Jak dobry esej o rodzinie

Adhortację papieża Franciszka „Amoris laetitia” czyta się jak napisany przez doświadczonego księdza esej o życiu rodzinnym. Esej z przykładami, nawet ze scenkami z życia.

11.04.2016

Czyta się kilka minut

 /
/

Także ze wskazaniami duszpasterskimi wynikającymi z doświadczenia. Ale jest to także dokument Magisterium. Dokument specyficzny: „Biorąc pod uwagę niezliczoną różnorodność poszczególnych sytuacji (...) można zrozumieć, że nie należy oczekiwać od Synodu ani też od tej adhortacji nowych norm ogólnych typu kanonicznego, które można by stosować do wszystkich przypadków. Możliwa jest tylko nowa zachęta do odpowiedzialnego rozeznania osobistego i duszpasterskiego indywidualnych przypadków, które powinno uznać, że ponieważ stopień odpowiedzialności nie jest równy w każdym przypadku, to konsekwencje lub skutki danej normy niekoniecznie muszą być takie same”.


Czytaj więcej:


Nie jest to dokument łatwy. Papież zachęca do „zgłębiania jego kolejnych części”. Jako prosty ksiądz, który wciąż ma do czynienia z dramatycznymi problemami ludzi wierzących, czuję, że te problemy są doskonale autorowi znane. Papież nie teoretyzuje, zna życie i wie, o czym mówi. Częste w tekście odwołania do Synodu dowodzą, że i uczestniczący w nim biskupi nie byli oderwani od rzeczywistości. Język tej adhortacji odbiega od języka wcześniejszych takich dokumentów. Przyznaję, że nie całkiem z tym językiem daję sobie radę. Nie wiem na przykład, czy w delikatnej sprawie osób rozwiedzionych i żyjących w nowych, niesakramentalnych związkach moje „towarzyszenie” im na drodze rozeznania, „zgodnie z nauczaniem Kościoła i wytycznymi biskupa” (co takie wytyczne mogą zawierać?), ma prowadzić do udzielenia pełnej „integracji” z Kościołem, czyli do sakramentalnego rozgrzeszenia.

Zainteresowanie synodami i posynodalną adhortacją skupiło się właśnie na kwestii dopuszczenia do komunii św. osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach. Pytano wprost, czy Kościół katolicki będzie teraz dopuszczał rozwody i rozgrzeszał konkubinaty? Tego w papieskim dokumencie nie ma. A odpowiedź Franciszka na pytanie o dostęp tych osób do komunii nie jest tak jednoznaczna jak u Jana Pawła II (często w adhortacji cytowanego).

Odpowiedź Jana Pawła II była jednoznacznie negatywna. Franciszek mówi o różnym stopniu odpowiedzialności za rozpad małżeństwa i w konsekwencji o zróżnicowaniu stopnia winy – czytaj: grzechu. Można więc sądzić – co nie jest wprost powiedziane! – że osąd własnego sumienia oraz ocena spowiednika mogą być podstawą do rozgrzeszenia i otwarciem drogi do Eucharystii. Rozdział VIII, mimo wszystkich zawartych w nim zastrzeżeń i wyjaśnień, czytany przez zwykłego księdza wymaga bardziej precyzyjnego i autorytatywnego komentarza bez niedomówień.

Wobec niedawnych sporów wokół ewentualnej zmiany ustawy o aborcji szukałem inspiracji w tekście adhortacji. Tymczasem papież, który rozwodzi się np. nad budowaniem zgody w rodzinie, nad przygotowaniem do małżeństwa – tej problematyce poświęca niecałe dwa akapity. „Jeśli rodzina jest sanktuarium życia – pisze – to straszliwą sprzeczność stanowi jej przekształcanie się w miejsce, gdzie życie jest odrzucone i niszczone. Wartość życia ludzkiego jest tak wielka, tak niezbywalne jest prawo do życia niewinnego dziecka rozwijającego się w łonie swojej matki, że w żaden sposób nie można przedstawiać możliwości podejmowania decyzji w odniesieniu do tego życia, jakby chodziło o prawo do własnego ciała” (93). W innym miejscu (166) znajduje się piękny fragment o przyjęciu życia: „Rodzina jest nie tylko środowiskiem zrodzenia, ale także przyjęcia życia jako daru, który pochodzi od Boga. Każde nowe życie pozwala nam odkryć najbardziej bezinteresowny wymiar miłości, nieustannie nas zadziwiający”. Wskazuje na piękno bycia „kochanymi najpierw”: „dzieci są kochane, zanim przyjdą na świat. Odzwierciedla to prymat miłości Boga, który zawsze podejmuje inicjatywę, ponieważ dzieci są kochane, zanim zrobią cokolwiek, by na to zasłużyć”.

Także problem antykoncepcji w dokumencie został ledwie śladowo poruszony. Czytelnik przyzwyczajony do pojawiania się tych problemów w dokumentach kościelnych musi zauważyć tę zmianę akcentów. I pytać, co to oznacza. ©℗


Aborcja: prawny zakaz czy sumienie

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2016