Rycerski Bóg

Tęsknią za nim politycy o dyktatorskich zapędach, ale i wielu z nas. Tęsknią tak bardzo, że łatwo dają się zwieść sztukmistrzom od czarnego piaru. Czyli oszustom, którzy doradzają posiadającym władzę, jak religię wykorzystać do celów politycznych.

04.07.2017

Czyta się kilka minut

Żeby uwiarygodnić zgromadzenie polityczne, łączy się je z liturgią i wmawia się ludziom, że wiec to wyraz wiary.

Urządzimy uroczystość, zaprosimy proboszcza, a najlepiej biskupa, zasiądziemy w pierwszych ławkach, pójdziemy do komunii, a następnie udamy się na demonstrację, gdzie politycznych oponentów odsądzimy od czci i wiary. A sprzeciwiających się takiemu pomieszaniu porządków ogłosimy bezbożnikami prześladującymi Kościół. Klerykalizujemy w ten sposób politykę, zapominając, że, jak mówi papież Franciszek: „Państwa powinny być świeckie, te wyznaniowe kończą źle”. Zapominamy, że „demokracja to system, wewnątrz którego nie ma wrogów. Rywale i przeciwnicy są potencjalnymi sojusznikami, ponieważ wszyscy powinni działać na rzecz dobra wspólnego”, jak mówi Jan Lityński.

„Wesel się bardzo, Syjonie! Wznoś okrzyki, Jerozolimo! Oto twój król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy, zwycięski i pokorny, jedzie na ośle, na osiołku, źrebięciu oślicy. Zniszczy rydwany w Efraimie i rumaki w Jerozolimie, połamie łuk wojenny i ogłosi pokój narodom, a jego władza będzie sięgała od morza do morza i od Eufratu aż po krańce ziemi”. To proroctwo może wprowadzić w błąd tych, którzy chętnie widzieliby siebie w drużynie króla – zwycięzcy i mściciela. Zafascynowani wizją klęski wrogów nie zauważają, jak ów król nie pasuje do ich wyobrażeń. Jedzie na źrebięciu, a nie na pełnokrwistym rumaku, i jeśli pokonuje wrogów, to na pewno nie przez ich uśmiercenie. Przeciwnie, kiedy to proroctwo się spełni, pokorny król zostanie zabity przez tych, do których został posłany przez Boga. Odda siebie w ich ręce, żeby nikt już nie wątpił w bezinteresowność Jego miłości i żeby ofiarować ludziom królestwo „nie z tego świata”, co nie znaczy, że w tym świecie nieobecne.

Paweł pisał do Koryntian: „Jeśli Chrystus jest naszą nadzieją tylko w ziemskim życiu, to jesteśmy bardziej godni pożałowania niż wszyscy ludzie”. Ta przestroga znowu stała się aktualna. Rolę Jezusa ograniczyliśmy do zapewnienia nam zdrowia, awansu i długowieczności. Los świata najchętniej wzięlibyśmy we własne ręce.

Chrystusowe królestwo jest już na tym świecie, choć wciąż jakby w zalążku. Jest tam, gdzie żyją ludzie, w których „Duch Boży mieszka”. Gdzie ich szukać? Najpewniej wśród tych, którzy wierzą, że mimo wszystko bezpieczeństwo na tej ziemi nie gwarantuje wiecznego zbawienia, i za Jezusem powtarzają: „Bierzcie i jedzcie moje ciało, pijcie moją krew”, a nie: „Dokarmiajcie mnie waszym ciałem i krwią”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2017