Walter Kempowski, wielki pisarz w Polsce nieznany

Był zbuntowanym członkiem Hitlerjugend, agentem amerykańskiego kontrwywiadu i więźniem NKWD. Z czasem i dzięki wytężonej pracy stał się pisarzem uznanym i bestsellerowym.

11.09.2023

Czyta się kilka minut

Daleki świat
Walter Kempowski, 1987 r. / BRIGITTE FRIEDRICH / SZ-PHOTO / FORUM

Tym razem obyło się bez komet i ulicznych proroków. Apokalipsę wieściły zwierzęta hodowlane. „Wkrótce potem wzdłuż biegu rzek zaczęły nadciągać ogromne stada bydła i gromadziły się w płaskiej dolinie, poprzecinanej wieloma zakolami Pregoły. Przepędzone ze wschodnich części prowincji stały teraz tysiącami na rozległych łąkach, tworząc spektakularne widowisko” – odnotował w „Dzienniku z Prus Wschodnich. Zapiskach lekarza z lat 1945-47” Hans von Lehndorff (przeł. Zdzisław Owczarek).

Jesień zbiegła względnie spokojnie, w jej blasku, blasku tej „niebywałej jesieni”, „opuszczona ziemia, zagrody i wioski trwały jak zaczarowane”. Zimą krowy umarły. Von Lehndorff wspomina, że jak zawsze, tak i tego roku, mimo fatalnych przecież nowin ze wszystkich już właściwie frontów, celebrowano tutaj w najlepsze Boże Narodzenie i Nowy Rok, a nawet – urządzano polowania, organizowano rauty, na wizyty odpowiadano rewizytami. Przemożna jest siła tradycji. W obliczu nieodwołalnego horroru naturalna wydaje się też wola, by trwać w czymś na kształt dziecięcej naiwności. Nie chcąc uciekać, ucieka jednak człowiek do krainy złudy.

„Dzień 13 stycznia był mroźny i jasny, a grunt twardy, zatem łatwy do pokonania przez czołgi. Gdy sowieckie armie pancerne, po niszczącym ogniu huraganowym, uderzyły na słabo obsadzone pozycje niemieckie, nie istniały dla nich żadne naturalne przeszkody. Rosjanie zaatakowali z ponad dziesięciokrotną przewagą 3. i 4. armię, by na północ wedrzeć się do Królewca i Sambii, a na południu, kierując się w okolice Elbląga i Gdańska, wziąć 4. armię w kleszcze wraz z większą częścią Prus Wschodnich” – napisał Jürgen Thorwald w „Wielkiej ucieczce” (przeł. Albin Bandurski, Janina Sczaniecka), książce w równej mierze o terminalnych miesiącach III Rzeszy, jak i tragicznym exodusie niemieckiej ludności z terenów błyskawicznie podbijanych i brutalnie pacyfikowanych przez Armię Czerwoną w pierwszych tygodniach 1945 r. Miary nieszczęścia dopełniło to, że objuczeni bagażem cywile „zaczęli uciekać dopiero w chwili, gdy front już był rozbity”. W rezultacie na wschodniopruskich drogach powstał śmiercionośny chaos napędzany paniką, walką o przetrwanie i siarczystymi mrozami.

Aleksander Sołżenicyn, klasyk literatury łagrowej, a wtedy – kapitan artylerii, brał udział w styczniowym ataku na Prusy Wschodnie. Realia tej kampanii oddał za pomocą mowy wiązanej w poemacie autobiograficznym „Dróżka”. W części zatytułowanej „Pruskie noce” sugestywnie opisał ciągnący się za triumfującą Armią Czerwoną szlak zniszczeń, gwałtów, egzekucji i grabieży. Oprócz barbarzyńskiej radości z wymierzania niegdysiejszym najeźdźcom odpłaty, powszechną emocją u krasnoarmiejców było zdziwienie, że oto najwyraźniej znaleźli się na innej planecie – nie tyle w obcym kraju, co pośród miast i upraw innej cywilizacji.

Wroga ani śladu nie ma,
Milczy rozszarpana ziemia –
Weszliśmy w daleki świat (...)”
(przeł. Michał B. Jagiełło)

Zagłada i ostatnie chwile tego świata są tematem „Wszystko na darmo”, znakomitej powieści Waltera Kempowskiego.

Warstwa po warstwie

Kempowski, urodzony w roku 1929, a zmarły 78 lat później, był dotąd autorem kompletnie w Polsce nieznanym. Najczulsze wyszukiwarki zwracają tylko śladowe ilości obecności omówień tego arcyciekawego pisarza, rozproszone w polskim kosmosie.

„Wszystko na darmo” to jego pierwsza książka przełożona na język polski. Oby nie ostatnia, bo swoim dorobkiem – obfitym, różnorodnym, cenionym przez czytelników i krytykę – z powodzeniem mógłby obdzielić kilku twórców. W bonusie wnosi jeszcze i ekstraordynaryjny życiorys, w ramach którego był długowłosym, zbuntowanym członkiem ­Hitlerjugend ze słabością do muzyki jazzowej, uciekinierem „na Zachód” z radzieckiej strefy okupacyjnej, agentem amerykańskiego kontrwywiadu, więźniem NKWD, beneficjentem amnestii z roku 1956, literatem, który dopiero z czasem i dzięki wytężonej pracy stał się literatem uznanym i bestsellerowym. Zbudował też zupełnie kosmiczny dom w Nartum koło Bremy z liczącym ponad dwadzieścia metrów długości oszklonym pawilonem-biblioteką i wieżą, w której ściany wmurowano stare cegły z jego rodzinnego Rostocku.

Myśli i pisanie Kempowskiego obsesyjnie krążyły wokół paru lejtmotywów – XX-wieczna historia Niemiec, wojny, odpowiedzialność zbiorowa, postawa niemieckiego mieszczaństwa, pamięć, przeszłość i to, co z przeszłości zostaje. W posłowiu „Wszystko na darmo” tłumaczka powieści, Małgorzata Gralińska, przytacza kapitalną anegdotę o początkach kształtowania się w nim świadomości pisarskiej, jak i wizji jego własnej przyszłości: „Znajomy ojca zapytał dziesięcioletniego Waltera Kempowskiego, kim ten chciałby zostać w przyszłości. Ot, pytanie, jakie dorośli często zadają dzieciom. Niezwykła wydawała się za to odpowiedź chłopca: chciałbym zostać »archiwum«. Matka wciąż poprawiała Waltera: mówi się »archiwistą«”.

Ostatecznie Kempowski został „archiwum” i to w niejednym wymiarze. „(...) w swoim domu w Kreienhoop w Nartum zgromadził potężny zbiór świadectw życia zwykłych Niemców. Pamiętniki, wspomnienia, listy, szkolne zeszyty, testamenty, akty urodzenia, dokumenty, wycinki z gazet, sprawozdania z podróży, zdjęcia – pisarza interesowało dosłownie wszystko. Zbierał świadectwa wśród krewnych i znajomych, kupował stare, nikomu niepotrzebne papiery na pchlich targach, umieszczał ogłoszenia w gazetach, prosząc czytelników, by przysyłali mu własne wspomnienia, relacje i pamiątki”.

Prócz gromadzenia tej materialnej kartoteki Kempowski archiwizował miniony czas także za pomocą tworzonej przez siebie literatury. Od dzienników prywatnych i kolosa, jakim była licząca osiem tysięcy stron „Echosonda”, wielotomowa mozaika świadectw, z której wyłania się obraz II wojny światowej, przez cykle powieściowe w rodzaju „Deutsche Chronik” (tu substancję główną opowieści uzyskał z zapisanych na taśmie magnetofonowej wspomnień członków własnej rodziny oraz znajomych) po książki-ankiety (autor zadawał różnym osobom jedno i to samo pytanie, a to, czy widzieli Hitlera, a to, czy wiedzieli o losie Żydów).

Stosował niezwykłą technikę narracyjną – wtapianie w strukturę tekstu prozatorskiego mnóstwa wyimków z piosenek i wierszy z epoki, kwestii z modnych wówczas filmów, sloganów, idiomów, złotych myśli, nagłówków prasowych, żartów. Ów obiegowy banał to Zeitgeist, rzeczywistość językowo-medialna jego bohaterów – XX-wiecznych Niemców. W rezultacie książki Kempowskiego przypominają stanowiska archeologiczne, gdzie czytelnik warstwa po warstwie odkrywa dawne życie, niegdysiejszą mentalność, okruchy mowy, różnicę pomiędzy tym, co jest, a tym, czego już nie ma.

Jego żywiołem było rejestrowanie i rekonstruowanie przeszłości na rozmaite sposoby. Wysiłek imponujący, choć przecież daremny, bo sukcesem na tej niwie byłoby nieprzemijanie tamtego przemijającego co godzinę świata albo odtworzenie go w skali jeden do jednego. Lecz mimo to Kempowski nie ustawał w swojej misji i przez dekady pisał, zbierał, ocalał przed zanikiem i nicością. Z miłością i pietyzmem sporządzał nawet kartonową makietę ukochanego Rostocka.

Credo jego misji – i znacznej części twórczości – mogłyby być słowa Alexandra Klugego, który w książce „30 kwietnia 1945. Śmierć Hitlera i narodziny innych Niemiec” (przeł. Eliza Borg, Maria Przybyłowska) napisał: „Upadek tak potężnej organizacji jak Niemcy pozostawia tylko potrzaskane odłamki. I nie są to jedynie (...) zniszczone budynki, koleje i drogi; w tobołku psychicznym każdego człowieka stamtąd walają się przemieszane bezładnie kawałki różnych rzeczywistości” .

Przedmurze cywilizacji

„Nieopodal miasteczka Mitkau w Prusach Wschodnich znajdował się majątek Georgenhof – teraz, zimą, w otoczeniu starych dębów przypominał czarną wysepkę pośród morza bieli” – to pierwsze zdanie powieści Kempowskiego ­wywołuje u krytyków, i słusznie, skojarzenie a to z „Effi Briest” Theodora Fontanego, a to z tworzącymi poza ojczyzną nostalgikami, którzy w podobny sposób zaczynali swoje elegie utrzymane w ­poetyce realizmu. Ale w tak zainicjowanej opowieści można zobaczyć jeszcze coś innego.

Owa „czarna wysepka pośród morza bieli” – motyw, który będzie przewijał się przez całą książkę – to również Prusy Wschodnie w miniaturze i symbolu. Bo jak dowodzi Robert Traba w swojej „Wschodniopruskości”, ideolodzy i poeci, a w efekcie mieszkańcy Prus Wschodnich, jak i szerzej – Niemcy, widzieli w tej krainie „wyspę” – „wyspę wschodniopruską”, otoczoną bądź zalewaną przez dziką, niebezpieczną słowiańszczyznę.

Prusy Wschodnie były „bastionem”, „wałem ochronnym”, „strażnicą” i „przedmurzem cywilizacji”. W propagandzie i literaturze miejscem zasadniczo bez ustanku zagrożonym. I, można rzec, dokonało się, bo „Wszystko na darmo” jest powieścią o potopie, który pochłonął wysepkę, wyspę, Prusy Wschodnie.

Zimą 1945 r. mieszkańcy majątku Georgenhof trwają w zawieszeniu. To znudzona wszystkim piękność o imieniu Katharina, której mąż stacjonuje we Włoszech, ich dwunastoletni syn Peter, śląska cioteczka będąca kimś w rodzaju majordomusa i robotnicy przymusowi – dwie Ukrainki i Polak. Każdy niby wie, że Rosjanie są blisko – ale jak blisko? I czy w ogóle zdecydują się na szturm?

Pauza na tutejszym froncie wprawia Katharinę i resztę w dziwny nastrój. Wypełnia ich podszyte niepokojem otępienie i niefrasobliwa błogość. Kempowski po mistrzowsku, rozdział za rozdziałem, dzień za powieściowym dniem buduje napięcie, z retardacji czyni metodę, aż udręczony wyglądaniem katastrofy czytelnik, który przecież doskonale wie, że katastrofa jest nie do uniknięcia, coraz szybciej przewraca strony „Wszystko na darmo”, by wreszcie usłyszeć chrzęst setek gąsienic, syk katiusz, ogłuszające „uraaaa!”.

Drzwi Georgenhofu stoją otworem, dzięki czemu dwór von Globigów pełni funkcję azylu dla tych, którzy niespodziewanie wynurzają się z lodowatych wschodniopruskich mgieł, zadymek, styczniowych nocy i ranków. Ci goście – korepetytor Petera, doktor Wagner, skrzypaczka dająca koncerty w szpitalach polowych, okulały ekonomista, kapral, malarz z Düsseldorfu zapamiętale „rysujący »to, co się ostało«”, bałtyckie baronostwo – to kalejdoskop byłych już ludzi, wygnańców, desperatów, przybłęd, nazistowskich zombie, rychłych trupów. Kusi zatem, by oddać się przewrotnej interpretacji i we „Wszystko na darmo” ujrzeć świat nie przed, ale po zniszczeniu, zabity świat istniejący niejako z rozpędu, powidok tego świata, wciąż brzmiące echo, przedstawienie, jakie wydają duchy ludzi, których śmierć kompletnie zaskoczyła, bo fanatycznie wierzyli, że Niemcy, Prusy Wschodnie, III Rzesza i oni tutaj są to rzeczywistości niezniszczalne.

„Wszystko na darmo”, jak każda wielka powieść, to kilka powieści w jednej. Będzie więc realistycznym zapisem gehenny Prus Wschodnich i schyłku zbrodniczego nazizmu, arką, na której autor uniósł język tamtego czasu, przenikliwym studium psychologicznym wyborów i postaw w sytuacjach granicznych, katalogiem (nie tylko) niemieckich charakterów, arcydzielną rzeczą o pamięci. Przy okazji – wspaniałymi szyderstwami pod adresem Prousta i zbanalizowanej magdalenki (pytanie „Czy pamięta pani śląską szynkę?”) i wirtuozerską żonglerką najróżniejszymi formami narracyjnymi, co w konsekwencji uczyniło z „Wszystko na darmo” powieść równocześnie klasyczną i nowoczesną. Będzie także, pomimo wojennej tragedii i makabry, przeżyciem. Ponieważ – jak napisał Matteo Collura w „Na Sycylii” (przeł. Joanna Ugniewska) – „nic nie jest bardziej widowiskowe, bardziej pasjonujące, bardziej pobudzające artystycznie niż saga, której tematem jest agonia” . ©

Autor bardzo serdecznie dziękuje Małgorzacie Gralińskiej za wielką i bezinteresowną pomoc udzieloną w trakcie pisania tego tekstu.

WSZYSTKO NA DARMO przeł. Małgorzata Gralińska, ArtRage, Warszawa 2023

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Daleki świat