Cztery lata po ogłoszeniu pandemii może i jesteśmy mądrzejsi. Ale to był tylko jeden odcinek zmieniającej się rzeczywistości

Czy jesteśmy przygotowani na wszystko, co przyniesie przyszłość? Czy jesteśmy przygotowani na koniec? Po prostu.

05.03.2024

Czyta się kilka minut

ks. Adam Boniecki / Fot. Grażyna Makara
Ks. Adam Boniecki // Fot. Grażyna Makara

Pisanie dziś o pandemii ma sens. Nie tylko dlatego, że rocznica. Sprawa bynajmniej nie jest załatwiona raz na zawsze. Warto wrócić do początków i podsumować wiedzę o nas, jaką z niej wynieśliśmy.

Artykuł Łukasza Lamży jest wnikliwą analizą naszych doświadczeń. Możemy z wielu rzeczy być dumni, a jednocześnie dziś widzimy, że można było w różnych sprawach inaczej rzecz ustawiać. Ale kto wtedy to wiedział? Artykuł pomaga sobie uświadomić, że wciąż jesteśmy zaskakiwani nowymi sytuacjami. Wniosek jest pewny i mało pocieszający, że znów przy nowych problemach będziemy popełniać błędy. A nowe problemy z pewnością się pojawią.

Pierwszym doświadczeniem, które rzuca się w oczy, są fałszywe informacje, od których zaroiło się w internecie. Najbardziej bzdurne były te, które, niestety, zbierały spore żniwo, bo dotyczyły szczepień. Informacje te donosiły, że żadnego zagrożenia nie ma. Nawoływały do odmawiania szczepień i uspokajały ludzi. Dziś są one przeszłością. Wiadomo (choć nie dokładnie), ile osób odeszło ze świata w wyniku zarażenia, wiadomo, że faktom nie da się zaprzeczyć i tylko pozostaje zdziwienie, że tak wielu ludzi dało się oszukać. Dziś wiemy dobrze, że pandemia była i jest niezaprzeczalnym faktem. Wiemy także, w jakim stopniu szczepienia nas zabezpieczają.

Doświadczeniem, które z trudem znosiliśmy, były wszelkie nakazy i zakazy. Pomijając nawet ich moc prawną, zapakowały nas gruntownie do domów. Było to doświadczenie ważne nie tylko dla samej pandemii, ale ważne życiowo. Wytrąciło nas z rytmu, który uważaliśmy za normalny i konieczny. Czegoś ważnego jednak się mogliśmy nauczyć. Nagle okazało się, że życie towarzyskie, debaty, konsultacje i nawet obecność w pracy mogą przybierać zupełnie inne formy. Pandemia zakwestionowała oczywistość czy może stan niepoddawany dotąd refleksji.

Artykuł Lamży zaskoczy przede wszystkim czytelników takich jak ja, czyli zwykłych zjadaczy chleba, którzy nie śledzimy postępów nauki. My nie jesteśmy świadomi wszystkiego, co się stało choćby w świecie informatyki, sztucznej inteligencji, neurologii itd. Już dziś zaskakuje nas np. masowy udział dronów w walkach w Ukrainie. Zaskoczą nas też efekty zmian klimatycznych, które uporczywie, acz niekoniecznie spektakularnie, następują. Zaskoczą nas, jednym słowem, zarówno środki używane w nowoczesnej wojnie, jak i zmiany w świecie przyrody, do których się przyczynialiśmy, nie zdając sobie sprawy z zamieszania, jakie sami wprowadzamy. W konkluzjach artykułu Lamży jest mowa o naszej zwiększającej się świadomości w dziedzinie walki z epidemią. To ważne, ciekawe i symptomatyczne, ale powiedzmy szczerze, mowa tu o jednym odcinku rzeczywistości. Być może w zwalczaniu przyszłych pandemii będziemy mądrzejsi. Nawet jeśli będziemy mądrzejsi w wielu innych sprawach, to czy będziemy przygotowani na to, co się zdarzy? Czy jesteśmy przygotowani na koniec? Po prostu.

Nie chcę tu twierdzić, że zbliża się koniec świata, jednak jakiś koniec wydaje się dziś całkiem prawdopodobny. Sprawa klimatu wydaje się szczególnie dobrym przykładem. O wysychaniu wielkich obszarów, rosnącej temperaturze oceanów, topieniu się lodowców, nowych zjawiskach klimatycznych itd. wie każde dziecko. Możemy co najwyżej przyjmować w lepszej strefie klimatycznej uciekinierów ze strefy nienadającej się już do życia. Inne próby powstrzymania zmian okazują się mało skuteczne, również dlatego, że tak urządziliśmy sobie świat i jego ekonomię.

Mówi się, że „koniec świata” był już wielokrotnie przewidywany. To prawda. Tylko że któreś z tych przewidywań może się okazać trafne. W końcu chodzi tylko o jedną niewielką planetę w nieskończonym kosmosie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Z jednej planety