Rosja po zamachu: obławy na migrantów, dyskusje o karze śmierci. Władzom potrzebna jest nienawiść

Po zamachu terrorystycznym na Crocus City Hall pod Moskwą rosyjskie władze nadal próbują podążać „ukraińskim śladem” i sterują podnoszącą się falą ksenofobii.
z cyklu ROSYJSKA RULETKA

28.03.2024

Czyta się kilka minut

Jeden z podejrzanych w moskiewskim sądzie. 24 marca 2024 r.
Jeden z podejrzanych w moskiewskim sądzie. 24 marca 2024 r. // Fot. Alexander Zemlianichenko / AP / East News

Atak na Crocus City Hall, do którego doszło 22 marca, to najkrwawszy od dwudziestu lat zamach terrorystyczny w Rosji: 143 ofiary śmiertelne, kilkadziesiąt osób zaginionych, niemal 200 rannych. Służby specjalne, które nie potrafiły – mimo sygnałów ostrzegawczych ze strony USA – zapobiec atakowi terrorystów ani w porę zareagować na tragedię w Crocus City Hall, zatrzymały dwunastu podejrzanych.

Po kilku godzinach pogoni (najprawdopodobniej w obwodzie briańskim, choć wersja ta nie jest pewna) w ręce rosyjskich służb wpadło czterech Tadżyków, którym zarzuca się bezpośrednie sprawstwo. Mieli oni poruszać się w stronę granicy rosyjsko-ukraińskiej białym samochodem, którym wyruszyli spod Crocus City Hall. 

Na tej przesłance Władimir Putin oparł twierdzenie, że zamachowcy zdążali ku Ukrainie, gdzie czekało na nich „okno”, przez które mieli wydostać się z Rosji. Twierdzenie to nie wytrzymuje krytyki. Rosyjsko-ukraińska granica jest linią frontu, od strony rosyjskiej jest szczelnie ochraniana, zamachowcy – by ją sforsować – musieliby mieć „okno” przede wszystkim po rosyjskiej stronie. 

Ponadto wersję o ucieczce w kierunku Ukrainy podważyła strona białoruska – najpierw ambasador Białorusi w Rosji, a potem także Alaksandr Łukaszenka, mówiąc, że terroryści jechali w stronę Białorusi. Na czym zatem opiera się wersja Putina o „ukraińskim śladzie”? Na insynuacji – „my wiemy, że zamachu dokonali radykalni islamiści. Ale widzimy także, że USA starają się wszelkimi możliwymi kanałami przekonać swoich satelitów i inne kraje, że kijowskiego śladu w tym zamachu nie ma. (…) Nas interesuje, kto był zleceniodawcą”.

Putin zastanawiająco długo czekał z reakcją na tragiczne wydarzenia w Crocus City Hall – wystąpił z krótkim orędziem telewizyjnym dopiero nazajutrz, po niemal dwudziestu godzinach. Potem starał się zatrzeć niekorzystne wrażenie, jakie powstało przez to zbyt długie milczenie po zamachu, i podjął działania imitujące troskę, złożył kondolencje rodzinom ofiar, ogłosił 24 marca dniem żałoby narodowej. 

Nagrał kolejne wystąpienie telewizyjne, spotkał się z kierownictwem Federalnej Służby Bezpieczeństwa, wydał dyspozycje. Nie, nie pojechał na miejsce tragedii nawet wtedy, gdy już ugaszono pożar i usunięto ciała ofiar. Cóż, miał w planie wizytę w obwodzie twerskim. I ten plan zrealizował. Nawet miłościwie zatrzymał się na ulicy miasta Torżok i wyszedł do zgromadzonych tam spontanicznie mieszkańców. Okrzykom radości, uściskom i życzeniom zdrowia nie było końca. Żadnych niepotrzebnych pytań o zamach nikt nie zadał. Czy ostentacyjne pocałunki umiłowanego przywódcy z narodem to sposób na przykrycie szoku, nieporadności, bezsilności władz wobec realnych – a nie wykreowanych na potrzeby chwili – wyzwań?

Co wynika z zamachu pod Moskwą: terroryści i blamaż służb Putina [Tematy Tygodnika]

Około 140 osób zabitych, kilkadziesiąt zaginionych, sto kilkadziesiąt rannych – to ofiary ataku terrorystycznego, do którego doszło 22 marca w podmoskiewskim Krasnogorsku. Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Putin lansuje tezę o rzekomym „ukraińskim śladzie”. Co się wydarzyło pod Moskwą i jakie będą skutki zamachu?

Wróćmy do wykonawców zamachu. Ich zatrzymanie gdzieś na drodze czy w lesie ktoś ze służb sfilmował i opublikował w mediach społecznościowych. Podejrzani zostali skatowani, jednemu z nich odcięto ucho. W sieci pojawiły się też nagrania tortur. „Barbarzyństwo w odpowiedzi na barbarzyństwo” – pisali w komentarzach obrońcy praw człowieka. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, proszony o ocenę brutalności służb wobec terrorystów, odpowiedział, że nie zamierza tego komentować. Czy to znaczy, że rosyjskie władze akceptują samosądy?

