„Możesz odłożyć telefon i porozmawiać z nami?”. Seniorzy uzależnieni od smartfonów

Samo posiadanie smartfona jest dla mózgu jak aplikacje działające w tle dla telefonu – zużywają mózgową baterię. Z wiekiem pojemność tej baterii maleje.

17.11.2023

Czyta się kilka minut

Fot. Maskot / Alamy Stock Photo
Fot. Maskot / Alamy Stock Photo

Niedzielne obiady w Otwocku były przed pandemią tradycją. Paweł zabierał rodzinę i jechali w odwiedziny do jego rodziców. Dziś to raczej święto. Rodzinny rytuał osłabił najpierw covidowy strach o ich zdrowie, a później opór dorastających dzieci, które odzyskały normalne życie. Paweł też miał coraz mniejszą ochotę widzieć rodziców, zwłaszcza ojca. Raz na kilka miesięcy udaje im się jednak spotkać. Tak było w lipcu.

– Czy możesz wreszcie odłożyć ten telefon i porozmawiać z nami? – padło pytanie przy stole.

Uwaga odruchowo skupiła się na nastolatkach jedzących rosół. Nie do nich jednak było kierowane.

– Andrzej, może byś mi wreszcie pomógł? – rzuciła pani Krystyna, z trudem przeciskając się między siedzącym na krześle mężem a ścianą.

Pan Andrzej wybuchł śmiechem, pokazując wnuczkom i synowej znaleziony na Facebooku filmik, który jego zdaniem był zabawny.

– To naprawdę nie ma sensu, tato. Po co przyjeżdżamy? Żeby oglądać te głupoty? Internet mamy w domu – złościł się Paweł.

– Odczepcie się – powiedział zirytowany 62-latek i odszedł od stołu, zostawiając obiad.

Usiadł w swoim fotelu, założył okulary i dalej klikał w smartfonie. Jego twarz wypogodniała. Kątem oka Paweł dostrzegł, że ojciec przegląda zdjęcia wnuczek, gdy były małe. Takich zdjęć i filmów ma setki. Odkąd kupił telefon z aparatem, dokumentuje niemal wszystko.

Uzależnieni

Pani Leokadia przeżyła w małżeństwie 43 lata. – W bardzo szczęśliwym – dodaje. To jedno z niewielu wspomnień, których nie utraciła. Choruje na demencję, początkowo zdiagnozowano u niej depresję. – To było zaraz po śmierci taty, więc nie wydało nam się dziwne – opowiada jej najmłodsza córka Patrycja. 

Pani Leokadia uwielbiała jeździć z mężem na wycieczki rowerowe, wieczorami grali w warcaby, rozwiązywali krzyżówki lub oglądali teleturnieje, rywalizując na punkty. Nad barkiem zawsze leżał zeszyt, w którym notowali wyniki małżeńskich potyczek. – Chcieliśmy, aby mama wróciła do formy. Kupiliśmy jej smartfona, by mogła utrzymywać z nami kontakt, śledzić sukcesy wnuków. Sama wgrałam jej sudoku na telefon. Liczyłam, że przypomni sobie dobre rzeczy. Chciałam, żeby pozostała sprawna umysłowo, bo fizycznie słabła – mówi dalej Patrycja. Na początku działało, babcia założyła Facebooka, odnalazła znajomą ze szkoły, zaczęła komentować posty wnuków, dzieliła się rekordami w uprawie wirtualnej farmy. Ale kontakt z rodziną się urwał, a jej profil rozsyłał masę podejrzanych linków. 

– Podczas odwiedzin zobaczyliśmy, że jest w złej kondycji, zaniedbana, brakuje jej leków, lodówka stoi pusta. Poprosiłam syna, żeby zabezpieczył jej konta społecznościowe i telefon przed wirusami. Po chwili przyszedł do mnie i powiedział, że babcia ma chyba problem. Tak dowiedzieliśmy się, że jest uzależniona od hazardu – mówi córka.

Od niewinnych gier i subskrypcji przeszła do internetowych kasyn. Algorytm ją wychwycił. Otrzymywała dziesiątki powiadomień, a jako dobrze wychowana czuła, że musi odpowiedzieć na każde. W pół roku straciła kilka tysięcy złotych. 

Uwagę dzieci zwróciły też coraz częstsze pomyłki i luki w pamięci. – Dopiero wtedy wyszło, że mama ma demencję. Ale tak szybki rozwój choroby był podejrzany. Gdy psychiatra usłyszał o jej problemie z grami na telefon, powiedział „wszystko jasne” – mówi Patrycja. Pani Leokadia mieszka aktualnie z jedną z córek, dzieci kupiły jej telefon na duże klawisze, z którego nie można połączyć się z internetem. Z trudem z niego korzysta. Tak jak ze szczoteczki do zębów, grzebienia czy sztućców.

Maciej: – Mój ojciec przestał odbierać telefon, kiedy zmienił toporną nokię na smartfona. Ciągle był dostępy na Facebooku. Komentował każde moje zdjęcie, udostępniał obrazki z papieżem. Wyznawał miłość Maryi postami na „feju”. Wstydziłem się tego, więc go wyciszyłem, przestałem odczytywać wiadomości. Mój syn żalił się, że dziadek zaprasza do znajomych jego przyjaciół. Robił to masowo z każdym, kto zareagował na naszych profilach. Prosiłem, by przestał. Nie przestawał. Aż któregoś dnia napisała do mnie jego sąsiadka. Nie widziała go od dwóch dni, nie wysłał jej „dzień dobry” na WhatsAppie. Pojechałem tam i znalazłem go w fotelu. Zmarł z telefonem w ręku. Wysyłał komuś taki kiczowaty obrazek z różami i życzeniami. Żałuję, że nie miałem do niego więcej cierpliwości i że przez ostatnie lata prawie nie rozmawialiśmy. Był dobrym człowiekiem.

Smartfony dla wnuczek

Pan Zbigniew zdecydował się kupić smartfona kilka lat temu po wakacjach. Zabolało go, gdy od sąsiadki dowiedział się, że jego córka była z rodziną na urlopie w Afryce. Mimo że odwiedzili go przed wyjazdem, nie wspomnieli o tym. – Pomyślałem, że jestem zacofany, nie mam e-maila, w domu tylko numer stacjonarny. Nie mieli nawet jak dać znać – tłumaczy sobie tamtą sytuację. Z żalem jednak stwierdza, że niewiele się zmieniło, odkąd go ma.

Obserwowałem ich na tych profilach, „polubiałem”. Wnuczki nigdy mnie nie przyjęły do grupy znajomych, a jak dorosły, to poukrywały wszystko. Gdy żyła żona, to przyjeżdżali tu na wakacje, bo była pomoc. Ale urosły i wieś przestała im się podobać. Ostatnio wpadają, żeby mi psa zostawić, którego kupili. Jak w hotelu – mówi 67-latek.

Pan Zbigniew posiada cztery telefony na abonament, które spłaca. Kosztują go 600 zł miesięcznie. Dwa wziął dla wnuczek na Boże Narodzenie, na kolejny namówił go operator. – Chyba im się nie spodobały, bo mają już inne. Te mody szybko się zmieniają – próbuje sobie wyjaśniać. Gdy o tym opowiada, wciąż zerka na powiadomienia. Jego telefon nieustannie wibruje.

Szkolenia z bezpieczeństwa

Małgorzata jest emerytką. Z mężem rozwiodła się 30 lat temu. Ma dwóch synów, obaj mieszkają za granicą. Na 62. urodziny dostała w prezencie tablet, żeby rozmawiać z kamerką i pokazać się wnukom. Za namową sąsiadki założyła profil na Facebooku, gdzie odkryła grupę hafciarską. Zdjęcia jej ręcznie wyszywanych obrazów miewały setki lajków. – Najbardziej dumna jestem ze sztandaru z Janem Pawłem II, który haftowałam dla autokarowej pielgrzymki z naszej parafii. Poświęcili go na grobie papieża – wspomina.

