Po ataku Hamasu na Izrael: Rosja próbuje pozyskać przychylność państw arabskich

Prokremlowskie media z radością relacjonowały wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Oglądając programy informacyjne i publicystyczne trudno oprzeć się wrażeniu, że dziennikarze z ulgą przyjęli nowy temat – wreszcie można było oderwać się od Ukrainy.
z cyklu ROSYJSKA RULETKA

12.10.2023

Czyta się kilka minut

Strefa Gazy, 12 października 2023 r. Fot. MAHMUD HAMS / AFP / East News

Zaraz po uderzeniu Hamasu na terytorium Izraela oficjalne stanowisko przedstawił rosyjski MSZ. W dyżurnym komunikacie rzeczniczka Maria Zacharowa wyraziła „poważne zaniepokojenie zaostrzeniem sytuacji w strefie konfliktu palestyńsko-izraelskiego”. A za zaostrzenie, jej zdaniem, odpowiedzialność ponosi Izrael, który nie stosuje się do wypracowywanych w ONZ rezolucji. I Zachód, który wspiera w tym Izrael, lekceważąc wysiłki innych graczy, w tym Rosji, na rzecz uregulowania konfliktu.

Putin wyciąga z rękawa propalestyńską kartę

Prezydent Putin przez cztery dni nie zabierał głosu na temat wydarzeń. Dopiero 10 października, podczas spotkania z odwiedzającym Moskwę premierem Iraku, wygłosił formułę, wedle której konflikt „jest jaskrawym przykładem klęski polityki Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie”. Przemilczał natomiast fakt, że Rosja utrzymuje kontakty z Hamasem – jego przedstawiciele gościli w tym roku w Moskwie i byli przyjmowani na dość wysokim szczeblu: rozmawiał z nimi wiceminister spraw zagranicznych, Michaił Bogdanow.

Dzień później Putin przedstawił pozycję Moskwy bardziej detalicznie: „Rosja zawsze opowiadała się za utworzeniem niepodległego państwa Palestyna. To stanowisko nie jest związane z tragicznymi wydarzeniami ostatnich dni, było wykuwane przez dziesięciolecia” – powiedział na plenarnym posiedzeniu międzynarodowego forum „Rosyjski Tydzień Energetyczny”. 

Słowa Putina to bezpośrednia odpowiedź na poparcie, jakiego Waszyngton udzielił Izraelowi. Rosja próbuje obsadzić się w roli jedynego sprawiedliwego, który wykonuje postanowienia Rady Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych i zawsze stosuje się do przepisów prawa międzynarodowego (sic!). Kreml nie potępił Hamasu (sekretarz prasowy odparł, że Rosja nadal analizuje sytuację), ponadto oczekuje na wizytę prezydenta Palestyny Mahmuda Abbasa. To jeden ze sposobów pozyskania przychylności państw arabskich dla rosyjskiej polityki. 

Skoro Amerykanie popierają otwarcie Izrael i nawet zaczęli już dostarczać tam broń, to torpedujący na każdym kroku zachodnią politykę Putin wyciąga z rękawa propalestyńską kartę. To ważne także w kontekście wojny w Ukrainie – Waszyngton zabiegał o większe zaangażowanie państw regionu na rzecz pomocy dla Kijowa, Rosja udaremniała te zabiegi, teraz być może będzie to jeszcze łatwiejsze. 

Jak teraz postąpi Izrael? 

Moskwa zapewne liczy, że dotychczas powściągliwa pozycja rządu Netanjahu wobec pomocy Ukrainie co najmniej nie ulegnie zmianie. Ale to rzecz niepewna: prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski (niewątpliwie zaniepokojony tym, że konflikt w Strefie Gazy odciąga uwagę świata od wydarzeń w jego kraju) wybiera się do Izraela, a Putin się tam nie wybierze. Więc pytanie o stosunek Izraela do wojny w Ukrainie pozostaje otwarte.

