David Lynch kontra Czarnoksiężnik z Oz. Co obejrzeć w weekend

Najsłynniejsza amerykańska baśń filmowa i najbardziej przekręcone kino – okazuje się, że łączy je wszystko.

01.09.2023

Czyta się kilka minut

fot. Materialy prasowe Canal+
fot. Materialy prasowe Canal+

J. G. Ballard nie był pierwszym ani ostatnim, który pisząc o „Blue Velvet” (1986) zobaczył w nim remake „Czarnoksiężnika z Oz” (1939). Tyle że film Davida Lyncha wyglądał dla niego tak, jakby scenariusz napisał doń Franz Kafka, a scenografię stworzył Francis Bacon. Z dokumentu „Lynch kontra Oz” dowiadujemy się, że prawie całe kino amerykańskie (i nie tylko) inspirowało się magiczną krainą skąpanego w Technicolorze familijnego musicalu. „Gwiezdne wojny”, „Powrót do przyszłości”, „Matrix”, „Czas Apokalipsy”… – one wszystkie z niego? Czyli pośrednio z uniwersalnego mitu opisywanego przez antropologów kultury, w prostej linii zaś z hollywoodzkiej bajki o poszukiwaniu domu, która wedle kolejnych interpretatorów wcale nie była taka poczciwa. I nawet jeśli kryje się w tym filmoznawcze nadużycie, coś musi być na rzeczy. 

  • „LYNCH KONTRA OZ” - reż. Alexandre O. Philippe. USA 2022. CANAL+ online, vod.mdag, Play Now 

            Jako że w naszym kręgu kulturowym film Victora Fleminga z Judy Garland w roli głównej tak mocno nie naznaczył zbiorowej wyobraźni, sześcioczęściowy wideoesej Alexandre`a O. Philippe`a ogląda się zrazu niczym kinofilską osobliwość. Zrobioną – przyznajmy to – na bogato, z mistrzowsko montowanymi archiwaliami, w różnych stylach i z udziałem znawców kina różnych pokoleń (w tym również z sukcesem praktykujących, jak John Waters czy David Lowery). Łączy ich fascynacja Lynchem i zarazem wielka miłość do „Czarnoksiężnika”. Dla twórcy „Mulholland Drive” był on filmem „pierwszym”, oglądanym i rozpamiętywanym obsesyjnie, toteż całą jego twórczość wypełniały mniej lub bardziej intencjonalne nawiązania. Historia Dorotki, która w towarzystwie Stracha na Wróble, Blaszanego Drwala i Tchórzliwego Lwa po opuszczeniu rodzinnego Kansas zawędrowała na drugą stronę tęczy, gdzie rządzi wszechmocny czarodziej, stała się metaforą chronicznej bezdomności, dotknięcia zła, tęsknoty za utraconym rajem. Wygnani zeń bohaterowie Lyncha błądzili po zagubionych autostradach i miasteczkach w rodzaju Twin Peaks, gdzie przenikały się ze sobą różne poziomy rzeczywistości, docierając przy okazji do ukrytych pokładów amerykańskiej nieświadomości. 

            Właśnie to dekonstruowanie utopii, dokonujące się w niemal wszystkich filmach Lyncha, wypada w dokumencie Philippe`a najbardziej frapująco, rozpisane na tematyczne rozdziały. Filmowa nostalgia rozprawia się tutaj z tą realną, „narodową”, czyli z naiwną tęsknotą za starym dobrym porządkiem społecznym. W 1939 roku wyrażał ją również inny film Fleminga, „Przeminęło z wiatrem”, a zakonserwowanym wcieleniem stały się w USA lata pięćdziesiąte XX wieku. Bowiem kino ochoczo wchłonęło te słodkie trucizny i sączyło je z ekranu przez całe dekady. Tymczasem, co zauważył Lynch w „Twin Peaks”, sowy nie są tym, czym się wydają. Rozwinięciem tych słów bywały chociażby jego gry z tożsamościami bohaterów i nie chodziło w nich tylko o dezorientowanie labiryntową fabułą czy psychodeliczną atmosferą. Swoją drogą, to „Czarnoksiężnik z Oz” wygląda dziś, jakby kręcono go „na kwasie”. Lynch doceniał także i tę warstwę, choć komentatorzy skupiają się bardziej na krytycznym potencjale jego kina. Przywołują również konteksty pozaekranowe, na przykład tragiczną historię Judy Garland, jednej z wielu ofiar fabryki snów.  

fot. Materialy prasowe Canal+

            Dlatego „Lynch kontra Oz” jest czymś więcej niż przebieżką po znanych tytułach i szukaniem między nimi nieoczywistych połączeń. Eseistyczna i zarazem wielogłosowa forma sprawiają, że chwilami mogą nużyć te fanowskie rozkminy, liczne powtórzenia i osobiste wyznania, w finale nawet ze szczyptą grafomanii. Przypominają jednak, jak żywe okazują się po latach pewne teksty kultury, albowiem w przypadku „Czarnoksiężnika” były to właśnie żywoty pośmiertne. Poza tym za sprawą tego dokumentu nieco szerzej uchyla się przed nami słynna, zazwyczaj krwistoczerwona kurtyna, zapraszając nas do Lynchowskiego świata spod znaku „Somewhere Over the Rainbow”. Pośród koszmarów można tam też odnaleźć jasną stronę mocy – i chyba to jest u Lyncha najbardziej wywrotowe. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej