Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przywódca groteskowej północnokoreańskiej dyktatury podczas wizyty na rosyjskim Dalekim Wschodzie zapewniał o przyjaźni i poparciu dla zwycięstwa Rosji w „świętej wojnie”. Putin również zapewniał gościa o przyjaźni i odwoływał się do historycznego braterstwa broni w gromieniu japońskiego militaryzmu. Czy to zwiastun zbliżenia dwóch dyktatur, czy tylko kolejny spektakl w teatrze politycznego absurdu?
Rosyjska polityka zagraniczna od ponad półtora roku łamie dotychczasowe wektory. Odwróceniu się Rosji od Zachodu, popierającego Ukrainę, towarzyszy intensywne poszukiwanie alternatyw. Jedną z nich jest „zwrot na Wschód”.
Tam jednak Rosja musi się liczyć z mocnymi graczami, którzy patrzą przede wszystkim na swoje interesy, a nie interesy Moskwy. Najmocniejszym z nich są Chiny. I to od nich zależy, na ile układ pomiędzy KRL-D a Rosją okaże się owocny. Fiodor Tierpicki z uniwersytetu w Seulu w tekście na stronie Centrum Carnegie napisał: „Przez ostatnie dekady polityka Moskwy wobec Korei Północnej polega na poparciu linii Pekinu. Przy głosowaniach w ONZ rosyjska delegacja niezmiennie popierała wszystkie sankcje [wobec KRL-D], zaaprobowane przez Chiny i nie popierała tych, które Chinom się nie spodobały”.
Jedyny przykład niesubordynacji to odmienne stanowisko Rosji w sprawie zatrudniania robotników z Korei Północnej na rosyjskim Dalekim Wschodzie – w tym względzie Rosja poszła pod prąd chińskim interesom i opiniom. A poza tym – Rosja podąża za Pekinem jak za panią matką.
Korea w kosmosie
Jeszcze zanim osobisty pociąg pancerny Kim Dzong Una przybył do Rosji, w prasie zachodniej pojawiły się komentarze o możliwych celach wizyty: Korea da Rosji pociski artyleryjskie, a Rosja udostępni za to technologie umożliwiające postęp w koreańskim programie rakietowym.
Grunt pod takie obawy przygotowała lipcowa wizyta ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu u Kima. Koreański dyktator demonstrował mu z dumą osiągnięcia swej zbrojeniówki. Oficjalnie żadnych porozumień Szojgu nie podpisał, strony ograniczyły się do komunikatów o partnerstwie. Już wtedy wiadomo było, że w KRL-D znowu panuje głód i kierownictwu państwa zależy na dostawach żywności z Rosji. Temat dostaw powrócił podczas obecnej wizyty Kima w Rosji. I wydaje się, że to jedyny niewzbudzający kontrowersji aspekt współpracy.
Jak mówi Tierpicki, „jeśli Koreańczycy z Północy zostaną nakarmieni, a Chiny nie będą musiały za to płacić, to dla Pekinu plus. Chińczycy chcieliby, aby sytuacja w Korei Północnej była stabilna. Kryzys może zwiększyć liczbę uciekinierów, którzy będą przez granicę przedostawać się do Mandżurii”.
W pozostałych kwestiach „Moskwa będzie się orientować na opinię Pekinu. Bo jeżeli Putin zacznie się pakować w to, co Chiny uważają za swoją strefę wpływów, to towarzysz Xi zareaguje mocno, a to ostatnia rzecz, na której zależy Putinowi. Nie wiem, czy dojdzie do jakichś dostaw broni i amunicji na dużą skalę i nie potrafię wskazać, czy Chiny je zaakceptują”.
Wiadomości o ograniczonych dostawach koreańskiej broni i amunicji dla Rosji pojawiały się w mediach już wcześniej: pociski z KRL-D miały trafiać na wyposażenie wagnerowców, walczących na ukraińskim froncie.
Kim i Putin unikali podczas spotkania deklaracji o konkretnych porozumieniach o współpracy. Więcej niż barokowe wypowiedzi przywódców o wzajemnej bliskości i sympatii miały powiedzieć odwiedzane przez nich miejsca: przede wszystkim wizyta Kim Dzong Una na kosmodromie Wostocznyj w obwodzie amurskim i w Komsomolsku nad Amurem (już bez Putina), ważnym ośrodku zbrojeniówki. Program rakietowy KRL-D od lat niepokoi Waszyngton, zaproszenie na kosmodrom można było więc odczytać jako granie na nosie USA.
Kiedyś Nikita Chruszczow po umieszczeniu rakiet na Kubie z zadowoleniem oznajmił, że „wpuścił Amerykanom jeża do spodni”, najwidoczniej rosyjska dyplomacja nadal ma apetyt na takie zagrywki. O nieoficjalnym wsparciu przez Rosję Pjongjangu w pracach nad rakietami od dawna piszą gazety (oficjalnie nie ma o tym mowy). Ale chyba nie wszystko idzie jak po maśle, bo w dniu wizyty wystrzelona z Korei w stronę Japonii rakieta balistyczna spadła do morza z dala od celu.
Okruchy wojny. Rosyjski dron na terytorium NATO
W komentarzach przebijały się sugestie, że zainteresowanie Kima kosmodromem ma na celu wysłanie koreańskiej załogi w kosmos. Rosyjska kosmonautyka po ostatniej spektakularnej wtopie z nieudaną misją księżycową zapewne chciałaby zebrać jakieś plusy, ale czy współpraca z Koreą to zapewni? Można mieć wątpliwości.
Święta wojna z siedliskiem zła
Rozmowy przywódców, najpierw w rozszerzonym składzie delegacji, a potem w wąskim gronie, trwały cztery godziny. Po spotkaniu nie było konferencji prasowej. Było za to uroczyste przyjęcie, podczas którego Putin i Kim wygłosili toasty. Teksty tych krótkich wystąpień były jak żywcem wyjęte z sowieckich czasów. Kim walczył z hegemonią imperialistów i wyrażał nadzieję na zwycięstwo: „Z towarzyszem Putinem przeprowadziliśmy pogłębioną analizę sytuacji wojskowo-politycznej na Półwyspie Koreańskim i w Europie i doszliśmy do wspólnego wniosku o konieczności dalszego umacniania strategicznej i taktycznej współpracy, wsparciu i solidarności w walce w obronie suwerennego prawa do bezpieczeństwa (…) Jestem przekonany, że rosyjska armia i naród na pewno odniosą wielkie zwycięstwo w świętej wojnie, która będzie karą dla siedliska zła”. Putin zapewniał, że Moskwa i Pjongjang wspólnie działają „w imię pokoju i stabilności”. Nic konkretnego.
Putinizm doskonali narzędzia politycznej zemsty
Ciekawostką jest to, że temat wojny prowadzonej przez Rosję pojawił się w wypowiedziach koreańskiego dyktatora i być może północnokoreańskie media zacytują wiernie jego słowa.
Obserwatorzy zwracają uwagę, że dotychczas inwazja Rosji na Ukrainę była nieobecna na łamach prasy KRL-D – tamtejszy obrazek musi być piękny: pokój na świecie, żadnych działań bojowych, żadnych ukraińskich ofiar ginących z rąk rosyjskich żołnierzy.