Kowboje kontra wagnerowcy. USA walczą o utrzymanie wpływów w Afryce

Usiłując wyrwać Sahel z rąk Rosjan, Amerykanie przekonują tamtejszych prezydentów, by wypowiedzieli służbę rosyjskim najemnikom i zastąpili ich amerykańskimi.
w cyklu STRONA ŚWIATA

27.01.2024

Czyta się kilka minut

Antony Blinken rozmawia z ministrem spraw zagranicznych Angoli Tete Antonio, Luanda, 25 stycznia 2024 / Andrew Caballero-Reynolds/Associated Press/East News

Amerykanin na Czarnym Lądzie

Podczas zakończonej w tym tygodniu czwartej już podróży po Afryce szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken zachwalał swoim gospodarzom korzyści ze współpracy z Zachodem i z demokracji, a przestrzegał przed wojskowymi zamachami stanu i pokusą, by zastępować zachodnich doradców wojskowych i zachodnie wojska, a nawet żołnierzy ONZ, najemnikami z Rosji czy Chin. „Wszędzie tam, gdzie władza przechodzi z rąk do rąk bezprawnie, wskutek puczów, sprawy zamiast się poprawiać, tylko się pogarszają” – tłumaczył Blinken w nigeryjskiej Abudży (poza Nigerią odwiedził Republikę Wysp Zielonego Przylądka, Wybrzeże Kości Słoniowej i Angolę).

Punkty zapalne i przemilczane części świata. Reporter, pisarz i były korespondent wojenny zaprasza do autorskiego cyklu. Czytaj w każdy piątek! 

Amerykanin nie mógł się nachwalić Nigerii i Angoli, które po epokach wojskowych dyktatur (ta pierwsza) i komunizmu, i wojny domowej (druga) przemieniają się w kraje przestrzegające demokratycznych reguł i obyczajów, a także Wybrzeża Kości Słoniowej, które przezwyciężyło podziały powstałe wskutek wojen domowych z lat 2002-07 i 2010-11. Na każdym kroku podkreślał, że z ognisk wojennego nieszczęścia i chaosu państwa te stały się opokami stabilizacji w tej części Afryki, a także, wraz z Egiptem i Kenią, przyjaznych stosunków afrykańskich krajów z Zachodem.

Zwłaszcza goszcząc w Abidżanie Blinken przeciwstawiał swoich gospodarzy ich sąsiadom z Mali i Burkina Faso i położonego nieco dalej na wschód Nigru, które w ostatnich latach stały się areną wojskowych zamachów stanu, wojen domowych i zbrojnego powstania dżihadystów. Cała trójka wypowiedziała też przymierza z Zachodem i nawiązała przyjaźń z Rosją, która coraz śmielej odbudowuje w Afryce wpływy, jakimi cieszyła się tam jako Związek Sowiecki w czasach „zimnej wojny” z drugiej połowy XX stulecia.

Pożegnanie z Francuzami

Po końcu zimnej wojny, upadku komunizmu i rozpadzie Związku Sowieckiego Sahel i zachodnią Afrykę wzięła w imieniu Zachodu pod swoją kuratelę Francja, której ze wszystkich mocarstw kolonialnych najtrudniej przychodzi zapomnieć o dawnych, imperialnych czasach. Paryż wziął na siebie zadanie nauczyciela demokracji, a także, korzystając z dawnych wpływów i wojennych baz, chętnie wyręczał w Afryce Amerykanów – zajętych wojnami na Bliskim Wschodzie i pod Hindukuszem – w światowej wojnie z dżihadystami.

Francuscy spadochroniarze i Legia Cudzoziemska wylądowali w Mali, gdy po Arabskiej Wiośnie dżihadyści zaatakowali w 2011 roku Bamako, a gdy rozgromieni powstańcy rozpierzchli się po całym Sahelu, Francuzi tropili i ścigali ich także w dawnych koloniach w Czadzie, Nigrze, Burkina Faso, Mauretanii i Beninie.

Amerykanie nie uporali się z powstaniem dżihadystów w Afganistanie ani w Iraku. Francuzi nie poradzili sobie z dżihadystami na Sahelu, a wspierając tamtejsze, przyjazne sobie rządy, zrazili do siebie miejscową ludność, a przede wszystkim rządowe armie. Od 2020 roku młodzi oficerowie poobalali profrancuskich przywódców w Mali, Burkina Faso, a w zeszłym roku także w Nigrze, wymówili Paryżowi porozumienia o współpracy i wyprosili francuskich dyplomatów i francuskie wojska, a także „błękitne hełmy” ONZ i na ich miejsce sprowadzili rosyjskich doradców wojskowych i najemników z Grupy Wagnera.

Poza Sahelem wagnerowcy wylądowali też we wschodnio-libijskiej Cyrenajce (po Arabskiej Wiośnie i wojnie domowej Libia wciąż pozostaje rozdarta na zachodnią Trypolitanię i wschodnią Cyrenajkę), a przede wszystkim w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie już w 2018 roku zastąpili Francuzów i przerobili ten kraj w najważniejszy protektorat Rosji na Czarnym Lądzie.

