„Ojcze nasz” to modlitwa do „tatusia”. I na tym polega jej oryginalność

Kochamy być na ziemi, doskonalimy warunki tego bytowania, przedłużamy średnią życia i żyjemy tak, jakbyśmy mieli tu być wiecznie. Dopiero kiedy nieodwołalna śmierć zapuka do nas, wtedy, czasem, przypominamy sobie Ewangelię.

12.03.2024

Czyta się kilka minut

ks. Adam Boniecki / Fot. Grażyna Makara
Ks. Adam Boniecki // Fot. Grażyna Makara

Choć o Modlitwie Pańskiej wiele pisano, to w artykule Marcina Majewskiego pt. „O co chodzi w »Ojcze nasz«” znajdujemy przynajmniej dwa ważne elementy, które uchodzą uwadze wielu. Po pierwsze, że tekst modlitwy wywodzi się ściśle z Pierwszego Testamentu. Jej fragmenty były obecne w modlitwach Żydów. Ale nasz autor pokazuje także oryginalność tej modlitwy. Zawiera się ona w jednym słowie: „Ojcze”. Jest w tym sformułowaniu – bliższym słowa „tatusiu” – wielka nowość. Głoszony przez proroków Pierwszego Testamentu Bóg był nade wszystko groźnym sędzią, sprawiedliwym, choć „wodzącym na pokuszenie” Panem, a o bliskości i czułości Boga wcześniej prawie się nie mówiło. I to wezwanie – „Ojcze nasz” – zmienia właściwie wszystko w dalszym jej tekście, choć w zasadzie odpowiada on nawykom myślowym Pierwszego Testamentu. Różnica, jaką czyni tu „Tatuś”, jest jednak zasadnicza. Modlący zwraca się nie do groźnego i niedostępnego Boga, lecz czułym słowem wyraża wiarę w Jego ojcowską miłość.

Kiedyś ksiądz Jan Zieja napisał medytację dedykowaną pracownikom społecznym (dobrą zresztą dla każdego chrześcijanina). Nie ma w niej żadnych odnośników do Biblii poza tekstem Modlitwy Pańskiej. Trudno powiedzieć, czy i na ile Zieja był świadom kontekstu, o którym pisze nasz autor. A jednocześnie jego medytacja jest, jeśli nie całkowicie kompletna, to przynajmniej wychwytuje wszystkie ważne treści, które Jezus chciał przekazać uczniom, podając im – na ich prośbę – tekst (wzorzec?) modlitwy.

„Boże, Stwórco światów nieprzeliczonych, Ojcze nasz i wszelkiego stworzenia Panie, któryś jest w niebie i na ziemi i na każdym miejscu i we mnie teraz… który wypełniasz wszystko, a ciebie nic ogarnąć nie może! święć się imię Twoje, bo Tyś tylko jeden prawdziwie jest, a wszystko przemija; tylko Tyś jest życiem i mocą, tylko Tyś jest dobry, tylko Tyś jest święty, a wszelkie istnienie i życie, moc i dobro, świętość i piękno jest tylko śladem Twojej obecności i Twojego działania. Przyjdź królestwo Twoje, Królestwo prawdy, sprawiedliwości i miłości w każdym człowieku, w każdej rodzinie, w każdej gromadzie, w narodzie naszym i w ludzkości całej, teraz i w wieczności... bo w naszych królestwach, naszą tylko wolą rządzonych, jest nam za ciasno, duszno i krwawo...” (taki jest początek tekstu ks. Ziei).

Wskazanie judaistycznych źródeł modlitwy jest ważne, uświadamia bowiem powiązanie tamtego objawienia z tym, co przyniósł Chrystus. Powiązanie z Pierwszym Testamentem jest znamienne, bo Chrystus nie podważa objawienia, lecz je dopełnia. Nie przyszedł znieść, ale dopełnić.

Czy tekst Modlitwy Pańskiej jest eschatologiczny? Oczywiście jest, jak całe przepowiadanie Jezusa. Przyszedł powiedzieć zaabsorbowanym sprawami doczesnymi ludziom, że ich celem czy adresem ostatecznym jest niebo, istnienie przy Bogu w Jego światłości. Ten jakże niepopularny dziś aspekt życia i śmierci jest w chrześcijaństwie jednocześnie obecny i zagubiony. Kochamy być na ziemi, doskonalimy warunki tego bytowania, przedłużamy średnią życia i żyjemy tak, jakbyśmy mieli na ziemi być wiecznie, i dopiero kiedy nieodwołalna śmierć zapuka do nas, wtedy, czasem, bo nie zawsze, przypominamy sobie Ewangelię. Zdumienie budzą święci, którzy do wieczności przechodzili z niezwykłym spokojem, wręcz z radością, ale często składamy to na karb ich stanu psychicznego. Może szkoda, bo zamiast łatwych tłumaczeń, warto by spojrzeć na własne życie i odchodzenie w świetle ich doświadczeń. A tu mamy przecież dobrą wiadomość o miłości Ojca, który jest w niebie. Wiadomość o Jego miłości do człowieka, którą przyniósł Jezus Chrystus, syn Boży, zrewolucjonizowała świat. Taka wykładnia Pisma, wciąż pogłębiana i lepiej rozumiana, zmienia człowieka, zmienia świat.

Artykuł „ O co chodzi w »Ojcze nasz«” zmusza do przemyślenia słów, które znamy na pamięć i często klepiemy jak magiczną formułę. Informacja o genezie zawartych w niej zwrotów, próśb i całości skomponowanej z żydowskich modlitw jest cenna. Najcenniejsze jednak jest owo novum, wezwanie rozpoczynające modlitwę: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”. Amen.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Słuchajcie Tatusia