Pogrzeb transpłciowej aktywistki wywołał skandal w Kościele. Czy słusznie?

Po pogrzebie ikony LGBT Cecilii Gentili w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku wielu katolików otwartych zdało sobie sprawę, że zaproszenie do Kościoła wszystkich nie może oznaczać zgody na wszystko.

27.02.2024

Czyta się kilka minut

Pogrzeb transseksualnej aktywistki Cecilii Gentili w katedrze św. Patryka, Nowy Jork, 15 lutego 2024 r. // Fot.  Stephanie Keith / Getty Images
Pogrzeb transseksualnej aktywistki Cecilii Gentili w katedrze św. Patryka, Nowy Jork, 15 lutego 2024 r. // Fot. Stephanie Keith / Getty Images

„Poza Wielkanocą nie widujemy tu takich tłumów, w dodatku tak dobrze ubranych” – mówił ks. Edward Dougherty, budząc entuzjazm uczestników pogrzebu. Był czwartek, 15 lutego, pierwszy dzień Wielkiego Postu.

Dwa dni później kard. Timothy Dolan, arcybiskup Nowego Jorku, nakazał odprawić mszę ekspiacyjną za bluźnierstwa i profanacje, jakich dokonano podczas pogrzebowego nabożeństwa. Proboszcz katedry, ks. Enrique Salvo, napisał w komunikacie: „Nie mieliśmy pojęcia, że nasza gościnność i modlitwa zostaną w tak świętokradzki i przebiegły sposób wypaczone”.

Transaktywistka

Cecilia Gentili miała 52 lata i była ikoną amerykańskich środowisk LGBT. Urodzona w Argentynie, w dzieciństwie wykorzystywana seksualnie, mając lat 18 zaczęła identyfikować się jako kobieta. Po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych została transpłciową prostytutką. Aresztowana za posiadanie narkotyków, po odbyciu kary rozpoczęła walkę o prawo do równego traktowania i bezpłatną opiekę zdrowotną dla pracowników seksualnych, kobiet trans, uzależnionych i więzionych. 

W 2011 r. przyznano jej prawo stałego pobytu w USA, w 2022 r. otrzymała amerykańskie obywatelstwo. Była autorką książek o problemach osób transpłciowych, aktorką w spektaklach i filmach realizowanych przez środowisko LGBT w Nowym Jorku i współorganizatorką protestów antywojennych organizacji Żydowski Głos dla Pokoju. Zmarła 6 lutego 2024 r.

Święta dziwka

Na jej pogrzeb do katedry przyszło ponad tysiąc osób, wśród których najbardziej rzucały się w oczy – strojem i zachowaniem – osoby transpłciowe. Przed ołtarzem, obok trumny, wisiał portret zmarłej w złotej aureoli z napisem: „Święta Matka Dziwka”, wezwania modlitwy wiernych nawiązywały do postulatów środowisk LGBT, wspomnienia bliskich Cecilii, w tym jej partnera, przerywane były oklaskami i skandowaniem imienia zmarłej. Największy aplauz wzbudziło nazwanie jej „wielką dziwką, świętą Cecilią, matką wszystkich dziwek”.

W czasie śpiewu „Ave Maria” jeden z uczestników ceremonii rozpoczął, z okrzykiem „Ave Cecilia”, spontaniczny taniec przed ołtarzem i wśród wiwatującej publiczności. Trwający ponad godzinę film z uroczystości można obejrzeć w internecie. Relacje z pogrzebu, z najbarwniejszymi fragmentami, pokazały największe stacje telewizyjne. Wybuchł skandal.

Szminki i koronki

Do arcybiskupa Nowego Jorku i proboszcza katedry zaczęli dzwonić oburzeni wierni. Katolickie media i portale społecznościowe pisały o profanacji katedry i bluźnierstwach. Przypominano, że Cecilia Gentili była ateistką (sama się tak określiła, choć przyznawała też, że modli się do Boga), która nie tylko nie porzuciła grzesznego życia, ale do końca je afirmowała i nim się szczyciła. Krytykowano celebransa za to, że używał żeńskich zaimków w stosunku do osoby, która była metrykalnie mężczyzną, i że nie panował nad sytuacją. Chwalono proboszcza za decyzję o odprawieniu nabożeństwa ekspiacyjnego, choć domagano się aktu jeszcze większej rangi – ponownej konsekracji sprofanowanej świątyni.

Widok umalowanych, całujących się mężczyzn, ubranych w kobiece suknie, jednych gorszył, innym pozwolił spojrzeć w nowym świetle na stroje celebransa, kantora i służby liturgicznej – kolorowe sutanny i koronkowe komże. Wiwaty na cześć zmarłej i manifestowanie jej świętości dla jednych były prowokacją, dla drugich żywiołową reakcją publiczności, w znacznej części złożonej z imigrantów z Ameryki Łacińskiej.

Wszyscy czy wszystko?

Fala krytyki, jaka spadła na organizatorów uroczystości i ks. Dougherty’ego, głównie z prawej, konserwatywnej strony, tym razem nie spotkała się z odpowiedzią katolików liberalnych – głosy obrońców były rzadkie i ciche. Wydawało się, że Kościół otwarty wpadł na rafę, jaką prędzej czy później musiał na swojej drodze napotkać, obierając kurs na społeczne i kulturowe obrzeża.

