Typowy singiel nie istnieje

Małgorzata Bilska, socjolog: Patrzymy na singli dwubiegunowo: Kościół o nich milczy lub wyraża się krytycznie, kultura indywidualizmu afirmuje. Tymczasem single to ludzie tacy jak wszyscy. Rozmawiał Michał Kuźmiński

10.06.2008

Czyta się kilka minut

Michał Kuźmiński: Co socjologia wie o singlach?

Małgorzata Bilska: Zgodnie z definicją singlem jest osoba żyjąca "w pojedynkę", należą więc do tej grupy także wdowy i wdowcy, osoby rozwiedzione. W Polsce mieszka ok. 5 mln singli, do 2030 r. ma ich być o 2 mln więcej. Maleje liczba zawieranych małżeństw, podczas gdy liczba singli wzrasta, nie tylko w przedziale 18-35 lat, co ma związek z opóźnianiem się wieku zawierania małżeństwa. Część spośród osób opóźniających tę decyzję nie założy rodziny, coraz więcej jest rozwiedzionych.

W potocznej opinii singiel oznacza pozytywne określenie kogoś, kto kiedyś był pogardliwie nazywany starą panną czy starym kawalerem. Sądzi się, że singiel jest "z natury" niedojrzały, hedonistyczny i musi być materialistą...

Singiel to nie tylko politycznie poprawna etykieta?

Polityczna poprawność wiąże się z wyrównywaniem szans grup dyskryminowanych. Mówienie o ideologii "singielstwa" sugeruje istnienie programu na życie "bez pary". Fenomen ten ma związek z kulturą indywidualizmu, ale kreuje go też rynek i marketing. Trudno powiedzieć, ilu singli utożsamia się z tym terminem, za to łatwo znaleźć dane o poziomie ich konsumpcji. Cytują je media, kształtując obraz typowego singla.

Singiel to podobno idealny konsument: kupuje pralkę czy lodówkę dla siebie, a nie od razu dla kilku osób.

Podobno. Powstaje obraz singla, który nie ma zobowiązań wobec innych, chętnie wydaje pieniądze na dobra luksusowe czy podróże. To tylko obraz pewnej grupy: dobrze wykształconej, z dużych miast, mającej wysokie dochody. Ten typ pojedynczości promuje popkultura, przykładem jest serial o Ally McBeal. Ale wielu singli to nie prawnicy w uroczej kancelarii, nie jeżdżą na rajskie wakacje.

Styl życia singla jest w jakimś sensie promowany. To np. idealny pracownik korporacji.

Zwłaszcza kobiety czują ostatnio presję na sukces, warunki zmuszają je do wyboru między pracą zawodową a założeniem rodziny i dlatego odkładają ten moment do czasu osiągnięcia stabilnej pozycji zawodowej. Pracodawcy chętniej zatrudniają i inwestują w osoby nastawione na karierę. Oprócz powodów pragmatycznych, ekonomicznych ogromny wpływ ma na nas etos ponowoczesności, który kładzie nacisk na bycie sobą, autonomię, samorealizację, jakość życia i relacji, seksualność, zdrowie, mobilność.

Stereotyp singla-hedonisty jest krzywdzący. W Kościele osoby samotne są niewidoczne w nauczaniu czy w duszpasterstwie. Z drugiej strony ich styl życia promowany jest jako atrakcyjny. Postrzegamy ich zatem skrajnie negatywnie lub pozytywnie, podczas gdy to ludzie tacy jak wszyscy.

Czy single są aprobowani? To w końcu model zaprzeczający tradycyjnym formom życia społecznego.

Z badań Ronalda Ingleharta nad wartościami w różnych krajach wynika, że Polska jest krajem nietypowym, innym niż inne kraje postkomunistyczne lub katolickie w Europie. Bardzo wysoko w skali wartości stoi tradycyjna rodzina, a single zawsze byli postrzegani jako jej zagrożenie. A mimo to każdy ma znajomych singli i wie, że umieją wieść dobre życie, są uczynni, ciężko pracują. Może tu działać podobny pragmatyzm, jak w przypadku akceptacji Polaków dla mieszkania bez ślubu: większość je akceptuje, ale nie jako pełnoprawną alternatywę wobec małżeństwa - a to model popularny w Europie, zwłaszcza w Skandynawii - lecz pod warunkiem, że jest to wstęp do małżeństwa. Jeśli zobaczymy w singlach osoby nienegujące wartości wspólnot, możemy ich akceptować, zwłaszcza gdy szukają stałego związku.

Czy single są ludźmi szczególnie odpowiedzialnymi, bo są zdani tylko na siebie, czy szczególnie egoistycznymi?

Dla wielu osób atrakcyjne jest poczucie niezależności, samostanowienia. Dzięki możliwości decydowania czują się one bardziej odpowiedzialne za swoje życie, co przeczy przekonaniu, że są płytkie, ulegając bezmyślnie obietnicom wygody. Pozostaje pytanie o odpowiedzialność za innych: bywa, że jest nadmierna. Jest w nich lęk przed emocjonalnym uwikłaniem, skrzywdzeniem siebie lub kogoś drugiego, niepowodzeniem w relacjach. Czy single są mniej odpowiedzialni? Zajmuję się profilaktyką przemocy w szkole i czasem się zastanawiam, ilu rodziców jest w pełni odpowiedzialnych za trud wychowywania własnych dzieci. Może single mają dar komplikowania rzeczywistości, szukają pewności, że wystarczy im kompetencji do życia z kimś?

