Inna Białoruś. Posłuchajcie Wasila Bykaua

Ukraińcy przetrwają jako naród i tożsamościowo wyjdą z wojny silniejsi niż kiedykolwiek. Białorusini zaś swoją wojnę przegrywają, zagrożony jest ich język i narodowa odrębność.

07.08.2023

Czyta się kilka minut

Nie Rosja
Wasil Bykau / FORUM

Syn najwybitniejszego białoruskiego pisarza nakrywa trumnę ojca biało-czerwono-białą flagą – używaną przez białoruską opozycję. Na pogrzebie ostentacyjnie nie zjawia się Alaksandr Łukaszenka, w zastępstwie wysyła ministra kultury. Ten widząc nielegalną flagę wpada w popłoch, prosi, aby nie robić z pogrzebu „politycznej farsy” i użyć flagi państwowej – nawiązującej do flagi sowieckiej Białorusi. Rodzina się nie zgadza, oburzony minister opuszcza ceremonię.

Żałobnicy niosą trumnę kilka kilometrów głównym prospektem Mińska. „Nowaja Gazieta” napisze: „Wielu mieszkańców białoruskiej głubinki dowiedziawszy się o śmierci Wasila Bykaua, wzięło wolne i pojechało do Mińska. Pisarza w ostatnią drogę odprowadzały tysiące ludzi”. Gdy dochodzą do cmentarza, rodzina zauważa wieniec przysłany przez Łukaszenkę. Bliscy stawiają warunek: niech wieniec zostanie, ale ze wstęgi należy wyciąć słowo „prezydent”.

Był rok 2003. 20 lat później ukazuje się po polsku autobiografia Wasila Bykaua – „Długa droga do domu”.

Wytracanie

Bykau kończy ją na krótko przed śmiercią. Jak pisze w posłowiu autorka znakomitego przekładu, Joanna Bernatowicz (tłumacząca nie z rosyjskiego, lecz – co rzadkie – z białoruskiego): „Bykau pisał autobiografię, zmagając się ze śmiertelną chorobą. Nie zdążył nie tylko doszlifować biało­ruskiego oryginału, ale nawet ponownie go przeczytać”. „Długa droga do domu” staje się w ten sposób być może jedyną w historii literatury „autobiografią nieautoryzowaną”. Pisarz nakreśli w niej intymną panoramę białoruskich losów, od Lenina do Łukaszenki.

Bykau przychodzi na świat w roku 1924, kilka lat po rewolucji październikowej. Dorasta w kołchozie na sowieckiej wsi tuż przy granicy z Polską. Gdy Niemcy napadają na Związek Sowiecki, ma 17 lat. Trafia do armii, w której spędzi całą wojnę, stanie się ona głównym tematem jego twórczości, a noblistka Swietłana Aleksijewicz będzie powtarzać, że spośród pisarzy jedynie Bykauowi udało się „uczynić Wielką Wojnę Ojczyźnianą na zawsze współczesną” (niezwykle brzmią dziś obawy Bykaua z lat 50.: „można było sądzić, że temat wojny się wyczerpał i już nie powróci”).

Proza Bykaua odpowiada na aktualne pytania. Na przykład: dlaczego Białorusini nie potrafią tak jak Ukraińcy obronić demokracji, a zamiast tego osunęli się w totalitaryzujący autorytaryzm? Bykau udziela jednej z możliwych odpowiedzi opisując ludobójstwo popełnione na narodzie białoruskim – ludobójstwo, które nie ma swojego symbolu jak ukraiński Wielki Głód czy tureckie mordy na Ormianach, a przez to jest rozproszone w wielości tragedii, trudno uchwytne. ­Historyk Timothy Snyder zwraca uwagę, że na „skrwawionych ziemiach” (czyli – w uproszczeniu – w Europie Wschodniej) doszło w latach 1933-1945 do największego w dziejach ludobójstwa, w wyniku którego śmierć poniosło co najmniej 14 milionów osób bez broni w ręku. Gros z nich w niewielkiej Białorusi. To także dramat czerwono­armistek i czerwonoarmistów takich jak ­Bykau. Spośród nich straciło życie przeszło 10 milionów – więcej niż dziś liczy Białoruś. Nasuwa się pytanie: ilu wśród nich było przyszłych intelektualistów czy artystów, którzy mogliby budować niepodległą Białoruś?

To także lata ludobójstwa kulturowego, wytracenia dziedzictwa Białorusinów. Eugeniusz Mironowicz w „Historii Białorusi XX-XXI wieku” podlicza, że w latach 1937-1938, podczas czystek stalinowskich, „straciło życie 90 procent pracowników Białoruskiej Akademii Nauk, większość wykładowców Uniwersytetu Państwowego w Mińsku (...). Zginęli niemal wszyscy organizatorzy białoruskiego życia politycznego, naukowego i kulturalnego z lat 20. Spośród 238 literatów białoruskich epokę Stalina przeżyło jedynie 20”. W latach 1941-1943 Niemcy „zniszczyli około 20 milionów egzemplarzy książek. Księgozbiory Białoruskiej Akademii Nauk oraz Państwowej Biblioteki BSRR liczące 1,5 miliona woluminów wywieźli do Niemiec, w tym najstarsze zabytki piśmiennictwa białoruskiego”. To ustawia Białorusinów w jednym szeregu z najbardziej okaleczonymi narodami w XX wieku.

Szarzy i zwykli

„Długa droga do domu” to autobiografia napisana ze swadą – często sowizdrzalska, bardziej szwejkowska niż czapajewowska. Marszałek Żukow, niespodziewanie wizytujący jednostkę Bykaua, każe dowódcom skakać przez gimnastycznego kozła, a gdy ci nie potrafią, sam demonstracyjnie skacze, bluzga i odjeżdża. Mamy tu podróż z Gorbaczowem do Ameryki na spotkanie z Reaganem, Władywostok terroryzowany przez więźniów uwolnionych po amnestii Berii, życie po życiu Kresów i prowincjonalnego Grodna, w którym na „popolskim” wiele powojennych lat żyje Bykau. I najwięksi: Sołżenicyn, Michałkow czy Wysocki, który spyta Bykaua, czy nie dałoby się w Mińsku „złapać jakiejś fuchy”, bo z groszem u niego cienko.

Największą jednak wartością „Długiej drogi do domu” jest to, że została napisana z perspektywy świadomego swojej białoruskości białoruskojęzycznego Biało­rusina. Bycie zaś Białorusinem jest decyzją polityczną – od blisko stu lat często zresztą niebezpieczną.

Bykau stara się wykonturować doświadczenie białoruskie z sowieckości i rosyjskości, opowiedzieć swój własny, białoruski XX wiek. Rozumie, że warunkiem przetrwania białoruskiego narodu jest ucieczka z „ruskiego świata” – akt, którego od 20 lat stara się dokonać Ukraina. Wie, że trwanie w zbyt bliskim zespoleniu z Moskwą skazuje Białorusinów na kulturową śmierć i zwieńczenie stalinowsko-nazistowskiego ludobójstwa.

Główną cechą odróżniającą Białorusinów od ościennych narodów (nie tylko od Rosjan, ale też od Polaków i Litwinów, od których Białorusini także musieli się w XIX i XX w. uniezależnić) jest język, dziś wymierający. Bykau poświęca białoruszczyźnie wiele miejsca. Konsekwentnie całe życie pisze w prześladowanym białoruskim i stanie się największym wśród prozaików wirtuozem tego języka.

Wiele miejsca w autobiografii poświęca też dziejom białoruskiej literatury i kultury, tak słabo w Polsce znanych. Białoruś nie doczekała się w ostatnich dekadach wielu pisarzy, którzy mogliby zachwycić polskiego czytelnika, tak jak choćby w Ukrainie Serhij Żadan czy Oksana Zabużko. Białoruś pozostaje najmniej znanym spośród wszystkich polskich sąsiadów.

Według badania CBOS z 2015 r. blisko dwie trzecie Polaków nie było w stanie wskazać żadnej cechy kojarzącej im się z Białorusinami, a wśród reszty wielu odpowiadało: „szarzy”, „zwykli”. Z kolei badania Centrum Dialogu im. Mieroszewskiego pokazały, że według Polaków stosunek Białorusinów do Polski od 2020 r. dramatycznie się pogorszył: z 63 do 34 proc. spadł odsetek Białorusinów mających przyjaźnie odnosić się do Polski, a z 15 do 49 proc. wzrósł odsetek tych odnoszących się nieprzyjaźnie. Z kolei główne skojarzenia ze słowem „Białoruś” to dziś „totalitaryzm”, „Łukaszenko” i „uzależnienie od Rosji”.

