Czy prokuratura może mieć haki na Tomasza Grodzkiego?

Próba powiązania byłego marszałka Senatu z procederem korupcyjnym w szczecińskim szpitalu jest jednym z licznych przykładów na to, co PiS zrobił przez dwie kadencje z państwem, prawem i sprawiedliwością.

05.01.2024

Czyta się kilka minut

Były marszałek senatu Tomasz Grodzki. Warszawa, 12 grudnia 2023 r. / fot. Beata Zawrzel / REPORTER
Były marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Warszawa, 12 grudnia 2023 r. / Fot. Beata Zawrzel / Reporter

Prokuratura Regionalna w Szczecinie poinformowała o skierowaniu pod koniec 2023 r. aktu oskarżenia przeciw trzydziestu osobom, które miały uczestniczyć w latach 2008-19 w procederze korupcyjnym związanym z chirurgicznym leczeniem otyłości w Szpitalu im. Alberta Sokołowskiego w Szczecinie. Pacjenci mieli wpłacać po 10 tys. zł na konto Fundacji Pomocy Transplantologii, co miało być warunkiem przyspieszenia operacji, na którą w ramach ubezpieczenia zdrowotnego musieliby czekać około dwóch lat. 

Sprawa jest o tyle dziwna, że w okresie, o którym mowa, działalność wszelkich przyszpitalnych fundacji została uporządkowana, co ukróciło takie praktyki (dostęp do świadczeń albo szybszy dostęp do świadczeń), dosyć rozpowszechnione w pierwszych kilkunastu latach III RP. Regulacje, które wchodziły w tym czasie – w tym ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, a także większy nadzór ze strony Narodowego Funduszu Zdrowia – również mocno ograniczały ewentualną „inwencję” świadczeniodawców.  

Pozytywne sygnały dla ochrony zdrowia: pula środków publicznych zwiększyła się o ponad 3 mld zł

Powiedzenie „z próżnego i Salomon nie naleje” jest w zdrowiu dojmująco prawdziwe i pokazuje realny problem: pustką nie da się zarządzać efektywnie. Co nie znaczy, że nie należy próbować i z tą misją będzie się mierzyć nowe kierownictwo Ministerstwa Zdrowia.

Zdaniem śledczych, na których powołują się dziennikarze, w tym przypadku pomysłodawcą „operacji” był prof. Tomasz Grodzki, senator od 2015 roku, w poprzedniej kadencji – marszałek Senatu. W czwartek prokurator Marcin Lorenc z Prokuratury Regionalnej w Szczecinie doprecyzował, że Grodzki nie jest oskarżonym ani podejrzanym, ale prokuratura natrafiła w śledztwie na dowody przyjmowania przez niego korzyści majątkowych.

Prokuratura nie może oskarżyć Grodzkiego, bo ma on immunitet. Sam Grodzki, a także liczni politycy Koalicji Obywatelskiej, kwestionują meritum zarzutów, mówiąc o upolitycznieniu prokuratury, która miała rozpocząć polowanie na marszałka, by rozmontować tzw. pakt senacki, gdy opozycyjna większość wisiała, dosłownie, na jednym mandacie. 

I tu jest, można powiedzieć, prawda pogrzebana. Tzw. sprawa Grodzkiego jest (jeszcze) jednym z licznych przykładów, co Prawo i Sprawiedliwość zrobiło przez ostatnich osiem lat z państwem, prawem i sprawiedliwością. Oraz – ze społeczeństwem. Zapewne grupa osób, które nigdy nie uwierzą w winę prof. Grodzkiego jest tak samo liczna jak tych, którzy nigdy nie uwierzą w jego niewinność. Pierwszych nie przekonają żadne dowody „ziobrowej” prokuratury, drugich – wyroki sądów (warto pamiętać, że co prawda nieprawomocnie, ale były marszałek Senatu wygrał w pierwszej instancji proces wytoczony osobie, która takie informacje rozpowszechniała). Nie ma jednej prawdy. Jest, cytując klasyka, prawda czasu i prawda ekranu. 

Ta zaś każe raczej z dystansem patrzeć na prokuratorskie ustalenia i samo dochodzenie, które ruszyło zaraz po tym, jak Grodzki został marszałkiem Senatu. A może nawet nie to było powodem uruchomienia „maszyny oskarżającej”? Polityk po wyborach 2019 roku ujawnił, że złożono mu propozycję objęcia stanowiska ministra zdrowia w rządzie PiS. 

Wtedy, trzeba przyznać, wiele osób przyjęło tę sensacyjną przecież informację z lekkim niedowierzaniem, może nawet przypisując Grodzkiemu lekką megalomanię lub chęć wykreowania własnej osoby. Ale przecież, patrząc z perspektywy czasu, nie byłoby to nic zaskakującego. W tym czasie prof. Łukasz Szumowski bez większego żalu pożegnałby się z resortem, przechodząc do utworzonej przez siebie Agencji Badań Medycznych. Szumowski nie raz i nie dwa mówił dziennikarzom, że w ministerstwie zatrzymał go wyłącznie wybuch pandemii (podał się do dymisji w sierpniu 2020 roku). Resort zdrowia to niewysoka cena za odbicie izby wyższej parlamentu. Tak, scenariusz z transferem Grodzkiego wydaje się teraz (choćby po próbach „kupienia” Władysława Kosiniaka-Kamysza), całkiem realny. 

Grodzki nie tylko nie dał się skusić, ale też – jako marszałek Senatu – przez cztery lata utrzymał większość dla ówczesnej opozycji. Pakt senacki przetrwał, i choć realnie weta i stanowiska Senatu nie miały przełożenia na Sejm, był solą w oku ówczesnej większości. Trudno nie połączyć kropek między dużą polityką a w sumie drobną sprawą o potencjalnym zabarwieniu korupcyjnym. 

Zwłaszcza, że trudno byłoby obronić tezę o jego pojawieniu się dopiero wtedy, gdy Grodzki wypłynął w wielkiej polityce. W Szczecinie polityk był znany od wielu lat nie tylko jako dyrektor ważnego szpitala, ale również jako radny miejski. Kampanie samorządowe może nie przyciągają tak dużej uwagi, ale jednak nazwiska są rozpoznawalne. 

Po drodze była jeszcze kampania do Parlamentu Europejskiego, w której polityk również brał udział i wreszcie – wybory do Senatu w 2015 roku, w których po raz pierwszy uzyskał mandat. Grodzki nie był na poziomie krajowym politykiem pierwszego szeregu, może nawet nie drugiego – ale lokalnie, na poziomie regionu, był postacią znaną. 

Gdyby Polska była państwem prawa i sprawiedliwości, dylematu by nie było: rezygnacja z immunitetu, złożenie wyjaśnień i czekanie na wyrok niezawisłego sądu byłoby nie tylko normalnością, ale wręcz jedynym wyjściem. Jednak Polska przez osiem lat była państwem Prawa i Sprawiedliwości i choć już formalnie nie jest, to konsekwencje będziemy ponosić jeszcze długo. Nie tylko dlatego, że przetrwał – w prokuraturze – „układ” ekipy Ziobry. Przede wszystkim dlatego, że prawo i sprawiedliwość przestały mieć znaczenie uniwersalne. Bliżej nam do stwierdzenia, że prawo prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce medycznej. Studiowała nauki polityczne i socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1997 roku rozpoczęła przygodę z dziennikarstwem, która trwa do dziś. Pracowała m.in. w „Życiu”, Polskiej Agencji Prasowej i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 2/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Tomasz Grodzki i szpitalna korupcja