Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Preferowanie bodźców przypominających twarze – obecne u wielu gatunków, nie tylko ludzi – uznawano dotąd za specyficzną adaptację wspomagającą zacieśnianie więzów niesamodzielnego potomstwa z rodzicami. Badania opublikowane w PNAS właśnie podważyły tę hipotezę.
Żółwie rodzaju Testudo wypuszczono na arenę, na której mogły podchodzić do owalnych tarcz przypominających twarze (trzy kropki – odpowiednio oczy i nos) lub do takich, które obrócono o 180 stopni. Żółwie wolały bodźce „twarzopodobne”. Jednak osobniki tego gatunku po wykluciu się radzą sobie bez opieki rodzicielskiej oraz nie tworzą grup społecznych – skąd więc u nich zamiłowanie do twarzy? Badacze sugerują, że ten mechanizm nie jest związany z opieką, ale wspomaga zdobywanie informacji (np. o zasobach) od innych organizmów i mógł pojawić się już u wspólnych przodków gadów, ptaków i ssaków. ©