Nie być

Bykau przez całe swoje życie zmagał się z cenzurą – z krótką pieredyszką za Gorbaczowowskiej pierestrojki. Nieustannie towarzyszył mu dylemat będący główną osią tej autobiografii: jak pozostać przyzwoitym człowiekiem w nieprzyzwoitym systemie?

Najważniejsza fraza, którą Bykau wyczyta u Ernesta Hemingwaya, brzmi: ­„Dobrze, jeśli zdecydujesz się nie być kurwą”. Napisze: „Co prawda w naszym przypadku decyzja nie wystarczała. Musieliśmy dawać z siebie o wiele więcej, czasem więcej niż życie, niż osobisty los”. I dalej: „Zdrowy rozsądek stał się pojęciem klasowym, partyjnym, proletariackim. Postulowano, żebyśmy pisali prawdę, ale rzadko się zdarzało, by jakaś prawda miała rację bytu w literaturze. Na prawdę pozwalano jedynie wówczas, gdy służyła władzy”. Bykau pisze o swoich czasach, a jednocześnie wbrew nim.

Nie Rosja

Podczas pierestrojki jest już najważniejszym żyjącym białoruskim pisarzem, wielu nazywa go „sumieniem narodu”. Wykorzystuje swój autorytet. Nie chce zajmować eksponowanych stanowisk, ale wspiera pełgający (znacznie słabszy niż w Litwie czy Ukrainie) ruch demokratyczny. Za pierestrojki jest jednym z założycieli najważniejszej siły opozycyjnej, Białoruskiego Frontu Ludowego. Pomaga archeologowi i późniejszemu rywalowi Łukaszenki Zianonowi Paźniakowi opublikować jego głośny artykuł, pierwszy tekst o zbrodni w Kuropatach: to tam, na uroczysku pod Mińskiem, NKWD w latach 1937-1938 zamordowało około stu tysięcy ludzi (inne szacunki mówią nawet o przeszło dwustu tysiącach). Większość ofiar stanowili Białorusini, obok nich rozstrzelano też tysiące Polaków czy Żydów. Bykau wielokrotnie krytykował Łukaszenkę, gdy ten negował odpowiedzialność Sowietów za zbrodnie w Kuropatach (neguje do dziś) oraz gdy chciał zaorać teren kaźni.

Ideał

Autobiografia Bykaua kończy się na otrzymaniu (to chyba właściwsze słowo niż „zdobyciu”) przez Białoruś niepodległości w 1991 r. Po dojściu Łukaszenki do władzy pisarz popada z władzą w konflikt – momentami poważniejszy niż za ZSRR.

Bykau krytykuje Łukaszenkę, gdy ten jeszcze jest szeregowym deputowanym (np. po słowach, że przyszłością Białorusi jest zjednoczenie z Rosją, której ten zamarzył sobie być przywódcą wobec słabości Borysa Jelcyna). Gdy Łukaszenka wygrywa w 1994 r. w demokratycznych wyborach, wypowiada Bykauowi wojnę. Pisarz nie pozostaje mu dłużny: będzie raz po raz publicznie obwiniał Łukaszenkę za sprzedawanie białoruskiej niepodległości, m.in. kiedy ten powróci do białoruskiej symboliki z czasów radzieckich czy ustanowi językiem państwowym ruszczyznę.

Książki Bykaua wkrótce przestają ukazywać się w Białorusi. Państwowe wydawnictwo odmawia m.in. publikacji opowiadania, w którym pisarz rysuje postać „Buldożera” – prowincjonalnego polityka, który przejmuje władzę nad swoim krajem i zmienia go w obóz koncentracyjny. W tym samym czasie pisarz hołdowany jest w znacznie bardziej liberalnej wówczas Rosji, gdzie odznaczenie państwowe wręcza mu osobiście Jelcyn.

Bykau otwarcie angażuje się też w politykę. W 1996 r. kroczy wśród kilkudziesięciu tysięcy Białorusinów, którzy domagają się odwołania Łukaszenki i zakończenia kursu obranego na zjednoczenie z Rosją. W rozmowie z polsko-białoruskim pisarzem Sokratem Janowiczem powie (za księgą wspomnieniową „Nasz Bykau”): „Ideał polityki w Republice Białoruś to doprowadzić do tego, żeby sam naród nie chciał być białoruski”.

Zmęczony obywatel

Ostatnie lata pisarz spędza na emigracji, do której zmuszają go prześladowania ze strony władz. Mieszka w Finlandii, Niemczech i Czechach.

Ale Łukaszenka nie może ignorować pisarza, nawet na emigracji. W 2002 r. w jednej z rosyjskich telewizji prezydent chwali się, że „wyrósł i uczył się na wierszach Wasilija Bykowa”. Prowadzący zwraca mu uwagę: „Aleksandr Grigoriewicz, ale on pisze prozę...”, a Łukaszenka jak to Łukaszenka – zezłaszcza się.

Rok przed śmiercią 79-letni pisarz jest nominowany do literackiego Nobla. Nie otrzymuje go (laureatem jest Węgier Imre Kertész), a pierwszą białoruską noblistką w 2015 r. zostaje Swietłana Aleksijewicz. Choć i do jej sukcesu dołożył się Bykau. Aleksijewicz chętnie wspomina, jak wsparł ją finansowo, gdy chciała kupić dyktafon. Dzięki niemu napisała swoją pierwszą książkę.

Reżim raz po raz wraca do Bykaua. W ubiegłym roku podczas czterogodzinnego wystąpienia przed studentami dyktator zaprezentował medale wręczone kiedyś Bykauowi i oświadczył, że rodzina pisarza sprzedała je za 30 dolarów. Dyktator nazwał Bykaua „niejednoznacznym człowiekiem, który lubił medale”. Żona Iryna i syn Siarhiej zaprzeczyli: jakiś czas wcześniej żonę naszedł mężczyzna podający się za pracownika muzeum literatury, który ukradł odznaczenia. Siarhiej dodał, że gdyby naprawdę chcieli je sprzedać, to dostaliby za nie „nie 30 dolarów, tylko 5 tysięcy”.

W autobiografii niedługo przed śmiercią Bykau napisze: „Nie jestem liderem ani »sumieniem narodu«, jestem prostym, zmęczonym życiem Białorusinem i mam jeden cel – pozostać uczciwym człowiekiem. Chciałem dożyć wolności, lecz to marzenie najwyraźniej się nie spełni”.

Do Białorusi wróci na kilka tygodni przed śmiercią.

▪ ▪ ▪

O wyniku wojny rosyjsko-ukraińskiej wiemy jedno: Ukraińcy przetrwają jako naród i tożsamościowo wyjdą z wojny silniejsi niż kiedykolwiek. Białorusini zaś swoją wojnę przegrywają, zagrożony jest ich język i narodowa odrębność. Na powrót stali się prowincją imperium, z tym wyjątkiem, że teraz udają niepodległe państwo.

W Białorusi Białorusini chcący zachowania demokratycznego i niepodległego kraju, w którym pielęgnowany byłby język białoruski – tacy jak Bykau – po 1991 r. zawsze byli w mniejszości. „Długa droga do domu” przypomina jednak to, o czym się ostatnio w Polsce zapomina: że nie ma jednej Białorusi, nie wszyscy Białorusini popierają wojnę i autorytarny reżim. Dziś Łukaszenka, którego tak silnie krytykował Bykau, trzyma w więzieniach co najmniej 1483 więźniów politycznych (dane za organizacją obrony praw człowieka Wiasna), prześladuje kolejne tysiące, a cały kraj zamienił w obóz koncentracyjny – jak wieszczył Bykau.

„Długa droga do domu” to kolejny dowód na to, że Białoruś to wciąż nie Rosja i że nie powinniśmy zapominać o toczącej się wojnie rosyjsko-białoruskiej. Putin i Łukaszenka walczą na niej z tą częścią białoruskiego społeczeństwa, która trzy lata temu setkami tysięcy domagała się usunięcia dyktatora; tą częścią, która tak jak Bykau wierzy w Białoruś niepodległą. ©

Nie Rosja

Autor jest reporterem i pisarzem. Laureat Nagrody Nike w 2021 r. za „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku”.

Wasil Bykau DŁUGA DROGA DO DOMU przeł. Joanna Bernatowicz, Kolegium Europy Wschodniej, Wrocław 2023 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz zajmujący się Europą Wschodnią, redaktor dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”. Autor książki „Królowie strzelców. Piłka w cieniu imperium”, Czarne 2018.  Za wydany w 2020 r. reportaż „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” otrzymał podwójną… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Nie Rosja