Czy diakonat jest tylko dla chłopaków?

Lisa Amman z organizacji Discerning Deacons (Rozeznając Diakonat): Wstrząsem dla mnie było, gdy moja sześcioletnia córka odkryła, że aktywne bycie na mszy w kościele nie jest dla niej.

05.03.2024

Czyta się kilka minut

W kościole katolickim św. Franciszka Salezego w Sherman Oaks w Kalifroni kobiety w zastępstwie kapłanów wypełniają część ich obowiązków. Stany Zjednoczone, 7 maja 2016 r. / fot. Wojtek Laski / EAST NEWS
W kościele katolickim św. Franciszka Salezego w Sherman Oaks w Kalifornii kobiety w zastępstwie kapłanów wypełniają część ich obowiązków. Stany Zjednoczone, 7 maja 2016 r. / fot. Wojtek Laski / EAST NEWS

Katarzyna Martynuska: Czy Kościół jest gotów na taką rewolucję, jaką byłby diakonat kobiet?

Lisa Amman: To żadna rewolucja.

Brzmi jak argument na przekonanie papieża i zgromadzenia synodalnego...

Przecież to naprawdę nic nowego! Chociaż wiem też, że większość z nas jednak nie zdaje sobie z tego sprawy. Pamiętam, jak po raz pierwszy zwróciłam uwagę na list świętego Pawła do Rzymian, gdzie on pisze o Febe (16, 1-2). I miałam taką myśl: „Chwileczkę, przecież on ją tam wprost nazywa diakonem! Jak ja mogłam wcześniej tego nie zauważyć?”. Według mnie właśnie ta sytuacja wyraźnie pokazuje, co do nas w Kościele realnie dociera, a co nie. Co jest czytane, powtarzane i utrwalane, a co nie.

Jak to zmieniać?

Widzę tu wielkie pole do pracy historyków, żeby historie kobiet odnaleźć, wyłuskać, poskładać w całość i opisać. Wiem, że sporą pracę w tym obszarze wykonała amerykańska teolożka Phyllis Zagano, ale jej dorobek wciąż przecież nie przebił się aż tak bardzo do naszej świadomości.

Papież niestety już kilka razy wyraźnie pokazał, że nie bardzo orientuje się, co napisano na temat obecności i roli kobiet w Kościele.

Ja mimo wszystko jestem pełna nadziei. Niedawno powołał dwie komisje teologów i historyków, które badały te kwestie, a potem nie opublikowały wyników. A w październiku ubiegłego roku na Synodzie o synodalności delegaci poprosili o ujawnienie tych wyników i papież się zgodził. Więc wreszcie do publicznej wiadomości mogło się dostać to, co już zostało zbadane i napisane w tej sprawie. Ustalono kilka podstawowych faktów.

Jakich?

Diakonat w naszym Kościele był obecny przez mniej więcej 1100 lat, a potem zniknął na kolejnych 800. No i że Febe, kobieta, jest jedyną osobą, co do której użyto w Piśmie Świętym określenia „diakon”. Jest oczywiste, że przed nami stoi kwestia zbadania, co i jak było, a następnie zadanie sobie pytania, czy obecnie nie byłoby warto do tej tradycji wrócić, odświeżając ją o naszą wiedzę o aktualnych potrzebach Kościoła.

Udało Ci się uczestniczyć w obradach Synodu.

Byłam tam jako przedstawicielka organizacji Discerning Deacons (Rozeznając Diakonat), w której pracuję jako zastępczyni dyrektorki do spraw zaangażowania.

Czy kobiety będą niedługo diakonkami?

Poczekaj, nie tak prędko!

Prędko?

Moim zdaniem na Synodzie naprawdę dużo rozmawiano o kobietach i to mnie ogromnie cieszy. Ale jednocześnie miałam świadomość, że to była dopiero pierwsza odsłona prac i że druga odbędzie się w tym roku na końcowym spotkaniu synodalnym w Watykanie. Wobec tego nie spodziewałam się tym razem jakichś spektakularnych decyzji. Od października kilka osób, podobnie jak ty, pytało mnie, czy nie jestem rozczarowana, że ten Synod nie zdecydował o dopuszczeniu kobiet do diakonatu. A ja im odpowiadam, że nie, bo znając instytucję Kościoła byłabym zaskoczona, gdyby to się wydarzyło aż tak szybko.