W koncercie ważnych graczy w regionie swoją partię ma też do wykonania Iran. Politolog Konstantin Eggert w wywiadzie dla „The New Times” mówi: „Putin dawno nie miał tak dobrej passy. Biorąc pod uwagę rozmach stosunków Rosji z Iranem i dobre relacje z Hamasem, nie mogę uwierzyć, że Rosja nie wiedziała, co się święci. Natomiast zastanawiam się, dlaczego Kreml nie uprzedził o tym Izraela, to ciekawe. Być może Moskwa machnęła ręką na rząd Netanjahu. (…) Dla Putina zaostrzenie sytuacji w regionie to wygrana na loterii, wzrosną ceny za ropę, wzrosną wpływy do rosyjskiego budżetu. I jeszcze jedno: jestem przekonany, że Unia Europejska i USA będą teraz patrzeć na Rosję jak na kraj, który może okazać wpływ na sytuację. Jeżeli tak, to Rosja będzie się starała to wykorzystać”. 

Można się spodziewać, że Moskwa za jakiś czas zgłosi propozycję pośrednictwa w uregulowaniu konfliktu i wcieli się w rolę „państwa pokój miłującego”, każąc zapomnieć – a przynajmniej odsunąć na dalszy plan – to, że sama prowadzi zbrodniczą wojnę z sąsiadami. 

Rosyjscy propagandyści zacierają ręce

Z kolei prokremlowskie media z radością omawiały wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Oglądając programy informacyjne i publicystyczne, trudno było oprzeć się wrażeniu, że dziennikarze z ulgą rzucili się na nowy temat – wreszcie można było oderwać się od obecnej przez 24 godziny na dobę Ukrainy.

Atak Hamasu na Izrael przedstawiano w rosyjskich mediach głównie jako porażkę polityki całego zachodniego świata. Ciekawy zabieg zastosował jeden z czołowych propagandystów, Władimir Sołowjow. W swoim autorskim programie telewizyjnym wygłosił długą tyradę, zaczynając od stwierdzenia, że „wprawdzie jest Żydem, ale nie jest Izraelczykiem”, a potem przechodząc do wyrażenia nieskrywanego zadowolenia, że Izrael dał się Hamasowi podejść. Dalej było jeszcze ciekawiej: Sołowjow zapewnił, że rosyjski żołnierz nie mógł dopuścić się zbrodni w Buczy, „gdyż to nie jest część kodu rosyjskiego żołnierza”. 

Bucza wypłynęła znów nie bez kozery. Po masakrach cywilów dokonanych przez Hamas w izraelskich kibucach media społecznościowe pełne są nawiązań i porównań obu zbrodni. Moskwa do tej pory twierdzi, że opowieść o zbrodniach w Buczy to fake.

W wypowiedziach rosyjskich propagandystów i grona polityków (m.in. przewodniczącego Dumy Państwowej) powtarzał się wątek okazywania jawnej pogardy wobec obywateli Rosji, którzy po 24 lutego 2022 r. wyemigrowali do Izraela. Jak widać, każdy pretekst dla rosyjskiej propagandy jest dobry, aby uderzyć we wrogów.

Rosyjskie media przeprowadziły też skoordynowaną operację „wbrosa diezy” (wrzucenia dezinformacji). Zaczął korespondent wojenny telewizji Rossija 1 Jewgienij Poddubny: „Podczas gdy Amerykanie popierają kijowskich neonazistów, zachodnia broń wysyłana na Ukrainę kupowana jest przez palestyńskie ugrupowania. Wideo z wyrazami wdzięczności dla ukraińskich handlarzy bronią pojawiło się w arabskich mediach. Nie ma się co dziwić, jeśli wie się o niebywałej korupcji kijowskiego reżimu”. 

Nie ma żadnych przesłanek świadczących o tym, że Palestyńczycy, którzy zaatakowali Izrael, mieli do swej dyspozycji broń, którą Ukraina otrzymała w ramach pomocy Zachodu. Ale temat podchwyciły wszystkie najważniejsze tuby propagandowe Kremla, podając go jako pewnik. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej