Polityka migracyjna UE: Przyjmuj albo płać

Relokacje to unijna zachęta dla Włochów, by lepiej strzegli granicy zewnętrznej UE. Potrzebują tego włoscy wyborcy, którzy – odwrotnie niż wielu Polaków – chcą uwspólnotowienia polityki migracyjnej.
z Brukseli

10.10.2023

Czyta się kilka minut

Migranci z Afryki na okręcie Straży Przybrzeżnej. Lampedusa, 21 września 2023 r. / fot. Nicola Marfisi / AGF / SIPA / EAST NEWS

Unijne kraje porozumiały się w minionym tygodniu w sprawie „paktu migracyjno-azylowego”, którego ostateczna wersja będzie teraz negocjowana z Parlamentem Europejskim. Najgłośniejszym punktem jest tzw. obowiązkowa solidarność, w której relokacja może być zastąpiona ekwiwalentem pieniężnym (szacowanym na 20 tys. euro za jednego migranta). Relokacja miałaby dotyczyć rocznie zaledwie 30 tys. osób, z czego na Polskę przypadłoby tylko niecałe dwa tysiące lub adekwatna opłata – i to przed zastosowaniem ulg z racji przyjęcia Ukraińców bądź tzw. presji migracyjnej na granicy z Białorusią.

Widać więc, że – skoro w całej Unii złożono w 2021 r. blisko 900 tys. wniosków o ochronę międzynarodową (liczba ta nie obejmuje Ukraińców) – projektowana teraz relokacja może okazać się bardziej symbolem solidarności niż znaczącą pomocą.  

Dotychczas rzeczywista „relokacja” z unijnego Południa dokonuje się samoistnie. Włochy – wbrew oficjalnie obowiązującym regułom – nie rejestrują wielu migrantów, którzy przeprawiają się tam przez Morze Śródziemne. A ci jadą dalej, głównie do Niemiec, Francji i Beneluksu. W rezultacie Północ od lat żądała od Południa wzięcia odpowiedzialności za wspólną politykę migracyjną. Południe chciało zaś solidarności wobec państw z unijną granicą zewnętrzną – zwłaszcza morską, intensywnie wykorzystywaną przez przemytników ludzi.

Dlatego tłem „paktu migracyjno-azylowego” stała się transakcja „solidarność za odpowiedzialność”, której towarzyszy – jak alarmują organizacje praw człowieka – obniżenie standardów humanitarnych. Reforma wzmacnia obowiązek rejestracji migrantów na granicy (również po przejęciu ich na morzu), wprowadza szybkie procedury dzielenia ich na tych z dużymi szansami na azyl, niewnioskujących o azyl oraz – to zwykle większość – na zamierzających o niego prosić, ale bez większych szans na status uchodźcy. Ta ostatnia grupa miałaby trafiać do restrykcyjnej „procedury granicznej”, której celem byłoby szybkie rozpatrzenie wniosków oraz ewentualna deportacja. Przybyłoby ludzi w ośrodkach zamkniętych – migranci mieliby być przetrzymywani do rozstrzygnięcia wniosków.

Ponadto uzgodnione w Brukseli rozporządzenie zaostrza jeszcze bardziej – na niekorzyść migrantów – reguły w razie masowego przybywania uchodźców, działania siły wyższej (np. pandemii) lub instrumentalizacji migracji (np. przez Białoruś). Wtedy byłoby można zwiększyć liczbę ludzi kierowanych do przyspieszonej procedury granicznej, a władze mogłyby przetrzymywać ich dłużej w ośrodkach zamkniętych.

„Zapłatą” za dodatkowe obowiązki przy rejestracji, deportacji, rozpatrywaniu wniosków azylowych np. przez Włochy mają być m.in.: wsparcie finansowe oraz relokacja, czyli skierowanie części migrantów do innych krajów Unii, gdzie rozpatrywano by ich wnioski o azyl. Wydaje się, że nawet włoska premier Giorgia Meloni widzi w takiej „solidarności za odpowiedzialność” głównie gest polityczny istotny dla swych wyborców. A prawdziwą zmianę dostrzega w – przeforsowanym przez Rzym przy okazji negocjacji paktu – porozumieniu „pieniądze za hamowanie migracji” między Unią i Tunezją, skąd operuje wielu przemytników ludzi. Ma ono być wzorem dla podobnych uzgodnień z innymi, również autorytarnymi krajami Afryki. Unia już od lat płaci prezydentowi Erdoğanowi za współpracę migracyjną, ale w Turcji pieniądze faktycznie trafiają na potrzeby uchodźców. Z kolei Tunis żąda wsparcia dla swego dziurawego budżetu.

Te restrykcje powinny odpowiadać obecnym władzom Polski czy Węgier. Ale tak zapędziły się one w „obronie suwerenności” oraz straszeniu „obcymi”, że za nieakceptowalne uznają niemal wszystkie rozwiązania migracyjne na poziomie Unii. Reszta Unii, zmęczona daremnymi rokowaniami z Warszawą i Budapesztem, postanowiła tym razem oba kraje przegłosować, zrezygnowawszy z kilkuletniego samoograniczenia, czyli z prób ucierania jednomyślności 27 państw UE. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Przyjmuj albo płać