Powrót „Czterdziestolatka”. Pół wieku Karwowskiego

Nakręcony pięćdziesiąt lat temu telewizyjny serial „Czterdziestolatek” nie przestaje fascynować i inspirować. Co przygody słynnego inżyniera z czasów PRL mówią nam o historii i współczesności?

20.12.2023

Czyta się kilka minut

Mural z bohaterami serialu "Czterdziestolatek" przy stacji metra Ursynów. Warszawa, 18 czerwca 2020 r. / fot. Jakub Kamiński / EAST NEWS
Mural z bohaterami serialu "Czterdziestolatek" przy stacji metra Ursynów. Warszawa, 18 czerwca 2020 r. / fot. Jakub Kamiński / EAST NEWS

Sala Teatru Rampa na warszawskim Targówku wypełniona po brzegi. Zaraz rozpocznie się oparty na telewizyjnym serialu musical „40-latek”. Na widowni przeważnie osoby starsze, im nieobcy jest świat przedstawiony w produkcji, która po kilku miesiącach oczekiwania na emisję trafiła na ekrany w 1975 r. Młodsza część publiczności, znająca dzieło Jerzego Gruzy i Krzysztofa Teodora Toeplitza dzięki rodzicom, bardziej szuka w nim nawiązań do współczesności. Joanna Drozda, autorka scenariusza i reżyserka spektaklu, usatysfakcjonować próbowała i jednych, i drugich. 

Skąd w 2023 r. powrót „Czterdziestolatka”? A może nigdy z publicznej świadomości nie zniknął? To jeden z najpopularniejszych i najbardziej lubianych utworów kultury popularnej epoki PRL, zarazem niespodziewany sukces (na produkcję nikt specjalnie nie stawiał), który zmusił twórców po nakręceniu siedmiu pierwszych odcinków do zrealizowania kilkunastu kolejnych. Od lat serial wraca w kolejnych powtórkach, zapisał się też w języku („Ja jestem kobieta pracująca – żadnej pracy się nie boję”). Ostatnio stał się również tematem debat socjologów i historyków.

Czym był tak naprawdę „Czterdziestolatek”? Ironiczną, ale jednak apoteozą socjalizmu? Obrazem wad systemu, podanych w lekkiej formie, z tezą „socjalizm tak – wypaczenia nie”? A może zapowiedzią indywidualistycznego kapitalizmu po 1989 roku?

Na budowach socjalizmu

Emisja „Czterdziestolatka” rozpoczęła się w maju 1975 r., w samym środku gierkowskiej dekady. Jego tytułowym bohaterem, granym przez Andrzeja Kopiczyńskiego, był Stefan Karwowski, inżynier pracujący przy największych ówczesnych budowach Warszawy: Trasy Łazienkowskiej i Dworca Centralnego. 

Gruza z Toeplitzem stworzyli komediową opowieść o dążeniu do nowoczesności i dobrobytu. Świat inżyniera Karwowskiego to seria komicznych konfrontacji: z samym sobą, borykającym się z kryzysem wieku średniego; z pracą, którą traktował nie tylko jako element osobistego rozwoju, ale i działalność za rzecz dobra wspólnego; oraz z rodziną, w której próbował znaleźć posłuch i zrozumienie. Nakładanie się na siebie tych światów pozwalało na pokazanie całej gamy drugo- i trzecioplanowych postaci: robotników i chłopów, artystów, naukowców, dyrektorów wielkich przedsiębiorstw, partyjnych działaczy i rodzącej się klasy „prywaciarzy”. Tworzyło to wszystko szeroką społeczną panoramę ówczesnej Polski.

Komediowy charakter serialu nie oznaczał, iż decydenci i opinia publiczna nie traktowali go poważnie i nie stawiali przed nim wymagań. Gdy „Czterdziestolatek” trafił na ekrany telewizorów, od pewnego czasu gościł tam już inny serial o socjalistycznych menedżerach: „Dyrektorzy”. Ta historia miała jednak ambitny rys realistyczny i zarazem tragiczny, dlatego recenzenci z lat 70. krytykowali dzieło Gruzy i Toeplitza za zbytnią krotochwilność, niepoważne traktowanie tematów bardzo istotnych: stosunków panujących w zakładach pracy czy społecznego awansu. Andrzej Kopiczyński w jednym z wywiadów odpowiadał, że serial „niesie ze sobą pewną porcję dydaktyki, podanej w lekkiej, niezbyt natrętnej formie”.

