Pokojowi nobliści zapisują się w historii świata jako bojownicy o wolność i prawdę. Jaką cenę płacą za to jednak ich bliscy?

Dzieci i żony Nelsona Mandeli z Południowej Afryki, mąż i dzieci Narges Mohammadi z Iranu, mąż i synowie Aung San Suu Kyi z Birmy: wszyscy oni pozostają w cieniu wielkich ojców i matek. Jak to przeżywają?

20.12.2023

Czyta się kilka minut

Kiana i Ali Rahmani, dzieci Narges Mohammadi, z pokojową nagrodą Nobla przyznana ich matce. Oslo, 10 grudnia 2023 r. / Fot. FREDRIK VARFJELL / East News
Kiana i Ali Rahmani, dzieci Narges Mohammadi, z pokojową nagrodą Nobla przyznana ich matce. Oslo, 10 grudnia 2023 r. / Fot. FREDRIK VARFJELL / East News

Kiedy na początku listopada 2023 r. przebywająca w teherańskim więzieniu Narges Mohammadi postanowiła podjąć głodówkę i nie przyjmować leków na serce, ogłosiła to jej 16-letnia córka Kiana. Powiedziała, że matka prędzej umrze, niż zdradzi sprawę.

Kiana miała osiem lat, gdy jej matkę uwięziono za nieposłuszeństwo wobec muzułmańskich duchownych, którzy po obaleniu w 1979 r. monarchii przerobili Iran na jedyną w świecie republikę rządzoną przez kler. Narges Mohammadi, rocznik 1972, buntowała się przeciw tyranii ajatollahów. Sprzeciwiała się zwłaszcza karze śmierci, wymierzanej także za nieprawomyślność, jak również obowiązkowi noszenia hidżabu – zasłony na głowę dla kobiet, by nie wodziły mężczyzn na pokuszenie. 

Dobrze poznała więzienia. Kilkanaście razy była aresztowana, pięć razy skazywana (łącznie na ponad 30 lat), a także na 154 biczów (tj. na karę chłosty). Nie wszystkie kary wyegzekwowano, niektóre skrócono, wypuszczano ją też z powodu słabego zdrowia. Ale gdy była już na wolności, zaraz robiła coś, za co zamykano ją ponownie; nierzadko podczas odsiadki dokładano też nowe kary. Tę ponad 10-letnią, którą wciąż odsiaduje, wymierzono jej w 2015 r. za „wywrotową działalność i propagandę”.

Hidżab na zdrowie 

Represje zniszczyły zdrowie Narges Mohammadi. Obok choroby serca cierpi na zaburzenia neurologiczne, które skutkują napadami padaczki, częściowym paraliżem i zatorem płucnym. Lekarze stwierdzili też niedrożność naczyń krwionośnych i nagromadzenie płynu w osierdziu. W 2022 r. przeszła w więzieniu operację serca.

Nelson Mandela: król życia, polityk, symbol. Historia najsłynniejszego więźnia świata [JAGIELSKI STORY #41]

Ucieczka z rodzinnej wioski, prawnicza kariera, miłości i zabawy, walka z rasistowskim reżimem i 28 lat w więzieniu – życiorys Mandeli to materiał na film z Denzelem Washingtonem w roli głównej. Co stworzyło „tatę”, jak nazywa się Nelsona w RPA? Ile dziś, dekadę po śmierci Mandeli, znaczy tu jego nazwisko?

W połowie listopada 2023 r. więzienny lekarz orzekł, że stan jej zdrowia się pogorszył i wymaga pilnej konsultacji u kardiologa poza więzieniem. Władze więzienne zgodziły się, ale pod warunkiem, że na wizytę u lekarza przywdzieje hidżab. Odmówiła.

W dniu, w którym przyznano jej Pokojowego Nobla za rok 2023, w teherańskim metrze patrol policji obyczajowej poturbował szesnastolatkę za to, że wyszła z domu bez hidżabu. Trzy tygodnie później, nie odzyskawszy przytomności, Armita umarła. Rok wcześniej na komisariacie w Teheranie zmarła inna dziewczyna, Mahsa, pobita przez policjantki z „obyczajówki”. 