Amerykanie zostają

Wyproszeni Francuzi wyjechali, ale ich sojusznicy, Amerykanie, donikąd się z Afryki nie wybierają. W Nigrze mają w Agadezie zbudowaną za 100 milionów dolarów bazę wojenną dla ponad tysiąca żołnierzy i z lądowiskiem, z którego amerykańskie drony startują do zwiadowczych lotów i zbrojnych rajdów przeciwko dżihadystom. Podczas poprzedniej podróży do Afryki, wiosną zeszłego roku Blinken odwiedził także Niger. Wychwalał wtedy tamtejszego prezydenta Mohammeda Bazouma, którego kilka miesięcy potem obalili jego właśni żołnierze.

Zamachowcy zaraz wskazali drzwi Francuzom, ale Amerykanów nikt z Nigru nie wyprasza. Podczas nowej, styczniowej wyprawy do Afryki Blinken nadal powtarzał, że Bazoum był dobrym przywódcą, bo zamiast posyłać przeciwko partyzantom od razu wojsko, próbował się z nimi układać, a przede wszystkim starał się sobie zjednać wioskową starszynę, by nie udzielała poparcia rebelii. Blinken tłumaczył, że taka strategia przynosi większe korzyści niż walne bitwy, obławy i operacje pacyfikacyjne.

W Abidżanie, Abudży, Lagos Amerykanin przestrzegał afrykańskich przywódców, by nie naśladowali prezydentów Republiki Środkowoafrykańskiej i Mali i nie sprowadzali rosyjskich najemników od Wagnera. „Gdzie się nie pojawią, zaraz słyszymy o przemocy, terrorze, prześladowaniach – mówił Blinken. – Sprowadza się ich, bo obiecują zaprowadzić bezpieczeństwo, a jak tylko się pojawią, zaraz robi się tylko niebezpieczniej”.

Amerykanie nie tylko przestrzegają afrykańskich prezydentów przed rosyjskimi najemnikami, ale oferują usługi własnych. Francuska gazeta „Le Monde” już jesienią pisała, że Waszyngton zaproponował prezydentowi Republiki Środkowoafrykańskiej Faustinowi Archange’owi Touaderze, by zastąpił wagnerowców najemnymi żołnierzami z USA, bo inaczej nigdy nie przestanie być wasalem i zakładnikiem Kremla. Amerykanie zaproponowali mu wprost, by do szkolenia swojego wojska i do swojej straży przybocznej wziął żołnierzy z najemniczej korporacji Bancroft Global Development, której Departament Stanu jest jednym z udziałowców.

Na początku stycznia pojawiły się wieści, że najemnicy Bancrofta pojawili się już w Bangui, a tamtejsze władze przyznały, że rozmawiają z rozmaitymi krajami – z Rosją, USA, Angolą, Rwandą, Gwineą, Marokiem – o współpracy w szkoleniu środkowoafrykańskiego wojska.

Amerykanie złożyli prezydentowi z Bangui propozycję nie do odrzucenia, bo dostrzegli okazję, by zastąpić tam korporację Wagnera, osłabioną udziałem w czerwcowym buncie przeciwko Kremlowi i śmiercią jej szefa Jewgienija Prigożyna w zamachu w sierpniu.

Korpus Afrykański

Dopiero jesienią Kreml ogłosił, że rozwiązaną Grupę Wagnera zastąpi w Afryce nowa najemnicza korporacja, Korpus Afrykański. Za jej założyciela i szefa uważany jest wiceminister obrony Junus-bek Jewkurow, były prezydent kaukaskiej Inguszetii, który po buncie wagnerowców i śmierci Prigożyna pielgrzymował do ich afrykańskich klientów, by zapewnić, że Kreml nie zapomni o nich ani nie porzuci w godzinę próby.

Pod koniec zeszłego roku Korpus Afrykański rozpoczął werbunek żołnierzy, obiecując „wysokie zarobki w obcej walucie” i dając pierwszeństwo weteranom wojny w Ukrainie oraz dawnym żołnierzom Wagnera.

Szefowie podległego Kremlowi Korpusu Afrykańskiego za główne obszary swojej działalności uważają Republikę Środkowoafrykańską, libijską Cyrenajkę i Sahel. W styczniu pierwsza setka najemników z Korpusu Afrykańskiego wylądowała w Burkina Faso (w Mali wagnerowcy pojawili się jeszcze w zeszłym roku).

W zeszłym tygodniu rozmawiać o współpracy wojskowej z Rosją przyjechał do Moskwy premier Nigru Ali Mahaman Lamine Zeine (z Rosji udał się do Iranu), a w tym tygodniu na Kremlu gościł Mahamat Deby, dyktator z Czadu, ostatniego państwa Sahelu wciąż pozostającego sojusznikiem Zachodu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej