Partie opozycji różnią się w podejściu do aborcji. Czy to poróżni przyszły rząd?

KO i Lewica obiecały liberalizację przepisów antyaborcyjnych, PSL i Polska 2050 mówią o referendum. Czy jest sposób, żeby nie rozczarowali swoich wyborców?

18.10.2023

Czyta się kilka minut

Komisja wyborcza w Gdańsku, 15 października 2023 r. / FOT. Makurat / REPORTER

Sprawy światopoglądowe nie mogą być elementem umowy koalicyjnej i ja na jakiekolwiek wpisywanie ich w umowę koalicyjną się nie zgodzę” – deklaruje lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. 

Oczywiście chodzi o aborcję. Konkretnie – o liberalizację przepisów antyaborcyjnych. I Koalicja Obywatelska, i Lewica wpisały to do swojego programu, a kampanie profrekwencyjne, które zmobilizowały rzesze zwłaszcza młodych osób do pójścia do urn, wprost odwoływały się do kwestii prawa do wyboru. Z jednej strony – opresyjne państwo (w domyśle – PiS), z drugiej – obietnica, że opresji (już) nie będzie. Najbliższy koalicjant PSL, Polska 2050, również chce pochylić się nad tematem aborcji – obiecuje powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego. Jeśli rozstrzygnięcia miałyby pójść dalej, konieczne będzie referendum. Czy to zapowiedź pierwszego kryzysu w koalicji sił demokratycznych, która jeszcze nie powstała? 

Warto powściągnąć emocje. I sprawę potencjalnej liberalizacji prawa aborcyjnego odłożyć na przyszłość – na pewno poza horyzont pierwszych stu dni rządów. Powód jest oczywisty i nie chodzi wcale o spodziewane weto PSL czy wspólne głosowanie ludowców z PiS i Konfederacją, co na początku kadencji byłoby fatalnym wręcz sygnałem. Powód, a w zasadzie dwa powody. 

Czy prawo aborcyjne da się dziś realnie zmienić

Po pierwsze, prezydent Andrzej Duda. Nawet gdyby ustawa została uchwalona (choć to mało prawdopodobne), weto prezydenta jest przesądzone. Ale i prezydent nie jest najważniejszym powodem, dla którego w tej chwili aborcją politycy nie powinni się zajmować. Ten najważniejszy to Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej, który z pewnością orzekłby niezgodność uchwalonego prawa z Konstytucją, „przy okazji” być może uznając za niekonstytucyjną także przesłankę umożliwiającą legalną aborcję w przypadku, gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa lub gdy zagrożone jest zdrowie i życie matki. Niemożliwe? Oczywiście, że możliwe.

Warto pamiętać, że Julia Przyłębska nie potrzebuje pretekstu w postaci zliberalizowanych przepisów – w każdej chwili grupa posłów może przecież skierować kolejny wniosek o zbadanie zgodności przepisów antyaborcyjnych z Konstytucją. A zwolenników radykalizacji wykładni w polskim parlamencie nie brakuje, co pokazała w ostatniej kadencji dyskusja (i przebieg głosowania) nad obywatelskim projektem zaostrzającym przepisy. Projektem ostatecznie odrzuconym, również dzięki znacznej części posłów PiS. Słowo kluczowe – „części”. 

Temat aborcji pokazuje zresztą szerszy problem: bez rozbrojenia tajnej broni PiS, o której Jarosław Kaczyński nie bez satysfakcji mówił w wieczór wyborczy, przełykając gorycz pyrrusowego zwycięstwa – czyli zabetonowanego TK – trudno w ogóle podejmować tak trudne tematy. 

Jak nie rozczarować wyborców

KO i Lewica mają jednak wobec wyborców i wyborczyń potężne zobowiązanie i staną przed nie lada wyzwaniem – nie rozczarować. Jak wybrnąć z pułapki? 

Po pierwsze, maksymalnie szybka realizacja tych obietnic w obszarze praw reprodukcyjnych kobiet, które nie wymagają zmian w ustawach. Antykoncepcja awaryjna bez recepty – tu wystarczyłaby zmiana w rozporządzeniu, jeden podpis. Rząd może jednak zapewnić więcej, obejmując refundacją – całkowitą lub częściową – środki antykoncepcyjne. I urealnić dostęp do nich – nie tylko ginekolodzy, ale też lekarze POZ mogliby wystawiać recepty na antykoncepcję, co byłoby cenne, szczególnie uwzględniając daleko posuniętą prywatyzację opieki ginekologicznej. 

Po drugie, świadomość, że problem aborcji to nie tylko przepisy, ale również praktyka. To, co najbardziej rozpalało społeczną wyobraźnię i wzmagało gniew, to z jednej strony zgony ciężarnych trafiających do szpitali z ciążą zagrażającą ich zdrowiu i życiu, z drugiej – nagłośnione interwencje policji i prokuratury wobec kobiet, które przyjęły środki poronne. W jednym i drugim przypadku praktyka poszła o wiele dalej niż stan prawny. Dopilnowanie, by takie sytuacje nie miały miejsca, również nie wymaga żadnych zmian ustawowych i nie narusza obowiązujących przepisów. 

Kościół, Państwo, aborcja: przykład irlandzki

Po trzecie, wyciąganie wniosków z doświadczeń. W tym przypadku – z doświadczeń Irlandii, w której proces odchodzenia od maksymalnie restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego trwał... dekady. Punkt wyjścia – kara dożywocia za dokonanie aborcji, wzmocniona w 1983 r. wpisaniem zakazu przerywania ciąży do konstytucji. W 2018 r. w referendum, w którym wzięło udział dwie trzecie społeczeństwa, z czego dwie trzecie poparło zmianę konstytucji, co otwarło drogę do uchwalenia ustawy dającej prawo kobiecie do przerwania ciąży do 12. tygodnia. Irlandia osiągnęła konsensus oparty na przekonaniu, że „aborcja jest o zdrowiu, nie o moralności”.

Jak do tego doszło? Jak się Irlandii udało? Lektura książki Marty Abramowicz „Irlandia wstaje z kolan” (Krytyka Polityczna, 2023) podważa sens zwłaszcza tego drugiego pytania. Autorka na tle historii niepodległego kraju, zaprojektowanego w latach 20. jako model katolickiej utopii, kreśli żmudny proces społecznej, mentalnej zmiany. Bez wątpienia akceleratorem tego procesu były skandale w i wokół instytucji kościelnych, w których wyjaśnianie i dokumentowanie – to pierwsza z różnic między Polską a Irlandią – zaangażowało się państwo. 

Wydaje się, że przy wszystkich różnicach między Irlandią a Polską samego procesu – i związanego z nim wysiłku społecznego – pominąć nie sposób, jeśli zmiana ma być trwała, a temat ma przestać wracać przy okazji każdych wyborów. Choć rozkład głosów w wyborach parlamentarnych 15 października pokazuje, że w Polsce droga do konsensusu aborcyjnego jest daleka. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce medycznej. Studiowała nauki polityczne i socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1997 roku rozpoczęła przygodę z dziennikarstwem, która trwa do dziś. Pracowała m.in. w „Życiu”, Polskiej Agencji Prasowej i… więcej