Teleturniej na wiecu

To była najbardziej groteskowa debata wyborcza w dziejach polskiej telewizji i polskiej demokracji.

07.07.2020

Czyta się kilka minut

W programie pt. „Debata Wyborcza” w TVP wziął udział jedynie prezydent Andrzej Duda. Końskie, 6 lipca 2020 r. /  / fot. Jan Bogacz / TVP / East News
W programie pt. „Debata Wyborcza” w TVP wziął udział jedynie prezydent Andrzej Duda. Końskie, 6 lipca 2020 r. / / fot. Jan Bogacz / TVP / East News

Kandydaci na prezydenta debatowali osobno: jeden w Końskich odpowiadał na pytania starannie wyselekcjonowanych „zwykłych Polaków”, drugi w Lesznie odpowiadał na pytania dziennikarzy z dwudziestu redakcji (w tym TVP). TVP pokazywało Końskie, TVN Leszno, a Polsat obie debaty na zmianę.

Gdyby w Polsce istniała normalna telewizja publiczna albo odważny prezydent, z pewnością do takiego kuriozum by nie doszło. Ale Andrzej Duda odmówił udziału w debacie organizowanej przez media, które uznał za zagraniczne i służące obcym interesom (TVN, TVN24, Onet i Wirtualną Polskę), zaś ekipa z Woronicza była gotowa zrobić wszystko, żeby debata prezydencka była dla Andrzeja Dudy kolejnym wiecem. Nieobecność kontrkandydata w ogóle w tym nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie. Dostarczała też haseł do „pasków” w TVP Info i „Wiadomościach”: „Trzaskowski nie chce odpowiadać na pytania Polaków”, „Czego boi się Trzaskowski?”, „Trzaskowski zignorował Polskę powiatową”, „Kandydat elit zignorował Polskę powiatową”.

Dlaczego akurat Końskie obrano za metaforę Polski powiatowej? Bo ktoś ze Zjednoczonej Prawicy wynotował sobie wypowiedź Grzegorza Schetyny z 2016 r.: „wybory wygrywa się w Końskich, a nie w Wilanowie”. W marcu 2020 r. właśnie w Końskich Andrzej Duda obiecał przywrócenie lokalnych połączeń kolejowych. I akurat w Końskich w pierwszej turze wyborów prezydenckich uzyskał ponaddwukrotną przewagę nad Rafałem Trzaskowskim: 54,01 proc. do 23,09 proc.

Rozmowy ze szklanką

Wydarzenie to zapowiadano z dumą jako „debatę w amerykańskiej formule town hall”, czyli z pytaniami od widowni. Rozporządzenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 6 lipca 2011 r. zabrania Telewizji Polskiej organizowania debat wyborczych „z udziałem publiczności w studiu”, ale dla medium, które od lat codziennie łamie ustawę o radiofonii i telewizji, nie mogło to być żadną przeszkodą. Ostatecznie jednak TVP podzieliła debatę na dwie części – z publicznością i bez – tłumacząc tę decyzję „wymaganiami sztabu Rafała Trzaskowskiego”. Obie wyglądały jak scena teleturnieju w „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”. Nawet prowadzący Michał Adamczyk, zasłużona twarz głównego wydania „Wiadomości”, z wyglądu i zachowania przypominał barejowskiego konferansjera.

„Prezydent Duda przyjął zaproszenie. Nie ma jednak z nami wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej i jednocześnie kandydata tej partii Rafała Trzaskowskiego, który niestety nie znalazł czasu, by odpowiedzieć na państwa pytania” – zaczął Michał Adamczyk. Sposób przedstawienia Trzaskowskiego nie był przypadkowy: odkąd w sztabie Andrzeja Dudy zorientowano się, że ogromny odsetek Polaków nie kojarzy Trzaskowskiego z PO, konsekwentnie mówi się o nim w TVP jako o wiceprzewodniczącym Platformy.

Wielokrotnie pokazywano zbliżenia na pustą mównicę z ustawioną idealnie pośrodku szklanką wody. Po dwuminutowej odpowiedzi Andrzeja Dudy na pierwsze pytanie, mównicę Trzaskowskiego prezentowano przez długich kilka sekund, jakby w oczekiwaniu, że szklanka przemówi. Wreszcie Adamczyk skonstatował: „Jak widzimy kandydat nie odpowie, bo nie ma go dzisiaj z nami”. Po czym dał Andrzejowi Dudzie 45 sekund na ripostę do wypowiedzi, której nie było. W późniejszych rundach Adamczyk zrezygnował z prób rozmów ze szklanką i po prostu przypominał, że „kandydat Platformy Obywatelskiej nie dotarł na debatę”.

