, żeby się targowali o cenę ropy czy planowali produkcję paliwa. Bieżące prowadzenie firmy od zawsze spoczywa na barkach ludzi takich jak ja, czyli szczebla dyrektorskiego, który w nafciarstwie robi od lat, czuje ten biznes i zna Orlen. Zarząd pilnuje, żeby wszystko szło w kierunku, który wyznaczają właściciele, czyli przede wszystkim minister aktywów państwowych. No i żeby, broń Boże, złotówka z firmy nie skapnęła opozycji. Obajtek robił więc to samo, co poprzednicy, tylko o wiele bardziej ostentacyjnie – uśmiecha się były menedżer.

W roli prezesa Orlenu były wójt Pcimia był swoistym paradoksem. Jego wybór – umiejącym czytać między wierszami – mógł nawet wydać się autoironicznym gestem prezesa Kaczyńskiego, który od trzydziestu lat buduje pozycję w polityce na przekonywaniu wyborców, że światem biznesu rządzą podejrzane siły.

Jako człowiek z ludu, Obajtek nie należał oczywiście do „pożałowania godnego” gospodarczego establishmentu III RP, który obnażył przed Polakami wszystkie swoje słabości rzucając przekleństwami i obżerając się ośmiorniczkami u „Sowy i Przyjaciół”. Zadanie, z jakim PiS skierował Obajtka do Orlenu, było jednak dokładną kopią działań, jakie Kaczyński ze swoją świtą zarzucał dotąd politycznym konkurentom. Niczym Harry Potter – chłopiec wychowany przez skostniałych mugoli, który z czasem odkrywa czarodziejskie pochodzenie i ratuje ich cywilizację przed samozagładą – Obajtek miał wkroczyć do mrocznego świata, jakim jawiły się Kaczyńskiemu spółki skarbu państwa kontrolowane przez politycznych rywali. I zrobić w nich porządek, czyli podporządkować je tej właściwej partii. Obóz PiS wybrał do tego narzędzie z pozoru niewinne – konsolidację. Pod jego rządami Orlen wchłonął spółkę gazową PGNiG, Energę, jednego z największych producentów i dostawców prądu. Wreszcie przyszła kolej na Lotos.

Pod kierownictwem Obajtka sam Orlen też nie zasypiał gruszek w politycznym popiele. Latem ubiegłego roku, wraz z oficjalnym startem kampanii wyborczej, spółka ruszyła z „polityką stabilizacji cen”, która sprawiła, że Polska miała najtańsze paliwa w całej Unii Europejskiej. Na zaniżaniu ceny hurtowej (aż 86 proc. kupowanego w Polsce paliwa pochodzi z zakładów płockiego giganta) Orlen stracił co najmniej miliard złotych – jeśli za miarę straty uznać jego zyski w trzecim kwartale 2023 r., które właśnie o tyle zmalały w porównaniu z tym samym kwartałem rok wcześniej.

Pod koniec 2021 r., ku zdziwieniu większości branżowych analityków, kierowana przez Obajtka firma przejęła niemieckie wydawnictwo Polska Press. Operacja pochłonęła niemal 140 mln zł, drobną kwotę w budżecie płockiego giganta. Medialne ramię Orlenu jest od tamtej pory na głębokim minusie, w 2022 r. straciło 23 mln zł, ale dla zarządu płockiego giganta ważniejsza była prorządowa linia, jaką gazety i portale internetowe całej grupy obrały wraz ze zmianą właściciela. W trakcie ostatniej kampanii Polska Press odmawiało publikacji płatnych ogłoszeń kandydatów opozycji, uznając ich treść za „niezgodną z polską racją stanu”. W tym samym czasie na stacjach Orlenu do kawy i hot-dogów dodawano gazetki z wywiadami z politykami Prawa i Sprawiedliwości.

„To zawsze było stanowisko polityczne” – tak o prezesurze Orlenu tuż przed odejściem mówił w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Daniel Obajtek. Trudno się z nim nie zgodzić – ale z zastrzeżeniem, że tę sztukę były już prezes wyniósł na wyżyny politycznego kapitalizmu.


Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Harry Potter i aktywa państwowe