Co chciała osiągnąć Wasza organizacja?

Chcieliśmy w Rzymie przede wszystkim zwrócić uwagę na potrzebę poważnej dyskusji na temat odnowienia zasad i idei diakonatu, w tym diakonatu kobiet. Kwestia prowadzenia rozmowy i zadawania sobie pytań, czyli właśnie rozeznawania, jest dla nas kluczowa. Z mojego punktu widzenia najgorszą rzeczą, jaka mogłaby się wydarzyć, byłaby decyzja zgromadzenia synodalnego o odłożeniu tego tematu do lamusa. Stało się coś przeciwnego, Synod ogłosił, że właśnie kwestia kobiet w Kościele to aktualnie jedna z najważniejszych spraw. Dla mnie to wielka, pozytywna zmiana.

To prawda, ale w Kościele jest mnóstwo osób, które jednak mają poczucie, że to wszystko dzieje się bardzo powoli.

A mnie zachwyca to, że papież wraz z synodem biskupów zaprosił wierzących – czyli ciebie i mnie – żebyśmy uczestniczyły w rozmowie. I to się dzieje tu i teraz, nie „za rok”, nie „kiedyś tam”! Jeszcze przez ponad osiem miesięcy cały Kościół będzie trwał w synodalnym procesie rozeznawania. Wszystkie wierzące osoby, a więc i my jesteśmy zaproszone do zaangażowania i przekazywania papieżowi oraz delegatkom i delegatom wszystkiego, co uważamy za najważniejsze w dzisiejszym Kościele.

To może zabrzmieć paradoksalnie, ale dla nas w Discerning Deacons najważniejsze nie jest to, żeby Synod podjął decyzję o dopuszczeniu kobiet do diakonatu. Najbardziej zależy nam na tym, żeby ta dyskusja w ogóle się toczyła, żeby zachęcić wszystkich – w tym oczywiście kobiety – do zadania sobie pytania: czy tego chcę? Co o tym myślę? Czy ja mam powołanie do diakonatu? Czy widzę potrzebę odnowienia służby diakonatu w moim Kościele?

Wiele osób wyraża obawę, że propozycja rozmawiania o diakonacie kobiet to jednocześnie próba „otwierania furtki” dla kapłaństwa kobiet.

Ależ diakonat to jest zupełnie inna funkcja w Kościele niż kapłaństwo.

W takim razie kim w Kościele katolickim jest diakon?

Przede wszystkim chcę przypomnieć, że diakonat został przywrócony w Kościele łacińskim jako stała funkcja dopiero 60 lat temu, po 800 latach nieistnienia. Stało się to dzięki decyzji Soboru Watykańskiego II i wtedy właśnie określono diakonat dostępny jedynie dla mężczyzn (obok istniejącego diakonatu jako pierwszego stopnia kapłaństwa). Sześćdziesiąt lat to niby dużo, ale jak wiesz, dla nas, katolików, to prawie nic.

Dla mnie bardzo ciekawy jest fakt, że mało kto spośród wiernych w ogóle wie, czym konkretnie zajmuje się diakon. Przyznam szczerze, że zanim zaczęłam pracować dla Discerning Deacons, także niewiele o tym wiedziałam.

Czym się zajmuje?

Najkrócej można powiedzieć, że diakon reprezentuje Chrystusa służącego. Przede wszystkim czyta Słowo w czasie liturgii i ma możliwość głoszenia homilii. Ma być łącznikiem między amboną a sprawami i potrzebami wszystkich ludzi w naszej wspólnocie. Pracuje niejako „na ulicy”, blisko ludzi, także na różnych społecznych czy organizacyjnych marginesach.

W obszarze sakramentów i sakramentaliów diakon może poprowadzić ceremonię ślubną, chrzcielną i pogrzebową, w czasie których nie jest odprawiana msza. Kiedy sobie wyobrażam, że kobiety głoszą homilie, chrzczą, towarzyszą na ślubie czy pogrzebie – to jest to dla mnie bardzo mocna wizja. Gdyby mogły zostać diakonami, byłaby to służba sakramentalna rozeznana przez Kościół nie tylko jako stała, ale też, co ważne, dostępna dla wszystkich mających takie powołanie. A nie: tylko dla mężczyzn. W ten sposób Kościół przyznałby właściwe miejsce w naszych wspólnotach tym osobom, które już dziś, w praktyce, są właśnie takimi łącznikami ołtarza i wiernych, znają ludzi i ich słuchają na co dzień.

