Planowy odstrzał sumień

W ubiegłym tygodniu mój redakcyjny kolega Paweł Bravo pisał na łamach „Tygodnika” o swej dorocznej sierpniowej przemianie z mięsożercy w weganina, polecając przy okazji przepisy na doskonałe dania z dyni i innych darów późnego lata.

28.08.2017

Czyta się kilka minut

Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP
Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP

Przemiana u Pawła nietrwała, ale jak wiadomo: lepszy rydz niż nic i nawet bezmięsny sierpień to już sukces w skali mikro i makro – i dla świata, i dla Pawła.

Zaś zupełnie à propos – tak się dobrze złożyło, że moja cicha, ale uparta krucjata przeciwko diecie opartej na schabowym i kurczaku zyskała niedawno kolejny oręż. Do zestawu lektur dla każdego, którego jako niejedząca mięsa od ponad czterech lat pragnę zindoktrynować, dołączam nową pozycję. Obok „Zjadania zwierząt” Jonathana Safrana Foera – książki przez którą na zawsze porzuciłam wędliny i kotlety, oraz „China Study” Campbellów – biblii wszystkich wegan, stawiam wstrząsającą książkę (również znanego z łamów „TP”) Zenona Kruczyńskiego, „Farba znaczy krew”.

Ta książka, napisana przez byłego myśliwego, odbiera wszystkie argumenty ludziom, którzy mówią, że bez myśliwych natura nie dałaby sobie rady, oraz że nie ma większych przyjaciół zwierząt nad członków kół łowieckich. Jak w starym skeczu Monty Pythona, w którym dwóch gości idąc na polowanie mówi: „Kocham zwierzęta, dlatego lubię je zabijać”.

Kruczyński napisał książkę o swoim doświadczeniu łowieckim i przemianie, jaką przeżył. Był synem myśliwego i – jak mu się wówczas zdawało – w zupełnie naturalny sposób sam został myśliwym. A potem wziął na polowanie 8-letniego syna. Być może to właśnie łzy dziecka, początkowo rozentuzjazmowanego wspólną wycieczką z ojcem do lasu, zapoczątkowały tę przemianę? „Dlaczego zabiłem? Przecież nie jestem głodny, wręcz przeciwnie”. Kiedy podczas kolejnego polowania Kruczyński trafia w nogę psa, którego musi potem dobić, postanawia, że nigdy więcej nie będzie polował.

Tyle że pożegnanie z łowiectwem to nie jest prosta sprawa. Kruczyński prowadząc czytelnika przez swoje doświadczenie opowiada o potrzebie zachowania męskich relacji utrzymywanych w bezpiecznych ryzach przez kultywowanie pewnego stylu życia. Pisze o lobby myśliwskim, będącym bardzo poważną siłą polityczną (w Polsce bywało już tak, że co szósty senator lub poseł był myśliwym, Bronisław Komorowski i minister Szyszko to przecież niemal podręcznikowe przykłady ludzi oddanych Sprawie). Wreszcie wspomina o uzależnieniu od polowań i o rodzinie myśliwego, która chcąc nie chcąc staje się częścią tego układu, obudowując się siecią współuzależnienia.

Obala kolejne mity – jak ten najbardziej popularny, że to wyłącznie dzięki dokarmianiu zwierząt przez myśliwych te mają szansę na przeżycie zimy. „Wwożąc jedzenie do biotopów rozregulowuje im się odżywianie – w efekcie również naturalne cykle płodności. (...) Jedną ręką dokarmia się zwierzęta, drugą zabija je ze sztucerów i dubeltówek” – pisze. Dziś jelenie, sarny, dziki nie giną prawie nigdy śmiercią naturalną; dla myśliwych oczywiste jest, że zwierzęta łowne powinny zostać zastrzelone zgodnie z „corocznym planem pozyskania zwierzyny”. Zdaniem Kruczyńskiego zaś populacja zwierząt zaburzana z jednej strony przez masowe zabijanie, z drugiej przez dokarmianie wróciłaby do naturalnego stanu, gdyby przestać ją niepokoić. „Nie spotkałem badań naukowych, które by wykazały niezbędność istnienia myślistwa w przyrodzie” – pisze autor. I o ile wchodzenie dzików w szkodę działa ludziom na wyobraźnię, to jak w tym planie odstrzału koniecznym dla zachowania higieny lasów i łąk uwzględnić np. masowe polowania na ptaki? Czy ptaki powodują straty w gospodarce? Czy istnieje obiektywna konieczność regulowania pogłowia kaczek i bażantów? Czy ich duża liczba zagraża człowiekowi?

Powierzchowna wiedza o przyrodzie i ekosystemach powoduje, że jesteśmy w stanie uwierzyć w to, że bez nas przyroda sobie nie poradzi i że bez polowań jelenie zjedzą nam lasy, a wilki zaczną zjadać ludzi.

Kruczyński oddaje głos myśliwym starej daty, którzy jak łowczy wojewódzki Piotr Ławrynowicz opowiadają o tym, jak stare pokolenie myśliwych odchodzi w niebyt. To nowe z kolei – pazerne i pozbawione jakiegokolwiek etosu – zasoby łowieckie traktuje wyłącznie jak towar. Myśliwi z bogatych kół łowieckich organizują polowania dewizowe tylko dla zysku lub po to, by członkowie zarządu mogli ubić przy okazji swoje interesy.

W książce pojawia się też głos żon myśliwych. Opowiadają o niszczącym wpływie polowań na życie ich rodzin, o czekaniu na powrót męża z polowania, o samotności i o uzależnieniu mężczyzny, które bywa szalenie destrukcyjne. Jedna z nich mówi wprost – ojciec myśliwy przekazuje swoim dzieciom wartości ze znakiem minus, pokazuje, że są rzeczy ważniejsze niż rodzina. Druga dodaje: „Myśliwy do małżeństwa wnosi samotność kobiety, samotność dzieci. Wychodzi, gdy wszyscy już śpią, ale nawet gdy śpię, to jestem sama i mi go brakuje”.

Myśliwi, rzeźnicy, a niekiedy nawet weterynarze – wszyscy ci, którzy mają kontakt ze śmiercią zwierząt: strzelają do nich, usypiają je, zarzynają, wszyscy robią to ukrywając to przed oczami innych. Krew nazywają farbą, serce komorą, nadają słowom nowe znaczenia, tak jakby doskonale wiedzieli, że zabijać zwierząt nie wolno.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2017