Ziemski klimat właśnie stał się nieprzewidywalny

To, o czym słyszymy jako o „najwyższych średnich w historii pomiarów”, skutkuje powodziami, pożarami, głodem i wielkimi migracjami. Już teraz.

10.07.2023

Czyta się kilka minut

Tokio, 10 lipca 2023 r. Japońska Agencja Meteorologiczna podała, że wschodnia i zachodnia Japonia będzie miała 60% szans na ponadnormatywne temperatury w ciągu najbliższego miesiąca / Soichiro Koriyama / Bloomberg / Getty Images

Poniedziałek 3 lipca był wyjątkowy, bo pierwszy raz w historii pomiarów średnia temperatura na świecie przekroczyła 17 stopni Celsjusza. Dokładnie rzecz biorąc, przekroczyła ją o jedną dziesiątą stopnia. Tyle, że już we wtorek odnotowano 17,18 stopnia. Okazało się zatem, że właśnie minął najgorętszy tydzień, odkąd prowadzi się pomiary.

17 stopni: to nie brzmi groźnie, cieplejsze bywają majowe poranki. Tyle że jest to średnia z pomiarów dokonanych przez tysiące czujników rozmieszczonych od Sahary przez Patagonię po biegun południowy. Wiele wskazuje, że tegoroczny lipiec będzie najgorętszym miesiącem od... 125 tysięcy lat – co wiemy dzięki badaniom bąbelków powietrza uwięzionych w pradawnym lodzie, pozwalającym z dużą precyzją ustalić, jaki klimat panował nawet setki tysięcy lat temu. A także, że w tym roku globalna średnia temperatura może być wyższa o 1,5 stopnia od średniej sprzed epoki przemysłowej. Czyli przekroczymy granicę, której ludzkość obiecywała sobie nie przekroczyć, aby zmiany klimatyczne nie stały się nieodwracalne.


NIEMAL CAŁA POLSKA JEST SUCHA JAK PIEPRZ

Na około dwóch trzecich powierzchni kraju panują warunki hydrogeologiczne, które w krótkiej perspektywie doprowadzą do zmniejszenia produkcji żywności >>>>


To jeszcze nie koniec złych wiadomości. W zasadzie to tylko ich zapowiedź. Lód morski Antarktydy ma najmniejszy zasięg spośród dotąd zarejestrowanych (jest go o 2,5 mln km kw. mniej niż zwykle), a na najbardziej wysuniętym na południe kontynencie naszej planety, gdzie właśnie trwa zima, temperatury są nawet o 20 stopni wyższe, niż powinny być o tej porze roku.

Do tego średnie temperatury powierzchni oceanów są najwyższe w historii. Światowa Organizacja Meteorologiczna 4 lipca potwierdziła, że rozwinął się El Niño – pojawiająca się raz na kilka lat ogromna strefa ciepłej wody na Pacyfiku, która, zmieniając przebieg prądów morskich i atmosferycznych, wpływa na pogodę na całym świecie. A po drugiej stronie obu Ameryk wyjątkowo rozgrzany jest Atlantyk, co da się logicznie wyjaśnić jedynie galopującymi zmianami klimatu. Wyliczono, że tylko ten ocean przyjął 380 zettadżuli dodatkowego ciepła z emisji gazów cieplarnianych – to mniej więcej tyle energii, co 9 mld bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę.


AKTYWIŚCI KLIMATYCZNI RADYKALNIE NIESKUTECZNI

Na pewno osiągnęli jedno: rozpoznawalność. Filmiki, na których kierowcy atakują protestujących, świetnie nadają się do rozemocjonowanego świata mediów społecznościowych >>>>


Klimatolodzy zgodnie twierdzą, że wkraczamy na klimatyczną terra incognita. „Powiedziałbym: witajcie w przyszłości, ale przyszłość będzie o wiele gorętsza” – napisał na Twitterze prof. Bill McGuire, klimatolog z Uniwersytetu Londyńskiego.

Możemy oczywiście mydlić sobie oczy, że czekające nas ekstrema pogodowe – jak fale upałów, susze, huragany, megaburze czy powodzie – to konsekwencja pojawienia się El Niño. Ale prawda jest taka, że przez ostatnie lata wody Pacyfiku były chłodniejsze niż zazwyczaj, bo La Niña, czyli zjawisko odwrotne do El Niño, w pewnym sensie niwelowała zmiany klimatyczne i maskowała wzrost średniej temperatury. Teraz El Niño odpłaca nam za problem, który stworzyliśmy, bo tylko redystrybuuje ciepło, które w oceanach było już zgromadzone.

Oceany długo były buforem chroniącym nas przed najgorszymi skutkami emisji gazów cieplarnianych do atmosfery – pochłaniały nawet 90 proc. nadmiarowego ciepła będącego skutkiem zmian klimatycznych. Ale każdy bufor ma limity. Kiedy poprzednio pojawił się El Niño, rok 2016 stał się najgorętszym rokiem w historii pomiarów. Od tamtej pory wpompowaliśmy do atmosfery dodatkowych 240 mld ton CO2. W konsekwencji nasz oceaniczny bufor zbiera energię równą siedmiu atomówkom zrzuconym na Hiroszimę... co sekundę.

Tymczasem wydaje się, że świat próbuje wziąć zmiany klimatu na przeczekanie. Mimo pięknie brzmiących deklaracji i szczytów gromadzących najważniejszych polityków, globalne emisje CO2 spadły tylko raz – w 2020 r., a to z powodu pandemii. Dziś są o ponad połowę wyższe niż w 1992 r., gdy podpisywano protokół z Kioto – pierwsze globalne porozumienie klimatyczne.

Najważniejszym tego skutkiem nie jest wzrost jakiejś abstrakcyjnej globalnej średniej – to samo w sobie tylko statystyka. Najważniejszym skutkiem jest śmierć i cierpienie ludzi, których już dotykają i będą dotykać powodzie, pożary, głód i w konsekwencji wielkie migracje. I to nie jest żadna pieśń przyszłości. 50 mln mieszkańców wschodniej Afryki już dziś głód zagląda w oczy. W Meksyku upały zabiły właśnie ponad sto osób, w Algierii temperatury nawet nocą nie spadają ostatnio poniżej 39 stopni, a w Kanadzie 432 pożary lasów strawiły 8 mln hektarów ziemi – obszar dorównujący wielkością Austrii – co uwolniło do atmosfery 160 mln ton węgla. Zmiany, które wywołaliśmy, napędzają kolejne zmiany. I to o wiele ważniejsze niż to, czy średnia temperatura wzrosła do jeden czy pół stopnia Celsjusza.


MIĘSNY OPÓR. CZY POLACY ZMIENIĄ SWOJĄ DIETĘ

Dla wielu polskich konserwatystów spożywanie mięsa stało się elementem katalogu wartości, tak samo jak dieta wegańska dla wielkomiejskiej lewicy, ewentualnie liberałów. Czy możliwy jest kompromis? >>>>


Te statystyki i średnie pozwalają nam natomiast zrozumieć, w jak głębokim bagnie tkwimy. I jak szybko galopuje katastrofa, którą wywołaliśmy. „O ile jeszcze kilka dekad temu niektórym mogło się wydawać, że zmiany klimatu są zjawiskiem stosunkowo powolnym, teraz zaczynamy być świadkami tego, w jak przerażającym tempie do nich dochodzi – mówił „Guardianowi” prof. Peter Stott, który kieruje zespołem monitorowania klimatu w brytyjskim Met Office. – Gdy El Niño będzie narastać przez resztę tego roku, dodając dodatkowy impuls do szkodliwych skutków globalnego ocieplenia wywołanego przez człowieka, wiele milionów ludzi na całej planecie i wiele różnorodnych ekosystemów stanie w obliczu niezwykłych wyzwań i niestety poniesie ogromne szkody”.

Zatem, witajcie w przyszłości. Będzie bardzo gorąco.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce międzynarodowej, ekologicznej oraz społecznego wpływu nowych technologii. Współautorka (z Wojciechem Brzezińskim) książki „Strefy cyberwojny”. Była korespondentką m.in. w Afganistanie, Pakistanie, Iraku,… więcej
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki „Strefy cyberwojny”. Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Zdobywca… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Przyszłość jest gorąca