Cała władza w ręce Kościoła. Piekło kobiet i dzieci w katolickiej Irlandii

Czym potrafi stać się Kościół, kiedy otrzyma nieograniczoną i niekontrolowaną władzę nad człowiekiem?

15.10.2023

Czyta się kilka minut

Piekło na Zielonej Wyspie
Prezydent de Valera całuje pierścień abp. Johna Charlesa McQuaida, Dublin, fotografia z lat 1961-1969. / DZIĘKI UPRZEJMOŚCI UNIVERSITY COLLEGE DUBLIN

Bernadette miała siedem lat, kiedy trafiła do prowadzonej przez zakonnice szkoły Goldenbridge. Zapamiętała, że podwórko było pełne dzieci, ale nikt nie biegał, nie wrzeszczał, nie śmiał się. Pobudka była o szóstej rano: siostry krzyczały, zrzucały dzieci z łóżek na podłogę, biły po twarzy. Potem sprawdzały, kto w nocy zasikał pościel. Dzieci, które się dopuściły takiego przewinienia, musiały stać w korytarzu z mokrym prześcieradłem w ręku.

Karę można było dostać za wszystko – dzieci najbardziej bały się zamykania w ciemnej piwnicy albo w wielkich przemysłowych suszarkach. Wieczorami przychodziła Alida, siostra przełożona. Niosła kij, który zrobił dla niej stolarz: był gruby, lakierowany, spłaszczony na końcu. Kiedy nim biła – po rękach, pośladkach, nogach – starsze dzieci próbowały zasłaniać się młodszymi.

Wyrokiem sądu Bernadette miała przebywać w Goldenbridge do ukończenia 16. roku życia. Należała do dziesiątek tysięcy ofiar systemu, który wytworzył się po uzyskaniu przez Irlandię niepodległości w 1922 r. Ścisłe sklejenie państwa z Kościołem katolickim sprawiło, że kontrola życia obywateli miała charakter właściwie totalitarny. Historię tę możemy dokładnie poznać dzięki nowej książce Marty Abramowicz „Irlandia wstaje z kolan”.

Stróże wiary

Arcybiskupa Dublina Johna Charlesa McQuaida trudno było nazwać szarą eminencją. Trafniej by było powiedzieć, że hierarcha, przed którym klękał prezydent Éamon de Valera, na którego wezwanie dymisjonowano ministrów, na którego biurko spływały do akceptacji ustawy – nie rządził Irlandią z tylnego siedzenia, tylko zza kierownicy. Jeden z premierów deklarował: „Jako katolik jestem posłuszny władzom mojego Kościoła. Rząd jest gotowy natychmiast zgodzić się z decyzją hierarchii”.

Historycznie rzecz biorąc Kościołowi katolickiemu Irlandia zawdzięczała wiele. Ustrzegł on Irlandczyków przed wynarodowieniem i sprotestantyzowaniem pod władzą rządzących wyspą Brytyjczyków. Ochronił ich tożsamość. Ale po uzyskaniu niepodległości wystawił rachunek – zażądał przywilejów i wpływu na życie społeczno-polityczne. Zresztą do niego należały szkoły i szpitale, dysponował zdyscyplinowaną kadrą księży i zakonnic oraz budynkami. Ubogie młode państwo nie mogło – i nie było w stanie – nie skorzystać z oferty. Duchowieństwo katolickie de facto współrządziło państwem przez kilkadziesiąt lat. McQuaid i jego następcy mieli władzę pozwalającą na kształtowanie prawa, blokowanie reform (np. wprowadzenia bezpłatnej opieki zdrowotnej dla młodzieży i kobiet w ciąży) i zabezpieczenie własnej pozycji. Konstytucja głosiła „szczególną pozycję Świętego Katolickiego Kościoła Apostolskiego i Rzymskiego jako stróża wiary wyznawanej przez zdecydowaną większość obywateli”.

Pokuta

Wprowadzony w kraju porządek społeczny ściśle wynikał z zasad katolicyzmu – tak jak go pojmowali biskupi. Zakazano antykoncepcji, a kobietom zamężnym podejmowania pracy. Księża nauczali, że kobieta, która zachodzi w ciążę poza małżeństwem (dotyczyło to także gwałtów), hańbi swoją rodzinę. Ich nazwiska wyczytywano z ambony. Należało je usunąć z pola widzenia społeczeństwa – temu służyły prowadzone przez zakony domy matki i dziecka. Po porodzie dzieci odbierano matkom i oddawano (czy raczej, jak wykazywały późniejsze śledztwa, sprzedawano) do adopcji. Wiele młodych kobiet, uznanych za „wyuzdane” czy „zdemoralizowane”, zsyłano do azyli magdaleńskich, by – wykonując przez lata niewolniczą pracę w pralni – pokutowały.

Kościół zapewniał też opiekę nad „trudną młodzieżą”. Do takiej grupy zaliczono wspomnianą na początku Bernadette. Rozmówczyni Marty Abramowicz była uczennicą jednej z prowadzonych przez Kościół tzw. szkół przemysłowych. Wspólnie z trzema braćmi (z którymi została niebawem rozdzielona) została tam wysłana przez sąd, ponieważ jej ojciec opuścił dom i przestał łożyć na utrzymanie dzieci. W dodatku byli dziećmi ­nieślubnymi: w Irlandii było to przewinienie ścigane przez Kościół i państwo.

Książka Marty Abramowicz pozwala w pełni zorientować się w tym, jak działało „Państwo Kościelne” w Irlandii. Autorka pisze o wpływie Kościoła na kolejne rządy, o opóźnieniach cywilizacyjnych spowodowanych przez ślepe wykonywanie przez polityków poleceń hierarchów. O cenzurze książek i filmów („półkownikami” były publikacje Hemingwaya, Salingera, Faulknera, ale też romanse Barbary Cartland i cykl o Bondzie). Przede wszystkim zaś – o nieludzkiej krzywdzie zadanej dziesiątkom tysięcy „poddanych” Kościoła, głównie kobietom i dzieciom. Oraz o bohaterkach i bohaterach, którzy odważyli się przeciwstawić systemowi i naruszyć jego fundamenty do tego stopnia, że współczesna Irlandia rzeczywiście „wstała z kolan”.

Koniec epoki

To także efekt wychodzących na jaw od lat 90. XX w. przestępstw seksualnych duchowieństwa i jego tuszowania przez biskupów, a także słynnych raportów sędziego Ryana i sędzi Murphy (opublikowanych w 2009 r.) o systemowej przemocy w szkołach i o nadużyciach seksualnych. Raporty zawierają katalogi sadystycznych kar stosowanych w placówkach (szczucie psami, polewanie wrzątkiem), opisują systemowe gwałty na wychowankach.

Szok wywołany wychodzeniem na jaw tych zbrodni, a także przemiany społeczne – rosnący w siłę ruch feministyczny, skuteczne działania środowisk LGBT, wybór na prezydentkę Mary Robinson, a później Mary McAleese – zakończył epokę dominacji Kościoła w Irlandii. Dopuszczono rozwody, małżeństwa jednopłciowe i aborcję (te ostatnie w referendach narodowych w 2015 i 2018 r.). W spisie powszechnym z 2022 r. 69 proc. Irlandczyków określiło się jako katolicy – ale nie jest to już katolicyzm klerykalny, zapatrzony w hierarchię. „Gdy ludzie zakwestionowali władzę Kościoła, religia stała się sprawą prywatną i osobistą – pisze reportażystka. – Aby być dzisiaj postrzeganym jako dobra osoba, nie trzeba być już dobrym katolikiem”.

Błędne wnioski

Marta Abramowicz pisze, że o ile Irlandia wstaje z kolan, to my „tkwimy w uniżonej pozie”. „Irlandia lat 50., kraj, w którym nauki Kościoła były egzekwowane przez państwo, to ideał, do którego właśnie zmierzamy” – przekonuje.

Taka teza mogła wydawać się uprawniona w ogniu emocji po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej likwidującym kompromis aborcyjny i po zgonach kolejnych ciężarnych pacjentek w wyniku sepsy (w związku z odwlekaniem w szpitalu decyzji o przerwaniu ciąży mimo zagrożenia zdrowia i życia kobiety).

Całość obrazu jest jednak inna: Polska również się sekularyzuje. Nie miejsce tu, by roztrząsać tego przyczyny, ale nie powinniśmy budować zbyt prostych analogii do Irlandii. Kościół nie kontrolował u nas systemów edukacji, ochrony zdrowia i adopcji, nigdy nie uzyskał porównywalnego wpływu na wszystkie sektory życia społecznego. Jego wpływy polityczne są od dawna iluzoryczne, a biskupom tylko się wydaje, że mają w kieszeni polityków: jest dokładnie odwrotnie. Jak wykazywał w tekście opublikowanym w poprzednim numerze Marcin Kędzierski, tak naprawdę w żadnym momencie po 1989 r. wpływy te nie były zbyt duże, a już na pewno nie do porównania z Irlandią lat 50. Przepisy dotyczące problemów będących agendą Kościoła, jak aborcja i małżeństwa jednopłciowe, prędzej czy później czeka liberalizacja, a „kiedy tak się stanie, Kościół zniknie z polityki już nie tylko jako podmiot, ale i przedmiot zainteresowania” – pisał nasz autor.

Analogie do Irlandii istnieją, ale gdzie indziej. – Od kilku dekad obserwujemy bardzo dynamiczne odchodzenie społeczeństwa irlandzkiego od katolicyzmu – mówi „Tygodnikowi” ks. Jacek Prusak SJ.­– To, co się tam dzieje, musi być brane pod uwagę jako potencjalny sposób, w który sekularyzacja dokona się u nas.

Od lat 90. dominowała teza, że w Polsce dokona się ona na sposób amerykański, czyli pomimo modernizacji społeczeństwa katolicyzm zachowa siłę, a Kościół pozostanie jednym z najważniejszych graczy na scenie społecznej. – Tymczasem polski katolicyzm musi się raczej przygotować na irlandzki model sekularyzacji – uważa ks. Prusak. – Ludzie mający 40 lat i więcej pozostają przy religii, ale polscy nastolatkowie i młodzi dorośli są najszybciej sekularyzującą się grupą w Europie. Społeczeństwo jeszcze niedawno katolickie niebawem może stać się instytucji Kościoła niechętne, a w każdym razie obojętne.

Nie jest więc tak, że „gdy [Irlandczycy] oddalają się od tamtych czasów, my dajemy całą naprzód” – jak uważa Marta Abramowicz. Jednak wierzących czytelników jej książki powinno niepokoić inne pytanie: o to, czym potrafi stać się instytucja głosząca Ewangelię w sytuacji, kiedy otrzyma do rąk nieograniczoną, niekontrolowaną, totalną władzę nad człowiekiem. ©℗

 

Marta Abramowicz, IRLANDIA WSTAJE Z KOLAN, Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2023

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Piekło na Zielonej Wyspie