Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Lubię myśleć, że piekło jest puste” – powiedział Franciszek w ubiegłym tygodniu w rozrywkowym programie włoskiej telewizji „Che tempo che fa”. I choć zastrzegł, że to nie dogmat wiary, a jego prywatna opinia, trudno się dziwić, że uznano ją za sugestię, jak rozstrzygnąć wielowiekowy spór o Bożą sprawiedliwość i bezgraniczne miłosierdzie.
„Lubię myśleć, że...” – to ulubiony sposób rozpoczynania wypowiedzi przez Franciszka. Osobista forma i nieortodoksyjny charakter już nie raz budziły oburzenie zwolenników tradycyjnego sposobu uprawiania teologii. Wcześniej było, „że Bóg ma słabą pamięć” (dlatego łatwo wybacza), że wzrusza się, (gdy Syn wstawia się u Ojca za grzesznym człowiekiem) i że Kościół to „prosty lud Boży”, którego biskupi powinni z uwagą słuchać, także w kwestiach wiary.
Ale konsternacji ostatnim występem papieża nie kryli też wyznawcy liberalnych poglądów. W tym samym talk-show Franciszek mówił, że „Bóg karci człowieka z miłością, jak ojciec i matka”, obrazując słowa wymownym gestem i dodając żartobliwie, że po czymś takim dłoń boli rodzica bardziej niż pupa dziecko.
Dlaczego papież jest rusofilem?
Papież nie raz prosił, by jego słów nie brać dosłownie i nie uważać za naukę Kościoła. Żeby przyjmować je w dobrej wierze, bo nie jest teologiem, tylko duszpasterzem, który szuka dla wyrażanej myśli przykładów prostych i wziętych z życia. Mogło nas to szokować na początku pontyfikatu, jednak po jedenastu latach powinniśmy się przyzwyczaić. A do trzech poziomów papieskiego nauczania – dogmatycznego, doktrynalnego i zwykłego – dodać co najmniej trzy kolejne: wypowiedzi „z głowy”, wywiady prasowe i programy rozrywkowe.