O jaką dydaktykę mogło chodzić? W epoce dwóch kanałów państwowej telewizji serial o inżynierze walczącym o wykonanie planu na wielkich budowach socjalizmu (rzeczywiście trwających wtedy w Warszawie), wyraźnie oddziaływał na życie codzienne. Np. w odcinku „Kozioł ofiarny, czyli rotacja” inżynier Karwowski zostaje powołany na stanowisko dyrektora dzięki decyzji... komputera. Po jego emisji, odpowiadając na listy czytelników, katowicka „Trybuna Robotnicza” potwierdzała, że technologie informacyjne są już wykorzystywane w gospodarce i administracji, usprawniając produkcję i wydajność pracy. „Niezbędne staje się wprowadzenie nowoczesnych elektronicznych metod i nowoczesnych sposobów myślenia” – pisała autorka.

Pomimo sporej dozy komizmu i ironii, ukazywania ludzkich słabości, w tym egoizmu, Stefan Karwowski to „socjalistyczny wzorzec osobowy” – pisała już po zmianie ustroju badaczka kina Monika Talarczyk-Gubała. Zgodne to było z antykomunistycznym konsensusem, który zapanował w Polsce po 1989 r. „Wyrobiona publiczność” dzieła kultury popularnej czasów PRL co prawda wciąż oglądała, ale ostrożnie, gdyż naznaczone miały być korzystną dla komunistycznej władzy propagandą. W świecie „Czterdziestolatka” nie było na przykład w ogóle tradycyjnie pojmowanego patriotyzmu czy kwestii religii.

W sztuce Teatru Rampa z 2023 r. odwołania do minionej epoki nie są już problematyczne. Spektakl otwiera parodia kroniki filmowej gloryfikującej dokonania inżyniera Karwowskiego, a twórcy grają językiem z epoki; socjalizm ukazany w spektaklu jest udomowiony i w sumie przyjazny. Oglądane z perspektywy czasu życie socjalistycznej rodziny w epoce rozwoju (na kredyt) za czasów Gierka ma nawet posmak raju utraconego. Mamy więc romantyczny obraz analogowej rzeczywistości, zbiorowe życie mieszkańców blokowisk, dzieci bawiące się swobodnie na podwórkach i wiszące na trzepakach, których nie znajdziemy już na deweloperskich osiedlach. Nawet pół-obowiązkowe czyny społeczne z tej perspektywy wydają się atrakcyjną formą wspólnego spędzania czasu. Twórcy musicalu starali się oczarować starszych widzów magią wspomnień, czasem aż do przesady: mamy więc trzepak na scenie, fiata 126 p, rower-składak, filcowe kapcie.

Genealogia współczesności

„Czterdziestolatek opowiada o uniwersalnych problemach!” – mówili zaskoczeni młodzi widzowie podczas przerwy w musicalu. Dostrzegli w tej historii całkiem współczesne rzeczy: kryzys energetyczny, kryzys wieku średniego, dbanie o formę, rzucanie palenia, problemy rodzinne, konflikty pokoleniowe... W pewnym stopniu dlatego, że twórcy musicalu dokonali na znanych postaciach liftingu: na przykład Kobieta Pracująca została feministką.

Jako pierwszy poważną debatę na temat serialu podjął w 2014 r. socjolog Maciej Gdula (do niedawna poseł Lewicy). Jego zdaniem „Czterdziestolatek” nie był gloryfikacją społecznego awansu i modernizacji wedle socjalistycznych wzorów. Był czymś wręcz przeciwnym: zwiastował już upadek równościowych ideałów, którymi przynajmniej oficjalnie szczycił się poprzedni system. Zapowiadał kapitalizm i dominację przedsiębiorców oraz klasy średniej, której status mierzony jest osobistym rozwojem, dobrami materialnymi i kontaktami towarzyskimi. Zachodni kapitalizm jest więc w serialu alternatywną rzeczywistością, która poprzez ekonomiczną i kulturową dominację zaczyna przyćmiewać rodzimy socjalizm. „Moja kura od razu nazywa się chicken” – mówi w jednym z odcinków właściciel eksportowej fermy, szwagier głównego bohatera (w tej roli Janusz Gajos).