Narges Mohammadi zza krat zarzuciła ajatollahom zabójstwo Armity i Mahsy, i zapowiedziała, że nigdy nie założy hidżabu. Dyrekcja więzienia oświadczyła więc, że bez chusty nie wypuści jej nawet do lekarza. Ona odparła, że zaczyna głodówkę i nie będzie więcej przyjmować leków. Po trzech dniach więzienne władze – bojąc się, że śmierć noblistki wywoła skandal i rozruchy – uległy i pozwoliły jej pojechać do kariologa bez hidżabu. 

Odrzucone oferty 

Również Nelson Mandela prosił córki, by ogłaszały jego słowa z więzienia. Odsiadywał dożywocie. W tamtych czasach w Republice Południowej Afryki taki wyrok oznaczał, że skazaniec naprawdę do śmierci zostanie za kratami. Była to kara za bunt przeciw apartheidowi, systemowi rasowej dyskryminacji wyniesionemu do rangi ustroju.

Jeden z listów ojca z więzienia Zindzi Mandela odczytała na wiecu w Jabulani, dzielnicy Soweto. Mandela napisał go w odpowiedzi na ofertę białego prezydenta, który ogłosił, że uwolni go i wszystkich jego towarzyszy, jak tylko wyrzeknie się walki zbrojnej. Wcześniej białe władze kusiły Mandelę obietnicą wolności, jeśli potępi wszystko, co robił i w co wierzył. Odmawiał. Ale teraz miał siódmy krzyżyk na karku, chore oczy, przebytą gruźlicę, operowany nowotwór prostaty. Prezydent miał nadzieję, że Mandela ulegnie pokusie starości w cieple rodziny.

Ale ten znów odrzucił ofertę. „Tylko ludzie wolni mogą zawierać pakty. Więźniowie umów nie zawierają – pisał w liście, który czytała córka. – Moja wolność jest mi droga, ale jeszcze droższa jest mi wolność was wszystkich. Nie tylko ja cierpiałem przez te długie, samotne, stracone lata. Waszej wolności i mojej nie da się rozdzielić”. Przekazując słowa ojca, Zindzi musiała rozumieć, że widywać go będzie jedynie w więzieniu.

Mówił o tym wprost w 1964 r., w obrończej mowie podczas procesu, w którym został skazany na dożywocie, a powtórzył w 1990 r., po uwolnieniu, i ponownie w 1994 r., gdy zaprzysięgano go na pierwszego czarnoskórego prezydenta RPA. Rok wcześniej wręczono mu Pokojowego Nobla za niezłomną walkę z niesprawiedliwością. „Oddałem swoje życie walce o lud Afryki, o ideał wolnego społeczeństwa, w którym wszyscy ludzie mieliby równe prawa – mówił. – Jest to sprawa, o którą walczyłem i dla której pragnę żyć, ale jeśli będzie trzeba, gotów jestem oddać za nią życie”.

Ojciec i synowie 

Zanim skazano go na dożywocie – miał wtedy 46 lat – dochował się sześciorga dzieci. Wszystkie wychowały się bez ojca.

Pierwsza żona, Evelyn, nie potrafiła zrozumieć jego oddania sprawie. Uważała, że postradał rozum. Błagała i groziła, by się opamiętał. W końcu kazała mu wybrać, co jest dla niego najważniejsze. A gdy nie potrafił dokonać wyboru, zabrała dzieci i wyprowadziła się z domu i jego życia.

Córka Makaziwe i dwaj synowie, Thembekile i Makgatho – dzieci z pierwszego małżeństwa – ciężko przeżyli rozpad rodziny i nigdy nie wyzbyli się uczucia porzucenia. Zwłaszcza Thembi, pierworodny. Zamknął się w sobie, opuścił w nauce, a w domu wkładał o wiele na niego za duże spodnie i marynarki ojca. Gdy dorósł, przeniósł się do Kapsztadu, gdzie otworzył własną knajpę, w której sprzedawał spod lady alkohol. W listach z więzienia Mandela pisał, że bardzo mu się nie podoba, że syn żyje z handlu wódką, i że chciałby się z nim rozmówić. Choć Thembi mieszkał niedaleko od wyspy skazańców, nigdy nie odwiedził ojca. Miał 24 lata, gdy zginął w wypadku. Władze nie dały Mandeli przepustki na pogrzeb.

Drugi z synów, Makgatho, przypominał ojca tylko z wyglądu. Brakowało mu jego silnej woli, za to zamartwiał się, że przysparza mu trosk. Gdy wyrzucono go ze szkoły i nie dopuszczono do matury, przestał jeździć na widzenia. Zaczął pić, coraz trudniej było mu znaleźć pracę, odeszła od niego żona. Bojąc się o syna, jego matka Evelyn ściągnęła go do siebie. Pomagał jej prowadzić sklep i zdawało się, że stanie na nogi. 

Ale gdy Mandela wyszedł na wolność, koszmary Makgatho zaczęły się od nowa. Ojciec kazał mu wziąć się w garść, wytykał, że przynosi wstyd rodzinie. Makgatho nie przyjechał do Pretorii, gdy ojciec składał prezydencką przysięgę. Im bardziej starał się sprostać jego oczekiwaniom, tym bardziej się pogrążał. Gdy znów zaczął pić, Mandela oświadczył, że dopóki syn nie zerwie z alkoholem, nie mają sobie nic do powiedzenia. Nie wybaczył synowi słabości, nawet gdy ten, mając niewiele ponad 50 lat, chory na AIDS leżał na łożu śmierci.

Pod presją

Pierwszej żonie Mandela wyrzucał niezrozumienie dla jego pasji. Drugiej, imieniem Winnie, nie mógł z kolei darować, że zapragnęła ją z nim dzielić. Gdy został skazany na dożywocie, Winnie miała 28 lat, dwie córki, a przed sobą resztę życia, które miała spędzić samotnie w roli żony zniewolonego bohatera, najsławniejszego więźnia na świecie.

Mandela rozstał się z nią tuż po wyjściu na wolność. Szykował się do prezydentury, nauczał o wybaczaniu i zgodzie, gdy tymczasem Winnie wzywała do politycznej zemsty. Nie przebaczył jej tego nieposłuszeństwa i politycznych awantur, a także małżeńskich zdrad, jakich się dopuszczała, gdy on siedział. Miłosierny wobec wrogów, którzy zabrali mu jedną trzecią życia, okrzyknięty wzorem wybaczenia i pojednania, nie potrafił przebaczyć kobiecie.

Nieudane małżeństwa i rozbite rodziny stały się także losem dwóch córek z drugiego małżeństwa Mandeli, z Winnie. Wychowały się bez rodziców w szkołach z internatem, nieustannie czując presję najsławniejszego w kraju nazwiska. Starsza Zenani nie skończyła nawet 18 lat, kiedy wyszła za mąż za suazyjskiego księcia. Młodsza Zindzi jako 18-latka urodziła pierwsze dziecko. Potem urodziła jeszcze troje, każde z innego ojca. Obu rozpadły się małżeństwa. W sporach Nelsona z Winnie obie trzymały stronę matki. O ojcu zaś mawiały, że tak naprawdę nigdy nie dowiedziały się, jak to jest go mieć.

Wcielenie ojca 

„Uosabia pani potęgę bezsilnych” – tak powiedział o Birmance Aung San Suu Kyi przewodniczący Komitetu Noblowskiego, ogłaszając w 1991 r., że jak mało kto zasługuje ona na Pokojową Nagrodę. Przyrównał ją do Mahatmy Gandhiego i Mandeli, który niedawno wyszedł z więzienia.

Podczas lat spędzonych w areszcie domowym, w którym osadzili ją wojskowi tyrani ze stołecznego Rangunu, Mandela był dla niej natchnieniem i wzorem. Coś ich jednak różniło: Mandela sam wybrał politykę, natomiast panią Suu wybrała polityka.

