Jeden z mutujących koronawirusów zabija zwierzęta już od stycznia. Cypryjskie stowarzyszenie zajmujące się ochroną tego gatunku podało, że na wyspie zmarło już 300 tys. kotów, jednak władze weterynaryjne uznały tę liczbę za bardzo przesadzoną – według ich szacunków w pierwszej połowie roku liczba zgonów wyniosła ok. 8 tys. Sytuacja jest jednak wciąż poważna, a władze zdecydowały o podaniu kotom 80 tys. tabletek antycovidowego leku przeznaczonego dla ludzi.
Koronawirusy są wśród kotów domowych powszechne i zwykle nie powodują problemów poważniejszych niż łagodna biegunka. Jeden ze szczepów może jednak doprowadzić je do stanu, w którym u ok. 10 proc. zakażonych zwierząt rozwija się zapalenie otrzewnej oraz następują zmiany w nerkach i mózgu. Choroba prawie zawsze prowadzi do śmierci.
„Niepokojące jest to, że na Cyprze chorują także koty niewypuszczane na zewnątrz, a człowiek może przenosić wirus na inne koty – tłumaczył w rozmowie z BBC dr Charalampos Attipa, weterynarz i badacz związany z Uniwersytetem Edynburskim. – Dlatego władze weterynaryjne apelują do turystów wyjeżdżających z Cypru o dezynfekcję obuwia i walizek podróżnych”.
Zagrażający kotom wirus nie wywodzi się od SARS-CoV-2 i nie może wywołać choroby u człowieka. Po niedawnej serii zachorowań kotów na ptasią grypę w Polsce cypryjska epidemia jest jednak drugim przypadkiem, gdy wysoce zjadliwy wirus zagraża gatunkowi blisko związanemu z naszym.
Świat oczami kota
Na Cyprze żyje ok. 1,5 mln kotów – ich populacja jest nieco liczniejsza niż ludzka. Koty najprawdopodobniej zostały na wyspę przywiezione celowo, być może wraz z pierwszymi jej kolonizatorami, którzy mieli dotrzeć na nią ok. 10-12 tys. lat temu. Już 9,5 tys. lat temu te zwierzęta odgrywały w życiu mieszkańców wyspy ważną rolę – w 2001 r. odkryto pochodzący z tego okresu grób, w którym obok ludzkiego szkieletu znajdowały się szczątki kota. ©℗