Andrzej Duda zawsze idealnie mieścił się w wyliczonym czasie, nigdy nie zacinał, tylko czasem dziwnie się przejęzyczał („Obecne opła... Obecnie dopłaty”). W jednym z ujęć widać było tekst odbijający się w ekranach zawieszonych za plecami prezydenta. Ale podejrzenie, że czytał z promptera, TVP nazwała „fake newsem”.

Nasz spokojny kraj

Pytania dzieliły się na te od mieszkańców i te od internautów. Pierwsze były nagrane przed debatą; drugie odczytywał z kartki prowadzący. Okazało się, że „zwykłych Polaków” interesują wyłącznie tematy, które sztab Andrzeja Dudy kreował w ostatnich tygodniach. A więc: jakie prezydent ma pomysły na zatrzymanie w Polsce młodych? Jak zapewni wolność w internecie? Czy edukacja będzie „szanowała wartości, które wyznajemy w rodzinach”? Czy transfery socjalne „będą wypalane żelazem”? Czy prezydent będzie stymulował rozwój małych miejscowości? I czy „inwestycje za rogiem”, hasło z kampanii Trzaskowskiego, nie brzmi podejrzanie?

Najzgrabniejsze pytanie zadała „internautka Małgorzata z Włocławka”: „Mieszkam we Włocławku. Wisła jest tu tak zanieczyszczona, że nawet w upały nikt nie myśli o kąpieli. Rzeką spływają nieczystości, nie tylko ze stolicy. Chciałam z mężem podłączyć gaz, rezygnując z kotła na węgiel. Koszt to ponad 30 tysięcy złotych. Mieszkamy w domku jednorodzinnym. Nie uzyskałam żadnego wsparcia od urzędników miejskich, choćby w wypełnieniu wniosku, ani dofinansowania. Jaki mają panowie plan na walkę ze smogiem i zanieczyszczeniem rzek, i w jakich sposób wesprą panowie moją i inne rodziny, abyśmy mogli skorzystać ze środków pozostających w gestii samorządów?”. Jak wiadomo, z licznych materiałów TVP, to Rafał Trzaskowski osobiście odpowiada za wlewanie szlamu do Wisły, a Platforma Obywatelska rządzi nieprzyjaznym mieszkańcom Włocławkiem.

Ale wróćmy do pierwszego pytania. Pani Monika Augustyn zastanawiała się: „Jakie będzie konkretne źródło finansowania programów socjalnych, które są obecnie wypłacane?”. W odpowiedzi Andrzej Duda przypominał, że za jego kadencji obniżono wiek emerytalny, który podwyższyła Platforma, następnie wyliczył programy socjalne wprowadzone od 2015 r., którym Platforma była przeciwna, a wreszcie oznajmił, że pieniądze na to wszystko biorą się z uszczelnienia poboru VAT, który to VAT za czasów Platformy „gdzieś znikał”. Wreszcie zapewnił: „pieniędzy na realizację tych elementów nie brakuje i wierzę, że nie braknie”.

I tak przez 45 minut Andrzej Duda swobodnie recytował przewidywalny przekaz partyjny. A jednak zdarzyła się w tej części wypowiedź spoza żelaznego zestawu wiecowych sloganów. Pytanie od „internauty Tomasza Adamiaka” brzmiało: „LGBT? A dlaczego nie eutanazja? Mówicie o LGBT, a dlaczego nikt nie wspomina o eutanazji? W Belgii, Holandii już dziś odłącza się ludzi od respiratorów. Ludzie tatuują sobie: Nie zabijaj mnie! Czy pozwolicie na taki liberalizm w Polsce?”. Zapewniając, że nigdy na eutanazję w Polsce się nie zgodzi, Andrzej Duda podzielił się zastanawiającą wizją: „Ja nie wątpię w to, że możemy się spodziewać, już takie pierwsze sygnały są, że właśnie z tych państw zachodnich, gdzie eutanazja została wprowadzona, do nas, do Polski, do naszego spokojnego kraju, w którym opieramy się na wartościach i szanujemy taką wielką wartość, jaką jest życie, będą przyjeżdżali starsi ludzie, seniorzy, z krajów Europy Zachodniej, żeby móc w naszym kraju dożyć spokojnej i niezakłóconej niczym starości, sędziwego wieku”. Czy ci zdesperowani seniorzy, szukający w Polsce ratunku przed śmiercią z rąk własnego państwa, będą u nas mieli status uchodźców? Czy dostaną zasiłki? A może będzie im przysługiwać trzynasta i czternasta emerytura? Tego Andrzej Duda nie doprecyzował.

Bardzo proszę nie manipulować

W drugiej części programu do studia wpuszczono około dwudziestu osób, dziwnie sztywnych i jakby zmęczonych. W tym samym czasie rozemocjonowany tłum konecczan dobijał się do bramy przed halą służącą za studio. Pierwsze pytanie zadał anonimowy starszy mężczyzna. Odczytał z kartki: „Jak zamierza pan zabezpieczyć Polskę, żeby nie było u nas możliwości adoptowania dzieci przez pary homoseksualne?”. Andrzej Duda z powagą i przejęciem oznajmił: „Szanowny panie, odpowiedź na to pytanie została już dzisiaj udzielona. Nawet rozpocząłem jej udzielanie w ostatnią sobotę w Szczawnie-Zdroju, kiedy zapowiedziałem złożenie projektu zmiany konstytucji właśnie w tej kwestii”.

Inne pytanie zadała Katarzyna Serek, która przedstawiła się jako mieszkanka Końskich, nie dodając, że niedawno startowała w wyborach do rady powiatu z utworzonego przez PiS komitetu Prawi i Solidarni. Czas antenowy dostał też działacz Solidarnej Polski z Sokołowa, również występujący jako przypadkowy mieszkaniec Końskich. Andrzej Duda znowu miał 45 minut na powtarzanie głównych tez z kampanijnego przekazu: że potrafił być niezależnym i silnym prezydentem, że młodzi w Polsce będą zarabiać tyle co na Zachodzie, że nie pozwoli na wyprzedanie spółek skarbu państwa obcemu kapitałowi, i że Platforma ukradła pieniądze z OFE. A wreszcie wykrzyknął: „Prezydent także ma prawo do własnego zdania, także jest człowiekiem!”. I było w jego głosie słychać silne przejęcie.

Pod koniec debaty padło słynne już pytanie o COVID-19: „kiedy pandemia się skończy i kiedy będzie szczepionka?”. I tu prezydent powiedział coś, czego najwyraźniej nie przećwiczył z Adamem Bielanem: „Absolutnie nie jestem zwolennikiem żadnych szczepień obowiązkowych. Powiem państwu otwarcie: ja osobiście nigdy się nie zaszczepiłem na grypę, bo uważam, że nie. Miałem oczywiście różne szczepienia jako dziecko i jako dorastający chłopak, ale na grypę się nigdy nie szczepiłem i nie chcę się szczepić, i uważam, że szczepienia na koronawirusa absolutnie nie powinny być obowiązkowe”. Już kilkadziesiąt minut po debacie próbował się ze swoich słów wycofać, apelując na Twitterze: „STOP MNIPULACJI!” (pisownia oryginalna z pierwszej wersji tweeta). Twierdził, że chodziło mu wyłącznie o szczepienie na grypę i koronawirusa; „co do innych chorób (polio, gruźlica, szkarlatyna itp.), to zupełnie co innego. Inna rozmowa”. We wtorek zaś zrugał pytającego o sens jego słów dziennikarza: „Co do pozostałych szczepień się nie wypowiadałem […] Bardzo proszę nie manipulować i nie kłamać”.

I to chyba najważniejszy efekt debaty w Końskich: okazuje się, że Andrzej Duda nawet na wiecu-teleturnieju we własnej telewizji, bez udziału kontrkandydata, potrafi się w zasadniczej kwestii potknąć. Jeśli nie wywrócić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa, autorka nominowanej do Nagrody Literackiej Gryfia biografii Haliny Poświatowskiej „Uparte serce” (Znak 2014). Laureatka Grand Prix Nagrody Dziennikarzy Małopolski i Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej,… więcej