Miała dwa lata, gdy straciła ojca – generała Aung Sana, narodowego bohatera, przywódcę ruchu wyzwoleńczego, który wywalczył dla Birmy niepodległość. W przeddzień odzyskania wolności został zastrzelony w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach podczas posiedzenia rządu, któremu przewodniczył. Śmierć uczyniła go jeszcze większym bohaterem, półbogiem. A gdy po długiej nieobecności Suu wróciła z obczyzny do kraju, Birmańczycy ujrzeli w niej dziedziczkę i wcielenie jej ojca.

Wcześniej wyjechała w świat jako nastolatka – najpierw do Indii z matką, potem do Anglii na studia. Tam poznała przyszłego męża. Brytyjczyk Michael Aris studiował historię i kulturę Tybetu i Himalajów, a po studiach wyjechał do Bhutanu, gdzie tamtejszy król powierzył mu rolę guwernera monarszych dzieci. Romans Birmanki i Brytyjczyka przetrwał próbę czasu i przestrzeni. Przez trzy lata tylko pisali do siebie listy: Michael z Himalajów, Suu z Nowego Jorku, dokąd wyjechała po studiach, by podjąć pracę w ONZ.

Ślub wzięli w Bhutanie (według buddyjskiego obrządku), a gdy Suu zaszła w ciążę, osiedli w Wielkiej Brytanii. Tam przyszedł na świat pierworodny Alexander. Cztery lata później urodziła drugiego syna, Kima. Michael podjął pracę wykładowcy w Oksfordzie. Odchowawszy dzieci, Suu też zamierzała się zająć karierą naukową. Gdy w sierpniu 1988 r. wybierała się do Rangunu, by zaopiekować się chorą matką, nie planowała długiej rozłąki z rodziną. Nawet gdyby matce się pogorszyło, mogła ją przecież zabrać do Anglii. Nie wiedziała, że do oksfordzkiego domu nie wróci już nigdy.

Przesłanie dla męża 

W Birmie trwała właśnie rewolucja, wojskowy dyktator ustąpił, a studenci, urzędnicy, robotnicy, a nawet buddyjscy mnisi wyszli na ulicę, by żądać demokracji. Na wieść, że do kraju zjechała Aung San Suu Kyi, buntownicy, którym brakowało przywódcy, przyszli do niej prosić, by stanęła na ich czele. „Jako córka swojego ojca nie mogłam pozostać obojętna na to, jak się sprawy mają w mojej ojczyźnie” – powiedziała.

Ale wojsko nie zamierzało ustępować. Jednego generała zastąpił następny, pochody opozycji rozpędzono, buntownicy trafili do więzień, a Suu do aresztu domowego. Uwięziona we własnym domu, stała się po Mandeli najgłośniejszym z więźniów końca XX stulecia.

W areszcie domowym upłynęło jej prawie 20 lat życia. Wiedziała, że jeśli ruszy się z Birmy, generałowie nie wpuszczą jej z powrotem. „Wyjedź, a będziesz wolna” – kusili. Odmawiała. Jak Mandela. Nie pojechała do Oslo, by odebrać Nobla, ani nigdy już do Wielkiej Brytanii, gdzie zostawiła synów i męża. 

Odkąd wyjechała z Oksfordu, z mężem widziała się tylko pięć razy. Z synami jeszcze rzadziej. Alexander miał 14 lat, gdy wyjechała, Kim 11 lat. Mąż przyjeżdżał do niej do Rangunu, ilekroć generałowie mu pozwalali. Po raz ostatni w Boże Narodzenie 1995 r. Przez następne cztery lata odmawiano mu wizy. Ostatnią odmowę dostał w styczniu 1999 r., gdy lekarze orzekli, że ma raka. Chciał przyjechać do Rangunu, by umrzeć przy żonie, ale generałowie oznajmili, że w Birmie nie ma odpowiednich szpitali. Zaproponowali znów, by to ona wybrała się do Oksfordu. Nie zgodziła się, dwa miesiące później Michael umarł. Wiedząc, że go więcej nie zobaczy, w brytyjskiej ambasadzie w Rangunie nagrała dla niego film z ostatnim pożegnaniem. Przesyłka dotarła do Oksfordu dwa dni po śmierci Michaela.