W jakim stopniu single mogą być ofiarami "mitu miłości romantycznej", obecnego w popkulturze?

Żyjemy w kulturze, która miłością tłumaczy wszystko. Jeśli ludzie się rozwodzą, jesteśmy wyrozumiali - skoro nie ma między nimi uczucia... Związki homoseksualne? Nie można nikomu odmawiać prawa do miłości. Wielki nacisk na spełnienie w tej dziedzinie często skutkuje jeszcze większym rozczarowaniem. Szukanie pokrewnej duszy nigdy dotąd nie było w naszej kulturze kojarzone z małżeństwem: miłość Tristana i Izoldy czy Romea i Julii była piękna, bo tragiczna. Tymczasem my chcemy połączyć wieczną, namiętną ekstazę z życiem rodzinnym. Dokłada swoje popkultura, która zna tylko jedno zakończenie perypetii miłosnych - happy end. Oczywiście nie znaczy to, że miłość namiętna nie jest w małżeństwie możliwa. Stanowi ona fundament bliskości, ale na pewno nie - jego trwałości. Prof. Anna Świderkówna - fantastyczny przykład singielki! - powiada, że miłość jest postawą woli, nie tylko emocji. Jan Paweł II stworzył nowe kategorie: teologię ciała i nowy feminizm. Teologia ciała dowartościowuje namiętność w sakramencie małżeństwa, lecz twierdzi, że człowiek jest darem dla drugiego, co wymaga aktu woli i zaangażowania rozumu. Mit szczęśliwej pary sprawia, że single ciągle szukają tej drugiej "połówki".

Jest jeszcze jeden aspekt kulturowy: oddzielenie seksualności od związku i prokreacji.

Większość znanych mi singli jest katolikami. Nie znam kogoś, kto łatwo zmienia partnerów i twierdzi, że jest szczęśliwy, realizując się w przygodnych związkach. Single szukają relacji. Mają problem, z kim iść do kina, na sylwestra, jak spędzić urlop, "przetrwać" Boże Narodzenie i - koszmarny dla nich - dzień św. Walentego. Bywa, że brak im czasu. Narzekają, że ludzie zamykają się w gronie rodzinnym, a nasza miłość bliźniego ogranicza się do krewnych. Jeśli wyjeżdżają z przyjaciółmi, którzy mają rodziny, często funkcjonują z boku, mimo dobrych chęci obu stron. Czują się inni, marginalizowani i próbują udowodnić, że ich styl życia nie jest gorszy. U osób żyjących w rodzinach budzi to reakcję zwrotną. I koło się zamyka.

Ale większość portali dla singli nie służy afirmacji ich stylu życia, lecz "znalezieniu drugiej połówki".

Paradoksalnie, zazwyczaj singlem nie jest się z wyboru, lecz wskutek konsekwencji innych wyborów. Jeśli chciałoby się założyć rodzinę, może trzeba było zrezygnować ze stypendium czy pracy. To nie jest tak, że w pewnym momencie ktoś sobie postanawia: nigdy nie założę rodziny. Większości osób tęskni za stałym związkiem.

Nie można sobie postanowić, że się będzie singlem?

To nie do końca tak. Weźmy Kościół: wiele osób decyduje się w nim na bezżeństwo - nie tylko księża i zakonnice, ale np. członkowie trzecich zakonów. A że nie noszą habitu, na zewnątrz postrzega się ich jako osoby bez rodziny. Podobnie jest z ludźmi, którzy poświęcają się bez reszty nauce czy sztuce.

Dzisiejszy świat daje dużo więcej możliwości wyboru stylów życia. Zmieniła się sytuacja kobiet, które są wykształcone, wiedzą, że poradzą sobie finansowo bez mężczyzny, mają ambicje i stawiają wymagania. Odczuwają presję, ale nie są zdeterminowane. Trzeba też pamiętać, że przyczyną niezdolności do tworzenia relacji są najczęściej doświadczenia wyniesione z domu. Jeśli ktoś miał mało dojrzałych rodziców, którzy kłócili się, jeśli w domu był alkohol, to dzieci będą się obawiały tworzenia nowej rodziny. Boją się cierpień, mają problem z życiem w małej, intymnej wspólnocie. Wcześniej zakładały rodzinę, bo nie miały wyjścia. Dziś nie muszą.

MAŁGORZATA BILSKA jest socjologiem i pedagogiem, członkiem Centrum Kultury i Dialogu. Zajmuje się zmianą kulturową, duchowością ponowoczesną i nowym feminizmem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicystka, absolwentka studiów doktoranckich w Instytucie Socjologii UJ, stała współpracowniczka portalu Aleteia Polska (polska edycja aleteia.org). Publikowała m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Znaku”, „Więzi”, „Przeglądzie Powszechnym”, „Liberte!”, „Pressjach… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2008