Inżynier Karwowski w serialu nie był przedstawicielem żadnej konkretnej klasy czy warstwy, która dzięki polityce państwa miała zająć wyższe miejsce w społecznej hierarchii. Prezentowany był jako aktywna jednostka, kształtującą swój los dzięki zdobytej wiedzy, kompetencjom, właściwym decyzjom, ale też układom, w których jednak Karwowski dość nieporadnie się porusza. W codziennej prasie pisano, że inżyniera zajmuje przede wszystkim „własny stan psychiczny i szukanie rozwiązania na różnych polach działalności”. W tym sensie to opowieść o indywidualnej karierze. Aby osiągać sukces, Karwowski musi pracować nad sobą, doskonalić się, być nowoczesną jednostką.

Indywidualistyczny i współczesny, a więc daleki od socjalistycznych wzorów rys serialu znakomicie widać w sposobie, w jaki sportretowani zostali robotnicy. Dla państwa rządzonego przez partię nominalnie robotniczą klasa ta w teorii zasługiwała na szczególne wsparcie i docenienie. W „Czterdziestolatku” robotnicy traktowani są jednak bez żadnej taryfy ulgowej: są niekulturalni, cwani, niewykształceni. To „ludzie nierozgarnięci, nieutrzymujący porządku z własnej inicjatywy, robiący zbiegowiska i szukający sensacji”, wskazuje Gdula. Potrzebują mieć nad sobą kierowników i dyrektorów, którzy za pomocą odpowiednich technologii i zachęt zorganizują im życie w pracy.

W jednej ze scen musicalu Roman Maliniak, przy akompaniamencie mandoliny, typowego instrumentu samouka z klas niższych, wykonuje monolog i piosenkę „chama”. Wypełniona jest resentymentem wobec mądrzejszych i lepiej urodzonych, Maliniak domaga się w niej uznania dla siebie i zapowiada przejęcie władzy bez czekania na akceptację elit. W monolog ten wplecione zostały mało fortunne wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy („Musisz być twardy. Nie możesz sobie pozwolić na to, że cię coś rozbije”), nietrudno się więc domyślić nawiązań do współczesnej rzeczywistości i tego, kto został ustawiony w spektaklu w roli uzurpującego sobie władzę „chamstwa”, a kto w roli elity, która ten pochód ma zatrzymać. W serialu z 1975 r. spojrzenie na lud było mimo wszystko dobroduszne i pełne zrozumienia. W musicalu tego zrozumienia brak.

Kolacja u Nowowiejskich

Na tezy Macieja Gduli, jakoby dla „Czterdziestolatka” punktem odniesienia była klasa średnia, odpowiedzieli jego koledzy po fachu: socjologowie Tomasz Warczok i Tomasz Zarycki. Wedle nich narracja serialu nie jest prowadzona z perspektywy klasy średniej czy inteligencji technicznej. Mimo że głównym bohaterem serialu był inżynier Karwowski, to jego przygody obserwujemy oczami wielopokoleniowej inteligencji starej daty, których reprezentantami byli twórcy serialu, w szczególności scenarzysta Krzysztof T. Toeplitz.

Co za tym przemawia? Serial dokonuje dekonstrukcji wielu grup społecznych: robotników i chłopów, Karwowskiego, bliskich mu inżynierów i kierowników, stojących wyżej dyrektorów i reprezentantów nomenklatury partii komunistycznej, artystów i dziennikarzy, przedwojennych elit. Chociaż dzieło pokazuje wspinanie się Karwowskiego po zawodowej drabinie, zakwestionowany zostaje punkt dojścia do awansu. Gdy Karwowski zostaje dyrektorem, okazuje się, że świat socjalistycznych menedżerów cechuje niekompetencja z jednej strony, a intrygi i układy z drugiej. 

Zwycięsko z każdej konfrontacji wychodzą w rzeczywistości tylko dwie postaci: grana przez Irenę Kwiatkowską Kobieta Pracująca i sąsiad Karwowskich, lekarz Karol Stelmach (Leonard Pietraszak). Oni nie popełniają gaf, wiedzą, jak zachować się w każdej sytuacji. Co ich łączy? To ludzie wolni, inteligenci, erudyci, którzy na zawodowo-rodzinne problemy Karwowskiego patrzą z dystansu, gdyż nie muszą w nich uczestniczyć. „Z takiej pozycji cała socjalistyczna struktura klasowa jawi się jako śmieszna” – pisze kulturoznawczyni Magda Szcześniak, która w wydanej niedawno książce „Poruszeni. Awans i emocje w socjalistycznej Polsce”, dużo miejsca poświęca „Czterdziestolatkowi”. 

