„Naświetlając Muybridge`a”: czy maszyna może kłamać?

Wynalazca, showman, dziwoląg, zabójca – poznajmy bliżej Eadwearda Muybridge`a, pioniera utrwalonego na kliszy ruchu i czasu. Jednego z praszczurów kina, na dobre i na złe.

18.08.2023

Czyta się kilka minut

Fot. Materiały prasowe

„To jak rozszczepienie atomu albo odkrycie penicyliny!” – ekscytuje się Gary Oldman, jeden z narratorów tego dokumentu. W istocie, jego bohater miał w sobie coś z Oppenheimera i jemu podobnych. Fotografując jako pierwszy sekwencję ruchu, a następnie ją animując, dokonał w 1880 r. niemożliwego, na pograniczu czarnej magii czy cudu. Był w tym również postacią tragiczną, z biografią naznaczoną przez skandale, zdrady, zniesławienia i zawłaszczenia. 

Film rozpoczyna się niczym typowy portret prekursorskiego fotografika, który pod koniec XIX w. wyemigrował z Anglii do USA i dokonał tam rewolucji. Prócz pejzaży, do których miał świetne oko, wykonywał zlecone zdjęcia użytkowe, rejestrujące rewolucję przemysłową i przemiany społeczne, ze szczególnym uwzględnieniem rdzennych mieszkańców kontynentu. Lecz pasja miała u niego dwa różne oblicza: twórcze w życiu zawodowym i destrukcyjne prywatnie, czego efektem było nieudane małżeństwo i… własnoręczne zamordowanie kochanka żony. 

Dokument skręca wówczas w stronę pitawalu czy tragifarsy, ale dopełnia to wizerunku człowieka, który „wyrobił sobie nazwisko” (skądinąd lekko przez siebie zmienione) i musi teraz je pielęgnować, a jednocześnie nadal zatraca się w tym, co robi.  Zwieńczeniem jego marzycielstwa był właśnie moment, kiedy udało mu się uwiecznić galopującego konia – z wszystkimi nogami w powietrzu! Dlatego największą ironią losu okazało się zapomnienie tego nazwiska bądź jego niesprawiedliwe umniejszanie. 

Doskonale udokumentowany film „Naświetlając Muybridge`a” próbuje owe zaniedbania nadrobić. Amerykański reżyser Marc Shaffer nie poprzestaje jednak na odnotowaniu zasług fotografika. Głosami zaproszonych ekspertów analizuje nie tylko jego kadry czy działanie wynalazku zwanego zoopraksiskopem, który stwarzał wrażenie, że fotografowane z kilkunastu aparatów zwierzę jest w galopie. Albowiem dokładnie w tym samym momencie „kamera staje się potężniejsza niż oko”, a chwilę potem nowe ustrojstwo ochoczo przejmują inni: lekarze, naukowcy, artyści. Ludzkie ciało w ruchu szybko zamienia się w przedmiot kontrowersyjnych badań antropometrycznych, jego nagość przekształca obiekt badawczy w obiekt seksualny. 

Tak oto kamera, zanim jeszcze stała się prawdziwą kamerą, traci swoją niewinność. Jej spojrzenie zostaje zdefiniowane (i zdeformowane) przez rasę, klasę, płeć. Zaś stojąca u jej początków misja naukowa szybko ustępuje znaczną część miejsca rozrywce. 

I nawet jeśli to dopiero prapoczątek wszystkiego, co znamy, krótka jest w gruncie rzeczy droga prowadząca od wykorzystywanego przez Muybridge`a obrazu stereofotograficznego do filmu 3D, od niewinnych zrazu manipulacji obrazem poprzez szeroko rozumianą inscenizację aż po technologię deepfake. On sam zresztą wcale nie był takim niewiniątkiem w swych eksperymentach. Tyle że postawione przez jednego z rozmówców pytanie „czy maszyna może kłamać?” z czasem zdaje się coraz bardziej retoryczne i zarazem dwuznaczne. 

Pośród przyznawanych bohaterowi epitetów i etykiet najlepiej przylega do niego sformułowanie „ocaleniec”. Może to za mało dla takiej rangi wizjonera, lecz obok zasług dla prehistorii kina oddaje także paradoksy towarzyszące tej indywidualnej historii. Chociaż jego dłużniczką jest dziś prawie cała kultura audiowizualna, twórcy filmu czują się w obowiązku odnotować również bardziej konkretne inspiracje Muybridgem, odnalezione w rozmaitych dziedzinach artystycznych – ich lista, wpleciona zręcznie pomiędzy napisy końcowe, okazuje się doprawdy imponująca. 

Szkoda, że nie zdążył na nią się załapać afroamerykański filmowiec Jordan Peele z jego wywrotowym horrorem „Nie!” (2022), który stanowi dziś ciekawy przypis do kulturowych i rasowych uwikłań wynalazku sprzed prawie stu pięćdziesięciu lat. A może i opowieść o jego kolejnym przejęciu. 

„NAŚWIETLAJĄC MUYBRIDGE`A” – reż. Marc Shaffer. USA 2021. CANAL+ online, vod.mdag

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej