Czym jest ISIS-K, które przyznało się do zamachu w Rosji

Emigranci z Tadżykistanu są w Rosji obywatelami drugiej kategorii i najtańszą siłą roboczą. To głównie młodzi mężczyźni, którzy nie potrafią znieść dyskryminacji i odłączenia od rodzimej kultury. Niektórzy popadają w alkoholizm, większość znajduje pocieszenie w meczecie. Najbardziej radykalni pragną zemsty.

25.03.2024

Czyta się kilka minut

Poranna modlitwa w święto Id al-Adha przed głównym meczetem w Moskwie, 9 lipca 2022 r. // Fot. Yuri Kochetkov / EPA / PAP
Poranna modlitwa w święto Id al-Adha przed głównym meczetem w Moskwie, 9 lipca 2022 r. // Fot. Yuri Kochetkov / EPA / PAP

Atak na salę koncertową w Krasnogorsku pod Moskwą skupił ponownie uwagę świata na Państwie Islamskim, a zwłaszcza jego środkowoazjatyckim oddziale ISIS-K. To filia rozbitego sześć lat temu quasi-państwa, zorganizowanego na terenach Syrii i Iraku. Nazywane jest często Państwem Islamskim Chorasanu, na cześć historycznej krainy obejmującej północno-wschodni Iran oraz część Afganistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu i Tadżykistanu (w języku perskim „Chorasan” to „miejsce, skąd przybywa słońce”).

Nie mylić z talibami

Bojownicy Chorasanu są jedną z najaktywniejszych grup islamistycznych. Działalność rozpoczęli pod koniec 2014 r. w Afganistanie, próbując obalić rząd Aszrafa Ghaniego, wspierany przez państwa zachodnie. Ale nie należy ich mylić z talibami, ugrupowaniem sunnickim, równie fundamentalistycznym, tyle że o charakterze narodowym, odwołującym się do idei państwa pasztuńskiego (Pasztunistanu). Zakusy talibów nie sięgają daleko poza granice kraju, najwyżej do Pakistanu, gdzie żyje pasztuńska mniejszość.

Tymczasem ISIS-K, podobnie jak ich pobratymcy z Bliskiego Wschodu, domaga się utworzenia międzynarodowego państwa religijnego (kalifatu), w którym zakrólowałby odnowiony islam. Organizacja powiększała swoje zasoby aż do 2018 r., kiedy to syryjsko-irackie ISIS zaczęło tracić kolejne terytoria, a quasi-państwo znalazło się w kryzysie. W 2021 r. przegrali też walkę o dominację w Afganistanie z talibami, którzy przejęli władzę i rozbili większość struktur swoich islamskich przeciwników. Działacze afgańskiego ISIS zeszli do podziemia.

Ataki terrorystyczne, które od tamtego czasu przeprowadzają, mają oznaczać, że słońce Chorasanu jeszcze nie zaszło. Pierwszego zamachu dokonali na lotnisku w Kabulu, podczas chaotycznej ewakuacji amerykańskiego wojska i cywili. Sprawcy tego ataku zostali zabici przez talibów. Rok później, w 2022 r., w tym samym mieście przeprowadzili samobójczy atak bombowy na rosyjską ambasadę. A 3 stycznia 2024 r. uderzyli w Kermanie (Iran), podczas hucznej ceremonii upamiętniającej śmierć generała Gasema Sulejmaniego. Dwa ładunki bombowe zabiły 96 osób, a raniły blisko trzysta.

Zamachy w Afganistanie czy innych mało stabilnych krajach islamskich mało kogo już w Europie dziwią. Ale ofiarą ostatniego ataku, do którego się przyznali, jest miasto w Rosji (to wciąż wersja niepotwierdzona, ale zgodna z doniesieniami amerykańskiej dyplomacji i mediów oraz tożsamością sprawców, o ile wierzyć rosyjskim służbom, które ich zatrzymały).

Dlaczego islamiści nie lubią Rosjan

Jeżeli osoby zatrzymane przez Rosjan w związku z tym atakiem faktycznie za niego odpowiadają, to zamachowcami byli obywatele Tadżykistanu. W Federacji Rosyjskiej żyje około pół miliona etnicznych Tadżyków. To dane oficjalne, w rzeczywistości może ich być nawet trzy razy więcej.