Nieliczni próbowali argumentować, że Jezus otaczał się celnikami i nierządnicami, że papież Franciszek przekazał swoje błogosławieństwo i pomoc materialną transpłciowym prostytutkom (zawiózł je im w 2020 r. jego jałmużnik, kard. Konrad Krajewski), że Dykasteria Nauki Wiary zgodziła się, by osoby transseksualne były rodzicami chrzestnymi i świadkami sakramentu małżeństwa (pod warunkiem, że ceremonia z ich udziałem nie stanie się „źródłem zgorszenia”). Jednak wielu katolików otwartych zdało sobie sprawę, być może po raz pierwszy, że zaproszenie do Kościoła wszystkich (zgodnie z papieskim zawołaniem z Lizbony: todos, todos, todos!) nie może oznaczać zgody na wszystko.

Uprzedzenia i stereotypy

Ks. James Martin, znany duszpasterz amerykańskich katolików LGBT, który miał prowadzić pogrzeb Cecilii Gentili (zrezygnował z powodu pilnego wyjazdu), początkowo bronił uczestników uroczystości. Zmienił zdanie po obejrzeniu nagrania. W odpowiedzi na moje pytania napisał:

– Problemem było zachowanie niektórych uczestników podczas nabożeństwa, a nie to, że zmarła była osobą transpłciową. Nie raz brałem udział w pogrzebach katolików LGBT, podczas których zachowywano w pełni szacunek i powagę. Musimy być ostrożni w wyciąganiu wniosków, że otwarcie się Kościoła na tych ludzi naraża go na lekceważenie i ośmieszenie. To szkodliwy stereotyp. W wielu parafiach katolicy homoseksualni i transseksualni służą jako szafarze Eucharystii, lektorzy czy kantorzy. A z lekceważącym zachowaniem podczas mszy czy liturgii można spotkać się także wśród katolików heteroseksualnych. Uczestniczyłem kiedyś w pogrzebie, na którym mowa pożegnalna pełna była wulgaryzmów. Kościół jest miejscem szacunku i nikt, bez względu na orientację czy pochodzenie, nie powinien lekceważyć jego świętej przestrzeni. To miejsce modlitwy, a nie manifestacji poglądów.

Skuteczne prowokacje

W przypadku nowojorskiej uroczystości ucieczka od stereotypów nie jest łatwa, bo niektórzy uczestnicy sami je utrwalali.

Prof. Massimo Faggioli, teolog i historyk Kościoła na Uniwersytecie Villanova w Pensylwanii, podejrzewa, że wiele z kontrowersyjnych zachowań w czasie nabożeństwa było zamierzonych i celowych. Przypomina słowa organizatorów, że chodziło o „historyczne przeciwstawienie się hipokryzji Kościoła i nienawiści wobec osób transpłciowych” oraz „wniesienie do katedry trochę życia i radykalnej radości”. Znaczący i obliczony na reakcję był już sam wybór świątyni.

– W Nowym Jorku jest wiele kościołów, gdzie bez żadnego problemu zgodzono by się na pogrzeb transpłciowej aktywistki – mówi Faggioli.

Zauważa, że rodzinie Cecilii Gentili zależało właśnie na katedrze, najważniejszym kościele amerykańskim, odwiedzanym przez papieży, znanym z pogrzebów słynnych osób (np. senatora Roberta F. Kennedy’ego czy strażaków, którzy zginęli 11 września 2001 r.). Licząc się z odmową proboszcza, bliscy zmarłej ukryli istotne informacje o jej życiu i poglądach, do czego później sami się przyznali. Ich działania można więc uznać za prowokację. Która, jak mówi Faggioli, już nie raz okazywała się skuteczną metodą.

– Dzięki prowokacjom udawało się w przeszłości posuwać do przodu sprawy osób LGBT w Kościele – dodaje.

Niebezpieczne rafy

Pogrzeb Cecilii Gentili pokazał złożoność problemów, przed którymi staje tzw. Kościół otwarty. Zaproszenie „wszystkich” oznacza nie tylko walkę z ksenofobią i homofobią (wciąż obecnymi wśród katolików, nawet jeśli w mniejszym dziś wymiarze) czy przełamywanie stereotypów, które są źródłem niechęci i wrogości. To także troska o wzajemny szacunek – dla tych, których się zaprasza, i dla tych, którzy w Kościele obecni są od dawna, dla wolności i inności jednych oraz wierności i wrażliwości drugich.

Otwartość na innych nie jest pochwałą dla ich sposobu życia ani podzielaniem poglądów. Co więcej, dbanie, by przestrzeń sakralna nie stała się miejscem ich manifestowania, jest jednym ze sposobów omijania niebezpiecznych raf. Bez względu na to, czy są to poglądy prawicowe i nacjonalistyczne, czy postępowe i liberalne. Tym pierwszym otwarci katolicy chętniej się sprzeciwiają, na te drugie łatwiej przymykają oczy. Choć jedne i drugie trudno pogodzić z nauką Kościoła, także tego otwartego na oścież.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Rafy na peryferiach