Zdawała się przeczuwać swój los. „Czasem dręczy mnie strach, że z powodów od nas niezależnych zdarzy się coś, co nas rozdzieli w chwili, gdy będziemy ze sobą najszczęśliwsi” – pisała w jednym z listów, jakie w narzeczeńskich czasach słała z USA do Bhutanu.

20 lat po Mandeli również ona została uwolniona, a w 2016 r. jako premier objęła rządy. Pięć lat później wojsko dokonało kolejnego przewrotu, a ona, dobiegająca osiemdziesiątki, znów została aresztowana. Wojskowy trybunał skazał ją na 33 lata.

Dokonałam wyboru 

Dzieci Mandeli przez kilka dekad mogły widzieć ojca tylko na widzeniach. Alexander i Kim, synowie Aung San Suu Kyi, nie widzieli matki przez 10 lat. Minęło już ponad osiem lat, od kiedy z wtrąconą do więzienia matką rozstały się dzieci Narges Mohammadi – Kiana i Ali, jej brat bliźniak. Ich ojciec, Taghi Rahmani, zabrał ich do Paryża, dokąd wcześniej udał się na wygnanie. Wcześniej za nieposłuszeństwo wobec islamskiej republiki odsiedział w więzieniu 14 lat.

Rok temu opublikowaliśmy reportaż o wsi palestyńsko-izraelskiej, która wiarę w pokój miała wpisaną w swój statut. Co dziś czują jej mieszkańcy?

Żydzi i Palestyńczycy, którzy żyją wspólnie w Wahat al-Salam-Neve Szalom – niezwykłej miejscowości, gdzie miała realizować się bliskowschodnia utopia – wciąż wierzą w swoje marzenie. Ale nic nie jest już takie samo. Rozmawialiśmy z nimi.

Kiana i Ali chowali się jak półsieroty – raz w więzieniu przebywała matka, raz ojciec. Nie dość, że od ośmiu lat nie widzieli matki, to od półtora roku nawet z nią nie rozmawiali, bo jako dodatkową karę za jej hardość irańskie władze zabroniły jej rodzinie odwiedzin w więzieniu i telefonicznych rozmów.

„Porzucić własne dzieci to dla matki najcięższe wyzwanie i poświęcenie – mówiła Aung San Suu Kyi w jednym z wywiadów. – Ale nigdy nie zapominałam, że inni poświęcili więcej i więcej wycierpieli”. Kim, jej młodszy syn, powiedział kiedyś o matce, że nie pokazuje po sobie cierpienia, nie użala się nad sobą. „Szkoda jej czasu na płacz” – mówił.

„Postanowiłam, że będę głosem wszystkich ciemiężonych rodaków, kobiet i dzieci – powiedziała Birmanka w wywiadzie dla telewizji CNN udzielonym z więzienia. – Takiego dokonałam wyboru, nawet jeśli oznacza to, że nie zobaczę moich dzieci. Z rozpaczy pęka mi serce, ale wiem, że świat bez wolności, równości i pokoju nie jest warty, by w nim żyć”.

„Jako mąż i ojciec chciałbym, żeby była razem z nami – powiedział mąż Narges Mohammadi, sam wygnaniec i buntownik. – Ale jako jej towarzysz w walce o sprawę muszę ją wspierać”. 

Powiedział też, że ich syn Ali jest dumny z matki, z jej wyborów i z walki, jaką prowadzą oboje rodzice. Inaczej córka Kiana: ona mówi, że skoro rodzice zdecydowali się tak żyć i takim poświęcić sprawom, to nie powinni mieć dzieci. „Chcę do mamy – mówiła Kiana. – Chcę, żeby znów była z nami”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 52-53/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Dzieci bohaterów