Głód czerwonego smoka, czyli jak Chiny podbijają świat

Pekin rozszerza strefę wpływów, żerując na słabych państwach zabiegających o inwestycje zagraniczne. Najnowszy cel to Kuba.

08.07.2023

Czyta się kilka minut

Chiny są coraz aktywniejsze na Kubie. Na zdjęciu: obchody chińskiego Nowego Roku w Hawanie, styczeń 2023 r. / ALEXANDRE MENEGHINI / Reuters / Forum
Chiny są coraz aktywniejsze na Kubie. Na zdjęciu: obchody chińskiego Nowego Roku w Hawanie, styczeń 2023 r. / ALEXANDRE MENEGHINI / Reuters / Forum

Andrea Rodríguez, matka dwójki dzieci, nie zaprząta sobie głowy wielką polityką. Bardziej od zacieśniającego się sojuszu między Hawaną a Pekinem martwi ją sytuacja ekonomiczna na Kubie.

Przygnieciona amerykańskimi sankcjami gospodarczymi i poturbowana przez pandemię, Kuba znalazła się w najgorszym od kilku dekad kryzysie. Według nieoficjalnych szacunków w 2022 r. poziom inflacji dobił do 200 proc. Deficyt żywności trwa, rekordowe kolejki stoją także po paliwo. Przerwy w jego dostawach porównywane są już do kryzysu, który nastał na wyspie tuż po upadku Związku Sowieckiego, który reżimowi – wówczas pod wodzą Fidela Castro – sprzedawał tanio ropę.

Nic dziwnego, że Andrea, rozmówczyni hiszpańskojęzycznego programu telewizyjnego „Noticias Telemundo”, nie zważa na doniesienia, według których Chiny negocjują właśnie z Kubą utworzenie na wyspie wspólnego wojskowego ośrodka szkoleniowego. Jeśli oba kraje dojdą do porozumienia, będzie to furtka dla Pekinu, aby u północnych wybrzeży Kuby na stałe stacjonowało nawet kilkuset żołnierzy chińskiej armii.

Według źródeł amerykańskiego wywiadu, na które powołuje się dziennik „Wall Street Journal”, plany Chińczyków mogą być odpowiedzią na działalność wojskową Amerykanów na Tajwanie – wyspie położonej w podobnej odległości od Chin kontynentalnych, co Kuba od Florydy.

Floryda na podsłuchu

Ale to nie koniec. Niecałe dwa tygodnie wcześniej ten sam dziennik doniósł, że Hawana – w zamian za kilka miliardów dolarów wsparcia od Pekinu – zgodziła się na budowę chińskiej stacji wyspecjalizowanej w wywiadzie elektronicznym. W jej zasięgu znalazłoby się południowo-wschodnie wybrzeże USA, gdzie mieści się wiele baz wojskowych. Mając taki przyczółek zaledwie 160 km od wybrzeży Florydy, Pekin mógłby przechwytywać komunikację elektroniczną (maile, rozmowy telefoniczne, transmisje satelitarne) i śledzić ruch statków w regionie.

Administracja Bidena, która początkowo zaprzeczyła doniesieniom „Wall Street Journal”, oświadczyła, że Chińczycy prowadzą operacje wywiadowcze na Kubie już od co najmniej 2019 r. „To jest coś, co będziemy bardzo, bardzo uważnie monitorować. I będziemy bronić naszej ojczyzny, będziemy bronić naszych interesów” – mówił 20 czerwca sekretarz stanu Antony Blinken. Dzień wcześniej zakończył wizytę w Chinach, gdzie spotkał się z prezydentem Xi Jinpingiem. Według doniesień Blinken miał dać Xi do zrozumienia, że Stany są „poważnie zaniepokojone” działalnością szpiegowską i wojskową Chin na Kubie. „Wall Street Journal” pisze, że administracja Bidena wywiera naciski na kubańskich oficjeli, by nie podpisywali umowy.

Kredyty, darowizny, inwestycje

Zacieśnianie współpracy między Pekinem a Hawaną to przykład tego, jak Chiny rozbudowują swoją pozycję na zachodniej półkuli.

Pekin jest dziś drugim największym partnerem handlowym Ameryki Południowej, a także kluczowym kredytodawcą dla latynoskich rządów, które pozyskują w ten sposób środki na projekty infrastrukturalne. Szacuje się, że między rokiem 2005 a 2021 chińskie banki udzieliły im kredytów o wartości 139 mld dolarów. W tym okresie kraje latynoskie były ich drugim największym pożyczkobiorcą, zaraz po państwach Azji.

Strumień pieniędzy płynie też na Karaiby. Od 2015 r. Kuba pożyczyła 369 mln dolarów od banków powiązanych z chińskim reżimem – środki wykorzystano m.in. na budowę doku pływającego. Pekin miał też w 2022 r. przekazać Kubańczykom darowiznę w wysokości 100 mln dolarów na walkę z kryzysem gospodarczym.

Jednocześnie władze Chin mocno inwestują w infrastrukturę, sektor energetyczny, wydobywczy i kosmiczny w Ameryce Południowej. W ostatnich latach dużo mówi się o chińskiej firmie żeglugowej Cosco, która wpompuje około 3 mld dolarów w budowę portu Chancay w Peru. Inwestor ma już 60 proc. udziałów w tym nowo powstającym obiekcie. Budzi to obawy, że Pekin może kiedyś wykorzystać peruwiański port do celów wojskowych.

Stacja w Patagonii

Niejasne są intencje Chińczyków, którzy na kontynencie południowoamerykańskim prowadzą kilka naziemnych stacji nasłuchowych. Waszyngtoński think tank Center for Strategic and International Studies alarmuje, że szczególnie duże obawy budzi stacja Espacio Lejano w Neuquén, w argentyńskiej Patagonii, nad którą tamtejszy rząd ma ograniczoną kontrolę. Umowa z Chinami na budowę obiektu zastrzega, że Argentyna ma nie mieszać się ani nie przeszkadzać w bieżących działaniach na stacji. Analitycy z CSIS obawiają się, że może być ona wykorzystywana w celach szpiegowskich. Na ten problem zwrócił uwagę amerykański admirał Craig Faller. Zeznając w 2019 r. przed kongresmenami, powiedział, że baza ta może służyć do monitorowania działań kosmicznych USA i ich sojuszników.

Chiny utrzymują, że stacja nie jest wykorzystywana do celów wojskowych. Jest jednak mały szczegół: obiekt prowadzony jest przez organizację China Satellite Launch and Tracking Control General, która podlega bezpośrednio chińskiej armii.

„Stacja naziemna w Patagonii, na którą dekadę temu zgodę wyraził skorumpowany i pogrążony w problemach finansowych argentyński rząd, jest kolejnym przykładem niejasnych i grabieżczych interesów Chin, które podważają suwerenność goszczących je krajów” – mówił w 2019 r. ówczesny rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Garrett Marquis.

Od Afryki po Wyspy Salomona

Teraz, gdy głośno zrobiło się o planie wysłania chińskich żołnierzy na Kubę, mówi się, że strategia Pekinu jest częścią tzw. Projektu 141. To inicjatywa chińskiej armii, mająca na celu budowę zagranicznych baz wojskowych i punktów wsparcia logistycznego.

Pekin dysponuje na razie jedną bazą wojskową (w afrykańskim Dżibuti) i robi wiele, by uzyskać kolejne. W kwietniu pojawił się przeciek z wywiadu USA, z którego wynikało, że Chiny wznowiły budowę bazy w pobliżu Abu Dhabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – kraju będącym tradycyjnie sojusznikiem USA.

Chiny od lat zabiegają o zgodę Gwinei Równikowej na budowę bazy w tym kraju, co wzmocniłoby ich obecność u afrykańskich wybrzeży Atlantyku. To postawiło Waszyngton w stan najwyższej gotowości: najpierw do tego maleńkiego kraju Afryki jeździli amerykańscy oficjele, a w grudniu 2022 r. w Stanach gościł prezydent Teodoro Obiang Nguema Mbasogo. Biały Dom zaprosił go na szczyt USA-Afryka, choć to dyktator znany z korupcji, łamania praw człowieka i wyjątkowo długich rządów – u władzy trwa od 44 lat.

Waszyngton stara się też torpedować działania Chin w Oceanii. Po tym, jak Pekin podpisał z Wyspami Salomona pakt o bezpieczeństwie, który umożliwia wysyłanie do tego kraju chińskich żołnierzy i krótkookresowe stacjonowanie chińskich okrętów w portach, Amerykanie zacieśnili sojusz z pobliską Papuą-Nową Gwineą. W maju podpisano pakt o bezpieczeństwie, który daje żołnierzom USA dostęp do portów i lotnisk w tym kraju. Gra toczy się o dużą stawkę, gdyż południowy Pacyfik mógłby mieć istotne znaczenie dla obrony Tajwanu w przypadku konfliktu z Chinami.

Kambodża skazana na Pekin

W ostatnich latach sen z powiek Amerykanom spędza też dyplomatyczny romans Chin z Kambodżą. Ten ubogi azjatycki kraj czerpie garściami z funduszy Pekinu na rozbudowę swojej bazy marynarki wojennej Ream w Zatoce Tajlandzkiej. Według „Washington Post” część tej bazy ma być przeznaczona do wyłącznego użytku chińskiej armii. Jeśli tak się stanie, Chiny zyskają ważny punkt dla wzmocnienia swej pozycji w Azji Południowo-Wschodniej i rejonie Morza ­Południowochińskiego, gdzie toczą spory terytorialne m.in. z Filipinami i Wietnamem.

Kambodża i Chiny długo zabiegały, by ich współpraca nie wyszła na jaw. ­„Washington Post” cytuje źródła, zdaniem których chińscy wojskowi mieli rozkaz, by w czasie wizyt zachodnich delegacji w bazie Ream nie nosili mundurów albo by zakładali przypominające wyglądem kambodżańskie. Amerykański dziennik donosił, że podczas wizyty w Kambodży w 2021 r. ówczesna zastępczyni sekretarza stanu Wendy Sherman miała dostęp jedynie do części tej bazy.

Za to w mieście Preăh Sihanŭk, oddalonym o niecałe 30 km od bazy, nie ma wątpliwości, że Chińczycy są tu mocno obecni. Odkąd do tej nadmorskiej miejscowości zaczął napływać chiński kapitał, na ulicach roi się od szyldów po mandaryńsku, co ma ułatwiać życie osiedlającym się tu imigrantom i biznesmenom. Czerwony smok panoszy się zresztą w całej Kambodży: chińskie firmy budują drogi i mosty, na obrzeżach stołecznego Phnom Penh postawiły stadion, a kilka miesięcy temu ukończyły autostradę łączącą stolicę z Preăh Sihanŭk.

Kluczową rolę w procesie uzależniania Kambodży od chińskich inwestycji odegrała Inicjatywa Pasa i Szlaku – program finansowania przez Chińczyków infrastrukturalnych inwestycji na całym świecie, głównie w formie kredytów. Zgodnie z raportem kambodżańskiego Ministerstwa Gospodarki i Finansów kraj ten w pierwszym kwartale 2023 r. miał ponad 10 mld dolarów długu zagranicznego, z czego prawie 40 proc. to pożyczki chińskie. Władze w Phnom Penh zdają się nie przejmować krytyką. „Jeśli nie będę polegał na Chinach, to na kim będę?” – mówił w 2022 r. premier Hun Sen na tokijskiej konferencji „The Future of Asia”.

Za niespłacone odsetki

Do Inicjatywy Pasa i Szlaku przystąpiło sto kilkadziesiąt krajów. Chińskie firmy rozbudowują infrastrukturę na całym świecie: od dróg w Kenii, przez lotnisko w Birmie i port Gwadar w Pakistanie, po szybką kolej Belgrad–Budapeszt. Idąc w ślad za niektórymi krajami azjatyckimi, Stany Zjednoczone nazywają ten chiński program „koniem trojańskim”, który ma służyć ekspansji zarówno gospodarczej, jak też wojskowej Państwa Środka.

Szczególnie niebezpieczne jest uzależnianie się od chińskich pożyczek krajów słabiej rozwiniętych, które – mając potem trudności ze spłatą zobowiązań – mogą stracić kontrolę nad swoją infrastrukturą lub będą zmuszone do ustępstw politycznych. Niektóre państwa, jak Zambia i Sri Lanka, niezdolne nawet do spłaty odsetek, musiały ogłosić bankructwo.

Agencja Associated Press wylicza, że kraje najbardziej zadłużone w chińskich bankach – Pakistan, Kenia, Laos i Mongolia – do uregulowania kredytów wykorzystują środki publiczne pierwotnie przeznaczone na szkoły, infrastrukturę energetyczną czy import żywności. Do trudnych wyborów zmuszone są władze Kenii, które zawiesiły wypłacanie pensji tysiącom urzędników – priorytetem jest spłata długu. W Pakistanie zaś, gdzie za niemal 30 proc. zadłużenia zagranicznego odpowiadają chińskie pożyczki, fala zwolnień nastąpiła wśród pracownic szwalń – państwa nie stać na regularne dostawy prądu do tych zakładów.

Port w pakiecie

Sytuację w Pakistanie próbuje wykorzystać Pekin. Jak wynika z analizy think tanku Atlantic Council, chiński reżim już raz próbował wymusić na Islamabadzie zgodę na zatrzymywanie się okrętów chińskiej marynarki w porcie Gwadar. Na razie naciski były nieskuteczne. Jednak wiele może się zmienić w kraju zżeranym przez 38-procentową inflację i zmierzającym w kierunku bankructwa.

Przymusić tonącego udało się za to Chińczykom na Sri Lance. Po latach pożyczania na odbudowę tego kraju po wojnie domowej Pekin odsłonił karty i wynegocjował sobie dzierżawę lankijskiego portu w Hambantocie. W zamian za przelew na ponad miliard dolarów Lankijczycy przekazali kontrolę nad nim firmie China Merchants Port, powiązanej z chińskim rządem. Umowa opiewa na 99 lat, w pakiecie z ogromnym kawałem ziemi przeznaczonym na strefę przemysłową.

Pięć lat później światowa prasa rozpisywała się, gdy w porcie w Hambantocie zacumował okręt chińskiej marynarki wojennej. Oficjalnie badawczo-naukowy, ale eksperci alarmowali, że ten specjalistyczny okręt o nazwie „Yuan Wang 5” służył wcześniej do namierzania i śledzenia satelitów oraz innych zadań wojskowych. Incydent wzbudził niepokój nie tylko w pobliskich Indiach. Krytycy alarmowali, że wybudowane przez chińskie firmy porty, autostrady i mosty w najgorszym scenariuszu mogą posłużyć Pekinowi jako kluczowa infrastruktura także o zastosowaniu militarnym.

Kawałek Grecji w obcych rękach

Rozszerzając wpływy, Chiny mają już udziały w niemal 100 portach na świecie. Najwięcej w Afryce, gdzie są współudziałowcami 61 portów w 30 krajach. Chińskie firmy startowały też w przetargach na prowadzenie lub rozbudowę portów w Arabii Saudyjskiej, Iraku, Omanie, a nawet w Izraelu. W tym ostatnim firma Shanghai International Port Group wygrała kontrakt na prowadzenie przez 25 lat nowego terminala kontenerowego w Hajfie, który oddano do użytku w 2021 r. Wywołało to falę krytyki w Izraelu oraz w Stanach – amerykańskie okręty niekiedy cumują w Hajfie i ćwiczą wspólnie z marynarką izraelską.

Obawy przed wpływami Pekinu i jego działalnością wywiadowczą narastają też w Europie, gdzie wpływy chińskich firm rosną w co najmniej 18 portach, w tym w Rotterdamie, Antwerpii-Brugii i Gdyni, które służą jako porty przeładunkowe dla wojsk NATO. Ostatnio głośno było o sporze w niemieckiej koalicji rządowej, czy zatwierdzić zakup udziałów w terminalu w hamburskim porcie przez wspomnianą już chińską firmę Cosco. Po wielomiesięcznych negocjacjach kanclerz Olaf Scholz postawił jednak na swoim i w maju tego roku zatwierdzono umowę sprzedaży 24,99 proc. udziałów w terminalu.

Bez burzliwych negocjacji nie obyło się przy prywatyzacji portu w Pireusie. Zadłużony rząd Grecji pod presją międzynarodowych wierzycieli wystawił na przetarg większościowe udziały w tym porcie. Wygrała oferta firmy Cosco, która zdobyła 51 proc. udziałów, a kilka lat później kolejne 16 proc. Tym samym Grecja ma dziś ograniczoną kontrolę nad swoim największym portem morskim. Takie transakcje Chińczycy kochają podobno najbardziej.©

 

Autorka jest dziennikarką „Press”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce amerykańskiej, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego”. W latach 2018-2020 była korespondentką w USA, skąd m.in. relacjonowała wybory prezydenckie. Publikowała w magazynie „Press”, Weekend Gazeta.pl, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Głód czerwonego smoka