Są obywatelami drugiej kategorii i najtańszą siłą roboczą. Dla Rosjan Tadżyk jest synonimem stróża nocnego lub dozorcy. Pracują na trzy zmiany, zarabiają grosze, a i tak większą część lichej pensji wysyłają rodzinie: ich pieniądze stanowią prawie połowę tadżyckiego PKB. Bez nich kraj by nie przeżył, o czym Rosja dobrze wie i co wykorzystuje – groźbą wydalenia nielegalnych imigrantów może wymusić na Tadżykistanie dowolne ustępstwo.

Tadżycy są narodem dumnym, pamiętającym o swych starożytnych korzeniach. Większość imigrantów to młodzi mężczyźni, którzy nie potrafią znieść dyskryminacji, rozłąki z ojczyzną i odłączenia od rodzimej kultury. Niektórzy popadają w alkoholizm, większość znajduje pocieszenie w meczecie.

Dane statystyczne mówią, że w Tadżykistanie z roku na rok przybywa konwersji na islam, a neofitami najczęściej są emigranci. Swoich zwolenników znajdują także islamskie ugrupowania radykalne, krytykujące nieudolną i skorumpowaną władzę.

Tadżycki prezydent Emomali Rahmon twierdził, że po wyniszczającej kraj wojnie domowej udało mu się zaprowadzić „świecko-islamski kompromis”. W praktyce jednak islam jest dyskryminowany, a przeciwników politycznych (np. z zakazanej Islamskiej Partii Odrodzenia) można represjonować, oskarżając o współpracę z talibami lub każdym innym ugrupowaniem terrorystycznym.

Tadżyccy czy uzbeccy emigranci mają też wystarczająco wiele powodów, by nie lubić Rosji, w której doświadczają dyskryminacji. Mają do niej mniej więcej taki sam stosunek, jak mieszkańcy Syrii czy Iraku do krajów globalnego Zachodu, z USA na czele: czują się ofiarami ich postkolonialnej polityki. Najbardziej radykalni spośród nich pragną zemsty.

Kto skorzysta na zamachu pod Moskwą

Do zamachu w Krasnogorsku przyznało się ISIS, ale w obliczu rosyjsko-ukraińskiej wojny obydwie strony konfliktu zaczęły przerzucać się oskarżeniami. Ukraiński wywiad twierdzi, że atak terrorystyczny został sfingowany przez Rosjan: jest na rękę Putinowi, który musi mobilizować społeczeństwo i będzie miał nowy powód do wprowadzenia poboru.

Rosjanie obarczają winą Ukraińców. Twierdzą, że zbiegli terroryści próbowali przedostać się na terytorium Ukrainy, a Siły Zbrojne Ukrainy miały nawet otworzyć dla nich granicę, by mogli bezpiecznie uciec z Rosji. Tę narrację popsuła, z pewnością niechcący, białoruska ambasada w Moskwie, informując, że w ujęciu zamachowców pomogły Rosjanom siły białoruskie: czterech Tadżyków złapano w obwodzie briańskim, graniczącym nie tylko z Ukrainą, ale i z Białorusią.

To, że zamachowcy uciekali w najbardziej dla nich bezpiecznym kierunku, jest oczywiste. Być może była to Ukraina, być może kraje zachodnie – choćby Polska. Logiczne, że szukali miejsca, gdzie nie dosięgną ich macki rosyjskich służb. Te jednak były szybsze. Z opublikowanych zdjęć dwóch z czterech zatrzymanych mężczyzn wynika, że zostali brutalnie pobici (jeden z nich stracił nawet ucho). Tortury to stary i znany sposób, by podejrzany powiedział w śledztwie to, co trzeba.

Według ostatnich danych w ataku na salę koncertową w Krasnogorsku zginęło 137 osób.

Autor jest studentem iranistyki UJ i podróżnikiem. W polu jego zainteresowań są kraje Azji Środkowej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]