Cień smoka: tak szpiegują Chińczycy

Po aferze szpiegowskiej w Westminsterze polityczny Londyn zastanawia się, czy uznać oficjalnie Chiny za zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju.
z Wielkiej Brytanii

27.09.2023

Czyta się kilka minut

Cień smoka
Fragment pastiszu obrazu René Magritte’a „Golconda” z 1953 r. / GARY WATERS / EAST NEWS

Dwudziestoośmioletni analityk, zatrudniony w brytyjskim parlamencie, jest podejrzany o szpiegostwo na rzecz Chin. To jedno z najgorszych w ostatnich latach naruszeń bezpieczeństwa w Westminsterze – jak zwykło się nazywać rządowo-parlamentarną dzielnicę Londynu – ze strony innego państwa, potencjalnie wrogiego.

Wiadomość ta obiegła brytyjskie media dopiero teraz, we wrześniu, choć do aresztowania Chrisa Casha – jego nazwisko ujawnił „The Times” – oraz jeszcze drugiego mężczyzny, którego danych nie podano, doszło jeszcze w marcu. Jednak wcześniej nie poinformowano o tym ani opinii publicznej, ani – co w tym przypadku istotne – parlamentarzystów. Nawet tych, którzy są na tzw. „czarnej liście” Pekinu, a mogli mieć kontakt z domniemanym szpiegiem.

Cash, który został aresztowany, a następnie zwolniony za kaucją, twierdzi, że jest niewinny, i że nie tylko nie jest szpiegiem, ale że w swojej pracy wręcz starał się uświadamiać innym zagrożenia i wyzwania ze strony Chińskiej Partii Komunistycznej.

Chińska ambasada w Londynie oświadczyła tylko lapidarnie, że oskarżenie to „złośliwe oszczerstwo”.

Ostrzeżenia

Na rozstrzygnięcie, jak było naprawdę, trzeba poczekać – Cashowi nie postawiono jeszcze formalnych zarzutów. Ale ujawnienie tej sprawy przypomniało Brytyjczykom, a zwłaszcza politykom, że już w lipcu Parlamentarna Komisja ds. Wywiadu i Bezpieczeństwa (Intelligence and Security Committee of Parliament, ISC) wydała raport, w którym ostrzega, iż chiński wywiad wziął Wielką Brytanię na celownik, a rząd nie jest na to przygotowany.

Autorzy raportu alarmowali, że Chińczycy atakują Brytanię „obficie i agresywnie”, i że udało im się „skutecznie przeniknąć do każdego sektora brytyjskiej gospodarki”, a rząd nie ma zasobów, doświadczenia ani wiedzy, by temu przeciwdziałać. Według raportu Komisji charakter chińskiej penetracji Wysp Brytyjskich może być trudny do wykrycia, a sukcesy Chin ułatwił fakt, iż brytyjskie służby kontrwywiadowcze skupiały się na, rzec można, klasycznej tajnej działalności Pekinu.

Tymczasem „spod radaru” zdają się wymykać np. chińskie inwestycje na Wyspach, w tym przejmowanie firm. A także zwiększające się chińskie wpływy na uniwersytetach: Pekin używa tu głównie metod finansowych, choć próbuje też wpływać na brytyjskich naukowców „poprzez zachęty zawodowe, a jeśli to nie działa, to przez zastraszanie”. Próbuje również kontrolować uczących się tutaj chińskich studentów.

Trzydzieści instytutów

Premier Rishi Sunak uspokaja, że wiele rekomendacji Komisji wdrożono jeszcze przed publikacją jej raportu. Przykładowo niedawno przyjęto ustawę o narodowym bezpieczeństwie, która ma ułatwiać wykrywanie aktów szpiegostwa i która unowocześnia definicję takiej działalności. Wprowadzono nowy rodzaj przestępstwa „ingerencji zagranicznej”, mający szczególne zastosowanie w walce z dezinformacją w internecie.

Jeśli chodzi o sferę edukacji, to Londyn wycofuje wsparcie finansowe dla wszystkich chińskich Instytutów Konfucjusza – ośrodki te, koordynujące naukę języka mandaryńskiego na brytyjskich uczelniach, są wymienione w raporcie Komitetu jako jedno z narzędzi wpływu Pekinu. Co ciekawe, w żadnym kraju europejskim nie ma ich więcej niż w Wielkiej Brytanii – aż trzydzieści.

Osobne ostrzeżenie, skierowane do studentów, wystosował latem Ken McCallum, szef kontrwywiadu MI5. Określając brytyjskie uczelnie jako „cele, które jak magnes przyciągają szpiegostwo i manipulację”, McCallum apelował, by studenci zwracali baczną uwagę na kierowane do nich zaproszenia na atrakcyjne konferencje, granty czy na oferty udziału w projektach badawczych. Nie chodzi zresztą tylko o indywidualnych studentów. Dziennik „The Times” ujawnił w 2022 r., że brytyjskie uczelnie przyjęły w sumie 240 mln funtów od chińskich instytucji, w tym powiązanych z siłami zbrojnymi.

Nowa era

Tymczasem zaledwie osiem lat wcześniej – dziś wydaje się, jakby to była inna epoka – ówczesny szef rządu David Cameron ogłaszał „złotą erę” w relacjach z Chinami i popijał piwo z przewodniczącym Xi Jinpingiem w pubie niedaleko Chequers, wiejskiej rezydencji brytyjskich premierów. Wyspy miały być wtedy najważniejszym partnerem Pekinu na Zachodzie.

Wprawdzie dziś Państwo Środka nadal jest ważnym brytyjskim partnerem handlowym, ale na stosunkach obu krajów ciążą takie sprawy jak poparcie Pekinu dla Moskwy czy łamanie praw obywatelskich w Hongkongu – i w ogóle likwidowanie autonomicznego statusu tego miasta. Choć przecież z chwilą, gdy w 1997 r. Londyn oddawał tę byłą kolonię Chinom, te zagwarantowały poszanowanie jego odrębności.

W 2021 r., po stłumieniu przez Pekin fali protestów (ich apogeum przypadło na lata 2019-20), Wielka Brytania uruchomiła program imigracyjny dla mieszkańców tracącego autonomię Hongkongu. Zgodnie z nim każdy Hongkończyk, który posiada tzw. brytyjski paszport zamorski, może osiedlić się na Wyspach i pracować tutaj lub studiować. Do końca marca tego roku Londyn zaaprobował ponad 166 tys. wniosków Hongkończyków w ramach tego programu, a także zawiesił traktat z Pekinem o ekstradycji.

Nagroda za emigranta

Wśród tych, którzy przybyli z Hongkongu na Wyspy, są także dysydenci. I to oni są teraz szczególnie zaniepokojeni sprawą szpiega w parlamencie.

Jednym z nich jest Finn Lau, działacz ruchu demokratycznego. Za informacje prowadzące do zatrzymania jego i kilku innych aktywistów władze Hongkongu (kontrolowane przez Pekin) wyznaczyły w lipcu nagrodę w wysokości 100 tys. funtów. Tymczasem w 2022 r. Lau spotkał się w pełnym zaufaniu z Cashem.

„Nikt mnie nawet nie poinformował o jego aresztowaniu, dowiedziałem się z mediów” – mówił teraz Lau w „Wall Street Journal”, dodając, że sprawa ta budzi obawy dotyczące bezpieczeństwa osób współpracujących z rządem brytyjskim. Podobnie widzi to Amnesty International. „Jeśli to prawda, to ten skandal szpiegowski (...) realnie naraża działaczy tych grup, którzy wierzyli, że są chronieni, gdy szukają pomocy lub przekazują parlamentarzystom istotne informacje” – tak o uchodźcach z Hongkongu i Tybetu, a także o Ujgurach mówiła Polly Truscott z AI.

Zawodowo i towarzysko

Obawy mają też sami parlamentarzyści: uważają, że powinni zostać ostrzeżeni zaraz po aresztowaniu analityka. Ci, którzy w związku ze swymi krytycznymi wypowiedziami na temat łamania praw człowieka zostali przez Pekin objęci sankcjami, uważają, że byli jednym z celów chińskiej aktywności.

Wśród nich jest minister ds. bezpieczeństwa Tom Tugendhat, wcześniej współzałożyciel China Research Group. Powstała ona z inicjatywy posłów Partii Konserwatywnej, a jej celem jest promowanie dyskusji o relacjach między Londynem a rosnącym w siłę Pekinem. Grupa starała się m.in., aby rząd zakazał sprzedaży sprzętu chińskiego koncernu ­Huawei dla sieci 5G na Wyspach.

To właśnie w China Research Group Cash znalazł swoje pierwsze zatrudnienie w Westminsterze; było to w 2021 r. Później został analitykiem w zespole szefowej parlamentarnej komisji spraw zagranicznych. Teraz podkreśla się, że jego kontakty z Tugendhatem były rzadkie, a od kiedy w ubiegłym roku został on ministrem – zerowe. Niemniej Cash miał być w Westminsterze bardzo aktywny – i zawodowo, i towarzysko, np. organizując regularne spotkania w pubie dla młodych asystentów, doradców politycznych, analityków z think tanków i dziennikarzy.

„To wyjątkowo niebezpieczna sytuacja. Oto w miejscu podejmowania decyzji i przekazywania wrażliwych informacji mamy człowieka, który ma szpiegować dla chińskiego rządu” – oburzał się w wypowiedzi dla „The Times” sir Iain Duncan Smith, jeden z objętych sankcjami Pekinu posłów Partii Konserwatywnej. „Jestem w szoku – mówił inny parlamentarzysta. – Ile jeszcze jest takich osób w parlamencie, dla których możemy być celem?”.

Zmiana strategii

Zanim trafił do Westminsteru, Cash studiował historię na szkockim Uniwersytecie St. Andrews, a następnie wyjechał do Chin, by w ramach projektu British Council uczyć literatury angielskiej w Hangzhou. Po powrocie kontynuował studia w Londynie, tym razem na kierunkach związanych z gospodarką i Chinami. A później udało mu się dostać do serca brytyjskiej polityki. Jeśli podejrzenia wobec niego się potwierdzą, to jest prawdopodobne, iż zwerbowano go podczas pobytu w Chinach.

Według Paddy’ego McGuinnessa, byłego doradcy rządu ds. bezpieczeństwa, Chiny od dawna starają się uzyskać wpływy w Westminsterze, ale dotąd robiły to przez pozornie komercyjne lobbowanie, uczestnictwo w wydarzeniach w parlamencie czy poprzez dezinformację. Rekrutacja brytyjskich pracowników – w celu uzyskania zarówno informacji, jak też wpływu na pracę partii politycznych – jest już czymś innym; to działanie „bardziej agresywne i trudniejsze do wykrycia”.

To jeden z najbardziej frapujących aspektów afery „szpieg w parlamencie”: pokazuje, że w zakulisowych działaniach Chin nie chodzi już tylko o informacje na temat technologii, o transfer wiedzy czy o przejęcie firm, lecz że gra toczy się o wyższą stawkę – o zmianę kierunku ustawodawstwa oraz uzyskanie wpływu na procesy decyzyjne rządu i parlamentu.

Już rok temu szef MI5 ostrzegał, że Chiny mają cele długoterminowe i mogą inwestować w ludzi na początku ich kariery w polityce lub szerzej: w życiu publicznym. W połowie września okazało się też, że w ostatnich latach MI5 dwukrotnie informował Partię Konserwatywną, iż dwóch potencjalnych kandydatów na ich listach wyborczych prawdopodobnie pracuje dla Chin.

Solidny pragmatyzm

„Przyszłoby mi łatwo, a może nawet z pewną satysfakcją ogłosić jakiś rodzaj nowej zimnej wojny i wskazać izolację Chin jako nasz cel – mówił w kwietniu szef brytyjskiej dyplomacji James Cleverly. – Byłoby to łatwe i byłoby to błędne, gdyż byłaby to zdrada naszego interesu narodowego i umyślne niezrozumienie współczesnego świata”. Cleverly podkreślał, że żaden z globalnych problemów nie może być rozwiązany bez udziału Chin. Niedawno, w sierpniu, Cleverly był z pierwszą od 2018 r. wizytą w Pekinie.

Również premier Sunak jest przeciwny zimnowojennej retoryce i idei ignorowania Chin. Zgadza się jednak, że wcześniejsza rzekoma „złota era” we wzajemnych stosunkach była naiwnością i że po życzeniowym myśleniu przyszła pora na „solidny pragmatyzm”.

Jak on ma wyglądać w obliczu coraz szerszej szpiegowskiej aktywności Pekinu? W brytyjskim rządzie i parlamencie nie brakuje jastrzębi, prących do twardszego stanowiska i bardziej radykalnych gestów. Wśród nich prym wiedzie była premier Liz Truss.

W Bletchley Park

Po aresztowaniu podejrzanego analityka wzrosła presja na premiera Sunaka, by uznać oficjalnie Chiny za „potencjalne zagrożenie dla brytyjskiego bezpieczeństwa i interesów”. Oznaczałoby to, że każdy, kto w Wielkiej Brytanii pracuje dla chińskiego państwa lub instytucji z nim powiązanej, musiałby zgłosić to w powstającym rejestrze Foreign Influence Registration Scheme. Zatajenie takiej aktywności byłoby przestępstwem, karanym pięcioma latami więzienia.

Na razie jednak, mimo napięć, Chiny zostały zaproszone na organizowany przez Sunaka szczyt w sprawie sztucznej inteligencji i bezpieczeństwa. Odbędzie się w listopadzie w Bletchley Park – tam, gdzie w czasie II wojny światowej łamano szyfry wroga.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Cień smoka