Małgorzata przyznaje, że w internecie najtrudniej patrzy się jej na cierpiące dzieci. Wiele swoich haftów oddała więc na zbiórki charytatywne. Z prośbą nierzadko odzywali się sami rodzice. W końcu próśb było za dużo, a ona miała poczucie winy. – Facebook wyświetlał mi te straszne historie. Spać po nich nie mogłam, brałam leki na ból głowy. Jak musiałam odmówić, to wpłacałam chociaż po kilka złotych – wzrusza się. W 2021 r., chcąc przekazać 20 zł na zbiórkę, kliknęła w link przelewu otrzymanego na komunikatorze. Tak straciła wszystkie oszczędności. Sprawy nikomu nie zgłosiła. – Co, jeśli ucierpi przez to chore dziecko? – racjonalizowała lęk.

Sytuację opisała na grupie, gdzie otrzymała dużo wsparcia. Dwa miesiące później na jej post zareagował Ryszard, zaoferował pomoc. Był szarmancki, uprzejmy, przypomniały się jej najlepsze lata przed ślubem. Rozmowy przerodziły się we flirt, a on nie dawał o sobie zapomnieć. Witał o poranku, długo pisał wieczorami. Modlił się za nią. Utwierdzał Małgorzatę w tym, że ma niespotykaną wrażliwość. W końcu zaproponował randkę... i wspólny biznes. – Byłam przekonana, że będę mogła więcej pomagać. I będę miała kogoś, kto nie pozwoli mi się nabrać, zatroszczy – opisuje ich wirtualną relację. 

Ryszard ciągle przekładał potencjalne daty spotkania. Któregoś dnia poprosił ją o przelew 5000 zł, żeby założyć dla niej firmę. Wtedy pierwszy raz zadzwonił, a jego spokojny męski głos upewnił ją, że ma do czynienia z mężczyzną, którego znała od tygodni. Brzmiał tak, jak sobie to wyobrażała. Dwa dni później Małgorzata przelała mu pieniądze. Od razu zamilkł. –  Byłam przerażona, tyle mu o sobie powiedziałam. Schowałam tablet do szafy, ze wstydu długo nie odbierałam rozmów od synów – wyznaje kobieta. W końcu opowiedziała bliskim, co ją spotkało.

By przekonać matkę do nierezygnowania z jedynej formy kontaktu, jaką mają, syn zapisał ją na szkolenie z bezpieczeństwa w sieci dla seniorów. Małgorzata korzysta dziś z tabletu tylko do rozmów z rodziną. Przelewy robi wyłącznie w placówce banku. Do haftu nie zamierza wracać.

Bateria mózgowa

Negatywny wpływ technologii i social mediów jest szeroko zbadany w młodszych grupach wiekowych. Osoby starzejące się są w nich niemal całkowicie pomijane. Kraje wysokorozwinięte technologicznie jak Korea Południowa czy Japonia, w których statystyczna długość życia jest wyższa niż u nas, w swoich badaniach poświęcają uwagę głównie możliwościom, jakie daje ona seniorom, a nie zagrożeniom.

W 2016 r. McCombs School of Business przy Uniwersytecie Teksańskim w Austin zrealizował badania na grupie 800 użytkowników smartfonów. To, co robią one ze zdolnościami poznawczymi, autorzy nazywali efektem drenażu mózgu. Określenie to zostało zapożyczone z ekonomii przez neurokognitywistów, ale nadano mu inne znaczenie. Badacze doszli do wniosku, że smartfony powodują spustoszenie w postrzeganiu i interpretowaniu rzeczywistości. Mózg odbierając dźwięk powiadomienia, korzysta z tych samych zasobów, których używa do rozpoznawania własnego imienia. Sama obecność smartfonu w kieszeni nadaje mu status bodźca priorytetowego. Powoduje to zespół cyfrowego rozproszenia uwagi, który wpływa na szybkość reakcji oraz rodzaj ślepoty poznawczej blokującej docieranie do mózgu innych ważnych sygnałów. Aplikacje społecznościowe działają wręcz narkotyczne. Dzieje się to poprzez wydzielanie dopaminy, hormonu nagrody, gdy oglądamy rzeczy przyjemne, oraz kortyzolu, czyli hormonu stresu, który wydziela się, gdy np. tracimy telefon z oczu.