Czyli diakon lub diakonka nie musi z automatu chcieć być księdzem?

Oczywiście, że nie. To są dwa różne powołania. A Discerning Deacons właściwie nie zajmuje się kapłaństwem kobiet. My chcemy rzetelnego rozeznawania w sprawie stałego diakonatu dostępnego dla kobiet i mężczyzn.

W wielu miejscach w Kościele dopominanie się o rozmowę wciąż traktowane jest jako działalność wywrotowa.

Na swojej drodze duchowej i zawodowej spotkałam bardzo różnych biskupów. U nas w Stanach Zjednoczonych są tacy, których przeraża to, co się aktualnie dzieje. Są też inni, którzy się tego nie boją. Na naszych oczach dokonują się spektakularne zmiany, bo papież Franciszek zaprosił wiernych do mówienia i zadawania pytań. Jestem bardzo poruszona faktem, że nie tylko Discerning Deacons i uprzywilejowane społeczeństwa Globalnej Północy mówiły na Synodzie o potrzebie włączania kobiet w posługiwanie w Kościele. Takie postulaty spływają ze wszystkich stron świata!

Kiedy uznałaś, że rozmawianie i pytanie jest ważne i uprawnione w Kościele?

Rodzinnie związana jestem z Minnesotą. Tutejszy Kościół jest dość tradycyjny. Miałam jednak szczęście spotkać na swojej drodze dwie wyjątkowe siostry zakonne, które uczyły w mojej szkole. Jedna z nich mówiła sporo o Soborze Watykańskim i o tym, jak bardzo ważne i rewolucyjne rzeczy się tam zdarzyły. Natomiast druga opowiadała nam o tym, że w sakramencie chrztu wszystkie i wszyscy mamy równą godność. Dzięki rozmowom z obiema tymi kobietami spędziłam wiele czasu na rozmyślaniu, co to właściwie dla mnie znaczy: być ochrzczoną członkinią mistycznego Ciała Chrystusa? Nabrałam wtedy świadomości, że Duch Święty dotyka poprzez chrzest także mnie i że nie przemawia jedynie poprzez księdza-mężczyznę. Chrzest to mój przywilej i odpowiedzialność jednocześnie, żeby się modlić i zastanawiać nad tym, w jaki sposób mogę coś z siebie Kościołowi dawać, dysponując możliwościami i talentami, które dostałam od Boga.

A skąd pojawił się diakonat?

Ma to związek z bardzo ważnym dla mnie wydarzeniem osobistym. Kilka lat temu, w czasie nabożeństwa, moja córka Evelyn, wtedy sześcioletnia, zadała mi pytanie, które diametralnie zmieniło moje myślenie. Stałyśmy z przodu kościoła, blisko ołtarza, bo wiem, że dzieci łatwo się rozpraszają. Chciałam, żeby Evelyn widziała, co się dzieje, i żeby dzięki temu łatwiej jej było uczestniczyć w mszy. W którymś momencie córka szepnęła do mnie: „Mamo, dlaczego tu jesteśmy?”. Odpowiedziałam jej jak najprościej – że jesteśmy tu, żeby uczyć się o Jezusie i żeby się modlić do Pana Boga. Ale ona drążyła dalej: „Ale nie, mamo, dlaczego my tu jesteśmy? To jest przecież tylko dla chłopaków!”.

Nie pamiętam, co jej odpowiedziałam, ale byłam wstrząśnięta tym, jak ta mała dziewczynka dobrze wyczuwa i widzi, że aktywne bycie na mszy w kościele nie jest dla niej! Dzięki świeżości jej spojrzenia zwróciłam uwagę na coś, co dla mnie najwidoczniej stało się przezroczyste i zamieniło się w codzienność kobiety w Kościele katolickim: to generalnie nie jest miejsce dla nas. Evelyn była wtedy bardzo blisko religii – żyła tym i organizowała zabawy, na przykład pokazy mody, które dedykowała Panu Jezusowi. Nieraz prowadziła naszą domową modlitwę przed jedzeniem. Tym mocniej dotknęło mnie to, jaki przekaz odebrała, uczestnicząc w mszy!

To bliskie też misji Fundacji Tekla, którą w Polsce założyłam z innymi kobietami. Chcemy „wspierać w Kościele dziewczynki, dziewczęta i kobiety”.

Macie rację – wspieranie kobiet w Kościele musi obejmować już najmłodsze z nas! Jako wspólnota wierzących mamy właśnie teraz, podczas tego Synodu, okazję, wręcz misję, żeby wejść mocniej w praktyki naszego własnego Kościoła i zapewnić wszystkim możliwość pełnego uczestnictwa we wspólnocie. To powinna być wspólnota kobiet, mężczyzn, księży, świeckich – realizująca w pełni przekonanie, że jako ochrzczeni, wszyscy i wszystkie mamy równą godność. W Piśmie Świętym jest napisane, że już „nie ma Żyda ani Greka...”. A przecież nie to pokazuje naszym dzieciom wspólnota, jaką zbudowaliśmy! I najmłodsi w tej wspólnocie wyraźnie widzą, kto do niej należy i na jakich zasadach. Kto jest widoczny, kto mówi, dla kogo to wszystko jest przeznaczone, a dla kogo nie.

Twoje córki doceniają to, co robisz, żeby mogły czuć, że Kościół jest także dla dziewczyn?

Starsza ma teraz 14 lat, a młodsza 11. Są na etapie „nie lubię Kościoła” i mnie to boli. Ale widzę też, że przyglądają się z zainteresowaniem temu, co robię. Nie kryję przed nimi, że pracuję na rzecz prowadzenia dyskusji o tym, czy kobiety mogłyby skutecznie nauczać, prowadzić wspólnoty, chrzcić i towarzyszyć w zawieraniu małżeństw, pełniąc funkcję oficjalnie rozpoznawaną przez Kościół. Staram się im pokazywać, że świat jest otwarty dla nich i mają prawo czuć się w nim u siebie. I że dokładam wszelkich starań, żeby także w Kościele mogły się kiedyś poczuć jak u siebie.

LISA AMMAN jest zastępczynią dyrektorki ds. zaangażowania w Discerning Deacons (Rozeznając Diakonat). Mieszka w Minnesocie, gdzie wraz z mężem wychowuje dwie córki.

Lisa Amman / archiwum prywatne

Czym diakon różni się od księdza?

Przez wieki diakonat był traktowany wyłącznie jako początek drogi kapłańskiej. O powrocie do diakonatu stałego dyskutowano na Soborze Watykańskim II jako o elemencie całościowej odnowy Kościoła. Sobór dopuścił diakonat dojrzałych, żonatych mężczyzn, zostawiając decyzję o jego wprowadzeniu episkopatom. W soborowej konstytucji „Lumen gentium” zapisano, że na diakonów nakłada się ręce „nie dla kapłaństwa, lecz dla posługi”.

W ciągu kilkudziesięciu lat diakoni stali się liczną grupą. W 2020 r. było na świecie 48 635 diakonów stałych wobec 410 219 księży. Ich zadaniami są: udzielanie chrztu, udzielanie Eucharystii, błogosławienie małżeństw, czytanie wiernym Pisma Świętego, nauczanie, przewodniczenie nabożeństwom, pogrzebom.

W 2009 r. Benedykt XVI zmienił prawo kanoniczne, wprowadzając rozróżnienie diakonatu i pozostałych stopni święceń, co jakby uzgadnia je z intencją soboru (nie dla kapłaństwa, lecz dla posługi). W nowym kształcie kanon 1009 mówi, że święceniami są̨: biskupstwo, prezbiterat i diakonat oraz że ustanowieni „biskupami lub prezbiterami otrzymują̨ misję i uprawnienie do działania w osobie Chrystusa-Głowy, natomiast diakoni są umocnieni do służenia Ludowi Bożemu w posłudze liturgii, słowa i miłości”. Teologicznie rozdzielanie służby od przewodzenia wydaje się jednak problematyczne.

Zuzanna Radzik

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Nie tylko dla chłopaków