Rocznica w rękach oligarchy

Decyzja, aby w Yad Vashem udzielić głosu prezydentowi Rosji, ale odmówić tego prezydentowi Polski, to błąd. Może zostać odebrana tak, jakby władze Izraela stanęły po stronie Putina i jego historycznego rewizjonizmu.
z Tel Awiwu

17.01.2020

Czyta się kilka minut

Yad Vashem w Jerozolimie przed obchodami Dnia Pamięci Ofiar Holokaustu, 25 stycznia 2018 r. / FOT. Gil Cohen Magen Xinhua / eyevine /
Yad Vashem w Jerozolimie przed obchodami Dnia Pamięci Ofiar Holokaustu, 25 stycznia 2018 r. / FOT. Gil Cohen Magen Xinhua / eyevine /

W najbliższych dniach, pod koniec stycznia, odbędą się dwie międzynarodowe uroczystości upamiętniające 75. rocznicę wyzwolenia więźniów KL Auschwitz. Pierwsza w Yad Vashem w Jerozolimie, a druga w Polsce – w miejscu, gdzie znajdował się ten obóz koncentracyjny. Na obie zaproszono światowych przywódców, ważne osobistości żydowskie oraz ocalałych z ­Holokaustu.

Organizowanie więcej niż jednej uroczystości poświęconej ważnej rocznicy nie byłoby samo w sobie dziwne. Ale w tym przypadku chodzi o coś jeszcze innego: za pragnieniem uczczenia pamięci ofiar kryją się inne, mniej chwalebne interesy. Polityka wewnętrzna wspólnoty żydowskiej, utarczki dyplomatyczne, spory historyczne, gra o władzę i ego – wszystko to wmieszało się zwłaszcza w uroczystość w Yad Vashem. Choć należałoby oczekiwać, że upamiętnienie zbrodni o takiej skali nie powinno być zakłócane przez sprawy, które nie są z tym związane.

Wiele znaków zapytania

Sygnałem, że zewnętrzne czynniki odcisną piętno na uroczystościach w Jerozolimie, mogła być niezwyczajna decyzja prezydenta Andrzeja Dudy, aby nie przyjąć zaproszenia na nią. Polski prezydent wyraził zdziwienie, dlaczego Yad Vashem organizuje międzynarodowe spotkanie, konkurencyjne – jak się wydaje – wobec zaplanowanych już obchodów na terenie KL Auschwitz. Oznajmił też, że nie weźmie w nim udziału, ponieważ organizatorzy odmówili mu możliwości wystąpienia obok innych zagranicznych przywódców.

Wyłączenie Dudy z listy mówców przez Yad Vashem dałoby się łatwiej wytłumaczyć, gdyby wszyscy inni mówcy byli wyłącznie ocalałymi z Holokaustu lub historykami II wojny światowej. Jednak do zabrania tam głosu zaproszono wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a, prezydentów Rosji, Francji, Niemiec i Izraela oraz brytyjskiego księcia Karola i premiera Beniamina Netanjahu.

Podane przez Yad Vashem wyjaśnienie, że wszyscy, którzy zabiorą głos, to „głowy państw, które przyczyniły się do uwolnienia świata spod nazistowskiej okupacji”, pozostawia wiele znaków zapytania. Gdyby naprawdę obowiązywała taka zasada, to podczas uroczystości nie zabraliby przecież głosu przedstawiciele Niemiec i Izraela. I jeśli faktycznie miałoby obowiązywać takie kryterium, wówczas nie byłoby też wcale jasne, czy akurat prezydent Francji – której rząd Vichy kolaborował z nazistami aż do lata 1944 r. – zasługuje na ten zaszczyt.