Cyfrowe getta młodzieży. Jak wyjść z zaklętego kręgu?

Prof. Jakub Andrzejczak, socjolog: Od wielu lat zajmuję się wpływem technologii cyfrowej na socjalizację i edukację młodych ludzi. Mam ponad 200 fikcyjnych kont i około 500 profili w mediach społecznościowych. Dzięki temu dotarłem do głębokich piwnic tego świata, zamkniętych przestrzeni, które nazywam: „cyfrowe getta”, bo przenikalność tej rzeczywistości jest ograniczona. Wielu grup nie można znaleźć poprzez wyszukiwarkę.

Wpływ smartfonów jest długotrwały, ale bardziej szkodliwy dla seniorów. Mózgi osób młodych mają większy potencjał regeneracji i po ograniczeniu korzystania z nich sprawniej odzyskują równowagę. Osoby starsze często bezpowrotnie tracą połączenia nerwowe, które regenerują się tylko w niewielkim stopniu. Samo posiadanie smartfona jest dla mózgu jak aplikacje działające w tle dla telefonu – zużywają mózgową baterię. Z wiekiem pojemność tej baterii maleje.

Przebodźcowani

– Nasz mózg nie jest stworzony do tego, by szybko przetwarzać informacje z różnego zakresu emocji. Najpierw pozytywny filmik, a trzy sekundy później coś smutnego. W jeden dzień przetwarzamy tyle informacji, ile nasze prababki nawet w ciągu kilku lat. Za pośrednictwem urządzeń elektronicznych dociera do nas ok. 10 tys. słów dziennie, jak policzył zespół badaczy z San Diego pod kierownictwem prof. Rogera E. Bohna relacjonuje mgr Klaudia Majka, psycholożka i psychoterapeutka posiadająca wieloletnie doświadczenie w pracy z osobami starszymi. – To przebodźcowanie widać też u seniorów. Dużo wcześniej pojawiają się u nich objawy demencji. Kiedyś badaliśmy je w kontekście dużych stresów jak głód lub trauma wojny, dziś podobne symptomy występują przy nadużywaniu social mediów. Mamy do czynienia nawet z 40-latkami, którzy mają wyraźne objawy otępienia i zmiany w strukturze mózgu. Huśtawka dopamina-kortyzol to tykająca bomba – ostrzega mgr Majka.

Zdaniem specjalistki mówienie o uzależnieniu w tym kontekście nie jest nadużyciem. – Poznałam 80-latkę, która po raz pierwszy przeszła z telefonu z klawiaturą na smartfon i jest nim totalnie zauroczona. Mniej lub bardziej udolnie korzysta ze wszystkiego, co daje jej internet. Starsi ludzie udostępniają swoje życie bez obciachu i bez refleksji, że istnieją pewne zagrożenia. Jednocześnie wstydzą się powiedzieć, że czegoś nie rozumieją, bo bardzo chcą dogonić bliskich – komentuje psycholożka. Jej zdaniem seniorzy żyją w coraz mniej przyjaznym dla nich świecie.

Problem ten sygnalizują również dorosłe dzieci. Psychoterapeutka podzieliła się anonimową historią jednej z pacjentek. – Gdy wracała do domu rodzinnego, jej ojciec ciągle twittował. Nocami przesiadywał przed komputerem, wdając się w dyskusje z agresywnymi użytkownikami, a nawet z botami. Nie rozróżniał ich. Tak bardzo przeżywał kłótnie, że zaczął pić do tego Twittera – opowiada.

