Orędzie prezydenta: Duda wystawia piłkę Morawieckiemu i rozpoczyna walkę o władzę w PiS

Prezydent powierzy misję tworzenia nowego rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Marszałkiem-seniorem podczas pierwszego posiedzenia Sejmu ma być Marek Sawicki z PSL.

06.11.2023

Czyta się kilka minut

Orędzie Andrzeja Dudy, 6 listopada 2023 r. / fot. Przemysław Keler/Kancelaria Prezydenta
Orędzie Andrzeja Dudy, 6 listopada 2023 r. / fot. Przemysław Keler/Kancelaria Prezydenta

Te dwie decyzje pokazują intencje prezydenta. Przede wszystkim chce być lojalny wobec macierzystej partii, czyli wobec PiS. Dzięki temu nie zamyka sobie drogi przed związaniem się w przyszłości z tym ugrupowaniem, a może nawet przed walką o schedę po Jarosławie Kaczyńskim. Powierzenie już dziś misji tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi, politykowi znienawidzonemu w PiS i elektoracie tej partii, mogłoby tę perspektywę mocno utrudnić, jeśli nie w ogóle – zamknąć. Zresztą Duda nawet tego specjalnie nie ukrywał, bo w orędziu dał do zrozumienia, iż woli, żeby to parlament w tzw. drugim kroku wziął na siebie odpowiedzialność za premierostwo Tuska.

Prezydent oczywiście postawił własny polityczny interes ponad interes kraju, bo szybkie wyłonienie rządu, za którym stoi parlamentarna większość, jest w interesie Polski. Może nawet prawdą jest też i to, co mówią politycy obecnej opozycji, że prezydent dał PiS-owi czas, by ugrupowanie mogło posprzątać po własnych złych decyzjach czy jeszcze bardziej wydrenować skarb państwa z pieniędzy. Ale najwyraźniej wyszedł również z założenia, że straty polityczne związane z takim ruchem będą niewspółmiernie małe wobec strat, jakie by poniósł, gdyby w pierwszym kroku postawił na Tuska. Tym bardziej że Duda ma wygodne alibi w postaci parlamentarnej tradycji, o której zresztą też wspomniał w orędziu, iż misję tworzenia rządu otrzymuje kandydat zwycięskiej partii. A tą, przynajmniej matematycznie, jest PiS. To również pozwoli prezydentowi uniknąć politycznej odpowiedzialności za ten ruch w sytuacji, niemal pewnej, że Morawieckiemu misja się nie powiedzie.

Mianowanie marszałkiem-seniorem polityka PSL Marka Sawickiego też ma znaczenie. Po pierwsze prezydent nie powierzył tej funkcji kandydatowi PiS, a przynajmniej kilku prominentnych polityków tej partii, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, Antonim Macierewiczem czy Ryszardem Terleckim, jest starszych od Marka Sawickiego (choć ten najdłużej nieprzerwanie pełni mandat poselski). W ostatnich dniach po Sejmie krążyły pogłoski, że marszałek-senior z PiS może skorzystać z kruczków prawnych, by utrudnić objęcie władzy przez opozycję, np. ogłosić długą przerwę w obradach po zaprzysiężeniu posłów. Znając praktyki PiS związane np. z Trybunałem Konstytucyjnym, wcale nie musiała być to „political fiction”. Decyzja Dudy jest zamknięciem możliwości realizacji takiego scenariusza, a tym samym jest jakimś gestem – jedynym – wobec obecnej opozycji.

Wreszcie orędzie prezydenta ma jeszcze inny sens, gdy ogląda się je z perspektywy obu zapowiedzi kadrowych. Jest czytelnym wskazaniem, jaką większość sejmową najchętniej widziałby Andrzej Duda – koalicję PiS z PSL. Nie raz o takiej perspektywie mówili zresztą po 15 października politycy PiS, włącznie z premierem Morawieckim. Kandydatura Marka Sawickiego o tyle dobrze wpisuje się w ten scenariusz, iż nie raz w publicznych wypowiedziach nie wykluczał on porozumienia ludowców z PiS. To, że dziś PSL, włącznie z samym Sawickim, wyklucza taką możliwość i jednoznacznie opowiada się za wspólnym rządem z Koalicją Obywatelską i Lewicą, nie ma większego znaczenia. Sytuacja może się przecież zmienić.

Prezydent, używając porównania siatkarskiego, wystawił piłkę Mateuszowi Morawieckiemu. To, że jest on w takiej pozycji, że nie ma szans na skuteczne zakończenie akcji, ma mniejsze znaczenie. Ważne, że Duda zachował czyste konto w oczach elektoratu PiS.

Decyzja prezydenta rzuca zarazem światło na to, jak będzie wyglądała współpraca nowej parlamentarnej większości z prezydentem z PiS. Koalicja KO-Trzecia Droga-Lewica chyba nie ma co liczyć na konstruktywną koegzystencję z prezydentem i np. podpisywanie ustaw likwidujących Radę Mediów Narodowych czy rozdzielających funkcje prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Przyszła koalicja rządowa musi się pogodzić z faktem, że w Pałacu będzie miała do czynienia nie tyle z prezydentem, co z kandydatem na przyszłego lidera prawicy. A jego kohabitacja z premierem Donaldem Tuskiem będzie przypominać tę, jaką widzieliśmy w czasach, gdy prezydentem był Lech Kaczyński.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Z wykształcenia biolog, ale od blisko 30 lat dziennikarz polityczny. Zaczynał pracę zawodową w Biurze Prasowym Rządu URM w czasach rządu Hanny Suchockiej, potem był dziennikarzem politycznym „Życia Warszawy”, pracował w dokumentującym historię najnowszą… więcej