Las utracony. Jak wycięliśmy Europę w pień

Jeszcze 8 tysięcy lat temu wiewiórka mogła, skacząc z drzewa na drzewo, przejść z terenu dzisiejszej Lizbony do Moskwy, ani razu nie dotykając ziemi. Potem zjawili się rolnicy.

05.03.2024

Czyta się kilka minut

Drewno przygotowane do transportu niedaleko miejscowości Sokol, obwód wołogodzki, Rosja, marzec 2021 r. // Fot. Andrey Rudakov / Bloomberg / Getty Images
Drewno przygotowane do transportu niedaleko miejscowości Sokol, obwód wołogodzki, Rosja, marzec 2021 r. // Fot. Andrey Rudakov / Bloomberg / Getty Images

W jednej z narnijskich opowieści C.S Lewisa książę Kaspian rozmawia na szczycie Wielkiej Wieży z przedstawicielem rodu karłów o Dawnych Czasach. Chłopiec słyszy od rozmówcy, że ludzie „zawsze żyli w nieprzyjaźni z drzewami. A ponieważ bali się lasu, wyobrażali sobie, że tam straszy”. 

Nie wiadomo, czy ten lęk był jednym z powodów, dla których ludzkość prowadziła już w „dawnych czasach” systematyczną wycinkę. Walijski geograf Michael Williams książkę „Wylesianie Ziemi – od prehistorii do globalnego kryzysu” z 2003 r. zaczyna od słów: „Przerzedzanie, modyfikowanie i eliminowanie lasów – a w szczególności deforestacja – nie jest czymś nowym; jest tak stare jak zamieszkiwanie Ziemi przez ludzi i jest jednym z kluczowych procesów w historii naszej przemiany powierzchni globu”. 
Dzieje lasów to w każdym razie historia deforestacji. Jednak współczesna nauka, wyposażona w  nowe metody, ma o zmianach zachodzących w lasach do powiedzenia znacznie więcej.

Ile lasu w lesie

Najwięcej wiemy o historii lasu w Europie, bo tu najprościej pozyskać dane – ze źródeł pisanych, archeologicznych i palinologicznych. Pierwsze dotyczą etapu, kiedy człowiek był już kronikarzem; relacje w basenie Morza Śródziemnego pochodzą z czasów antycznych. Nie mniej ważnymi repozytoriami informacji są wykopaliska z późnego holocenu, świadczące pośrednio o naszym stosunku do lasów. Z kolei dzięki palinologii, czyli badaniu pyłku roślin w próbkach ziemi, można pozyskać olbrzymią ilość informacji nie tylko o obecności drzew na danym obszarze, ale też o ich zmieniającej się w czasie liczebności, o chorobach, powodziach, suszach czy działalności człowieka – np. pojawienie się w próbkach pyłku roślin pastewnych czy zbóż to dowód obecności hodowców i rolników. W przypadku palinologii zachodnia supremacja jest najwyraźniejsza, bo duże zbiory danych wymagają kosztownych technologii obliczeniowych.

Zanim jednak zaczniemy analizować dane, trzeba ustalić… definicję lasu. Michael Carlowicz, popularyzator nauki z NASA, w tekście „Czy to jest las? Zależy, jak go zdefiniujesz”, omawia mapy Ziemi wykonane z wykorzystaniem danych z orbity. Na jednej zaznaczono teren pokryty drzewami w 10 proc., co zgodne jest z najpopularniejszymi definicjami lasu, na drugiej – w 30 proc. Różnica między tymi obszarami to 6 proc. powierzchni ziemskich lądów – co odpowiada terytorium Chin.

Z problemem tym zderzyły się w USA dwie agencje rządowe. Jedna przyjęła definicję lasu jako terenu pokrytego drzewami w 10 proc., druga w 25 proc., a rozbieżność była wielkości Białorusi. Wiążą się z tym kwestie prawne czy ekonomiczne (urzędnicy woleliby mniej lasu w lesie – wtedy otrzymają wyższe dofinansowanie od hektara – za to rolnicy, przeciwnie, więcej, żeby lege artis poszerzać areały). Ale także badacze historii lasów muszą troszczyć się o te spójności. Są one warunkiem stworzenia modelu analitycznego i najczęściej przyjmuje się, w zgodzie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego, że las jest wtedy, gdy teren nie mniejszy niż pół hektara pokrywają korony drzew w stopniu większym niż 10 proc.

W każdym razie w europejskich lasach tkwi klucz nie tylko do zrozumienia naszej przeszłości. Ich badanie może nam także pozwolić naszkicować scenariusze przyszłości.


WIELKIE WYZWANIA: ANTROPOCEN

Przyglądamy się największym wyzwaniom epoki człowieka oraz drodze, która zaprowadziła nas od afrykańskich sawann do globalnej wioski. Omawiamy badania naukowe i dyskusje nad interakcjami między człowiekiem i innymi elementami przyrody – zarówno tymi współczesnymi, jak i przeszłymi.


Wiewiórczy szlak

W Centrum Edukacji Przyrodniczej UJ można odbyć wirtualny spacer po lesie rosnącym na obszarze dzisiejszego Krakowa 300 mln lat temu. Karbońska flora nie miała jednak wiele wspólnego z naszą i naukowcy zajmujący się współczesnymi lasami swoją opowieść rozpoczynają pod koniec ostatniego zlodowacenia, kilkanaście tysięcy lat temu. Do niedawna cofano się o 130 tys. lat, do okresu między zlodowaceniami, czyli interglacjału, zwanego eemskim, aby snuć analogie między dzisiejszym ociepleniem klimatu a tamtymi temperaturami. Wówczas Arktyka w okresach letnich była wolna od lodu, a Grenlandię porastała tajga. W 2012 r. zbadano jednak próbki kalcytu ze skorupek otwornic, niewielkich żyjątek, i ustalono, że eemski klimat był mimo wszystko ostrzejszy, a „ciągły transfer ciepła oceanicznego z południa” omijał kontynent i „przegrzewał” biegun północny. Sprzyjało to stepowieniu, lasy spychane były nad Morze Śródziemne.

Interglacjał zakończył się ok. 115 tys. lat temu, gdy nastała epoka lodowa. Europejskie lasy zaczęły się wycofywać i jedyne skupiska ocalały na zboczach gór na Półwyspie Iberyjskim. Gdy co jakiś czas robiło się cieplej, gdzieniegdzie pojawiały się drzewa iglaste, jednak w epoce lodowej zmarzlina sięgała do połowy dzisiejszej Francji, a od Alp przez Karpaty do Skandynawii ciągnął się pas lodu o miąższości do 3 km. Jedynie na zachodzie kontynentu spotkać można było oazy brzóz, karłowatej wierzby czy jałowca.

Ocieplenie przyszło 14 tys. lat temu i w naszej części Europy pojawiła się tundra, a dalej na południe odrodziły się lasy iglaste. Po kolejnym tysiącu lat klimat znów zrobił woltę, warunki były zimne i suche i w tzw. młodszym dryasie po raz kolejny niemal na całym kontynencie znikły lasy; na południu Francji, w Grecji czy dzisiejszej Hiszpanii ostała się roślinność borealna i tundrowa, na północy wróciły lody. Powodem tych zmian były procesy związane z zasoleniem mórz i oceanów, powodujące zmianę gęstości wody i zaburzające prądy morskie. Minęło kolejne 1,3 tys. lat, gdy zaczęło się wyraźne ocieplenie i nasza „klimatyzacja” – Prąd Zatokowy – przyczyniła się do anomalii trwającej do dziś. Dzięki temu zimą mamy cieplej o 3-4 stopnie niż po drugiej stronie Atlantyku, a lato jest łagodniejsze i nie tak suche.

Drzewa potrzebowały setek lat, żeby znów rozgościć się w Europie. Najpierw wróciły sosny, potem centrum kontynentu zdominowały buki, w górach linia lasów podnosiła się, ostatecznie sięgając w Alpach 2,5 tys. m, czyli o 150 m wyżej niż dziś. Lasy pokryły Skandynawię, pojawiły się na Islandii i ok. 9 tys. lat temu Europa doświadczyła drzewnego apogeum. Od 80 do nawet 100 proc. jej powierzchni pokrywały lasy.


– Jak okiem sięgnąć, od nizin francuskich przez środkowoeuropejskie po nizinę środkoworosyjską – mówi nam dr Mirosław Stepaniuk, geoekolog, przewodniczący Stowarzyszenia Dziedzictwo Podlasia i były dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego – wszędzie szumiały w swoim bezkresie nieprzebrane bory i lasy.

By to unaocznić, Stepaniuk przywołuje słowa badacza zmienności zalesienia Europy, prof. Neila Robertsa z Uniwersytetu w Plymouth: „Około 8 tys. lat temu wiewiórka mogła skakać z drzewa na drzewo od Lizbony do Moskwy, ani razu nie dotykając ziemi”.

Czas katedr i karczowisk

„W życia wędrówce, na połowie czasu, (…) w głębi ciemnego znalazłem się lasu” – pisał Dante, a za nim Gombrowicz i w rzeczy samej człowiek musiał wypracować sobie relację z lasami. Stało się to wcześniej, niż większość z nas przypuszcza. Ok. 4,5 tys. lat p.n.e. w Europie nasi przodkowie wypalali już lasy, aby pozyskać grunty rolne. Na podstawie badań palinologicznych szacuje się, że z początku zniszczenia były niewielkie, ale 2,5 tys. lat p.n.e. przyspieszyły. W artykule „Utracone lasy Europy”, opublikowanym w „Nature” w 2018 r., dostrzeżono korelację między tym procesem a „rozprzestrzenianiem się technik rolniczych”. Wyliczono nawet, że poszczególne rozwiązania agrarne „migrowały” przez kontynent „w tempie 1 km rocznie z południowego wschodu na północny zachód i dotarły nawet do najdalszych wybrzeży Europy do 3000 r. p.n.e.”. Zdaniem naukowców zaangażowanych w REVALS, jak dotąd największego badania zmian pokrycia terenów Europy, deforestacja osiągnęła wtedy olbrzymią skalę. Człowiek wypalił 40 proc. lasów i to nie tylko na obszarach, gdzie sięgała jurysdykcja Cesarstwa Rzymskiego. Podobny spadek lesistości dotyczył także terenów dzisiejszych Niemiec czy Wysp Brytyjskich.

Według geoekologów kolejnym obok rolnictwa czynnikiem wpływającym na wylesianie była bliskość szlaków handlowych, co z kolei wiązało się ze „wzrostem liczby ludności, innowacjami technologicznymi, działaniami wojennymi i kolonizacją sprzyjającą (…) wymianie idei”. Nadrzędną ideą była zaś koncepcja rabunkowej eksploatacji surowców naturalnych i właśnie ok. 3-4 tys. lat temu, a nie w czasach dużo późniejszej rewolucji przemysłowej, zaczęto postrzegać naturę w kategoriach ekonomicznych.

Postępująca deforestacja miała też punkty zwrotne. Pierwszy ok. 600 r. n.e., kiedy załamał się system powiązany z cywilizacją rzymską. Odzwierciedliło się to w badaniach palinologicznych i w mrocznych początkach średniowiecza, kiedy lasy odebrały ludziom część swoich terytoriów. Drugi przypada na koniec XV i pierwszą połowę XVI w., gdy od dżumy zginęła nie mniej niż połowa Europejczyków. Wtedy lasy ponownie upomniały się o swoje areały.

Drugi z tych momentów, pisał m.in. oksfordzki ekolog Oliver Rackham, poprzedzony został największą w dziejach uzależnioną od człowieka utratą lasów w historii Ziemi. „Rekonstrukcja dokonana przez Schlütera – a więc niemieckiego geografa z Halle, czytamy w publikacji z „Nature” – wskazuje na spadek lesistości [w całej średniowiecznej Europie] z aż 72 do 34 proc.”. Do tego momentu w dziejach odwoływał się też francuski historyk, specjalista od bastyd, prowansalskich miasteczek-warowni, określając XIV i XV w. „czasem wielkich karczowisk”.

Karczowanie po polsku

Termin les grands défrichements stosował też przywoływany wcześniej Williams i uznał, że dotyczy on zwłaszcza Europy Środkowej i Północnej – także dzisiejszej Polski.

Wypalaliśmy i rżnęliśmy na potęgę nasze lasy i nie bez kozery etymologia nazwy Polska odwołuje się, według najpopularniejszej koncepcji, do pola lub polany. Jeszcze mocniej widać to w alternatywnej nazwie Lachowie czy Lachy, jakiej używają w stosunku do nas m.in. Węgrzy i Turcy. Wywodzi się ona od Lędzian, a to słowo związane jest z lędą, czyli słowiańskim określeniem, zapożyczonym ze słownika gospodarki żarowej, na obszar będący przyszłym polem.

Te językoznawcze refleksje znajdują potwierdzenie w palinologii. Z analizy pyłku z próbek polskiej ziemi wiemy, że do ok. 1950 r. obowiązywała u nas zasada „większa gęstość zaludnienia to większe wylesianie”. Na Zachodzie ta prosta reguła przestała być użyteczna do opisu deforestacji już w XVII w. Podobnie jest z powiązaniem dynamiki wylesiania z jakością gruntów. Na wschód od Odry jeszcze w XX w. obowiązywała zasada „im lepsza ziemia, tym mniej lasów”. W Europie Zachodniej ostatecznie zerwano z tą prawidłowością w XIX w. I było to nie tylko świadectwem zmian w tamtejszych gospodarkach, opartych na przemyśle, handlu i wyzysku kolonialnym, ale stanowiło odzwierciedlenie faktu – nie było już czego wycinać; np. Anglicy jeszcze w czasach feudalnych doprowadzili do sześcioprocentowej lesistości (obecnie wynosi ona 10 proc., w Polsce – 30 proc.).

Zapewne więc prawdziwa byłaby konstatacja, zgodnie z którą wpływ na ogólną kondycję naszych lasów miało zapóźnienie cywilizacyjne tej części kontynentu. Dowodów na to jest wiele, ale my sięgnijmy po uzasadnienie z pogranicza reportażu i literatury. Henryk Sienkiewicz w 1882 r. udał się w podróż po kraju i tak opisał moment zbliżania się do najsłynniejszego polskiego lasu:

„Rzecz dziwna, lasów naokół puszczy nie ma wcale, a wzrok lecieć może daleko, nim zgubi się w oddaleniu. Łatwość o drzewo z puszczy i niezmierna jego taniość sprawiły zapewne, że okoliczne wioski wycięły swoje bory. Ale okolica, a raczej jej malowniczość, na tem straciła. Jak okiem sięgnąć: rżyska, rżyska, łany rozległe, smutne. Wsie wielkie, o porządnych zabudowaniach i jaskrawych, nowo-wzniesionych cerkwiach, leżące w środku pól, nie okolone są, jak gdzieindziej, dąbrowami, ni olszyną. Robi to wrażenie pustki, choć kraj tu żyzny, gleba pszeniczna, a osady szlacheckie i chłopskie bogate”.

Ostatni azyl

Trudno kwestionować tę obserwację, jednak w przypadku Puszczy Białowieskiej do dziś funkcjonują stereotypy dotyczące wycinki. Tomasz Samojlik, biolog i popularyzator przyrody, próbuje je odkłamywać i przypomina, że największym dewastatorem byli nie polscy monarchowie czy lokalna ludność, a carowie i to oni traktowali las jako synekurę, którą nagradzali spolegliwych poddanych. Możemy się o tym przekonać naocznie, wystarczy, że w mapie Google wyszukamy Białowieżę i przełączymy na widok satelity. Trójkąt o boku 5 km, który jak klin wbija się w las już po stronie białoruskiej, na wysokości wsi Rowbick, to część puszczy, jaką caryca Katarzyna II sprezentowała generałowi Piotrowi Rumiancewowi, w podzięce za podbój Rzeczypospolitej. Ten z podarunkiem zrobił to, co zwykli robić kolonizatorzy – wycisnął jak cytrynę.

Niestety w przypadku polskich lasów ostatnie lata przynoszą więcej analogii z XIX-wieczną industrializacją czy nawet kolonialnym wyzyskiem. A przecież obcując z unikalnym drzewostanem, jesteśmy jak książę Kaspian na szczycie Wielkiej Wieży – oglądamy „coś, czego żaden z żyjących do dziś ludzi jeszcze nie widział i już nie zobaczy”.
 


 

Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach Programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki II”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Las utracony