Nadchodzą błogosławione czasy dla księży. Gdy będzie nas mniej...

Kiedy chętnych do seminariów jest znacznie mniej niż kilkanaście lat temu, każdy, który przyjął święcenia, będzie świadkiem Jezusa. Nie przez to, co mówi, ale przez to, jakim jest człowiekiem.

09.01.2024

Czyta się kilka minut

 /
Ks. Adam Boniecki / Fot. Grażyna Makara

Kim jest profesor John Milbank, z którym rozmawiamy na łamach tego wydania o chrześcijaństwie przyszłości? Jak czytamy: „W świecie przyzwyczajonym do podziału na konserwatystów i liberałów postać ta może być interesującą odmianą. Zwłaszcza że dyskurs w Kościele rzymskim zaczyna się przesuwać w taką stronę, gdzie te linie też już przestają być jasne”.

Milbank jest dobrym obserwatorem, teologiem i znawcą historii. Widać to np., gdy mówi o kobietach, które w średniowieczu „były bardzo zaangażowane w sferę pracy i posiadania, rzemiosło i handel, co uległo zmianie dopiero w nowożytności”. Jest też dobrym teologiem, bo wie np., że dla uzasadnienia kapłaństwa kobiet nie wystarczy głębokie przekonanie, ale że musi być ono uzasadnione teologicznie – twierdzi, że takie uzasadnienie można odnaleźć w mariologii i przypomina figurę Maryi-kapłanki, głęboko związanej ze świątynią.

Nie czuję się ani mądrzejszy, ani lepiej przygotowany od prof. Milbanka. Jego hipotezy mogą – kto wie? – zrealizować się prędzej czy później. Przed laty ukończyłem seminarium, studiów teologicznych ani biblijnych nie mam za sobą. Wiedzę nabytą w seminarium uzupełniałem lekturami z całą pewnością gorszymi niż książki, które czytał i pisał prof. Milbank. Nie będę się więc mądrzył. Powiem nawet szczerze, że wiedzę staram się przyjmować nawet wtedy, gdy sprzeciwia się ona dotychczasowej znajomości rzeczy.

Profesor Milbank porusza się w sferze hipotez. Ja wierzę, że kapłaństwo dane było przez Chrystusa mężczyznom nie przez pomyłkę. Inna sprawa, czy w zamyśle Chrystusa kapłaństwo miało wyglądać tak, jak wygląda. Nie zawsze i nie wszędzie, ale nader często jest to sposób na życie bezpieczne i wygodne. Nie sądzę, by taki był zamysł Założyciela Kościoła. Czy od Niego pochodzą rozmaite prałatury, inne kościelne godności i dochody?

Nie wydaje mi się jednak, by wizerunek kleru miały zmienić święcenia kobiet. Zmieni go raczej jego położenie. Można sądzić, że funkcje duchownych w zamyśle Założyciela Kościoła miały być jednak nieco inne, niż są obecnie. Ci zaś księża, którzy jakąś dziwną intuicją wiary są blisko tamtego pierwotnego, założycielskiego zamysłu, wyróżniają się i... nie mają łatwego życia. Choć bywa, że po śmierci są wynoszeni na ołtarze.

Nie chcę pisać przeciwko nikomu. Księża, którzy lepiej lub gorzej pełnią powierzone im funkcje, są ludźmi. Kiedy stukali do drzwi seminarium, byli ludźmi bardzo młodymi. Potem, jeśli konstatowali, że ten sposób życia nie jest dla nich, nie było im już łatwo wyjść, wycofać się. Bo byli już księżmi. Nie ośmielam się tu dodać pytania, czy na pewno wszyscy byli do tego zajęcia przez Niego wezwani.

Nie ośmieliłbym się też twierdzić, że księży jest zbyt wielu. Jednak czasem myślę, że gdyby było nas mniej, za to sami tacy, którzy rzeczywiście zostali wezwani... Takie cuda oczywiście nie są możliwe, choćby dlatego, że człowiek się zmienia i ludzkie historie są różne. Ale teraz, gdy chętnych do seminariów jest znacznie mniej niż kilkanaście lat temu, być może ów błogosławiony moment nadchodzi. Każdy ksiądz, który przyjął święcenia, będzie świadkiem Pana Jezusa. I to nie przez to, co mówi, ale przez to, jakim jest człowiekiem.

Czasy nasze są niezwykłe dla Kościoła. Wie o tym papież Franciszek i stara się sprostać ich wyzwaniom. Idealnego sprostania trudno się spodziewać. Trudno nie przyznać racji krytycznym uwagom Johna Milbanka na jego temat, a jednocześnie trudno nie wskazać na to, co Franciszek robi. Ten papież wręcz dramatycznie stara się odnaleźć myśl Chrystusa na nowo.

PS. Wszystkim moim korespondentom serdecznie dziękuję za listy. Dziękuję za życzenia świąteczne i z okazji imienin. Wybaczcie, że nie odpisuje każdemu, ale to ponad moje możliwości. Wszystkim składam serdeczne życzenia noworoczne wsparte modlitwą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 2/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Gdyby księży było mniej