Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Liturgia czwartej niedzieli Wielkiego Postu zaczyna się od antyfony: „Raduj się, Jerozolimo, zbierzcie się wszyscy, którzy ją kochacie. Cieszcie się wy, którzy byliście smutni, weselcie się i nasycajcie u źródła waszej pociechy”. Podobnie w trzecią niedzielę Adwentu słyszymy: „Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze powiadam: radujcie się, Pan jest blisko”. Obydwie nazywa się niedzielami radości. Jak dla kogo. Wystarczy pomyśleć o wojnie na Ukrainie, żeby prysł czar radości. Kto więc za taki stan rzeczy odpowiada? Powiedzenie, że wszyscy, wcale nie znaczy, że nikt nie odpowiada.
Trudno przychodzi nam pogodzić się z perspektywą, że pomoc Ukrainie sprawi, iż w naszych domach może być chłodniej, że do pracy trzeba będzie pojechać tramwajem, na wakacje się nie pojedzie, a na obiad w piątek zamiast dorsza będą leniwe, słowem: trzeba będzie zacisnąć pasa. Czas wrócić do Ewangelii i przypomnieć o Jezusowej biednej wdowie wrzucającej do świątynnej skarbony wszystko, co miała na utrzymanie. Dzisiaj kto inny oddaje nam, w rzeczywistości za nas, nieskończenie więcej, bo swoje życie – Ukraińcy i ci, którzy wspomagają ich na froncie. Zabijani, znikają nam z oczu, ale tak nie jest. Zostają, stoją przed nami w cierpieniu ich rodziców, żon, mężów, dzieci, przyjaciół. Kiedyś jednak „czas nienawiści, czas wojny” ustanie i nastanie „czas miłości i czas pokoju”. Jak wtedy spojrzymy im w oczy?
Pięknie, ale co ja, nic nieznaczący trybik w tej maszynerii dziejów świata, mogę zrobić? Nie ja rządzę światem. Nieprawda! Ta bezsilność to nic innego jak jeszcze jedna z wielu sztuczek, które pozwalają nam na eleganckie wyzbycie się odpowiedzialności za los bliźnich. To też sposób na przerzucanie na Boga naszych obowiązków: „Boże, Ty się tym zajmij”. Po dwu latach wojny warto przypomnieć, jak to nie oglądając się na najwyższe władze polityczne i religijne, pomijając wszystkie zaszłości, otworzyliśmy uchodźcom z Ukrainy wszelkie granice. Niestety, dla uchodźców z białoruskiej granicy serca już nam nie starczyło. A co się tyczy polityki i polityków, to nie kto inny, ale my, obywatele, głosując za, przeciw czy wcale, daliśmy im władzę. Tym samym bez względu na to, czy jesteśmy przy władzy, czy w opozycji, wzięliśmy odpowiedzialność za ich poczynania. W rezultacie na własne życzenie mamy to, na co zasłużyliśmy. Ktoś już kiedyś powiedział, że to polityka powinna kłaniać się etyce, a nie odwrotnie.
Pierwsza światowa wojna rozegrała się w rajskim Edenie. W jej rezultacie jesteśmy potomkami Kaina, dlatego pytanie Boga, zadane Kainowi: „Gdzie jest twój brat Abel?”, również nas dotyczy.