CZYTAJ TAKŻE

ROSYJSKIE WRZUTKI I POLSKIE REAKCJE: Nie mamy wpływu na to, co robi Władimir Putin. Ale mamy wpływ na to, jak będziemy reagować na jego wojnę informacyjną >>>


Tymczasem ówczesny polski rząd, przebywający na wygnaniu w Londynie, był częścią alianckiej koalicji, a polscy żołnierze walczyli z nazistowskimi Niemcami na wszelkich możliwych frontach tamtej wojny. Czy to nie jest wystarczający powód, żeby włączyć polskiego prezydenta na listę mówców podczas uroczystości upamiętniających wyzwolenie więźniów KL Auschwitz?

Wygląda na to, że przyczyna decyzji, aby nie pozwolić polskiemu prezydentowi na zabranie głosu, leży gdzie indziej. I może ona potencjalnie zaszkodzić uroczystemu charakterowi wydarzenia, który chcieliby mu nadać organizatorzy.

Kantor, człowiek Putina

Można by sądzić, że za wydarzeniem tej skali, z udziałem światowych przywódców, odbywającym się właśnie w Yad Vashem, stoi rząd Izraela. Ale w rzeczywistości doprowadził do niego ktoś nieznany większości Izraelczyków: to rosyjsko-żydowski miliarder Moshe Kantor, oligarcha stojący na czele Europejskiego Kongresu Żydów.

Jego ludzie chwalą się, że to on „zaproponował i zaplanował” całe wydarzenie i „odpowiada za program oraz za treść, która go wypełni”, i że to z tego powodu przybędzie kilkunastu światowych przywódców. Jeśli tak jest w istocie, to jaką rolę spełnia tutaj izraelski MSZ, kancelaria prezydenta, a także Yad Vashem – czyli instytucje wymienione jako współorganizujące spotkanie? Ludzie Kantora mówią, że „zaprzągł” on je do swoich planów. Nie trzeba dodawać, że nie wszyscy są zachwyceni takim obrotem spraw.

Czy jest jakiś związek między faktem, że Kantor jest bliski Kremlowi (do tego stopnia, że nazywają go „człowiekiem Putina”), a decyzją, aby pozwolić przemówić prezydentowi Putinowi, ale odmówić tego samego przywileju prezydentowi Dudzie? Nikt tego oczywiście otwarcie nie przyzna, lecz każdy, kto śledził dyplomatyczne napięcia między Rosją a Polską, których kulminacja nastąpiła niedawno, może się zastanawiać, kto ma w tym interes, aby stanąć w takiej chwili po stronie prezydenta Rosji i spostponować jego polskiego odpowiednika.

Uzasadnione oczekiwanie polskiego prezydenta

Już od kilku miesięcy Putin prowadzi jawnie antypolską kampanię – twierdzi np., że Polska przyczyniła się do wybuchu II wojny światowej i że kolaborowała z nazistowskimi Niemcami. ­Współpracę ­między Związkiem Sowieckim a Niemcami, która znalazła wyraz w niesławnym pakcie Ribbentrop–Mołotow – w konsekwencji dzielącym Polskę między dwóch okupantów – Putin przedstawia dziś jako coś nieuniknionego, co miało w rzeczywistości pomóc Polsce.


CZYTAJ TAKŻE

ROZGRYWANIE PAMIĘCI: Nie udzielając głosu prezydentowi Dudzie, Izrael nie udziela go Polsce: tej, w której przez ostatnich 30 lat wykonano ogromną pracę nad pamięcią o polsko-żydowskim dziedzictwie >>>


Takie wypaczanie historii doprowadziło do uzasadnionych obaw ze strony Polski, że prezydent Rosji wykorzysta sposobność, jaką dostał w Yad Vashem, aby dalej głosić swój antypolski rewizjonizm – podczas gdy prezydent Polski będzie musiał bezradnie przyglądać się temu z widowni, bez możliwości zabrania głosu, aby bronić siebie, swojego kraju i historycznych faktów. Także i z tego powodu oczekiwanie Andrzeja Dudy, by go dołączyć do listy mówców w Yad Vashem, jest uzasadnione. Nawet jeśli będziemy mieć w pamięci, że również polskim władzom zdarza się wypaczać historię albo mieszać polityczne interesy do pamięci o II wojnie światowej.