Do gabinetu mgr Klaudii Majki rzadko trafiają seniorzy żyjący w wielopokoleniowych rodzinach. Pacjentami są najczęściej osoby w skrajnej samotności. – To marketingowa bajka, że technologia może zastąpić relacje, ona je spłaszcza. W kontakcie ważny jest również kontekst biologiczny. Internet jest jedynie plasterkiem na samotność – tłumaczy. Można przecież funkcjonować w pełnym domu, ale zmarnować kapitał relacji z rodziną, nie zbudować również relacji z samym sobą i w konsekwencji być bardzo samotnym. Dlatego warto dbać o związki z ludźmi już teraz, podkreślać, jakie są dla nas ważne. – Nie bagatelizujmy mocy przyjaźni. Wiele osób z nich rezygnuje, zakładając rodziny, a to relacje równie znaczące. Rozwijajmy pasje, bądźmy atrakcyjni relacyjnie. Inaczej cyfrowe osamotnienie będzie narastać z kolejnymi pokoleniami, dla których smartfon jest czymś oczywistym – przestrzega.

Pracując przez sześć lat w Domu Pomocy Społecznej, psycholożka była świadkiem, jak popularne potrafią być portale randkowe wśród ludzi starszych. Niektóre historie kończyły się ślubami. – Zbyt rzadko mówimy o poszukiwaniu miłości romantycznej u osób w dojrzałym wieku. One wciąż pragną przeżyć miłość. Swoje oczekiwania mogą przerzucać na bliskich, ale to nie wypełni ich potrzeby bycia w relacji partnerskiej. Samotności nie mierzy się liczbą relacji, ale ich jakością – podkreśla psycholożka.

Występuje korelacja między mechanizmem uzależnienia osób starszych i młodszych, które biorą się z poczucia nieszczęścia i chęci przynależenia do grupy. Wykorzystują to algorytmy social mediów. Platformom społecznościowym mniej zależy na tym, byśmy mieli relacje, a bardziej na tym, byśmy byli ich głodni. Dopóki szukamy, przynosimy zyski. Nasyceni konsumujemy mniej. – Na tym samym mechanizmie opiera się hazard. To główny czynnik uzależnień behawioralnych. Media społecznościowe świadomie go wykorzystują, są nastawione na przywiązywanie nas. Zbliżają do celu, na którym nam zależy, i odsuwają go – tłumaczy mgr Majka.

Ekspertka wyjaśnia, że nie wystarczy odciąć źródła uzależnienia, utratę trzeba wypełnić. Telefon może zastąpić tylko prawdziwa relacja lub pasja. – Rodzina, wspólnota czy plemię są punktami odniesienia dla naszej tożsamości. Pytanie o to, kim jestem dla siebie i dla innych, jest ważne na każdym etapie życia – podkreśla. Osoby starsze są równie narażone na niekorzystny wpływ technologii jak dzieci, ale zdecydowanie mniej zaopiekowane.

***

SMS od Pawła: Tata kilka razy przewrócił się w domu. W sierpniu spadł z drabiny i złamał nogę. Wysłali go na diagnostykę neurologiczną. Okazało się, że od dawna miał problemy z mówieniem. Zastanawiałem się, czemu woli oglądać zdjęcia wnuczek, niż z nimi pogadać. Może dlatego ciągle nam coś pokazywał? Myślę, że tak się z nami komunikował.

Jak zadbać o siebie w czasach kryzysów psychicznych? Gdzie szukać pomocy? W jaki sposób rozmawiać z bliskimi? Co najnowsza nauka mówi o depresji i antydepresantach?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, absolwent Polskiej Szkoły Reportażu. Autor książki „Męska depresja. Jak rozbić pancerz”. Nominowany w 2020 r. do nagrody dziennikarskiej im. Zygmunta Moszkowicza. Pisze również dla „Miesięcznika ZNAK”… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Senior nie śpi, bo klika