Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ostatnio Bieszczady wyglądały tak pół wieku temu – opowiada „Tygodnikowi” Waldemar, gospodarz bacówki PTTK w Jaworzcu koło Wetliny (na zdjęciu). – Bardziej widoczne są zwierzęta. Pod schronisko przychodzi niedźwiedź. Żeby go odstraszyć, na noc zakładamy elektrycznego pastucha. Na 50-kilometrowej drodze do Leska minąłem w niedzielę dziewięć aut.
Bacówka pozostanie zamknięta co najmniej do 12 kwietnia. – Wiele obiektów noclegowych, zwłaszcza tych dzierżawionych, będzie miało problemy finansowe. Ludzie już szukają pracy. W ostatnich dniach dostałem 87 podań – mówi Waldemar.
Zakazy wejść obowiązują w parkach narodowych: Bieszczadzkim, Tatrzańskim i Babiogórskim. Magurski, Gorczański i Pieniński zamknęły centra edukacyjne i wieże widokowe, lecz turystyki nie zabraniają. Stoi kolejka na Kasprowy Wierch, flisacy nie spływają Dunajcem. Wiele nadleśnictw z południa Polski wycofało jednak zakazy wstępu do lasów, wprowadzone po tym, gdy w weekend 21-22 marca pod Puszczą Niepołomicką koło Krakowa parkowało kilkaset samochodów.
Roman Latoń z Nadleśnictwa Nowy Targ potwierdza, że turyści trzymają dyscyplinę: – Chodzą sami lub z rodzinami. W weekend tylko pojedyncze osoby wbiegały na Turbacz. Czasem spotkam kogoś w rezerwacie „Bór na Czerwonem”. Mam tu takich, którzy mówią: „Panie, jakbym tu raz dziennie nie był, tobym się źle czuł!”.
Jak mądrze cieszyć się z lasów? Leśnicy radzą: spacerować w dni powszednie oraz rano lub przed zachodem słońca, gdy ludzi jest mniej; skracać wizyty; unikać ryzyka, które skutkowałoby koniecznością wzywania pomocy. Mamy w Polsce 9,3 mln hektarów lasów – dość, aby każdy znalazł miejsce dla siebie. ©℗
CZYTAJ WIĘCEJ: