Kraków na wojnie z alkoholem. Czy nocna prohibicja ma sens?

Pijemy mniej powszechnie i rzadziej niż inni Europejczycy, ale jak już pijemy – robimy to ostro i przy użyciu wódki. Dba o to także państwo, dzięki niewysokiej akcyzie, która sprawia, że mocny alkohol nie jest w Polsce drogi.

19.05.2023

Czyta się kilka minut

WOJCIECH STROZYK/REPORTER

Krakowscy radni postanowili ograniczyć spożycie alkoholu w mieście. Od 1 lipca sklepy i stacje benzynowe nie będą mogły go sprzedawać od północy do 5.30 rano. To odpowiedź na prośby mieszkańców, którzy mają dość hałasów i bójek pod sklepami, zwłaszcza w turystycznej części miasta. Wcześniejsze doświadczenia Olsztyna i Zakopanego, a także Katowic, Poznania i Wrocławia (te trzy miasta zakazały nocnej sprzedaży tylko w centrum) – są pozytywne. Wszędzie jest spokojniej i bezpieczniej, a jeśli ktoś musi się napić, może wybrać się do nocnego pubu.


CZYTAJ TAKŻE:

TATA PRZESTAŁ. Porządek polskich narracji alkoholowych długo wyznaczała opowieść stawiająca w centrum uwagi męskie doświadczenie picia. Właśnie straciła ona swój zwodniczy, przygodowy blichtr >>>>


Po decyzji krakowskiej rady wielu mieszkańców odetchnie zapewne z ulgą, podniosły się też jednak głosy krytyczne. Zakaz ma rzekomo uderzać w wolności obywatelskie i wolność gospodarczą. Właściciele nocnych sklepów płaczą, że przez ograniczenie sprzedaży alkoholu padną. Trudno. Mówimy o problemie, który dotyka bardzo wielu osób. I chodzi nie tylko o ich nastrój i potrzebę snu, ale również o głębokie skutki społeczne.

Od początku wieku do 2008 r. spożycie alkoholu w Polsce wzrosło niemal o połowę. Apogeum osiągnęliśmy tuż przed pandemią – na statystycznego Polaka w 2019 r. przypadała równowartość 9,8 litrów 100-procentowego spirytusu. Podczas pandemii, co może wydać się dziwne, trochę się opamiętaliśmy, by w 2021 r. znowu ruszyć „do przodu” (a właściwie pijanym zygzakiem). Ostatnie dane mówią o 9,7 litra na głowę, co oznacza rocznie 45 mld zł utopionych w alkoholu, czyli trochę więcej niż roczne nakłady państwa na program 500 plus. Pocieszać może nas oczywiście fakt, że pod koniec PRL piliśmy jeszcze mocniej (ponad 12 l na głowę), ale z drugiej strony, gdy byliśmy w latach 90. na dorobku, spożywaliśmy tylko 6-7 litrów.


CZYTAJ TAKŻE:

SZCZĘŚCIE ALKOHOLIKA. Po przebudzeniu potrafiłem policzkować się, wymyślając sobie od najgorszych. A teraz mam poranną radość, że jestem trzeźwy >>>>


Najgorsi w Europie nie jesteśmy, więcej piją m.in. Mołdawianie, Rosjanie, Czesi, Niemcy, Litwini, Łotysze, Francuzi i Irlandczycy. Problemem Polski jest raczej to, że o ile pijemy mniej powszechnie i rzadziej niż inni Europejczycy, to jak już pijemy – robimy to ostro i przy użyciu wódki. Dba o to także państwo, dzięki niewysokiej akcyzie, która sprawia, że mocny alkohol nie jest w Polsce drogi. Znacznie zdrożały jedynie obłożone dodatkowym podatkiem tzw. małpki, czyli małe buteleczki, które można łatwo ukryć nawet w damskiej torebce, i których przed pandemią sprzedawano 3 mln dziennie, z czego w porach rannych, przed pracą – milion. Po wzroście ceny sprzedaż spadła o ok. 20 proc.

Koszty społeczne tego wciąż wielkiego picia są ogromne. Choroby wątroby, trzustki, serca, poważne problemy psychiczne pijących, z którymi zmagają się także ich bliscy (przemoc domowa i pauperyzacja rodzin), o wydajności pracy nie wspominając. Wielu z nas wciąż to jednak lekceważy, a analizy naukowców, publikowane choćby w „Lancecie” i świadczące o tym, że alkohol jest groźniejszy niż zdecydowana większość substancji uznawanych za narkotyki – traktujemy z przymróżeniem oka. Inne kraje lepiej to rozumieją i starają się ograniczać dostęp do alkoholu, zwłaszcza nocą. Tak jest na Litwie, w Szwecji, Słowenii, Finlandii czy Hiszpanii. W niemieckiej Badenii -Wirtembergii nocny zakaz sprawił, że np. o 10 proc. spadła liczba hospitalizacji młodych ludzi zatrutych alkoholem.

Krakowski zakaz dotknie niemal 300 sklepów. Nie uczyni cudów, ale pozwoli odetchnąć ludziom umęczonym hałaśliwym sąsiedztwem. Pamiętajmy też o „okazji, która czyni złodzieja”. Nie ma żadnego powodu, by alkoholowi, który od lat jest plagą Polski, ułatwiać drogę do klientów. Nie muszą mieć go nocą niemal na każdym rogu.


CZYTAJ TAKŻE:

TRZEŹWY BRZEG WISŁY. HISTORIE MŁODYCH ALKOHOLIKÓW. Nie wypiła zimą, mając pod stopami skrzypiący śnieg. I latem, czując w letnim powietrzu mirabelki. Wcześniej kojarzyły jej się z tym, że właśnie zaczynają się wakacje i zaraz będzie chlanie >>>>


 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jako reporter rozpoczynał pracę w dzienniku toruńskim „Nowości”, pracował następnie w „Czasie Krakowskim”, „Super Expressie”, czasopiśmie „Newsweek Polska”, telewizji TVN. W lutym 2012 r. został redaktorem naczelnym „Dziennika Polskiego”. Odszedł z pracy w… więcej