Dlatego nawet wewnątrz sojuszu Koalicja Obywatelska-Trzecia Droga-Lewica pojawiły się głosy krytykujące aż tak bezwzględną taktykę wobec PiS – mogącą oznaczać od samego początku wojnę totalną, która częściowo sparaliżuje Sejm.
Politycy tacy jak Bogdan Borusewicz czy Michał Kobosko uważają odrzucenie kandydatury Marka Pęka w Senacie za błąd. O ile upokorzenie Elżbiety Witek w Sejmie było logiczną konsekwencją łamania przez nią prawa w poprzedniej kadencji, o tyle argument przeciwko Pękowi (oskarżał nową koalicję o prorosyjskość) nie dotyczy pryncypiów, ale opinii. Co prawda skandalicznych, ale wyrażanych w PiS tak często, że stosowanie akurat tej kategorii pozwalałoby wykluczać po kolei dziesiątki parlamentarzystów partii, co z kolei uczyniłoby z PiS partię męczenników.
Nie jestem pewien, czy to właściwa strategia, choć widok Jarosława Kaczyńskiego proszącego potulnie Szymona Hołownię o głos w trakcie sejmowej debaty był niezwykły i wielu przeciwnikom PiS sprawił słuszną satysfakcję za osiem lat łamania konstytucji, powtarzania głosowań i niszczenia sądownictwa. Zarazem jednak upokorzenie Pęka ma niewiele wspólnego z jakąkolwiek formą zakończenia wojny polsko-polskiej, zapowiadanego przez Donalda Tuska.
Inna sprawa, że gdy się słucha miotającego obelgi prezesa PiS oraz jego harcowników drwiących z nowego marszałka Sejmu, można mieć wątpliwości, czy jakakolwiek polityka miłości zostałaby zrozumiana inaczej niż jako słabość. W PiS były bowiem pomysły, że alternatywą dla Witek mogłaby stać się mniej kontrowersyjna Małgorzata Wassermann czy Marlena Maląg, ale ponoć Kaczyński nie chciał iść na kompromis.
Wszystkie błędy PiS. Czy partia Kaczyńskiego przetrwa?
Można zrozumieć ten upór dbałością o twardy elektorat i potrzebą konsolidacji partii w trudnym czasie. Z drugiej strony, jak to się ma do misji Mateusza Morawieckiego, tworzącego rząd i szukającego koalicjantów? Oczywiście ta misja to słaby żart, ale zarówno w PiS, jak i w Pałacu Prezydenckim na poważnie myśli się o tym, że w perspektywie roku lub dwóch nowa koalicja zacznie się kłócić i będzie szansa na wyciągnięcie z niej PSL, pojedynczych posłów KO i Polski 2050, a także skaptowanie części Konfederacji.
Plany są ambitne, ale taktyka niespójna. Na razie bardziej prawdopodobne jest, że to nie PiS będzie łowił posłów w klubie PSL, ale odwrotnie.