Czterej terroryści podejrzewani o dokonanie zamachu zostali przewiezieni 24 marca późnym wieczorem do budynku sądu w Moskwie. Wszyscy nosili ślady pobicia i tortur, jeden z nich był nieprzytomny. Przyznali się do winy. Sąd zdecydował o ich aresztowaniu. Służby zatrzymały jeszcze osiem osób podejrzanych o współdziałanie z grupą terrorystyczną. Tadżyckim zamachowcom przypisuje się powiązania z afgańskim skrzydłem Państwa Islamskiego – Chorasan (ISIS-K). Z mediów społecznościowych wyłowiono ich wpisy o podróży do Turcji. Czy to cokolwiek potwierdza? 

Za wcześnie na takie twierdzenia. W warunkach potężnego szumu informacyjnego, potęgowanego przez świadome wrzutki dezinformacyjne rosyjskich służb, trudno o wskazanie pewnej wersji wydarzeń. Być może nigdy nie dowiemy się, jak było. Rosyjskie władze ukrywają niewygodną prawdę za tarczą propagandy. Nadal głównym motywem, intensywnie eksploatowanym w przekazie propagandowym, jest wskazywanie na „nazistowski reżim w Kijowie” i jego sprawstwo kierownicze w zamachu. Mało wiarygodne? Nie szkodzi – rosyjska propaganda nie takie rzeczy zakłamywała i nie takie koty wykręcała ogonem.

Rosyjscy politycy w obliczu tragedii próbowali znaleźć temat, który mógłby zaspokoić nastroje odwetowe powstałe w społeczeństwie po zamachu. I tym tematem stało się wezwanie do przywrócenia w Rosji kary śmierci (od lat 90. w Rosji obowiązuje moratorium na jej wykonywanie). Na razie dla terrorystów. A potem? Ryzykowna gra w sytuacji, gdy trzymający się władzy Putin będzie zwalczał wszelkie przejawy opozycyjności.

Pseudowybory w Rosji: Putin zdobywa 87 procent przy 77-procentowej frekwencji. Wielu głosujących wzięło udział w proteście przeciwko dyktatorowi

Nawet jeśli nieśmiałe, sygnały oporu ze strony części Rosjan – choćby te, którym dali oni wyraz podczas akcji „W południe przeciw Putinowi” w niedzielę 17 marca – zaburzają przekaz o jednoznacznym poparciu dla wodza oraz o braku alternatywy.

Skompromitowane przeoczeniem przygotowań do zamachu służby starają się teraz wykazać operatywnością, przeprowadzając obławy na migrantów w wielkich rosyjskich miastach. Organizacje zajmujące się wsparciem gastarbeiterów odnotowują skokowy wzrost liczby osób, które zwracają się o pomoc w związku z prześladowaniami. Dlaczego tak się dzieje? 

Opozycyjny polityk Leonid Gozman tak o tym mówi w audycji Radia Swoboda: „Policja i inne organy robią to, co umieją. Zapewnić bezpieczeństwa obywatelom nie umieją, za to umieją przeprowadzać masowe obławy. W ten sposób pokazują, że działają: oto tylu a tylu migrantów zatrzymaliśmy, położyliśmy twarzą w błoto! Ponadto władzom potrzebna jest nienawiść, potrzebni są wrogowie wewnątrz kraju, najlepiej tacy, których ludzie naprawdę nie lubią. Władzom jest na dobrą sprawę wszystko jedno, kogo ludzie będą nienawidzić: LGBT, Kirgizów, Żydów czy kogoś innego, najważniejsze, żeby nienawidzili. Dlatego że na tle tej nienawiści – jeżeli uda się ją wzbudzić – na dalszy plan odchodzą pretensje wobec władz (…) A migranci to bardzo wygodny obiekt nienawiści. Rosjanie rzeczywiście ich nie kochają, bo są inni”. 

Deputowani Dumy wezwali do zaostrzenia przepisów dotyczących wjazdu i przebywania migrantów na terytorium Federacji Rosyjskiej. Za zamach odpowiedzą więc migranci, bo na razie nic nie wskazuje na to, aby Putin chciał rozliczyć za fatalne błędy szefów FSB czy MSW. To filary jego władzy. Gdyby doszło do ich odwołania, oznaczałoby to poważne zmiany w składzie najbliższego kręgu Putina i dalsze związane z tym reperkusje. Czy Putin może sobie na to pozwolić?

Nowi dżihadyści: zwalczają talibów i wyrównują rachunki z Rosją. Skąd się wzięli?

Po rozbiciu kalifatu znad Tygrysu i Eufratu bojownicy świętej wojny znów ściągają pod Hindukusz, a ich twierdzą staje się Chorasan, kraj wschodzącego słońca, obejmujący ziemie zachodniego Afganistanu i wschodniego Iranu, doliny Tadżyków, pustynie, oazy i stepy Turkmenów i Uzbeków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 14/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Rosja po Krasnogorsku