Zapytany o swój ulubiony odcinek serialu, socjolog Tomasz Zarycki, profesor Uniwersytetu Warszawskiego bez wahania odpowiada: „Nowy zastępca, czyli meteor”. „Meteorem” jest grana przez Grażynę Szapołowską młoda i atrakcyjna inżynier Urszula Nowowiejska. Przydzielona Karwowskiemu, dzięki zdobytym w Japonii doświadczeniom i wiedzy czerpanej z zachodniej literatury fachowej stara się usprawnić pracę na budowie, co wywołuje sprzeciw załogi. 

„Odcinek ten daje najlepszy wgląd w konflikt społeczny – mówi Zarycki. – Współwystępują w nim robotnicy, technokraci i wielopokoleniowa inteligencja”. Tam, gdzie inny scenarzysta podkreśliłby erotyczne napięcie między Karwowskim a atrakcyjną panią Inżynier, Toeplitz uwypuklił konflikt klasowy. Podobnie jak inne inteligenckie postaci, Nowowiejska z dystansem podchodzi do bolączek Karwowskiego. Powoli okazuje się, że po powrocie z praktyk w Japonii praca u jego boku to dla niej drobny epizod, a w Polsce lub za granicą czekają na nią ciekawsze i bardziej intratne zajęcia. W symbolicznym akcie przemocy, w obecności jego żony lustruje księgozbiór inżyniera. „O dogonieniu światowej czołówki nie ma co marzyć”, podsumowuje brutalnie.

Kulminacyjną sceną odcinka jest wizyta w mieszkaniu Nowowiejskich. Ze swojego blokowiska Karwowski udaje się do kamienicy w śródmieściu, zapewne w całości należącej przed wojną do tej rodziny. Witany jest przez gosposię, która pyta: „kogo zapowiedzieć?”. Przy kolacji widz odkrywa, że wielopokoleniowy ród Nowowiejskich stanowi oddzielny świat, do którego Karwowski nie ma i nie będzie miał dostępu. Przez swoje koneksje wiąże on ze sobą przeszłość i przyszłość, Wschód z Zachodem. Patriarcha rodu opowiada o współpracy z Eugeniuszem Kwiatkowskim przy budowie Gdyni, o braciach inżynierach rozlokowanych na kluczowych w kraju pozycjach politycznych (ministerstwa) i naukowych (Akademia Górniczo-Hutnicza), ale i w szwedzkiej firmie budowlanej. 

Nowowiejska czerpać może ze wsparcia rodziny, która z łatwością przekracza granice pomiędzy Wschodem i Zachodem. Socjalizm i modernizacyjny projekt epoki Gierka, który dla inżyniera jest całym życiem i szansą na cywilizacyjny awans, dla niej stanowi jedynie epizod. Pomimo wiedzy, że za Nowowiejską stoi wpływowa profesorsko-inżynierska rodzina, Karwowski nadal rozważa jej przewagi z punktu widzenia wykształcenia i młodości. „Serial dotyka problemu prawdziwej władzy w Polsce”, twierdzi Zarycki.

***

Późniejsze próby eksploatowania sukcesu „Czterdziestolatka” zakończyły się dla duetu Gruza-Toeplitz porażką. Kręcony w latach 90. „Czterdziestolatek. 20 lat później”, który zderzał rodzinę Karwowskich z transformacją ustrojową, nie zdobył sympatii widzów. Sukces dzieła z 1975 r. nie polegał na dokładnym oddaniu charakteru epoki Gierka, ale na uchwyceniu zmian, jakie dokonywały się w jej trakcie: odejścia od socjalistycznych ideałów równości z  negatywnymi i pozytywnymi konsekwencjami, czy ujawnienia ukrytych mechanizmów władzy, przekraczających polityczne podziały. Lekki, komediowy serial, z galerią różnorodnych postaci, potrafił skłonić już kilka pokoleń widzów do głębokich refleksji, dlatego zostanie z nami jeszcze długo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk, pracownik Imre Kertész Kolleg na Uniwersytecie Fryderyka Schillera w Jenie, gdzie wykłada historię Europy Środkowo-Wschodniej. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się historią PRL, Niemiec i dawnego bloku wschodniego. Autor książki… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 52-53/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Pół wieku Karwowskiego