Kiedy w czerwcu 2018 r. premierzy Izraela i Polski wydali wspólne oświadczenie, mające rozładować kryzys wywołany nowelizacją ustawą o IPN, najważniejsi historycy z Yad Vashem twierdzili (wbrew stanowisku dyrektor ds. historycznych tej instytucji, prof. Diny Porat, która kieruje też założonym przez Kantora i noszącym jego imię Centrum Badań nad Współczesnymi Żydami Europejskimi przy uniwersytecie w Tel Awiwie), że dokument ten zawiera „poważne błędy i przeinaczenia”, że wypacza historię i obraża pamięć ofiar Holokaustu. Kontrowersję wzbudził fragment oświadczenia, w którym mowa była o tym, że wielu Polaków pomagało ratować Żydów podczas Holokaustu, i że Polacy jedynie w minimalnym stopniu brali udział w prześladowaniu Żydów.

Polska nie zaprosiła Putina na uroczystości, które zorganizowała 1 września ubiegłego roku, z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Zaproszono natomiast wtedy przedstawicieli USA i Niemiec, którzy zabrali głos i mówili o cierpieniach Polaków podczas tamtej wojny. Natomiast gdy idzie o zbliżające się obchody na terenie dawnego obozu Auschwitz, to – jak informuje nas Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau – ambasada rosyjska otrzymała zaproszenie (podobnie jak inne ambasady), i to sami Rosjanie zdecydowali, że na uroczystościach 27 stycznia ich kraj reprezentować będzie jedynie ambasador Rosji w Polsce, a nie prezydent. Można zatem przyjąć, że Putin sam świadomie zdecydował, że o ile będzie obecny w Jerozolimie, to nie będzie go w Auschwitz.

Dodajmy do tego – i tak skomplikowanego – równania wewnętrzną politykę świata żydowskiego, a zwłaszcza rywalizację między dwoma pretendentami do przewodzenia prestiżowym instytucjom żydowskiej diaspory: Ronem Lauderem, przewodniczącym Światowego Kongresu Żydów, i Moshe Kantorem, który stoi na czele Europejskiego Kongresu Żydów. Nie współpracują oni ze sobą: Lauder nie przyjedzie teraz na uroczystości w Yad Vashem, natomiast weźmie udział w uroczystościach w Auschwitz cztery dni później.

Lepiej by było, gdyby...

Jako najważniejsza na świecie instytucja chroniąca pamięć o ofiarach Holokaustu Yad Vashem ma obowiązek trzymać się jak najdalej od wpływów polityki i dyplomacji oraz powinna zadbać o to, aby w jej działaniach uwzględniano tylko czynniki profesjonalne, historyczne i związane z upamiętnieniem.

Tymczasem decyzja, aby przemówienie wygłosił Władimir Putin i żeby tego samego nie mógł uczynić Andrzej Duda, może zostać odebrana tak, jakby Yad Vashem i władze Izraela stanęły po stronie prezydenta Rosji. W dzisiejszym kontekście taki krok oznacza milczące wsparcie dla wypaczonej narracji Putina w kwestii rozbioru Polski przez Niemcy i Związek Sowiecki na początku II wojny światowej oraz obecnego wybielania sojuszu sowiecko-niemieckiego przez władze rosyjskie.

Lepiej by było, gdyby Yad Vashem trzymał się od tego wszystkiego z daleka – i gdyby otwarcie zakwestionował niedawne twierdzenia Putina, dając też możliwość polskiemu prezydentowi, aby został on usłyszany.©

Przełożył PB

OFER ADERET (ur. 1981) jest publicystą izraelskiego dziennika „Haaretz”, w redakcji zajmuje się tematami historycznymi. Tekst ukazał się w „Haaretzu” 16 stycznia, przedrukowujemy go za zgodą autora. Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji „TP”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2020