Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To wszystko już było – tylko kiedyś, w dobie przedinternetowej, innymi metodami i na mniejszą skalę. Mowa o używaniu historii jako narzędzia przez Związek Sowiecki i potem Rosję, w postaci starannie selekcjonowanych i adresowanych „wrzutek”.
Kiedyś, 30 lat temu, u progu niepodległości Polski i Ukrainy, sowieckie jeszcze KGB – usiłujące wywołać konflikt polsko-ukraiński – „dokarmiało” polskie środowiska narodowo-komunistyczne dokumentami z archiwum NKWD na temat antypolskich działań Ukraińców. Kserokopie wędrowały z rąk do rąk, a efektami były np. książki pewnego pisarza historycznego (trafił on potem do toruńskiej szkoły medialnej) i lokalne akcje. Tamta historia, kontrowana po cichu przez ówczesny UOP, wciąż czeka na opisanie.
Dziś możliwości techniczne są większe. Prezydent Rosji cytuje w telewizji przechwycone depesze dyplomatyczne z lat 30. mające dowodzić antysemityzmu elit II RP, a rosyjskie Ministerstwo Obrony udostępnia światu – w minionym tygodniu – stronę internetową poświęconą niby „wyzwoleniu” Warszawy 75 lat temu, na której – co za zbieg okoliczności – znaleźć można materiały o antyukraińskich i antyżydowskich akcjach polskiego podziemia.
Nie mamy wpływu na to, co robi Władimir Putin. Ale mamy wpływ na to, jak będziemy – jako państwo i społeczeństwo – reagować na rozkręcającą się rosyjską ofensywę polityczną, której narzędziem jest rewizjonizm historyczny. Jako państwo zatem – nie samotnie, lecz możliwie najszerszym frontem z sojusznikami i partnerami (na szczęście tak się dzieje).
Byłoby też z pożytkiem dla interesu Polski, także w sensie utrudniania działań Rosji, gdyby – z jednej strony – prezydent Duda i premier Morawiecki powściągnęli się w eksponowaniu głównie „białej” interpretacji dziejów Polski. Co zresztą świadczyłoby nie o słabości, lecz przeciwnie: gotowość do zrozumienia cudzych nieszczęść i stanięcia twarzą w twarz także z tym, co było złe, świadczy o sile narodu, który jest na tyle spokojny o swój byt i świadomy swych zalet i słabości, że może bez lęku dyskutować o przeszłości. Wątpiącym w tę tezę polecam przeanalizowanie, z jaką łatwością Rosja rozgrywa Ukrainę na polu historyczno-moralnym – w sytuacji, gdy ukraińskie elity wciąż mają trudność z akceptacją całościowej historii OUN i UPA, z jej zbrodniczymi i totalitarnymi aspektami.
Byłoby również z pożytkiem, gdyby – z drugiej strony – Jan Grabowski czy Dominika Wielowieyska (traktowani tu pars pro toto) powściągnęli się w emocjach (niedawny tekst Grabowskiego w „Krytyce Politycznej”, gdzie mowa o „typowo słowiańskiej hucpie”, stawia – nie po raz pierwszy w przypadku tego autora – sens dyskusji z nim pod znakiem zapytania) albo w wykorzystywaniu stworzonej przez Rosję okazji, by uderzyć w PiS (patrz komentarz Wielowieyskiej w „Gazecie Wyborczej” z tezą, że prezydent powinien tańczyć, jak zagra pewien rosyjsko-żydowski oligarcha; więcej o tym piszemy w dziale Świat >>>).
W globalnym dziś – za sprawą sieci – sporze polityczno-historyczno-moralnym podkładamy się Rosji i wtedy, gdy usiłujemy wybielać naszą historię, i wówczas, gdy zapominamy, iż również w realiach makrospołecznych działa psychologiczna zasada, że jeśli chcesz krytykować efektywnie (czyli tak, by przyjęto krytykę), pamiętaj też o chwaleniu. Inaczej tylko zaognisz problem – co w obecnym kontekście może skutkować wskrzeszeniem konstrukcji „żydokomuny”, w której miejsce komunizmu zajęłaby Rosja. Być może zresztą także o to chodzi Putinowi.
Rosyjska ofensywa trwa i można sobie wyobrazić, z jaką energią w moskiewskich archiwach dobierane są materiały na kolejne „wrzutki”. Przed nami rok wielu ważnych rocznic – dawniejszych (zwycięstwa w 1920 r., zbrodni katyńskiej, końca II wojny w Europie) i bliższych (10. rocznica Smoleńska). Wiele okazji dla rosyjskich specjalistów od wojny informacyjnej. Nie ułatwiajmy im tej roboty. ©℗
CZYTAJ TAKŻE
ROCZNICA W RĘKACH OLIGARCHY: Decyzja, aby w Yad Vashem udzielić głosu prezydentowi Rosji, ale odmówić tego prezydentowi Polski, to błąd. Może zostać odebrana tak, jakby władze Izraela stanęły po stronie Putina i jego historycznego rewizjonizmu >>>