Nasz na Kremlu

23.02.2003

Czyta się kilka minut

Od 35 lat również książki kucharskie należą do moich lektur. Niezależnie od tego, czy były to dzieła z roku 1682 (,,Compendium Fercolorum” Czernieckiego), czy z 1983, zawsze bardziej interesowały mnie jako gatunek literacki i mimowolny, lecz zawsze wierny obraz epoki, niż jako źródło praktycznych wskazówek.

Po 4 czerwca 1989 jakoś zaniedbałem ten rodzaj wydawnictw. I oto przyjaciel ofiarował mi „Fotografię smaku, czyli 24 obiady dla początkujących i zaawansowanych. Przepisy: Zofia Nasierowska, komentarze: Janusz Majewski”.

Jest to książka formatu 30,4 cm x 21,8, licząca 160 stron, na kredowym papierze, w sztywnej oprawie, wagi około kilograma. Opatrzona jest zdjęciami Zenona Zyburtowicza. 26 zdjęć jest na półtorej strony druku każde, dalsze 17 zajmuje po całej stronie, natomiast nieliczne są strony pozbawione w ogóle zdjęć. Wszystkie te fotografie obrazują nie wspominane potrawy, lecz piękno ziemi ojczystej, a właściwie wybranego jej zakątka - Mazur we wszystkich porach roku. Związek zdjęć z potrawami jest tajemniczy, skoro przepisowi na pieczeń cielęcą (2,5 kg zadniej cielęciny) towarzyszy fotografia wyciągniętej szyi łabędzia na fali, a zrazom a la Radziwiłł - kwitnące drzewo. Książkę wydał Prószyński i S-ka pod patronatem medialnym ,,Playboya” i ,,Gali”.

Nie umiem ocenić, na ile przepisy Zofii Nasierowskiej wytrzymują konkurencję z licznymi ostatnio książkami kucharskimi sióstr zakonnych i duchownych wielu wyznań. Wprawia mnie jedynie w zakłopotanie, że autorka, podając zawsze ścisłe proporcje, np. półtora kilograma młodych pokrzyw, 2 łyżki masła, półtora litra bulionu, nie wspomina nigdy, na ile osób ma być z tego zupa. A bodaj byłaby urażona, gdyby jej potrawy zostawiać do odgrzewania.

Bezkonkurencyjne są natomiast komentarze Janusza Majewskiego: „Wytworność przystawki polega na delikatności, z jaką boczek otula fasolkę. Jest w tym troskliwość,męska opiekuńczość i komfort bezpieczeństwa, który niewątpliwie odczuwa fasolka. Wiotka, urocza panienka z ufnością przyjmuje rycerskie ramię - oboje oddają z siebie wszystko, co najlepsze, ich soki łączą się w miłosnej symbozie, głaszcząc czule nasze podniebienie. (...)

Wytworność święci także triumfy w kremie kalafiorowym z różyczkami. Bardzo pewny siebie smak kalafiora, przetartego ze śmietanką, wkracza do naszych ust lekkim krokiem bywalca. (...)

Gniazdka wieprzowe otulone boczkiem już samym wyglądem i nazwą kojarzą się z bezpieczeństwem i spokojem. To niewątpliwie wytwór innej cywilizacji: ustabilizowanej, sytej, niespiesznej”.

Ta książka wydaje się być wyrazem najgłębszych tęsknot duchowych polskiej klasy wyższej średniej. Stąd nieprzypadkowo te Mazury. Zresztą jedynym dysonansem wśród wspaniale fotografowanej natury jest powtarzająca się parokrotnie - zawsze na dalszym planie - sylweta budynku, wyrażająca zamożną pospolitość.

Może na tych Mazurach gniazdka wieprzowe rzeczywiście popija się dobrym burgundem, choć z perspektywy francuskiej podobne określenie przypomina Mniszkównę: „Pałac był w stylu starożytnym, budka odźwiernego była w stylu staroświeckim”. Burgund! Z jakiej winnicy? Który rocznik?

Może więc na tych Mazurach załatwia się istotne interesy. A może tylko usiłowano sprzedać obietnice, że tam właśnie można by je załatwić. W każdym razie scenografia jest zachęcająca. Stół ustawiony na trawie z widokiem na jezioro, przykryty białym obrusem, z dobrą porcelaną i srebrnymi sztućcami, a na nim:

Bliny z kawiorem

500 gr mąki gryczanej
500 gr mąki pszennej
5 jaj
litr mleka
5 dkg drożdży
125 dkg rozpuszczonego masła
sól
łyżeczka cukru
łyżka masła do smażenia

Oddzielnie podać kawior, smażone masło oraz gęstą śmietanę.

,,Bliny z kawiorem to start od wysokiego C - zakąska z carskiego stołu. Z kawiorem, zwłaszcza z kawiorem z bieługi, o ogromnych, jasnoszarych ziarnach, o którym możecie sobie tylko pomarzyć. Ja sam jadłem go tylko raz w życiu i to na Kremlu, i to w towarzystwie... Michaiła Gorbaczowa, Petera Ustinowa, Maxa Frischa, Gregory'ego Pecka, Marcella Mastroianniego, Jerzego Hofmanna i wielu innych znakomitości...”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk literacki, publicysta i były felietonista “TP". Wydał zbiory tekstów: “Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia" (Puls 1993) oraz “Generał w bibliotece" (WL 2001). Zagrał w “Rejsie" Marka Piwowskiego. Od lat mieszka w Paryżu, gdzie prowadzi księgarnię.

Artykuł pochodzi z numeru TP 8/2003